forum.optyczne.pl

Cyfrowe kompakty - Wyświetlacze poziome.

Czesiu32 - Pon 29 Lis, 2010
Temat postu: Wyświetlacze poziome.
Kiedyś artyści używali tylko lustrzanek dwuobiektywowych, bo takie były uwarunkowania technologiczne. Z tych aparatów można było osiągnąć lepsze rezultaty co do rozdzielczości.
Miały one wygodny sposób operowania celowniczego. Np można było celować nim znad głowy po odwróceniu aparatu.
Dziś aby taki układ wyświetlacza osiągnąć pokonuje się trudy technologiczne, aby go robić wychylnym. Ale czyżby to była dobra droga do osiągnięcia celu?
I to szczególnie w kompaktach? Gdzie z powodów też technologicznych u zarania popełniono błąd projektowy i przyzwyczajono ludzi do nietypowego trzymania aparatu na wyciągniętych rękach przed twarzą.
A przecież stabilniej jest trzymać aparat na krótko wspartych przedramieniach, albo nadgarstkach o własny tułów. Tak jak to trzymało się kiedyś lustrzankę dwuobiektywową, a obraz był wielkości takiej samej jak na współczesnym LCD.
Natknąłem się na ciekawą fotkę, (proszę sobie to linknąć) gdzie widać jak są poukładane "flaki" w aparatach foto, typu jak; sony TX1 i podobne jemu TX7 i TX9.

Otóż zwróćcie uwagę, jak na projektowanie aparatów wpływ i znaczenie mają ogólnie przyjęte już metody robienia zdjęć (a nie najlepsze, o czym wspomniałem). Aparat z wyświetlaczem przed twarzą na wyciągniętych przed sobą rękach. A jest to metoda przyjęta przez pierwsze uproszczenie technologiczne, które płaski wyświetlacz lokowała na tylnej ściance aparatu tylko dlatego, że miał on tutaj najwięcej wolnego i dużego zarazem miejsca.

A najwygodniej przecież na aparat spoglądać z góry na dół i mieć wtedy widoczny wizjer.

Zwróćcie uwagę, że w tych kompaktach ze względu na osiągnięcie płaskości, układ obiektywowy umieszczono w pionie, a dla zachowania przyjętego przez ludzi przyzwyczajenia skomplikowano konstrukcję przez umieszczenie pryzmatu lustrzanego.

O ile bardziej prosty i ergonomiczniejszy byłby taki aparat, gdyby obiektyw miał na obecnej swojej górnej powierzchni, po tej samej stronie, gdzie jest guzik spustowy. Po prostu ten pryzmat w lini soczewek mógłby nie istnieć. Konstrukcja przecież byłby prostrza.

Aparat obsługiwałoby się na płask, a ustawiając np do opcji samowyzwalacz, kładłoby się go stabilnie na płask przy obrzeżu mebla i wygodnie skadrowało zdjęcie spoglądając na niego z góry, a nie wzierając się do niego od tyłu.

Sony powinno np wypuścić dwie wersje tych odmian DSC-TX1 czy 7 lub 9. Przekonałoby się, że dobre pomysły szybko znalazłyby nabywców. Czemu nie wytycza się tu trendów? Ja to się temu dziwię.

Dominika - Pon 29 Lis, 2010

Z wymienionych przez ciebie powodow mam caly czas sony R1 mozna go trzymac przy oku lub jak wolisz patrzec na niego z gory bo wlasnie tak ma umieszczony wyswietlacz- jest to rewelacyjne rozwiazanie.
edmun - Pon 29 Lis, 2010

Czesiu32, wyświetlacz u góry ?
a naucz teraz tych małpkowych jak takim czymś celować.
Właśnie o celowanie się rozchodzi. Patrząc z góry o wiele łatwiej wykrzywi horyzont, niż mając aparat przed sobą w tej samej płaszczyźnie

Czesiu32 - Wto 30 Lis, 2010

Ten sony R1 to też już widziałem rozeznając aparaty i w zasadzie ten poziomy układ ma on jako dodatek, bo w zasadzie jest to aparat z celownikiem wziernikowym. Przede wszystkim format obrazka na celowniku jest za mały. Ale jest to dobry pomysł, bo po odwróceniu aparatu można nim robić zdjęcia znad głowy.
Dominika, a ile ma pikseli na wyświetlaczu ten R1 - tak przy okazji?

W zasadzie jak projektuje się aparat jak dużą bryłę, to wychylny wyświetlacz spełnia się znakomicie poza może taką konstrukcją jak ma lumix, gdzie wyświetlacz wyłazi w bok aparatu i przeszkadza w jego trzymaniu.
Natomiast w kompaktach zgrabnych i płaskich mogłyby być dwie wersje. Ta o której wspominałem, aparaty tego samego typu w dwóch odmianach, co do usytuowania obiektywu i np wersje jednej odmiany z wychylnym wyświetlaczem. To by zadowoliło i tradycjonalistów przyzwyczajonych, jak i tych edmun, co potrafią celować i nie skrzywiać horyzontu. Nikt jakoś z tych mądrych firmowych badaczy rynku tak podstawowej rzeczy nie rozeznał aż do dzisiaj.

Kadrując osoby w całą ramkę z wysokości głowy zawsze przecież małpkowicze nachylają aparaty w dół i wszysko co pionowe w tle, jest ponachylane. Celując z niższej pozycji jak zapewniałby to aparat z poziomym wyświetlaczem, byłaby to znacznie lepsza pozycja do lepszych wizualnie zdjęć.

Dominika - Wto 30 Lis, 2010

http://www.optyczne.pl/in...p=dowolny&sort=
Czesiu32 - Sro 01 Gru, 2010

Dzięki Dominika! Tam stoi napisane:
LCD 2.0 cala, TFT, 134000 pikseli.
Ale masakra! To się nadaje jedynie tylko do kadrowania i do niczego innego.
Strasznie topornie wchodzą dobre wyświetlacze do dziedziny aparatów fotograficznych, tak jakby firmy miały pospisywane jakieś kontrakty na opróżnianie magazynów z starymi produkcjami LCD. Toż komórki mają o parę klas lepsze wyświetlacze!!

Ja już praktycznie dostaję wstrętu jak patrzę w takie wyświetlacze. Na nich nawet nie da się ustawić ostrości w trybie ręcznym.
Już przesiadłem się na te najnowsze co wypuścił sony na 921kpixeli. Są pozbawione tej francowatej wady zmiany jasności i opalizowania przy ukośnym spozieraniu.
Wyświetlacz nareszcie można używać również do oceny koloru, nasycenia, kontrastu, wprost w sposób bezpośredni. A ustawianie ostrości ma taki komfort jak by się to robiło na matówce. Te wyświetlacze są w NEX-ach i w kompaktach TX7 oraz TX9.
Kto je ujży po raz pierwszy, to od razu się w nich zakocha, jak w najfajniejszej lasce, dla której pożuci swoje sprzęty z którymi się zaślubił.

Martin___ - Sro 01 Gru, 2010

Czesiu32 napisał/a:
Dzięki Dominika! Tam stoi napisane:
LCD 2.0 cala, TFT, 134000 pikseli.
Ale masakra! To się nadaje jedynie tylko do kadrowania i do niczego innego.
Strasznie topornie wchodzą dobre wyświetlacze do dziedziny aparatów fotograficznych,


Ale czemu się tu dziwić, skoro Sony R1 to aparat sprzed ponad 5 lat.

Tutejszyn - Sro 01 Gru, 2010

Czesiu32 napisał/a:
... Ale jest to dobry pomysł, bo po odwróceniu aparatu można nim robić zdjęcia znad głowy...

Jak zobaczę kogoś, kto robi zdjęcia znad głowy, to będę wiedział, że to Ty :)

...strasznie się chłopie zafiksowałeś na tym znadgłownym fotografowaniem.

Czesiu32 - Sro 01 Gru, 2010

Jest przysłowie, że przy jednej dziurze to i kot zdechnie. Aparat bez polotu to tak jak prozaiczna dziewczyna z jedną dziurką wizjerkową do przezierania i inaczej nie da się tym posługiwać.
Znajdziesz się naprzykład na koncercie, gdzie bedziesz stał w tłumie i nic nie podziałasz z sensem, bo będziesz wyciągał aprarat i trafiał na wyczucie.

Ja się zafiksowałem już u zarania na fachowej szkole fotograficznej, gdzie pracowało się Startami. Różne były metody pracy. Np zacelujesz matówką czy wyświetlaczem, trzymasz pozycję niezmiennie i obserwujesz temat zdjęć (szczególnie osoby) bezpośrednio wzrokiem w szczegółach, czekając na moment ekspozycji. Tak nieraz jest o wiele wygodniej, bo widzisz obiekty zdjęć wyraźnie i w skali rzeczywistej, a nie na wizjerku pomniejszone ileś tam razy.

Dominika - Sro 01 Gru, 2010

W R1 LCD to zadna masakra ma on 2 cale=134 000 pix. Dzisiejsze LCD w kompaktach przy 3 calach potrafia miec 230 000. Ponadto R1 to aparat z 2005 r wtedy ten LCD powalal rozdzielczoscia. Taki canon 20D mial 1,8 cala- 118000 pix
Tutejszyn - Sro 01 Gru, 2010

Czesiu32 napisał/a:
...Aparat bez polotu...

Rozumiem Twój ciepły stosunek do lustrzanek dwuobiektywowych. Ale one nie zniknely dlatego, że zawiązano jakiś spisek. To rynek, czyli my sami uznalismy, ze to anachronizm. Mi osobiscie źle się pracowalo na tym sprzęcie. Pomijam paralaksę, ale o ile pamietam, to obracając się w prawo obraz przesuwał się równierz w prawo. Obiektywy, to proste soczewki, bez mozliwosci wymiany..

ghost - Sro 01 Gru, 2010

kiedyś matówkę na górze miały i slry i tlry. potem jednak świat poszedł do przodu, wynaleziono pryzmat pentagonalny, udoskonalono slry i porzucono ten układ.
wbrew temu co pisze tutejszyn niektóre aparaty TLR to bardzo wyrafinowane konstrukcje (z wymiennymi obiektywami :cool: ) , ale jednak taki układ miał dość ograniczone pole zastosowań (średni format), dzisiaj kompletnie wyparty z mainstreamu.

współcześni slrowcy przyzwyczajeni są do wizjera z pentapryzmatem, kompaktowcy do ekraniku.. nie ma powrotu do pewnych rozwiązań, a że jacyś wariaci robią na taśmie toaletowej? nisza.

Czesiu32 - Czw 02 Gru, 2010

Właśnie drobnoziarnisty wizjer LCD ma tę przewagę nad matówką, że nie zmusza do pokonania trudów sterowania aparatem przy odwróceniu stron prawa na lewą jak na matówce. Poważne problemy celownicze aparaty przeziernikowe nastręczają wtedy, gdy trzeba się zniżyć do poziomu trawy.

Jak kiedyś jeszcze niedawno w czasach błon miałem samsunga AF Slim, co miał celowniczek z dziurką, to często nim fotografowałem "z biodra". (pojęcie wzięte z strzelania rewolwerem)
Miało się wyczucie kąta wizji obiektywu i przestrzenną wyobraźnię ile się obejmie.
Zwracało się jeszcze jedynie uwagę na poziom i pion aparatu.

Jeśli chodzi zaś o wielki format, to wynikł on generalnie jako pozostałość po technologicznych ograniczeniach z przeszłości, jak np możliwości produkcji soczewek. Dawniej nie posiadano umiejętności i możliwości dokładnych miniaturowych obróbek szlifierskich. Stąd duże formaty, bo wykonywano soczewki duże, umożliwiające robienie dużych obrazów łatwo oglądanych na matówkach i łatwych też do kopiowania stykowego.

Małoobrazkowiec zaś pojawił się jako ekonomiczna unifikacja, bo z tego tytułu były tańsze błony. No bo firmy "tłukły" te taśmy do kinematografi, a robienie dodatkowego asortymentu dla fotografów amatorów, to tylko dodatkowe koszty projektowe.
Zawodowcy mieli wtedy swoje duże formaty.
I tak tym sposobem niewykorzystano dla lepszych rozdzielczości całej szerokości taśmy 35 mm i zostało jedynie 24 mm, bo robienie zaś dwóch wersji taśm z perforacją czy bez niej to dodatkowy problem handlowy dla firm, jakby któraś taśma się nie "kupowała" i zostawała na magazynach.

Jak już potworzono aparaty na te taśmy, no to "....... mokra". I tak dla unifikacji poświęcono zgrabność konstrukcji aparatów i "tłukli" szeroką taśmę 35 mm pakowaną do nich a te mogły jedynie generować małe obrazki 24 mm.
Te dwa rzędy dziurek to strata przestrzeni, przez co aparat zawsze był za duży jak na swoją jakość rozdzielczości.

Po wielu latach się obudzono z letargu o głupiej konstrukcji z dziurkowaną taśmą i pamiętam jak powstał format na taśmy negatywowe bodajże 40 mm i takie aparaty. Widziałem je na półkach handlowych, ale wchodziła już fotografia cyfrowa i temat szybko zaniknął.

Idealnym obiektywem oddającym prawdę świata oglądanego, są takie które mają ogniskową taką jak nasze oczy, czyli coś około 20 do 25 mm. Wtedy perspektywa świata rejestrowana takimi aparatami, jest taka, jaką oglądamy. Wszystkie inne ogniskowe dają już jedynie "efekty" czyli dodatkowe ekstra wrażenia artystyczne.

Ma to teraz szczególnie znaczenie jeśli stosuje się zdjęcia 3D. Idealnie odwzorujące zdjęcia, będą te, robione właśnie obiektywami o ogniskowych jak nasze oczy i w odstępie 65 mm, jak nasze oczy.

Tutejszyn - Czw 02 Gru, 2010

ghost, pewnie mówisz o Hasselbladach. Ale one mialy jeden obiektyw. Układ dwuobiektywowy nie miały wymiennej optyki.

Czesiu32, wychwalając pewne zalety błon fotograficznych, jak i obiektywów, zapominasz o ich wadach. Dla mnie to ciągle rynek, a nie producenci dokonali wyboru w jakim kierunku ma pójść rozwój sprzetu. Blona filnowa równie dobrze mogła mieć i 60mm do wszelkich zastosowań. Wybrano 24mm wcale nie dlatego, aby zrobic Ci na złość.

ghost - Czw 02 Gru, 2010

Tutejszyn napisał/a:
ghost, pewnie mówisz o Hasselbladach. Ale one mialy jeden obiektyw. Układ dwuobiektywowy nie miały wymiennej optyki.


założysz się?

Tutejszyn - Czw 02 Gru, 2010

No to dobrze, że się nie zakładałem.. Nie zmienia to faktu, że to rozwizanie ma wiele wad. I to one zatrzymały rozwój tego typu aparatów, a mówienie o tym, że producenci pochopnie porzucili to rozwiązanie ma raczej charakter sentymentalny.
Czesiu32 - Pią 03 Gru, 2010

Tutejszyn napisał/a:

Czesiu32, wychwalając pewne zalety błon fotograficznych, jak i obiektywów, zapominasz o ich wadach. Dla mnie to ciągle rynek, a nie producenci dokonali wyboru w jakim kierunku ma pójść rozwój sprzetu. Blona filnowa równie dobrze mogła mieć i 60mm do wszelkich zastosowań. Wybrano 24mm wcale nie dlatego, aby zrobic Ci na złość.

Ja tam nie wychwalałem generalnie błony, bo dzisiaj one w cyfrowych zdjęciach przepadły bezpowrotnie, ale wyśmiewałem się z producentów sprzętu, że musieli się w pewnym momencie onegdaj, dopasować do głupiego wynalazku aparatów na kinematograficzne błony, które dla fotografi były poronionym wynalazkiem, bo wkładało się do aparatu film 35mm, a wykorzystać z niego można było tylko 24mm. Te 11 mm to tylko strata przestrzeni w wszystkich małoobrazkowych konstrukcjach.
Tak jak tłumaczyłem, w tamtych czasach jak zapromowano np kompaktową lajkę, to wykorzystano powszechność taśmy kinematograficznej, bo firme lajka, nie stać było na promowanie własnej optymalnej błony fotograficznej do swoich kompaktów. Potem w naszych już czasach, brak było producetom sprzętu tupetu, aby wpromować się dla kompaktów z przebojowym nowym formatem błon, mniejszych jak błony 60 mm, i zaznaczam! Dla aparatów, a nie dla kamer filmowych, które to potrzebowały perforacji tych 11 mm szerokości na potrzeby skokowego przesuwania filmów 35mm.

I tak właśnie jest z tymi ospałymi prducentami sprzętów, że brakuje im często przebojowych i mądrych wstrzeleń się w rynek, jak to jest właśnie z tymi przytaczanymi przezemnie wyświetlaczami poziomymi, czy ew wychylnymi, które powinny być standartem w każdych aparatach jak np obecnie ten autofokus, bo ręcznie już ostrości praktycznie się nie ustawia, podobnie jak ekspozycji.
Bo tak jak już wspominałem aparat przeziernikowy nie pozwala sie fotografującemu zniżyć do poziomu trawy.

Tutejszyn - Pią 03 Gru, 2010

No trochę się już zapędziłeś. Po pierwsze perforacja taśmy to prosty mechanizm przesuwu błony o jedną klatkę. Przypomnij mi, jak to robiłeś w swoim aparacie dwuobiektywowym? Dyskusja schodzi na manowce. Poczułem pewien niepokój, kiedy stwierdziłeś że: "bo ręcznie już ostrości praktycznie się nie ustawia". Oczywiście masz prawo tak sądzić. Cyfrowe kompakty... teraz widzę, że chyba pomyliłem pociągi..
Czesiu32 - Pią 03 Gru, 2010

Ha ha! Żadna zapędka Tutejszyn. A z tym orzeczeniem, że dziurki w dwóch!! rzędach i aż na 11 mm!!, że to prosty mechanizm podziałowy to nieprawda.

Jasne, że konstrukcja z cyferkami na papierze i czerwonym okienkiem, to wynalazki na pradawne czasy. Ale w czasach już powojennych konstrukcje małoobrazkowe stać było na błony bez przekładki papierowej i z tzw gumowymi krążkami, czy wałkami obciskającymi dwustronnie błonę, na krawędziach, czy centralnie i tym sposobem odmierzać odstępy klatkowe poprzez mechanizm podziałowy sprzęgnięty z tymi krążkami.
Wyrafinowane prostrze konstrukcje mogłyby nawet odmierzać odstępy samą nawet szpulą nawojową z uwzględnieniem zmienności nawoju w miarę jego przybywania.
Zaś jeśli chodzi o inne metody pozycjonowania to mogłyby być stosowane też i łukowe niewielkie nacięcia na obrzeżu negatywu, bo jakiś tam niewielki margines, od krawędzi błony, też musiałby być pozostawiony w granicach 2-ch mm. Szczególnie przydatne te nacięcia z kolei w maszynach kopiujących odbitki. Takie nacięcia, to w zasadzie zawsze można jeszcze na błonach dociąć, czy to w aparacie, czy poza aparatem, przy obróbce błony w laboratorium. Ale przecież na późniejsze możliwości technologiczne, samo pozycjonowanie klatki przez optyczne wyłapywanie odstępów klatkowych, to po prostu betka dla konstruktorów urządzeń.

Poza tym dla producentów błon odziurkowanych na potrzeby fotografii, te 11 mm z szerokości błony 35mm, to sakramencka strata ekonomiczna na ilości materiału błony.

Ostrość to się w dobrych aparatach ręcznie i ustawia i nieustawia, zdając się wtedy na automatykę i to jest Tutejszyn właśnie standart i właściwie trzeba to chwalić. Więc i podobnie powinno być z wyświetlaczami LCD, aby je przestawiać lub mieć płasko na tylnej ściance i tego właśnie konstrukcjom współczesnym brakuje, tak jakby brakowało przykładowo autofokusa w lustrzance. Ale wielka chwała Tobie za wytrwałość w dyskusji, bo właściwie fajnie się z Tobą gada.

hijax_pl - Pon 13 Gru, 2010

Tak tylko dla przypomnienia swego czasu Nikon produkował aparaty serii Coolpix 900. Ich ciekawą cechą było alternatywne podejście do obrotowego ekranu. W spoczynkowej pozycji działałby z kadrowaniem przez wyświetlacz poziomy ;)



Parę zdjęć jest np tu: http://www.imaging-resour.../C990/C99A3.HTM

No ale najwidoczniej klienteli ta koncepcja się nie spodobała a koncepcja upadła.
Może szkoda, a może nie...

Czesiu32 - Czw 16 Gru, 2010

Ta koncepcja hijax_pl z tym nikonem coolpix 900, nadal ma to nikorzystne dla kompaktu zgrubienie trzymawkowe, które odbiera mu zgrabności, aby był wąskim aparatem dobrze wkładającym się np w kieszeń ubrania.
W funkcjonalności jest on w zasadzie taki sam jak obecne bryłowe kompakty z wychylnymi wyświetlaczami. Troszeczkę jedynie zyskuje, bo nie ma grubego wystającego "ryja".
Wykonanie to co zapodałeś, jest stworzone przez projektantów z myślą o przyzwyczajeniach ludzi do robienia zdjęć przy trzymaniu aparatu jedną ręką za ogrubioną trzymawkę.
To jest z założenia niestabilna metoda trzymania aparatu. Rękę, konkretnie nadgarstek, lub przedramie, trzeba zawsze najlepiej krótko wesprzeć o coś. Przykładowo może to być np tułów, lub udo, jeśli fotkujemy na siedząco.
Wsparcie drugą ręką zawsze jeszcze dodatkowo pomaga.

Ja to widziałbym oprócz tych koncepcji jakie już tu wcześniej wskazałem, układ z wychylnym wyświetlaczem, ale w bazowej wersji taki aparat przy złożonym wyświetlaczu, miałby płaską postać. Zaś wychylony wyświetlacz umożliwiłby kadrowanie z wyższego poziomu jak np głowa.
Zaś po odwróceniu aparatu do "góry nogami", umożliwiłby kadrowanie z podniesionymi rękami.

Oto jakby wyglądałaby ta koncepcja.

hijax_pl - Nie 19 Gru, 2010

Czesiu32 napisał/a:
Oto jakby wyglądałaby ta koncepcja.


To ja pokażę jak wygląda Coolpix S10 ;)



Wyobraź sobie, że siedzisz sobie na ławeczce w parku, aparat trzymasz w rękach opartych na kolanach. Patrząc na wyświetlacz z góry fotografujesz dzieci biegające po trawniku. I nawet spust migawki jest w miejscu przez Ciebie postulowanym.
Co więcej, obracając ekran o 180 stopni możesz kadrować z nad głowy.

Z uchwytem nie ma problemu, gdyż żadnych "zgrubień trzymawkowych" aparat ten nie posiada:


Dla kadrujących "na zombie" też się znajdzie dogodne ustawienie:


:wink: :cool:

Czesiu32 - Pon 20 Gru, 2010

No rzeczywiście niezła konstrukcja. Ma wszystkie te nieodzowne cechy do wygodnego kadrowania. Trochę tylko kłopotu z postawieniem go w przypadku np użycia samowyzwalacza. Nieodzowne podłożenie czegoś dla wyrównania poziomu. Np zmiętego kawałka papieru. Jeśli np zaś w wersji okręconej ustoi na korpusie i ciężar obiektywu go nie przewali, to ma dodatkowy atut z łatwym nachylaniem obiektywu od pionu, gdy używamy samowyzwalacza.
Dzięki hijax za trud w odszukaniu takiego modelu. Zobaczę co to za rocznik i co to za "cudo rozdzielczości" ten wyświetlacz.

hijax_pl - Pon 20 Gru, 2010

Czesiu32 napisał/a:
Jeśli np zaś w wersji okręconej ustoi na korpusie i ciężar obiektywu go nie przewali, to ma dodatkowy atut z łatwym nachylaniem obiektywu od pionu, gdy używamy samowyzwalacza.


Np tak:


Czesiu32 napisał/a:
Zobaczę co to za rocznik i co to za "cudo rozdzielczości" ten wyświetlacz.
rocznik 2006, a ekran 2.5-inch TFT, 230.000 pixels

http://www.dpreview.com/reviews/nikons10/
http://www.youtube.com/watch?v=ntYCc3RvKqs

Czesiu32 - Czw 07 Lip, 2011

Wcześniej napisałem w swoim poście:
Natomiast w kompaktach zgrabnych i płaskich mogłyby być dwie wersje. Ta o której wspominałem, aparaty tego samego typu w dwóch odmianach, co do usytuowania obiektywu i np wersje jednej odmiany z wychylnym wyświetlaczem. To by zadowoliło i tradycjonalistów przyzwyczajonych, jak i tych edmun, co potrafią celować i nie skrzywiać horyzontu. Nikt jakoś z tych mądrych firmowych badaczy rynku tak podstawowej rzeczy nie rozeznał aż do dzisiaj.

Nie tak dawno miałem przebłysk koncepcyjny, że przecież najprościej byłoby firmie produkującej aparaty, zrobić model aparatu uniwersalny, zamiast koncepcji z dwoma odmiennymi modelami.
Otóż nawet zrealizować dałoby się koncepcję bez wychylnego wyświetlacza, co komplikuje konstrukcję w takich płaskich aparatach jak DSC TX-9. Wcale nie trzeba by mu dodawać wychylny wyświetlacz w stylu, jak to przedstawiłem na szkicu.
No bo po wychyleniu wyświetlacza aparat staje się już większy.

Sprawa polegałaby na tym, że aparat posiadałby dwa okienka obiektywowe dla tego samego wewnętrznego układu obiektywowego. Jedno okienko tak jak obecnie ten model ma, a drugie usytuowane na górnej krawędzi korpusu i miałoby więc położenie przestawione o 90°. Aparat miałby po prostu przestawialny wewnątrz mechanizmem silnikowym ten pryzmat lustrzany, który alternatywnie byłby ustawiany w dwóch opcyjnych położeniach i w zależności od potrzeby, byłby ten sam aparat przestawiany do fotografowania w utrzymywaniu na płask, lub w sposób obecnie typowy. A przy tym nie posiadałby więc odchylnego wyświetlacza.
W zależności od tego ustawienia lustrznego pryzmatu, byłyby też odpowiednio uruchamiane żaluzje osłonowe dla szklanych osłon obiektywu, aby nie były one "zapalcowywane" i nie wprowadzały rozpraszającego w obiektyw światła.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group