|
forum.optyczne.pl
|
 |
Wolne tematy - Kto to jest profesjonalista?
dziechu1 - Pią 17 Maj, 2013 Temat postu: Kto to jest profesjonalista? Temat wydzielony z dyskusji o aparacie D800
hijax_pl napisał/a: | pan.tadeusz, a po co gibany ekran w takim aparacie? |
Co macie za problem z gibanymi ekranami? Ja miałem taki najpierw w canonie PS G2, potem S5 IS, równolegle mając 20D i 40D, w których bardzo brakowało mi tego wynalazku. Jeżeli gibany LCD wchodzi po złożeniu głęboko w obudowę i z dobrym zatrzaskiem, to w zasadzie nie ma mozliwości sam sie otworzyć itp. Za to, fotografując np. w tłumie, znad głowy, gibany LCD jest rewelacyjny. Robienie 'na oko', szczególnie z teleobiektywem, to wiekszość zdjeć nie trafionych. Z kolei fotografując z poziomu gleby (np. zwierzeta itp.) trzeba się połozyć policzkiem na asfalcie. Do takich zdjęć w 40D miałem celownik kątowy, ale to tylko nieco pomagało, bo i tak twarz musiała być przy aparacie, czyli tez blisko ziemi. Z gibanym LCD takich problemów nie ma, można patrzeć z odległości kilkudziesięciu cm. nie przytulając sie do ziemi. Co znaczy że w takim aparacie gibany nie potrzebny? Że takim aparatem nie robi sie nigdy zdjeć znad głowy? Albo z poziomu ziemi? Jeżeli tak, to dziekuje za 'taki aparat'
dragossani - Pią 17 Maj, 2013
Tutaj bardziej chodzi o kwestię AFa. Przy LiveView (podgląd ekranowy) AF kontrastowy działa dobrze tylko ze statywu, a fazowy opuszcza lustro wyłączając podgląd. Generalnie takie np. robienie w tłumie nad głową nie jest takie proste, chyba że odpuścić sobie AF np. poprzez przełączenie go na przycisk AF-ON, ustawienie ostrości zawczasu na interesujący nas element i używanie ekranu tylko do kadrowania. Manualnego łapania ostrości nad głową jakoś sobie nie wyobrażam.
dziechu1 - Pią 17 Maj, 2013
Fotografowanie znad głowy wykonywane jest najczęściej z jednego miejsca (np. w tłumie) i odległość do objektu (np. scena) jest najczęściej niezmienna. Więc przewaznie wystarczy jednorazowe ustawienie ostrości. Poza tym robiąc 60D mam takie doświadczenie z LV - ustawiając AF fazowy (szybki), z dobrym obiektywem lustro podnosi się dosłownie na pół sek. łącznie z ustawieniem ostrości i już jest podgląd LV z powrotem, dosłownie mignięcie. Kwestia przyzwyczajenia. Ustawianie AF w trybie LV bez podnoszenia lustra to praktycznie zupełnie bez sensu, przynajmniej w 60D. Ale z posta hijaxa raczej wywnioskowałem że ogólnie uważa on za bezcelowe umieszczanie ruchomych ekranów w sprzęcie tzw. profesjonalnym.
[ Dodano: Pią 17 Maj, 2013 14:24 ]
A tak w ogóle to coś nie tak z tym D800. A już planowałem w przyszłości zmianę systemu C na N i własnie myślałem o D800:)
hijax_pl - Pią 17 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | Ale z posta hijaxa raczej wywnioskowałem że ogólnie uważa on za bezcelowe umieszczanie ruchomych ekranów w sprzęcie tzw. profesjonalnym. | Zgadza się. Takie mam zdanie. Inna sprawa, że D800 raczej nie widzę jako maszynki do takich z-nad-głowy reportaży. Nie do tego został on stworzony.
dziechu1 - Pią 17 Maj, 2013
Chyba przesadzasz z tym szufladkowaniem aparatów. To do czego D800 został stworzony? Do fotografowania konferencji prasowych PIS/PO??? Uważasz że zwiększanie uniwersalności/funkcjonalności aparatu jeżeli nie odbywa się kosztem jakosci/niezawodności to coś złego? Dokaładnie takie same opinie czytałem kiedyś przy wprowadzaniu filmowania do funkcji aparatu. Mam kolegę który fotografuje i filmuje małe reportaże dla TV. Kiedy mu powiedziałem - po premierze 5D mkII - że pokazał się nowy aparat z funkcją filmowania i to bardzo wysokiej jakości, to popatrzył na mnie jak na jakiegoś dziwaka laika, z politowaniem. Potem kupił, oczywiscie do zdjęć, potem popróbował filmować, a miesiąc później wszystkie materiały, które mógł zrobić 5D, robił tym aparatem, bo jakość materiału była bez porównania lepsza niż z profesjonalnych kamer (chyba systemu beta) za które płacił po kilkadziesiąt tysiecy za używane:) Nie zdziwię się jak za kilka lat wszystkie modele aparatów, łącznie z tymi topowymi modelami, będą miały ruchome LCD, bo ma to kilka zalet a wad prawie nie. Na razie jedyną rzeczą która może to powstrzymywać, są nie rzeczowe argumenty, ale zachowawcza mentalność profesjonalistów, ich siła przyzwyczajenia i konserwatyzm, nic poza tym.
Podobnie moim zdaniem ma sie sprawa obudów - muszą być koniecznie ze stopów magnezu. A taki poliwęglan wzmacniany włóknem szklanym to już be, amatorszczyzna. Czy ktoś tu może podać sensowny argument że tak rzeczywiście jest? Czy ktoś przeprowadzał testy wytrzymałościowe obu typow obudowy? Bo ja mam obawy, ze ta poliwęglanowa mogłaby okazać sie wytrzymalsza, szczególnie na takie codzienne obstukiwanie, kiedy biega sie czy skacze z dwoma, trzema aparatami na szyi. Pewnie i na silne uderzenia bedzie odporniejsza, no i nie bedzie obtrzaskanego czy przetartego lakieru spod kórego widać goły metal. Nie wiem jak jest, ale poza narzekaniem nikt nigdzie nie udowodnił wprost że obudowa magnezowa jest wytrzymalsza od polieglanowej, na razie tylko wszystkim sie tak wydaje:)
hijax_pl - Pią 17 Maj, 2013
Zaleta tylko jedna - można taki ekran odwrócić (o ile można) by w ten sposób zabezpieczyć go przed uszkodzeniem. Oczywiście jeśli ktoś tak pedantycznie do aparatu podchodzi.
W czym problem leżeć na ziemi z okiem przy wizjerze? Nawet w błocie? Jak komuś zależy na zdjęciu to się poświęci, a nie będzie kucał by się nie pobrudzić Do czego D800? Przede wszystkim do portretu i krajobrazów. Tam gibane ekrany nie są wymagane. Do filmowania może? Może tak, ale lepiej mieć podgląd wprost z HDMI a sam aparat na odpowiednim rigu.
Dla mnie gibany ekran to gadżet i w takich kategoriach go oceniam. Oczywiście w grupie aparatów gdzie gadżety i wodotryski są istotne - tam taki ekran zaplusuje. Tyle, że D800 do tej kategorii moim zdaniem nie należy.
Tutejszyn - Pią 17 Maj, 2013
dziechu1, odchylany ekranik jest taki trochę niemęski.. Wprowadziło go Sony w swoich Alfach usiłując zawojować rynek nie jakością sprzętu, ale wynalazkami typu dzwoneczki, kolorowe kokardki i odchylane ekraniki. To nie dla facetów. Prawdziwi faceci walcząc, masakrują sobie ryje gołymi piąchami.
...w sensie - nie problem rzucić się na glebę, aby zrobić zdjęcie.
dziechu1 - Pią 17 Maj, 2013
Wybacz, hijax, ale z tego co piszesz wynika tylko że bronisz jakiegoś swojego zdania tylko po to aby mieć rację, aby twoje było na wierzchu i nic poza tym. No bo zacytuję:
"W czym problem leżeć na ziemi z okiem przy wizjerze? Nawet w błocie? Jak komuś zależy na zdjęciu to się poświęci, a nie będzie kucał by się nie pobrudzić"
A dalej że "gibany ekran to gadżet". No argument rzeczywiście super. Dla takiego gościa co się aż tak bedzie poświecał (zamiast kupić aparat z ruchomym LCD) to i samochod jest zbednym gadżetem, bo na miejsce dojedzie autobusem/rowerem/piechotą. Autofokus to jeszcze bardziej zbedny gadzet, bo jak sie juz w tym błocie położy, to i manualnie ostrośc nastawi. Poza tym ktoś kto robi portret i krajobraz, to już zadnych innych zdjeć? A moża do innych ma inny aparat, najlepiej jeden do portretu, jeden do krajobrazu, jeden do reportażu, jeden do makro, jeden do fotografii zwierzat... Podobne dyskusje prowadze na forach od początku internetu i fotografii cyfrowej (zaczęło się od dyskusji z "fachowcami", że fotografia cyfrowa nigdy jakością nie dorówna analogowej) i czas pokazał że miałem rację w przewidywaniu jak sie to wszystko potoczy:) Dodam jeszcze raz - filmy w aparatach to był gadżet w amatorskich kompaktach, dzisiaj jest to zupełnie inaczej postrzegane. Mi nie sa potrzebne tryby tematyczne, style, efekty specjalne, HDRy w aparacie, ale odchylany LCD to zupełnie inna bajka, to nie gadżet, ale bardzo funkcjonalny dodatek który może sie przydać nawet największemu profesjonaliscie - pod warunkiem że ma otwarty umysł a nie zamknął sie w profesjonalnych szablonach.
hijax_pl - Pią 17 Maj, 2013
W czym i jakiemu profesjonaliście odchylany ekran upraszcza pracę? Jak może on ułatwić np podchodzić susły?
Aparat to tylko narzędzie. A narzędzie dobiera się do potrzeb. W pięciu aparatach, które mam dwa mają odchylane ekrany. I nigdy z nich nie skorzystałem w praktyce (oprócz zabawy). I tak - też zdarza mi się cykać znad głowy. Filmowanie? Ta funkcja to zupełnie co innego i inne są powody dla których stała się tak ważna
Bronię zdania? No cóż. Jakoś do tej pory nie odczułem w żaden sposób tej super sprawy jaką jest odchylany ekran. Co innego CLS czy rozdzielenie korekty ekspozycji na flash i zastane. To są wartościowe zmiany
studioP - Pią 17 Maj, 2013
hijax_pl napisał/a: | ...W czym problem leżeć na ziemi z okiem przy wizjerze? Nawet w błocie? Jak komuś zależy na zdjęciu to się poświęci, a nie będzie kucał by się nie pobrudzić ... |
He, he... zastanawiam się, czy leżałeś. W wielu przypadkach potrzebna jest tak niska perspektywa, że (za przeproszenie) ryj trzeba wcisnąć w ziemię, a nienaturalnie wygięte karczycho potrafi solidnie dokuczyć. Niekiedy determinuje to czas pracy z obiektem. Po prostu dłużej nie daję rady, muszę się podnieść i odsapnąć.
Po drugie, nic przyjemnego utytłać się w błocie i kleszczach dla byle kwiatka, żabki, jaszczurki, pajączka czy innego, równie prozaicznego obiektu. Odpuszczam, bo mi się nie chce. Gdybym miał szansę zrobić to inaczej, wykorzystując LiveView i odchylany ekran, to pewnie bym nie odpuścił, a tak odpuszczam.
Ale - zaznaczam - to tylko gdybania. Wydaje mi się, że odchylany ekranik ma szansę się sprawdzić. Czy tak faktycznie jest - nie wiem, bo nie mam takiego ekranika.
Powyższe dotyczy fotografii przyrodniczej, ale ilekroć widzę reporterów unoszących swoje profi korpusy nad głowami tłumu, by na ślepo walić klatki - może któraś wyjdzie - zawsze myślę, że przydałby się im odchylany ekranik. Mieliby większe szanse trafić twarz sławnej osoby, a nie różę w butonierce. To też gdybanie, bo reporterem nie jestem.
dziechu1 - Pią 17 Maj, 2013
"W czym i jakiemu profesjonaliście odchylany ekran upraszcza pracę? Jak może on ułatwić np podchodzić susły?" - być może w tym, że w trybie LV można pstrykać znacznie ciszej, a w LV odchylany LCD moze być przydatny, może żeby pstrykać susły zza drzewa?
A poważniej - nie znam ani jednego fotografa, który specjalizowałby się w jednej dziedzinie i nie robił żadnych innych zdjęć. Ten od susłuw pewnie tez czasem pstryknie coś ciekawego na ulicy, czasem może jakiś koncert, albo portrecik córki? każdy, nawet najprofesjonalniejszy profesjonalista robi także zdjęcia dla siebie, dla rodziny i przyjaciół itd. Mi sie zdarzyło kilka razy robić zdjęcia w tłumie znad głowy 40D, i wtedy taki odchylany ekranik bardzo by mi sie przydał. Kilka razy w ciagi kilku lat, ale co by mi taki ekranik przeszkadzał gdyby był? Miałbym gorsze samopoczucie, bo to takie nieprofesjonalne? A co piszesz o CLSie czy rozdzialaniu krekty ekspozycji - a co to ma do rzeczy? To że by się przydały, bardziej lub mniej, nie wyklucza odchylanego LCD, pewnie każdy skroiłby sobie sam aparat na swoje potrzeby inaczej. W moim byłby odchylany LCD, Ty mozesz czołgać się w błocie, jeżeli lubisz;) A co do filmowania - podaje tylko przyklad, że filmowanie w lustrzance też było kiedyś uważane za wodotrysk i bajer nie dla profesjonalisty, podobnie jak odchylany LCD. Pomijam fakt że w studiu taki LCD tez może być bardzo poręczny, a aparat profesjonalny, więc... dlaczego nie? Bo nie wypada? Wstyd? Co do aparatów - ja też mam pieć i też w dwóch odchylany LCD - w 60D i w S5 IS W 20D nie ma (szkoda), w 40D nie ma (leży padnięty), w Minolcie XG9 chyba tez nie;)
"ilekroć widzę reporterów unoszących swoje profi korpusy nad głowami tłumu, by na ślepo walić klatki" - no właśnie. Kiedy hijax bedzie w takim tłumie stał, to wszyscy w koło niego bedą robić zdjęcia amatorskimi aparacikami z odchylanym LCD, a hijax nie zrobi zdjęcia bo ma pro sprzęt:) O to chodzi?
hijax_pl - Pią 17 Maj, 2013
studioP napisał/a: | He, he... zastanawiam się, czy leżałeś. | Leżałem. Nie w błocie ale zdarzyło się upaprać. Ale nie zastawiam się na zwierza i czekam godzinami - co najwyżej jakiegoś grzybka czy kwiatka.
hijax_pl - Pią 17 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | być może w tym, że w trybie LV można pstrykać znacznie ciszej | W Nikonie? dziechu1 napisał/a: | a w LV odchylany LCD moze być przydatny, może żeby pstrykać susły zza drzewa? | Pochodziłeś susła kiedyś? dziechu1 napisał/a: | Ten od susłuw pewnie tez czasem pstryknie coś ciekawego na ulicy, czasem może jakiś koncert, albo portrecik córki? | I pewnie ma więcej niż jeden korpus. Albo jakiegoś lepsiejszego kompakta. dziechu1 napisał/a: | Miałbym gorsze samopoczucie, bo to takie nieprofesjonalne? | Zagubiłeś się. Nie chodzi o samopoczucie. Chodzi o brak pożądania dziechu1 napisał/a: | A co piszesz o CLSie czy rozdzialaniu krekty ekspozycji - a co to ma do rzeczy? | Rozchodzi się o praktyczności pewnych rozwiązań. dziechu1 napisał/a: | pewnie każdy skroiłby sobie sam aparat na swoje potrzeby inaczej. | Jakoś nie wyobrażam tego sobie w praktyce. Taki aparat a'la RED? No może, choć koncept Ricoha GR jakoś nie przypadł do gustu klienteli. dziechu1 napisał/a: | że filmowanie w lustrzance też było kiedyś uważane za wodotrysk i bajer nie dla profesjonalisty, | Tak - póki nie osiągnęło pewnego poziomu funkcjonalności wymaganego przez profi. A jak już osiągnęło to aspekt ekonomiczny przeważył. Oczywiście nie wszyscy i wszystko filmują ale dziś to już prawie równorzędne narzędzie.
dziechu1 - Pią 17 Maj, 2013
Nie wiem jak w Nikonie - to znaczy że w Nikonie w LV też trzaska lustrem? Albo w normalnym trybie w Nikonach lustra nie słychać? Nie kumam.
Nie podchodziłem nigdy susłów, nie wiedziałem też że NikonD 800 był zaprojketowany specjalnie do focenia susłów, jeżeli tak, to może masz rację.
To że straciłeś pożądanie nie znaczy wcale że tak mają wszyscy, wielu (chyba znaczna więlszość) jednak czuje pożądanie:)
Zobaczysz, za kilka lat wszystkie lub prawie wszystkie LCD będą odchylane, wtedy napiszesz że osiągneły odpowiedni poziom funkcjonalnosci?
[ Dodano: Pią 17 Maj, 2013 21:23 ]
"I pewnie ma więcej niż jeden korpus. Albo jakiegoś lepsiejszego kompakta." - no właśnie. Przydałoby sie może w końcu zdefiniować tego profesjonalistę, bo na razie to czytając tu opisy co to nie mają profesjonalisci, widze że wg Ciebie i wielu innych profesjonalista to ktoś kto zarabia na fotografowaniu (ma firmę itp) i zarabia tyle kasy, że musi mieć kilka korpusów w tym przynajmniej jeden 1D (odniosę sie do canona bo znam), kilka elek itd... Co za bzdura. Widzisz profesjonalistę chyba tylko w gosciu z Warszawy, ewentualnie Krakowa, Wroclawia, Poznania. Jeżeli przyjać że profesjonalista to ktoś żyjący z fotografowania, to zapewniam Cię że większość profesjonalistów w naszym kraju żyje dość skromnie fotografując jakąś tańszą lustrzanką i obiektywami powiedzmy średniej jakości. Profesjonalista to niekoniecznie facet ze swoim studio, fotografujący modę do najlepszych czasopism i czasem miewający tak mimochodem wystawę autorską w NY albo w Londynie. Zejdzcie na ziemię! Większość fotografów żyjących w średnich i małych miasteczkach ledwo utzrymuje się z tego fachu, to nie lata 80' kiedy fotografia była jednym z najlepszych interesów. Tych profesjonalistów mających całe torby najlepszego sprzetu to w naszym kraju może 10%. Reszta robi co może i jak może, byle przeżyć. Chyba że zmienimy definicje - profesjonalista to taki ktoś, kto zarabia na zdjeciach wiecej niż 20.000 na czysto miesiecznie. A reszta to amatory i matoły:)
hijax_pl - Pią 17 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | Nie wiem jak w Nikonie - to znaczy że w Nikonie w LV też trzaska lustrem? | Tak dziechu1 napisał/a: | nie wiedziałem też że NikonD 800 był zaprojketowany specjalnie do focenia susłów | Skąd taki wniosek? dziechu1 napisał/a: | widze że wg Ciebie i wielu innych profesjonalista to ktoś kto zarabia na fotografowaniu (ma firmę itp) i zarabia tyle kasy, że musi mieć kilka korpusów | Dla mnie to osoba, która potrafi dobierać narzędzie odpowiednie do wykonywanego zadania. I potrafi z tego narzędzia należycie skorzystać. Jak na tej pracy zarabia no to jest też zawodowcem. Jak nie - pasjonatem. dziechu1 napisał/a: | Jeżeli przyjać że profesjonalista to ktoś żyjący z fotografowania, to zapewniam Cię że większość profesjonalistów w naszym kraju żyje dość skromnie fotografując jakąś tańszą lustrzanką i obiektywami powiedzmy średniej jakości. | Tak, wiem. Dodaj do tego jeszcze tani chwiejący się statyw i mamy przeciętnego kotleciarza. Który na dodatek jeszcze nie do końca radzi sobie z ustawieniami aparatu. Tylko nie nazwałbym takiej osoby "profesjonalistą" by nie obrażać tych, którzy profesjonalnie podchodzą do tematu fotografii.
Tutejszyn - Pią 17 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | ..Przydałoby sie może w końcu zdefiniować tego profesjonalistę | Dobrze, jak już zdefiniujesz kto jest profesjonalistą, to potem dobrze byłoby określić, co kryje się pod pojęciem: "profesjonalnie wykonane zdjęcie", "profesjonalna sesja", profesjonalne podejście do rzeczy".. Czy wzięcie zapłaty za swoją pracę, jest równoznaczne z profesjonalnym wykonaniem? Czy amator nie może wykonać czegoś w profesjonalny sposób? Myślę, że pomimo iż słowo "profesjonalista" wiązane jest zarobkowym wykonywaniem swojej profesji, to jednak gdzieś w głębi czujemy, że profesjonalista to osoba, która nie odwala fuszerki i już obojętne jest, czy bierze za to pieniądze, czy nie.
Profesjonalista też raczej nie będzie marudził, kiedy ubrudzi sobie gatki, przy trudniejszych ujęciach.
dziechu1 - Pią 17 Maj, 2013
"Tak, wiem. Dodaj do tego jeszcze tani chwiejący się statyw i mamy przeciętnego kotleciarza. Który na dodatek jeszcze nie do końca radzi sobie z ustawieniami aparatu. Tylko nie nazwałbym takiej osoby "profesjonalistą" by nie obrażać tych, którzy profesjonalnie podchodzą do tematu fotografii." - muszę przyznać że z tej wypowiedzi wynika tylko tyle, ze jesteś wyjatkowo zarozumiały. Chciałbym Cie widzieć jak mieszkasz w jakimś np. Lubartowie i zarabiasz na torby pełne sprzętu. Kpisz sobie i cynicznie piszesz o ludziach których wiedza nijak sie ma do możliwości zarabiania. Znam wielu ludzi którzy mieli w dawnych latach zakłady fotograficzne, inwestowali ogromne pieniądze w minilaby, czesto na wiele lat kredytu, a tu fotografia cyfrowa w ciągu kilku lat zmienila zupełnie cały rynek. A minilaby nadal trzeba było spłacać. Niektórzy z tych ludzi nadal próbują zyć z fotografii, ale kto ma im płacić duże pieniadze w takich małych miasteczkach? Tam nie ma wielkich firm, gazet, ludzie są biedni. Żyją z fotografii ślubnej, chrzcin, komunii, pogrzebow. Co ma wspólnego wiedza, umiejetności z zarobkami w takich miejscach? Na prawdę, to co napisałeś, dykwalifikuje Cie jako poważnego rozmówcę. Tak, człowiek który fotografuje zarobkowo (żeby Cie nie denerwować nie napisze profesjonalnie) od 40 czy 50 lat, to kotleciarz. I jeszcze jedno, nie wiem ile masz lat, ale jeżeli uważasz że na świecie, a szczególnie w krajach takich jak Polska, wiedza i umiejetności mają cokolwiek wspólnego z zarobkami, to jesteś wyjątkowo naiwny.
Tutejszyn - Pią 17 Maj, 2013
No to się teraz porobiło..
dziechu1 - Pią 17 Maj, 2013
Tutejszyn, jak widzisz definicja nie jest tak prosta. Bo są amatorzy robiący wyjatkowo dobre rzeczy i zawodowcy odwalający chałę. Co kryje się w określeniu 'profesjonalnie wykonane zdjecie?". A to wiele zależy od typu zdjęcia. Zupełnie inne wymogi bedą dla profesjonalnego zdjęcia mody dla dobrego czasopisma a zupełnie inne dla profesjonalnego zdjęcia np. z komunii czy chrztu itp. W tym drugim wypadku raczej wystarczy jeżeli zdjęcie będzie ostre, poprawnie skadrowane i poprawnie naświetlone - tyle. Tak przynajmniej działa 99% fotografów zajmujących sie co roku w maju fotografowaniem komunii po kościołach itd. Jakieś sztampowe albumy, zdjecie jak siedzi w ławce, jak podchodzi do komunii, jak ją przyjmuje. To nie sztuka, zwykłe rzemiosło. Tylko że jeżeli profesjonalista to nie tylko artysta, ale także rzemieślnik, to na jednego artystę przypadnie 99 rzemieślników.
Tutejszyn - Pią 17 Maj, 2013
dziechu1 widzisz, Ty znowu gdzieś tam łączysz w jedno profesjonalistę i artystę. Albo chciałbyś aby profesjonalista był jednocześnie artystą. Jeśli nie jest, to jest już "tylko" rzemieślnikiem. Więc po co w ogóle przypinać łatki? Nie wystarczy ogólne pojęcie, gdzie profesjonalista jest po prostu fachowcem? A profesjonalny aparat, aparatem dla tych, którzy mają większe wymagania, albo tych, którzy nie chcą kompromisów?
Pan_Żabka - Pią 17 Maj, 2013
Ale offtop.
To co z tym D800? Ja tam zmieniłem system na canona bo się go wystraszyłem, tych problemów z AF. Jak narazie to zmiana systemu mi bokiem wyszła, bo 5D musiał pojechać do kalibracji z sigmą 35/1.4... Ech, uroki canona. Uciekałem przed D800 z obawy przed problemami z AF a i tak je mam
hijax_pl - Pią 17 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | Co ma wspólnego wiedza, umiejetności z zarobkami w takich miejscach? Na prawdę, to co napisałeś, dykwalifikuje Cie jako poważnego rozmówcę. Tak, człowiek który fotografuje zarobkowo (żeby Cie nie denerwować nie napisze profesjonalnie) od 40 czy 50 lat, to kotleciarz. | Proponuję jeszcze raz przeczytać to co napisałem wcześniej. Ze szczególnym uwzględnieniem jakich słów użyłem.
dziechu1 napisał/a: | W tym drugim wypadku raczej wystarczy jeżeli zdjęcie będzie ostre, poprawnie skadrowane i poprawnie naświetlone - tyle. Tak przynajmniej działa 99% fotografów zajmujących sie co roku w maju fotografowaniem komunii po kościołach itd. Jakieś sztampowe albumy, zdjecie jak siedzi w ławce, jak podchodzi do komunii, jak ją przyjmuje. To nie sztuka, zwykłe rzemiosło. | Albo się robi porządnie albo się odwala kotleta. I nie ma znaczenia czy to album rodzinny czy też komunia czy chrzciny. Takie jest moje zdanie.
dziechu1 - Pią 17 Maj, 2013
"A profesjonalny aparat, aparatem dla tych, którzy mają większe wymagania, albo tych, którzy nie chcą kompromisów?" - ale co to ma wspólnego z możliwosciami? Gdyby sprzęt profesjonalny był w takiej samej cenie jak amatorski, to pewnie kazdy profesjonalista kupowałby sprzęt profesjonalny:) To nie kwestia chęci, ale możliwości. Jeżeli są ludzie którzy zarabiają ledwo na życie, to myślisz że oni kupują tani spprzęt z głupoty? Że ten chwiejący sie statyw, to ich wybór? Że oni wybierają kompromisy bo tak lubią? Nigdzie nie napisałem że rzemieślnik jest 'tylko', napisałem że rzemieślników jest znacznie wiecej niż artystów. Oraz że ludzie żyjący z fotografii często kupują tani sprzet, bo na droższy ich nie stać i nie wynika to z braku umiejętności ale braku możliwości. Wiedza i umiejetnosci - jak każdy towar - trzeba sprzedac, umieć sprzedać i mieć kupca. Nie każdy potrafi lub nie każdy znajduje kupca.
[ Dodano: Pią 17 Maj, 2013 22:41 ]
"Albo się robi porządnie albo się odwala kotleta. I nie ma znaczenia czy to album rodzinny czy też komunia czy chrzciny. Takie jest moje zdanie." - a jakie to ma znaczenie, jeżeli w obu przypadkach cena jest taka sama? Jeżeli ma, to ok, robią porządnie, ale przez to wiecej pieniędzy nie mają, więc robią to tanim sprzetem, porządnie, a mimo to na taki profi sprzęt ich nie stac.
Tutejszyn - Pią 17 Maj, 2013
dziechu1, to Ty kładziesz nacisk na definicje i definiowanie co profesjonalne, a co nie. Teraz z kolei gdzieś te definicje rozmywają się w możliwościach osób, które już mogłyby się załapać do definicji. Komplikujesz niepotrzebnie prosty podział sprzętu na segmenty, który ma jedynie poprawić czytelność i pomóc zorientować się w różnorodności sprzętu.
Napisałeś "To nie sztuka, zwykłe rzemiosło". Określenie pejoratywne, które rzutuje na dalszą część wypowiedzi, z której ogólnie można wyciągnąć wniosek, że rzemieślnik, jest podgrupą w klasie profesjonalistów. Strasznie to wszystko jest już skomplikowane, a wyszło od tego, czy ekranik ma się gibać, czy nie.
dziechu1 - Pią 17 Maj, 2013
Dam taki wymyślony przykład, robi ktoś zdjęcia komunii itp. canonem amatorskim, np. 450D, do tego ma jakąś lampę lepszą niż ta w aparacie, powiedzmy 420EX (bo 580 to już zbyt droga). Robi tym komunie, albumy ze zdjeciami 9x13 i 13x18 i sprzedaje w okolicznych wioskach w kościołach. No i teraz wpada na genialny pomysł - kupi sprzet profesjonalny, jakaś puszka za 10.000 lub trochę więcej, ze dwie elki - powiedzmy 12.000, lepsza lampa - 1500zł. Weźmie kredyt na 30.000. Tyle że wie, że w zasadzie zdjęcia w albumie bedą wygladały tak samo, lub prawie tak samo. Kasować będzie za nie tyle samo, bo dla ludzi zdjęcia niczym sie nie róznią od poprzednich, a czym je fotograf robi to maja gdzieś i nie bedą płacić za sprzet fotografa. No ale teraz taki fotograf bedzie wg. hijaxa profesjonalistą i to bedzie chyba jedyny zysk z calej operacji. Bardzo ciekawa koncepcja. A fotograf będzie jadł chleb z margaryną i spłacał kredyt.
hijax_pl - Pią 17 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | No ale teraz taki fotograf bedzie wg. hijaxa profesjonalistą i to bedzie chyba jedyny zysk z calej operacji. | Gratuluję wyszukanego dowcipu. Przypomnę jeszcze raz co napisałem w temacie rzeczonego "profesjonalisty":
hijax_pl napisał/a: | Dla mnie to osoba, która potrafi dobierać narzędzie odpowiednie do wykonywanego zadania. I potrafi z tego narzędzia należycie skorzystać. Jak na tej pracy zarabia no to jest też zawodowcem. Jak nie - pasjonatem. |
dziechu1 - Pią 17 Maj, 2013
Tutejszyn, tak, bo ten podział na sprzęt profesjonalny i amatorski jest zupełnie bez sensu. Inne wymogi ma profesjonalista fotoreporter, tłuczący się ze sprzetem po deszczu i kurzu, inny profesjonalista robiący zdjęcia w studio do katalogów mody, inne robiący zdjęcia towarów do gazetek reklamowych, inne fotografujący psy na wystawach miedzynarodowych czy światowych (zawsze w halach) itd. Raz sprzęt musi byc odporny na uderzenia, a innym razem nie, ale musi dawać super obraz. Tu (i nie tylko) spłycono ten zakres chyba wylacznie do fotoreporterów - sprzęt profesjonalny musi byc odporny na uderzenia, na warunki atmosferyczne - nie prawda. bardziej logiczny byłby podział na sprzet do reporterki, do studia itd. A tak mamy - sprzet profesjonalny nie powinie mieć ekranow uchylnych - bzdura, bo taki do studia powinien mieć. Ale wiem że i tak starych nawyków nie zmienię.
[ Dodano: Pią 17 Maj, 2013 23:12 ]
hijax - czy na prawdę nie rozumiesz prostej sprawy, że wybór odpowiedniego sprzetu czasem nie jest kwestią chęci ale możliwości. Uważasz\że każdy ma w kieszeni 30.000 albo wiecej, ewentualnie bank mu udzieli kredytu, a jeżeli nie to nie jest profesjonalistą? Uważasz że nie ma ludzi z wiedza i doświadczeniem, potrafiacych doskonale obsłużyć aparat, programy komputerowe do obrobki zdjeć, a mino to nie mających z różnych powodów kasy na sprzęt profesjonalny? Albo po prostu nie widza sensu ekonomicznego?
Tutejszyn - Pią 17 Maj, 2013
dziechu1, a po co komu bezużyteczny podział? Jeśli potrzebna jest instrukcja do zrozumienia podziałów i intencji dzielących, to już lepiej bez jakichkolwiek podziałów. Jednak człowiek jest tak skonstruowany, że nawet, kiedy oficjalnie będzie chaos i anarchia, to między sobą i dla siebie ludziska i tak te podziały stworzą. I będzie to podział prosty i czytelny: dla początkujących, dla średnio zaawansowanych i dla wymagających, szukających odpornego i precyzyjnego sprzętu.
dziechu1 - Pią 17 Maj, 2013
"Dla mnie to osoba, która potrafi dobierać narzędzie odpowiednie do wykonywanego zadania. I potrafi z tego narzędzia należycie skorzystać. Jak na tej pracy zarabia no to jest też zawodowcem. Jak nie - pasjonatem." - no to daj mi prosty przyklad odpowiedniego dobrania sprzętu przez osobę która ma w kieszeni 5.000 i bank nie chce udzielić kredytu (bo jeszcze nie splacił minilaba)?
[ Dodano: Pią 17 Maj, 2013 23:16 ]
"dla początkujących, dla średnio zaawansowanych i dla wymagających, szukających odpornego i precyzyjnego sprzętu." - a masz rację, tyle że wymagania tych wymagających są bardzo rózne i to jest źródło problemu:)
Tutejszyn - Pią 17 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | no to daj mi prosty przyklad odpowiedniego dobrania sprzętu przez osobę która ma w kieszeni... | Sorki, że się wtryniam... Odpowiednio dobrany sprzęt do zadania, to pojęcie bezwzględne. Odpowiedni sprzęt to nie taki, na który kogoś stać, ale właśnie odpowiedni. Jeśli kogoś nie stać, pracuje na nieodpowiednim i tyle.
hijax_pl - Pią 17 Maj, 2013
dziechu1, po pierwsze to naucz się obsługiwać forum, bo twoje cytowania są mało czytelne przez co ciężkie w czytaniu. Nie - nie chodzi mi o użycie znaków cudzysłowu. Chodzi mi o wyróżnienie kogo wypowiedź cytujesz. dziechu1 napisał/a: | czy na prawdę nie rozumiesz prostej sprawy, że wybór odpowiedniego sprzetu czasem nie jest kwestią chęci ale możliwości. | Rozumiem doskonale. Dlatego mam takie hobby na jakie mnie stać. dziechu1 napisał/a: | ma w kieszeni 5.000 i bank nie chce udzielić kredytu (bo jeszcze nie splacił minilaba)? | No cóż.. Przykro. Nietrafione inwestycje się mszczą. Niestety.
dziechu1 - Pią 17 Maj, 2013
"Sorki, że się wtryniam... Odpowiednio dobrany sprzęt do zadania, to pojęcie bezwzględne. Odpowiedni sprzęt to nie taki, na który kogoś stać, ale właśnie odpowiedni. Jeśli kogoś nie stać, pracuje na nieodpowiednim i tyle." - czy z tego automatycznie wynika że nie jest profesjonalistą? Co znaczy 'odpowiedni' w tym wypadku? Czy ten 450D jest odpowiedni czy nie? jezeli nie, to dlaczego? Czy jedynym kryterium nie powinna byc jakość tych zdjeć, która raczej niewiele bedzie sie różniła od robionego 5D mkIII. Kto ma określić jaki sprzęt jest odpowiedni? Ty? Hijax? Klienci tego fotografa?
[ Dodano: Pią 17 Maj, 2013 23:32 ]
Wiem jak obsługiwać forum, ale cytowanie fragmentów jest takim systemem prostsze, a dyskutuje nas tu tylko trzech i łatwo opanować kogo cytuję:) Np. na innych forach można zaznaczyć fragment wypowiedzi i po kliknieciu 'cytuj' cytowany jest tylko ten fragment, tu zawsze całość, więc trzeba usuwać - niewygodne.
"Rozumiem doskonale. Dlatego mam takie hobby na jakie mnie stać." - a jaki to ma związek z podanym przeze mnie przykładem? Jeżeli przykładowy fotograf zmieni zawód, to zastapi go inny z takim samym sprzętem, bo nikt nie inwestuje dla dobrego samopoczucia tylko dla zysku. Tam gdzie zarobki są małe, inwestycje takie same. Zainwestujesz 30.000 jeżeli sama inwestycja bedzie się zwracać 10 lat? Dla samego 'profesjonalizmu'?
hijax_pl - Pią 17 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | Zainwestujesz 30.000 jeżeli sama inwestycja bedzie się zwracać 10 lat? Dla samego 'profesjonalizmu'? | Dla takiego zwrotu nawet bym nie spojrzał na taką inwestycję. A jeśli mimo wszystko bym musiał, to zrobiłbym co tylko mogłbym by zwrot był w ciągu 2 lat a nie 10. Jest takie powiedzenie: "'Nie porywaj się z motyką na słońce"
Czyli konkluzją tej dyskusji może być definicja taka: profesjonalistą jest ten, kto fotografuje zarobkowo (byle czym i byle jak) od min 30 lat a jak ma na karku stare kredyty to go to jeszcze bardziej nobilituje w zawodzie? Litości...
Tutejszyn - Pią 17 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | czy z tego automatycznie wynika że nie jest profesjonalistą? | z tego wynika, że pracuje na nieodpowiednim sprzęcie.
dziechu1 napisał/a: | Czy ten 450D jest odpowiedni czy nie? | Profesjonalista potrafi to ocenić w prawidłowy sposób.
Proszę nie dziel teraz włosa na czworo dając jakieś zakręcone przypadki, uwzględniające mniejszy, lub jeszcze mniejszy dochód na osobę w gospodarstwie domowym. Jak ktoś znajdzie klienta, to niech sprawę załatwi kompaktem, jeśli go nie stać na nic innego.
dziechu1 - Pią 17 Maj, 2013
masz taką brzydką manierę przekrecania lub dodawania w celu wzmocnienia argumentacji. Jak poczytasz jeszcze raz wszystko co napisałem, to zobaczysz że nigdzie nia ma 'byle jak'. A 'byle czym' oznacza jedynie tani sprzet, co nie oznacza że nie mozna nim zrobić 'wystarczających' prac. Bo zarówno przesada w dół jak i w górę nie jest dobra. Kredyty i lata pokazują tylko że ludzie mogą być w różnych sytuacjach które także determinują używany sprzęt. Teaz że profesjonalistą jest wylacznie ten, kto ma pełne kieszenie kasy jest już nieprawdziwa. Piszę 'już', ponieważ kiedyś tak własnie było. Profesjonalny sprzęt był wart tyle co dobry samochód albo sporo wiecej. Profesjonalistą był ten, kto mógł taka kasę wyłożyć. jak już miał sprzęt, to niczego innego nie potrzebował. Piszę o naszym kraju, gdzie taki sprzęt to była równowartość np. 15 lat przecietnych wypłat. Na szczęście te czasy już minęły i na sprzęt lepszy lub gorszy każdego stać. Po zdjeciach w internecie widać że dzisiaj amatorzy robia zdjecia bez porównania lepsze od tych dawnych profesjonalistów. Chodzi głownie o pomysł, koncepcję, nie jakość techniczną, bo ta także jest o wiele lepsza. Wystarczy poogladać stare wydania albumowe naszych artystów fotografików, członków ZPAF etc. Jeżeli dzisiaj ktos fotografuje komunie EOSem 450D, to nie jest 'byle czym', bo jakościowo sprzet jest wystarczający (jeżeli nie, napisz dlaczego). Co innego gdyby fotografował komórką lub tanim kompaktem. Podobnie jest w innych dziedzinach, nie tylko w fotografii. Polski profesjonalizm także jest nieco 'tańszy' od np. amerykańskiego, bo mamy inne warunki. Podobnie jest z różnymi regionami w Polsce, nie można porownywać mozliwości zarobku w Warszawie i przykładowym Lubartowie, więc i wszystko inne ma odpowiednie proporcje. Teza że tylko w Warszawie sa profesjonaliści (uproszczony wniosek) jest błedna.
[ Dodano: Sob 18 Maj, 2013 00:19 ]
Tak czy inaczej widać że problem sprowadza sie do definicji profesjonalizmu. Jeżeli taka będzie, tego typu dyskusje nie będą potrzebne. Trzeba okreslić niezbędne atrybuty profesjonalisty - np. czy musi się z tego utrzymywać lub przynajmniej na tym zarabiać w sposób stały, systematyczny (nie przypadkowy), czy musi posiadać odpowiednia wiedzę i co to oznacza (np. czy wystarczy jeżeli dobrze fotografuje i oddaje potem do wywolania/obróbki, czy tez sam musi umieć wywołać, obrobić), czy musi posiadać profesjonalny sprzet, czy też konieczna jest tylko odpowiednia jakość pracy (jeżeli potrafi ta jakość uzyskać innymi, w tym tańszymi narzędziami, to jest ok lub nie). Jeżeli taka definicja zostanie stworzona, to dyskusja bedzie niepotrzebna, a tak to kazdy ma swoje racje, bo kto ma niby decydować? Wiekszość? A może prezydent:) Póki nie ma dokładnej definicji, każdy może sobie rozumieć inaczej i nikt nikomu nic nie udowodni.
Ja znalazłem tylko taką definicję w internecie "Profesjonalizm – zachowanie lub postawa świadcząca o wykonywaniu jakichś czynności w sposób zgodny ze sztuką lub wykonywanym zawodem; fachowość." - nic z tego nie wynika. EOSem 450D też można robić zdjęcia fachowo.
jaad75 - Sob 18 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | Wiem jak obsługiwać forum, ale cytowanie fragmentów jest takim systemem prostsze, a dyskutuje nas tu tylko trzech i łatwo opanować kogo cytuję:) Np. na innych forach można zaznaczyć fragment wypowiedzi i po kliknieciu 'cytuj' cytowany jest tylko ten fragment, tu zawsze całość, więc trzeba usuwać - niewygodne. | Masz znaczek "" (między "ignoruj" i "cytuj") - zaznaczasz tekst, który chcesz cytować, klikasz i dostajesz cytat wybranego fragmentu w oknie szybkiej odpowiedzi na dole.
dziechu1 napisał/a: | Tak czy inaczej widać że problem sprowadza sie do definicji profesjonalizmu. | Taka została dawno temu stworzona - profesjonalny fotograf, to ktoś, dla którego dochód z fotografowania, to co najmniej połowa rocznego dochodu. Nie ma tu mowy o jakości, artyzmie, czy sprzęcie jaki został wykorzystany...
dziechu1 - Sob 18 Maj, 2013
Dzięki jaad75. Na starość ślepota człowieka ogarnia:) A skąd ta definicja?
Z definicji wynika że wszyscy ci komunijni pstrykacze z chwiejącymi się statywami to jednak profesjonaliści:)
hijax_pl - Sob 18 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | "Profesjonalizm – zachowanie lub postawa świadcząca o wykonywaniu jakichś czynności w sposób zgodny ze sztuką lub wykonywanym zawodem; fachowość." - nic z tego nie wynika. | Nic nie wynika? Kompletnie nic?
hijax_pl - Sob 18 Maj, 2013
jaad75 napisał/a: | profesjonalny fotograf, to ktoś, dla którego dochód z fotografowania, to co najmniej połowa rocznego dochodu. Nie ma tu mowy o jakości, artyzmie, czy sprzęcie jaki został wykorzystany.. | Znam tę definicję, ale jakoś się nie do końca z nią zgadzam.
Weźmy taki przykład:
a) fotograf pokazuje nam zdjęcia, jesteśmy zachwyceni nimi pod względem technicznym, pomysłu i realizacji. I mówimy do niego: "Zrobił Pan to to profesjonalnie"
b) fotograf pokazuje nam rachunek, z którego wynika, że znalazł jakiegoś leszcza, który przepłacił trzykrotnie. I mówimy do niego: "No Zdzichu... Zrobiłeś to profesjonalnie!"
W pierwszym przypadku odnosimy się do efektów pracy, a w drugim do przychodów z tej pracy. W pierwszym przypadku odnosimy się do fachowości, w drugim do.. cwaniactwa.
Oczywiście to tylko takie drobne przejaskrawienie by pokazać różnicę w znaczeniu.
dziechu1 - Sob 18 Maj, 2013
Wrócę jeszcze do kwestii związku między wiedzą fachową, umiejetnościami a zarobkami, przynajmniej z mojego doświadczenia. Od wielu lat prowadzę firmę, a dokladnie to trzy małe firmy i większość moich znajomych to także właściciele firm, małych firm. Branże fotograficzna, poligraficzna, reklamowa, elektroniczna, informatyczna. Takie mam doświadczenia - w latach 1998 - 2004 robiłem miedzy innymi animacje 3D do reklam TV. Znałem faceta, który miał dla mnie zlecenia. Ja potrafiłem zrobić animację, on miał 'wejścia' w chyba 2 telewizjach. Robiłem np. animację 3min. i kasowałem 3000 (taki był między nami przelicznik przy prostych animacjach 1000zł./min.), on za tą animację kasował w TV 12000. Czyli 9000 za pośrednictwo. Nie było możliwosci (i pewnie nadal nie ma) żeby ktoś tak z zewnatrz dostał takie zlecenie. Dla mnie to było np. 4 dni pracy, dla niego 1h. Oczywiście facet poza tym że bywa w środowisku, zna ludzi i imprezuje z kim trzeba, nie ma o niczym zielonego pojęcia, na niczym się nie zna. To pierwszy przykla związku wiedzy z zarobkami. Drugi - kolega, miał drukarnię. Wygrywał prztargi na super intratne zlecenia - proste druki, łatwe, np. dla urzędów, dla ZUS itp. Ale olbrzymie ilości co dawało spore pieniądze. Tyle że przetargi były ustawiane, kilka drukarni brało w tym udział, nikt 'z zewnątrz' nie mógł takiego prztargu wygrać. Oczywiście mieli 'swoich' ludzi w komisjach przetagowych itd. Wiedzieli jakie kto daje ceny, potem dawali nizsze, wygrywali przetarg, potem do umowy aneksy o dodatkowe (niby) usługi itp. co podnosiło ceny na 'normalny' poziom. Można powiedzieć norma, standard. Niestety, złożyło się tak, że musiał przenieść drukarnię do innego miasta, a tu nie miał znajomych, nie potrafił wejść w żadne układy, musiał działać uczciwie:) No i dzisiaj jest zadłużony po uszy, stracił wszystkie oszczędności (a było ich sporo), drukarnia praktycznie stoi a on kombinuje co dalej. Muszę przyznać że wszystkie firmy które znam na tyle dobrze, żeby właściciele mi zaufali i się otwarli - wszystkie w taki czy inny sposób kombinują niezbyt uczciwie. Nie kombinują tylko te które po prostu nie mogą, a nie te które mogą ale nie chcą, bo są uczciwe. Na rynku takich małych firm nie ma zdrowej konkurencji, zarobki nie zależą od tego co firma potrafi, ale od tego kogo właściciel zna. Nie będę twierdził że w innych rejonach Polski jest tak samo, bo nie wiem, ale podejrzewam na 99% że tak samo. Ja uciekłem od takich rzeczy w inny sposob - znalazłem sobie zajęcie w którym po prostu nie mam konkurencji:)
[ Dodano: Sob 18 Maj, 2013 10:59 ]
hijax_pl napisał/a: | a) fotograf pokazuje nam zdjęcia, jesteśmy zachwyceni nimi pod względem technicznym, pomysłu i realizacji. I mówimy do niego: "Zrobił Pan to to profesjonalnie"
b) fotograf pokazuje nam rachunek, z którego wynika, że znalazł jakiegoś leszcza, który przepłacił trzykrotnie. I mówimy do niego: "No Zdzichu... Zrobiłeś to profesjonalnie!" |
No ale można kraść profesjonalnie lub oszukiwać, też profesjonalnie. To także wymaga pewnej wiedzy, doświadczenia, umiejetności.
[ Dodano: Sob 18 Maj, 2013 11:03 ]
Profesjonalista, od słowa 'profesja', to inaczej zawodowiec, cztli ktoś kto robi cos zawodowo, choć może być partaczem. Myślę że później zaczęto słowo 'profesjonalista' rozumieć inaczej, niezgodnie z definicja, jako wyznacznik nie tylko wykonywanego zawodu, ale także wysokiej jakości, wyjątkowości, kompetencji itd. Dlatego byc może obecnie słowo to jest inaczej rozumiane niż wynika z definicji i należy albo przywrócić jego znaczenie, albo zmienić definicję.
Tutejszyn - Sob 18 Maj, 2013
dziechu1, zauważ, że na forum bardzo niewiele mówimy o swoich profesjach. Czasem tylko zdawkowo coś przemknie, czasem coś wyniknie z kontekstu. To wystarcza. Nie musisz opowiadać historii życia, aby móc tu dyskutować.
hijax_pl - Sob 18 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | Wrócę jeszcze do kwestii związku między wiedzą fachową, umiejetnościami a zarobkami, przynajmniej z mojego doświadczenia. | Po co to płakanie w rękaw? Mieć wiedzę a umieć ją wykorzystać to dwie różne sprawy. Sukces odnosi nie ten co dużo wie, ale ten kto wie i wie jak tą wiedzę wykorzystać. Koniec i kropka. dziechu1 napisał/a: | No ale można kraść profesjonalnie lub oszukiwać, też profesjonalnie. | Oczywiście, ale rozmawialiśmy o cechu fotografów a nie złodziei, prawda? Czy coś mnie ominęło?
Kiedyś był wyraźny podział: mistrz i czeladnik. I tenże czeladnik musiał wykonać majstersztyk by prowadzić samodzielnie zakład rzemieślniczy. Czym ten majstersztyk był? Odsyłam do ogólnie dostępnych źródeł.
Dziś nawet w słowniku jest wyraźna definicja:
profesjonalista
1. «osoba zajmująca się zawodowo jakąś dziedziną»
2. «ktoś, kto ma duże umiejętności w jakiejś dziedzinie i doskonale wykonuje swoją pracę»
Po co to na siłę komplikować? Po co w definicje wplatać jak ciężko tego czy innego doświadcza los czy też inne uwarunkowania ekonomiczne?
Jak ktoś narzeka na stawki w Lubartowie i rozmarzonym okiem patrzy na Warszafke to co za problem się tam przenieść ze swoim biznesem? Jak jest dobry to dostanie zlecenia. Jak kiepski to... niech zostanie w Lubartowie i przestanie marzyć tylko się weźmie do roboty.
Ale oczywiście to takie typowe narzekać i nic nie robić. Typowo polskie malkontenctwo.
TS - Sob 18 Maj, 2013
Ciekawy temat. Profesjonalista, profesjonalnie, itd. to na tyle wieloznaczne słowo (podobnie zresztą jak amator), że staram się go unikać. Osobiście skłaniam się do definicji jaada, bo jest prosta i jednoznaczna. Tylko co z tego, kiedy zwykle ludzie używają w innym znaczeniu (podobnie jak amator jest błędnie - wg mnie - utożsamiany z laikiem)
Odwoływanie się do jakości pracy jest problematyczne, bo kto ma tę jakość oceniać i według jakich kryteriów? Z kolei odwoływania się do odpowiedniego doboru sprzętu to chyba definicja lobbowana przez producentów . To co lat temu 10 było najlepszym wyborem do danego zastosowania, teraz nim nie musi być z powodu postępu. Czy w związku z tym fakt wypuszczenia lepszego sprzętu powoduje, że stosowanie starego staje się nieprofesjonalne? Gdyby tak było, to oznaczałoby, że to producent decyduje o profesjonalności fotografa...
dziechu1 - Sob 18 Maj, 2013
hijax_pl napisał/a: | Po co to płakanie w rękaw? Mieć wiedzę a umieć ją wykorzystać to dwie różne sprawy. Sukces odnosi nie ten co dużo wie, ale ten kto wie i wie jak tą wiedzę wykorzystać. Koniec i kropka. |
A co to ma wspólnego z wykorzystanie wiedzy? Wykorzystanie wiedzy, to jeżeli np. mam wiedzę o fotografii i potrafię taka fotografię zrobić. To jest wykorzystanie wiedzy. Zupełnie czym innym jest umiejetność sprzedania swoje wiedzy (czy czegokolwiek innego). To inny typ wiedzy/umiejetności i nie zawsze idzie w parze z tą pierwszą. jest masa ludzi, którzy potrafią robić wspaniałe rzeczy, ale nie potrafią tego sprzedać, wtedy pojawiaja się pośrednicy, cwaniacy (profesjonalni).
Twoje podejście jest typowe dla 'młodych wojowników', co to twierdza że 'taki jest świat'. Ja twierdze że świat nie jest nam dany przez ufoludków itp. ale jest on dokładnie taki jacy są ludzie. Może mógłby być lepszy, gdyby ludzie chceli, ale przy podejściu typu - tak jest i niczego zmienić się nie da - to pewnie tak zostanie:)
[ Dodano: Sob 18 Maj, 2013 11:28 ]
hijax_pl napisał/a: | Koniec i kropka. |
Staraj sie trochę mniej używać tego zwrotu, bo nie powoduje on że Twoje argumenty rosną w siłę, tylko pokazują że jesteś apodyktyczny.
[ Dodano: Sob 18 Maj, 2013 11:30 ]
TS napisał/a: | Odwoływanie się do jakości pracy jest problematyczne, bo kto ma tę jakość oceniać i według jakich kryteriów? Z kolei odwoływania się do odpowiedniego doboru sprzętu to chyba definicja lobbowana przez producentów . To co lat temu 10 było najlepszym wyborem do danego zastosowania, teraz nim nie musi być z powodu postępu. Czy w związku z tym fakt wypuszczenia lepszego sprzętu powoduje, że stosowanie starego staje się nieprofesjonalne? Gdyby tak było, to oznaczałoby, że to producent decyduje o profesjonalności fotografa... |
Z tym się zgadzam.
[ Dodano: Sob 18 Maj, 2013 11:32 ]
hijax_pl napisał/a: | Oczywiście, ale rozmawialiśmy o cechu fotografów a nie złodziei, prawda? Czy coś mnie ominęło? |
Rozmawiamy o profesjonaliźmie w sensie ogólnym, nie konkretnej profesji, dziwne że jeszcze tego nie zauważyłeś a sam dajesz przykłady z innych branż.
Tutejszyn - Sob 18 Maj, 2013
TS napisał/a: | Osobiście skłaniam się do definicji jaada, bo jest prosta i jednoznaczna. | Akurat chyba najgorsza z możliwych. Chce opisać w sposób ścisły coś, co ścisłe nie jest. Co to znaczy "co najmniej połowa"? Jeśli teraz do połowy zabraknie grosza, to już nie jest profesjonalista? Oczywiście nikt nie będzie robił problemu z powodu grosza. Ale jeśli tych groszy będą dwa.. 10 złotych.. dwieście.. dwa tysiące? W jakimś momencie powiesz "hola!, to już przegięcie pały!". To nie jest dobra definicja, bo nadal nie definiuje pojęcia. Poza tym nic nie mówi o fachowości, z czym chyba każdy, nawet nie znając definicji, będzie łączył profesjonalistę.
hijax_pl - Sob 18 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | To jest wykorzystanie wiedzy. Zupełnie czym innym jest umiejetność sprzedania swoje wiedzy (czy czegokolwiek innego). | Sprzedanie to też wykorzystanie. dziechu1 napisał/a: | Może mógłby być lepszy, gdyby ludzie chceli, ale przy podejściu typu - tak jest i niczego zmienić się nie da - to pewnie tak zostanie:) | Gdzie wyczytałeś, że takie jest moje podejście? Może jakiś cytat? dziechu1 napisał/a: | Rozmawiamy o profesjonaliźmie w sensie ogólnym, nie konkretnej profesji, dziwne że jeszcze tego nie zauważyłeś a sam dajesz przykłady z innych branż. | Jakie inne branże przytaczałem?
TS - Sob 18 Maj, 2013
Tutejszyn napisał/a: | Ale jeśli tych groszy będą dwa.. 10 złotych.. dwieście.. dwa tysiące? | To będzie znaczyło, że fotografowi mniej lub więcej do profesjonalizmu brakuje. Zresztą nie upieram się przy połowie. Chodzi o to, że jest to istotna dla jego utrzymania część dochodów.
Tutejszyn napisał/a: | Poza tym nic nie mówi o fachowości |
No jak to nic, poddaje ją ocenie rynku... Skoro może z tego żyć, to znaczy, że jego zdjęcia odpowiadają potrzebom ludzi. Zawód (profesja) ma być przecież użyteczny dla innych.
Artyzm można oceniać inaczej, liczbą like'ów na FB , wyróżnieniem przez redakcję 500px, nagrodzeniem przez ZPAF, wygranym konkursem, prestiżową wystawą itp. itd. Jeśli przełoży się to na dochody, to artyzm stanie się profesjonalny. Ale nie musi być, może być też hobbystyczny. A priori nie ma potrzeby tego mieszać.
B o g d a n - Sob 18 Maj, 2013
He, he, temat wraca co chwilę.
Prawda jest taka, że słowo/zwrot "profesjonalny" z wszystkimi odmianami typu profesjonalista itp, ma kilka znaczeń. Zerknijcie do słownika języka polskiego, a wyczytacie co najmniej 4 znaczenia:
profesjonalny
1. «będący specjalistą w jakiejś dziedzinie»
2. «uprawiany jako zawód»
3. «będący na wysokim poziomie w danej dziedzinie»
4. «spełniający wymagania profesjonalistów»
Wszystkie one pokrywają w pełni całą powyższą dyskusję i wszystkie wasze rozterki.
Niektórzy chyba za bardzo przywiązują definicję słowa do budowy słowotwórczej, która ma niewiele wspólnego z definicją opisującą znaczenie słowa.
Definiowanie profesjonalisty w odniesieniu do procentowego udziału dochodu człowieka, to pewnie piąta "definicja"
Tutejszyn - Sob 18 Maj, 2013
TS napisał/a: | No jak to nic, poddaje ją ocenie rynku... | Po co tworzymy definicje? Aby móc się do niej odwołać, kiedy pojawią się wątpliwości. W tym momencie mówisz o możliwych wnioskach płynących z definicji. Gdyby wnioski miałyby być definicją, to musiałyby być w niej zawarte, a nie są. Każdy przecież może dojść do innych wniosków.
...ale to już są teraz tylko bzdurki bajdurki
B o g d a n - Sob 18 Maj, 2013
Tutejszyn napisał/a: | ...ale to już są teraz tylko bzdurki bajdurki | Jak zresztą 8/10 tego wątku.
dziechu1 - Sob 18 Maj, 2013
Tutejszyn napisał/a: | Poza tym nic nie mówi o fachowości, z czym chyba każdy, nawet nie znając definicji, będzie łączył profesjonalistę. |
Oczywiście że tak, tyle że być może niesłusznie.
Tutejszyn napisał/a: | Co to znaczy "co najmniej połowa"? |
To co znaczy, termin dośc powszechnie stosowany także w prawie, często np. w konkretnej sprawie sąd określa czy brakujące 100zł. do połowy robi tą połowę ważną albo nie. Mamy bardzo wiele nieprecyzyjnych definicji, co nie oznacza że nie można ich doprecyzować, albo np. przyjąć jakąś definicje tylko lokalnie, na potrzeby choćby tego forum.
TS - Sob 18 Maj, 2013
Wieloznaczność nie jest problemem jeśli adresat komunikatu stara się zrozumieć w jakim znaczeniu zostało użyte pojęcie i przez kogo. To drugie jest utrudnione w przypadku forów. To pierwsze nie jest, no ale czepianie się słówek, bez zastanowienia ,,co autor miał na myśli'', to już taka naturalna przypadłość tych miejsc . Podejrzewam, że ten wątek - jak większość innych - też wyrósł z takiego czepiania, ale nie chce mi się wnikać kto kogo nie chciał zrozumieć .
dziechu1 - Sob 18 Maj, 2013
hijax_pl napisał/a: | Sprzedanie to też wykorzystanie |
Ale zupełnie innej wiedzy. Chyba że dołożymy do definicji - profesjonalista to ktoś kto robi to i to i jeszcze potrafi to sprzedać:)
hijax_pl napisał/a: | Gdzie wyczytałeś, że takie jest moje podejście? Może jakiś cytat? |
"Koniec i kropka".
hijax_pl napisał/a: | Jakie inne branże przytaczałem? |
Oszusta? Widzisz zasadniczą różnicę między profesjonalizmem fotograficznym a np. filmowym czy stomatologicznym?
B o g d a n - Sob 18 Maj, 2013
TS napisał/a: | Podejrzewam, że ten wątek - jak większość innych - też wyrósł z takiego czepiania, ale nie chce mi się wnikać kto kogo nie chciał zrozumieć . | Ja chyba wiem, ale nie powiem.
dziechu1 - Sob 18 Maj, 2013
Cała dyskusja wynikła z pewnego przyporządkowania sprzętu, czyli jeżeli np. jakiś aparat jest zaliczany do segmentu amatorskiego, to czy oznacza to że ktoś robiący takim aparatem zdjęcia nie może być profesjonalista. Chyba głównie od tego się zaczeło. No i potrzeb, bo wg hijaxa profesjonalny aparat nie powinien mieć odchylanego ekranu, bo to nieprofesjonalne. Uważam że opinie hijaxa są zbyt apodyktyczne, sztywne i nie tolerujące zadnych wyjątkow. Moim zdaniem sa różni profesjonaliści, robiący różne rzeczy i wielu z nich bedzie zadowolonych z aparatu profesjonalnego z ruchomym LCD, czyli daję więcej luzu:) (w tym także Nikon D800 z odchylanym LCD - ja bym taki wybrał;)
[ Dodano: Sob 18 Maj, 2013 12:45 ]
P.S. pewnie też po jakimś czasie okaże się że obudowy z odpowiednich laminatów, udaroodpornych tworzyw są bardziej odporne na uderzenia i warunki atmosferyczne niz metalowe i wtedy profesjonalne aparaty bedą miały plastykowe obudowy. Ale najpierw konsrewatywni profesjonalisci długo bedą stawiać opór, zanim sie przekonają, może dopiero nastepne pokolenie profesjonalistow:)
B o g d a n - Sob 18 Maj, 2013
Jestem podobnego zdania.
I tym optymistycznym akcentem proponuję zamknąć temat.
dziechu1 - Sob 18 Maj, 2013
A ja tam wole sobie tu pogadać, niż siedzieć przed TV, nawet jeżeli dyskusja niewiele warta i bardziej filozoficzna niż praktyczna.
hijax_pl - Sob 18 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | No i potrzeb, bo wg hijaxa profesjonalny aparat nie powinien mieć odchylanego ekranu, bo to nieprofesjonalne. | To "nieprofesjonalne" to Ty próbujesz wepchnąć w moje usta. Ja nic takiego nie twierdziłem i nie twierdzę.
Twierdzę tylko, że moim zdaniem w D800 nie jest on potrzebny. To nie oznacza, że ma go tam nie być. Oznacza to tylko tyle, że w moim odczuci gibany ekran to tylko gadżet, bez którego spokojnie można się obejść. I nic więcej.
Jak się pojawi D856 z gibanym ekranem nie będę jęczał czy zaklejał go taśmą. Ot - po prostu nie będę używał tej funkcji tak jak nie używam dziś w D5000.
Czy teraz jasno się wyraziłem?
dziechu1 - Sob 18 Maj, 2013
hijax_pl napisał/a: | Oznacza to tylko tyle, że w moim odczuci gibany ekran to tylko gadżet |
Ale wracamy do poczatku - gadżetem można nazwać AF, AE, blokade AE i wiele innych. Np. taką blokadę AE używa się praktycznie w jakim procencie zdjeć? 1%? 0,1%? Odchylany ekran nie jest zbyt często potrzebny, natomiast jak już sie zdarzy taka sytuacja, to jest nieoceniony. Poza tym jak sam stwierdzileś - można go obrócić tyłem i dzięki temu uchronić przed uszkodzeniem przy intensywnym obijaniu sprzetu itd. Jeżeli miałoby to podnieść cenę aparatu o np. 5%, to można zrezygnować, ale jeżeli nie podniesie to ceny lub podniesie o 100zł. to dlaczego nie? Jeden bedzie używał, a drugi nie musi i będzie miał jak bez.
hijax_pl - Sob 18 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | Np. taką blokadę AE używa się praktycznie w jakim procencie zdjeć? 1%? 0,1%? | Przekadrowując też używasz. Doliczasz to do swoich procentów? dziechu1 napisał/a: | Odchylany ekran nie jest zbyt często potrzebny, natomiast jak już sie zdarzy taka sytuacja, to jest nieoceniony. | Jaka sytuacja? Focenie znad głowy to dla mnie kuriozalny przykład. Może podasz taki praktyczny? dziechu1 napisał/a: | Poza tym jak sam stwierdzileś - można go obrócić tyłem i dzięki temu uchronić przed uszkodzeniem przy intensywnym obijaniu sprzetu itd. | Zgadza się. Jak na razie tylko taki praktyczny aspekt posiadania gibanego ekranu dostrzegam. I tak też go właśnie używam w D5000. W D700 zamiast tego mam osłonę - też zabezpiecza ekran. dziechu1 napisał/a: | Jeżeli miałoby to podnieść cenę aparatu o np. 5%, to można zrezygnować, ale jeżeli nie podniesie to ceny lub podniesie o 100zł. to dlaczego nie? | Wątpię - raczej producenci dodają do ceny "podatek" za takie gadżety. dziechu1 napisał/a: | Jeden bedzie używał, a drugi nie musi i będzie miał jak bez. | No to wracamy do początku - w jakim fotografowaniu przydaje się taki odchylany ekran? Pomijamy fotki znad głowy, kucanie by się nie pobrudzić i autoportrety...
TS - Sob 18 Maj, 2013
Profesjonalny aparat to trochę taka etykietka, którą producent przykleja do sprzętu wytrzymałego, o najlepszych możliwych osiągach i funkcjonalności, generalnie bezkompromisowego. Ja nie jestem profesjonalistą (w żadnym znaczeniu ), ale parę razy czytałem narzekania profesjonalistów (w znaczeniu: zarabiających na fotografii), że zleceniodawca oczekuje od nich posiadania sprzętu z taką łatką, tylko dla samej tej łatki. Czyli jego posiadanie nobilituje, jest więc taka klasyfikacja elementem marketingu producenta. A jeśli ktoś się zna, to sam dobierze aparat według zastosowania, kategorie mu niepotrzebne.
Co do bujanego ekraniku, to dla mnie jego brak jest wadą (bo ułatwia kadrowanie w nietypowych sytuacjach oraz umożliwia odwrócenie i zabezpieczenie, z czym się chyba wszyscy zgadzamy). Profesjonalny E-5 miał ekran na przegubie (może dlatego E-System upadł ).
Tutejszyn - Sob 18 Maj, 2013
TS napisał/a: | z czym się chyba wszyscy zgadzamy | no, na przykład ja się nie zgadzam. Nigdy nie używałem LV i... patrzę teraz na aparat, gdzie to w ogóle się włącza, aha tutaj.. A jeśli chodzi o ochronę, to jaka jest różnica w uszkodzeniu obudowy i ekranika? W obu przypadkach poszedłbym z tym do serwisu.
dziechu1 - Sob 18 Maj, 2013
Fotki znad głowy - dlaczego nie? Czasem w tłumie inaczej nie mozna, czasem żeby wykonać zdjęcie z wyższej perspektywy, możesz wykonać zdjecie z wysokości ponad 2m bez wchodzenia na stołek itp. Z niskiej perspektywy, praktycznie można położyć aparat na ziemi, bez odchylanego LCD nawet jeżeli położysz sie na ziemi, musisz aparat nieco unieść, jakieć co najmniej 10cm, albo robić cyrkowe akrobacje. zza węgła (albo zza winkla:) - możesz aparatem celowć w bok wzgledem siebie aby np. ludzie nie wiedzieli ze im robisz zdjęcia. Robiąc 'normalnie' trudno to ukryć. Ze statywu, bardzo wygodne, szczegolnie w terenie jak nie zabierasz laptopa, kabli itd. Mi na przykład trudno z góry podać w jakich sytuacjach fotograficznych sie znajdę i kiedy i jak mi sie przyda, wiem tylko że czasem może i to bardzo ułatwić zadanie. Ty piszesz tak jabyś juz z góry wiedział w jakich sytuacjach bedziesz fotografował i w żadnych innych których nie przewidziałeś, dziwne stanowisko. Focenie znad głowy to akurat nie kuriozalny przyklad, to sytuacja chyba najczesciej wystepująca ze wszystkich opisanych. Nigdy nie robiłeś takich zdjeć? Bo nie mogłeś? Nie chcialeś? Nie byłeś w takiej sytuacji?
[ Dodano: Sob 18 Maj, 2013 14:01 ]
Tutejszyn napisał/a: | to jaka jest różnica w uszkodzeniu obudowy i ekranika? |
W uszkodzeniu nie ma zadnej, natomiast w podatnosci na uszkodzenia jest. Poza tym jak Ci pęknie obudowa, to nadal możesz z tym pstrykać, jak pęknie LCD to sie rozleje i nie masz podgladu i dostepu do wielu funkcji.
[ Dodano: Sob 18 Maj, 2013 14:05 ]
Tutejszyn napisał/a: | Nigdy nie używałem LV |
Nie używałeś bo niepotrzebny czy nie umiesz?
Tutejszyn - Sob 18 Maj, 2013
Cytat: | Nie używałeś bo niepotrzebny czy nie umiesz? | *) niepotrzebne skreślić.
[ Dodano: Sob 18 Maj, 2013 14:15 ]
dziechu1 napisał/a: | Czasem w tłumie inaczej nie mozna | co Ty z ciągle z tym tłumem? Czy tylko w tłumie robisz zdjęcia. Nigdy nie miałeś miejsc w pierwszym rzędzie, albo jeszcze bliżej, albo wyżej?
[ Dodano: Sob 18 Maj, 2013 14:18 ]
dziechu1 napisał/a: | możesz aparatem celowć w bok wzgledem siebie aby np. ludzie nie wiedzieli ze im robisz zdjęcia | tak zwane "strzelanie z biodra", tak?
TS - Sob 18 Maj, 2013
Tutejszyn napisał/a: | Nigdy nie używałem LV |
No w porządku, mogę to zrozumieć, bo lustrzanka w trybie LV ostrzy wolniej niż bezlusterkowiec.
Tutejszyn napisał/a: | A jeśli chodzi o ochronę, to jaka jest różnica w uszkodzeniu obudowy i ekranika? |
Zarysowana obudowa mniej przeszkadza niż zarysowany ekran. Poza tym przy bezpośrednim uderzeniu łatwiej wylać LCD niż uszkodzić obudowę. Może jestem przewrażliwiony, ale miałem już wylane LCD.
Tutejszyn - Sob 18 Maj, 2013
TS, ja miałem jedną ryskę, ale była widoczna jedynie pod światło. Nie pamiętam już w którym aparacie..
[ Dodano: Sob 18 Maj, 2013 14:26 ]
TS napisał/a: | bo lustrzanka w trybie LV ostrzy wolniej niż bezlusterkowiec. | nie dlatego nie używam LV. Po prostu nie czuję tego, co fotografuję.
dziechu1 - Sob 18 Maj, 2013
Tutejszyn napisał/a: | *) niepotrzebne skreślić. |
To może nie umiesz. Napiszę tak (chyba juz to pisałem) - ja znam wszystkie funkcje swojego aparatu i wiem jak ich uzyć i do czego służą. Nie wiem czy wszystkie mi sie przydadza, może z niektórych nigdy nie skorzystam, ale jak zajdzie taka potrzeba, to bedę wiedział gdzie i jak włączyc:) Piszesz tak jakbyś z góry zakladał że nigdy Ci się to nie przyda - nie lepiej wrócic do analoga?
Tutejszyn napisał/a: | co Ty z ciągle z tym tłumem? Czy tylko w tłumie robisz zdjęcia. Nigdy nie miałeś miejsc w pierwszym rzędzie, albo jeszcze bliżej, albo wyżej? |
Odwracasz kota ogonem - nie chodzi o nigdy tylko o zawsze. Żeby LV znad głowy nie było potrzebne, musiałbym zawsze mieć miejsca w pierwszym rzedzie - nie, nie zawsze mam w pierwszym rzędzie, czasem w środkowych i wtedy pozostaje znad głowy. Ty masz zawsze w pierwszym rzedzie?
Tutejszyn napisał/a: | tak zwane "strzelanie z biodra", tak? |
Może być i tak, za to z kadrowaniem celowym a nie przypadkowym (najlepiej z szerokim kątem dla pewności że gdzieś tam sie trafi).
Tutejszyn - Sob 18 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | Piszesz tak jakbyś z góry zakladał że nigdy Ci się to nie przyda - nie lepiej wrócic do analoga? | masz strasznie proste skojarzenia. Nie używasz LV - wracaj do analoga. No fajnie..
dziechu1 napisał/a: | To może nie umiesz. | skoro tak wolisz.. Nie umiem. Tak lepiej?
dziechu1 - Sob 18 Maj, 2013
Tutejszyn napisał/a: | masz strasznie proste skojarzenia. Nie używasz LV - wracaj do analoga. No fajnie.. |
Bo kiedyś podobnie dyskutowałem z ludźmi (fachowcami:), co to na wszystkie świetości zaklinali się że nigdy cyfra, że to fe i w ogóle. Dzisiaj nikt z nich nie pamięta że pisał takie bzdury.
[ Dodano: Sob 18 Maj, 2013 14:36 ]
Tutejszyn napisał/a: | skoro tak wolisz.. Nie umiem. Tak lepiej? |
ja wiem czy lepiej... może bardziej wiarygodnie.
[ Dodano: Sob 18 Maj, 2013 14:42 ]
Dziwi mnie postawa Tutejszyna (i nie tylko jego). Dla mnie fotografia była i jest bardzo otwartą dziedziną gdzie można znaleźć się w tysiącu najróżniejszych sytuacji. Poza sytuacjami które znam, które są stałe i przewidywalne, zdarzaja sie ludziom sytuacje zupełnie nietypowe. Dlatego nigdy nie twierdzę że taka czy inna opcja nigdy mi sie do niczego nie przyda. A fotografuję ponad 40 lat. Tymczasem Tutejszyn (nie wiem ile lat fotografuje, może więcej) juz wie że LV mu się nigdy nie przyda, więc z taką pogardą i ironią pisze 'a gdzie to sie włącza.. aha tu...' A masz odchylany LCD? jeżeli nie, to może jest powód że LV tak Ci nie pasuje;)
[ Dodano: Sob 18 Maj, 2013 14:51 ]
Tutejszyn napisał/a: | Po prostu nie czuję tego, co fotografuję. |
A nigdy nie fotografowałeś rzeczy których czuć nie musisz? Np. z ciekawości, albo jako dokument? Np. rozkład jazdy nadworcu itp. przeciez aparatu używa się w wielu innych sytuacjach poza 'głównym nurtem'.
moronica - Sob 18 Maj, 2013
dziechu1, no ok juz, wszyscy tu juz sobie zanotowali ze fotografujesz ponad 40 lat, nie licytujmy sie juz. widzisz, spory odsetek tutejszych forumowiczow to akurat amatorzy-entuzjasci, ktorzy sie wzdrygaja na mysl ze zadowodcy sie zadowalaja zdjeciami "wystarczajaco dobrymi" (dla mnie np to brzmi rownoznacznie z "byle jak byle klient-laik zaakceptowal", nie twierdze ze ty miales to na mysli ale takie mozna odniesc wrazenie) wiec sie nie dziw ze napotykasz taki opor. a jesli chodzi o uchylany ekran to do makro czemu nie (i tak ostrzy sie manualnie wiec spoko), w przypadku przyrody no to juz jednak sie trzeba czasem potarzac a koncerty znad glow widowni - tego nie kupuje. jestem amatorka a jednak zawsze albo jestem w pierwszym rzedzie albo w fosie
dziechu1 - Sob 18 Maj, 2013
Czasem np. używam aparatu do archiwizacji, np. starych książek, zdjęć. Od pewnego czasu nie używam skanerów (poza skanerem do filmów), bo duże i niewygodne do skanowania np. książek. Wieszam aparat na odwróconym statywie (tzn. górna część odwrócona, tak że aparat wisi między nogami statywu), włączam LV, odchylam sobie wygodnie ekranik, podpinam wezyk spustowy i pięknie i wygodnie siedzę sobie, odwracam kartki i pstrykam. Mógłbym wprawdzie np. z podpietym przez USB laptopem, ale wygodniej z odchylanym LCD - nie musze laptopa wyciagać, odpalać, podpinać kable itd.
Tutejszyn - Sob 18 Maj, 2013
dziechu1, co jest dziwnego w przyjemności z korzystania z wizjera i niechęci do LV. Jak mówiłem, kiedy patrzę przez wizjer, po prostu czuję obraz. Jakbym nawiązywał bezpośredni kontakt ze sceną. LV jest niewygodne i jakieś takie WTF. Poza tym, LV wdarło się trochę na chama. Nie zostało wprowadzone z uwagi na głosy profesjonalistów. Zostało zaproponowane, jako świecidełko dla zwiększenia sprzedaży wśród niezdecydowanych, na zakup swojego pierwszego aparatu. Ot gadżet.. Podobnie odchylany ekran.
dziechu1 napisał/a: | co to na wszystkie świetości zaklinali się że nigdy cyfra, że to fe i w ogóle. Dzisiaj nikt z nich nie pamięta że pisał takie bzdury. | Uważasz, ze to kwestia czasu i będę piał z zachwytu, bo mam LV?
dziechu1 - Sob 18 Maj, 2013
moronica napisał/a: | zdjeciami "wystarczajaco dobrymi" (dla mnie np to brzmi rownoznacznie z "byle jak byle klient-laik zaakceptowal", nie twierdze ze ty miales to na mysli ale takie mozna odniesc wrazenie) |
Częściowo może to miałem na myśli. Co innego bawić się amatorsko zdjęciami, a co innego zarabiać na zdjęciach. To tak jakby mieć pretensje do Canona, że nie robi samych jedynek w różnych (w tym niskich) cenach. Fotografowanie to praca która zajmuje czas, sprzęt itd. I jak w każdej dziedzinie, za odpowiednią cenę jest odpowiednia do ceny jakość. Nie można wymagać żeby fotograf robiący przykładowe komunie, robił to w RAWach i każde zdjęcie dopieszczał i wyciagał co tylko można. Wystarczająco dobre znaczy tyle co w innych dziedzinach - 450D nie jest tak dobry jak 5D - czy to powód do pretensji? Nie, bo jest wystarczajaco dobry w swojej cenie. Co innego gdyby kosztował tyle co 5D - ludzie nie mieliby pretensji tylko po prostu nie kupowali. Wystarczająca dobra nie znaczy byle jaka, ja osobiście wole rzeczy wystarczajaco dobre niż byle jakie:)
[ Dodano: Sob 18 Maj, 2013 15:16 ]
Tutejszyn napisał/a: | co jest dziwnego w przyjemności z korzystania z wizjera i niechęci do LV. Jak mówiłem, kiedy patrzę przez wizjer, po prostu czuję obraz. |
Ale pisałem o tym że przecież każdy robi różne inne zdjęcia, poza 'głównym nurtem', kiedy nie musisz czuć obrazu - przeczytak podany powyżej przykład.
Tutejszyn napisał/a: | Uważasz, ze to kwestia czasu i będę piał z zachwytu, bo mam LV? |
Uważam że może tak być, nie że tak bedzie. Ale nie chodzi o zachwyty, lecz praktyczne wykorzystanie w sytuacjach kiedy jest to wygodne, niekoniecznie kiedy robisz zdjecia 'z wyczuciem obrazu'.
Tutejszyn - Sob 18 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | kiedy nie musisz czuć obrazu | kiedy prowadzę samochód, zawsze chcę go czuć. To samo z fotografowaniem. Ale to ja. Zawsze robię zdjęcia w RAWach, bez względu na to, czy robię jogurt, czy chrzciny. Tam gdzie są trudne warunki, nie wyobrażam sobie, żeby profesjonalista, którym podobno jesteś, robił zdjęcia w JPG.
dziechu1 - Sob 18 Maj, 2013
Zdjęcia mają różne przeznaczenie, czasem np. jako prosty zapis informacji - np. fotografujesz na dworcu kolejowym rozkład jazdy. Zrbisz to w RAW i bedziesz 30min. dopieszczał krzywe, kontrast, kolory? Podobnie jak przyklad który podałem wyżej - archiwizacja starych książek - po co ma to robić w RAW? Ma być czytelne. Albo naprawiam pralkę, muszę wypiąć elektronikę, zamiast godzine spisywać kolory i kolejność kabelków, po prostu robię pstryk i potem wiem jak podłączyc. mam to robić w RAW??? No bez przesady. Nie wiem jak inni, ale ja dość często korzystam z tego typu zdjeć i wtedy LV i gibany LCD są super.
[ Dodano: Sob 18 Maj, 2013 15:39 ]
W RAW robię tylko i wyłacznie zdjęcia z sesji, studyjne. Reportaż (np. z wystawy psów) w jpg. To sporo zdjeć i nie chce mi się obrabiać RAW, nawet w trybie automatycznym (wsadowym). Niby co miałbym z nich wyciągać? Dzieciom portrety robię w RAW, bo to już trzeba dopieścić. Kiedys robiłem wszystko w RAW, potem mi się najzwyczajniej znudziło.
Tutejszyn - Sob 18 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | czasem np. jako prosty zapis informacji - np. fotografujesz na dworcu kolejowym rozkład jazdy. | czasem tak, a czasem tak.. dziechu1 napisał/a: | Nie można wymagać żeby fotograf robiący przykładowe komunie, robił to w RAWach |
Pytanie już poza konkursem, dlaczego mówisz, że RAW = dopieszczanie kolorków i w ogóle coś ogromnie żmudnego? Nie trzeba przecież pchać konia pod górę! Dopieszczasz kolory, kiedy to jest potrzebne.
dziechu1 - Sob 18 Maj, 2013
Tutejszyn napisał/a: | Pytanie już poza konkursem, dlaczego mówisz, że RAW = dopieszczanie kolorków i w ogóle coś ogromnie żmudnego? Nie trzeba przecież pchać konia pod górę! Dopieszczasz kolory, kiedy to jest potrzebne. |
To może tak - RAW = wywołanie. Puszczenie wszystkich RAW z jednymi ustawieniami, to to to samo co jpg - to też wywołany RAW wg jakichs ustawień w aparacie. Chodzi też o wielkość plików.
Teraz mam RAW 25-30MB. 100 zdjęć to 3GB. Co kilka miesięcy musiałbym dokupywać dysk 1TB do przechowywania tego wszystkiego, dlatego musze dzielić na zdjęcia ważne - RAW i 'codzienne' - jpg.
TS - Sob 18 Maj, 2013
Tutejszyn napisał/a: | LV wdarło się trochę na chama. Nie zostało wprowadzone z uwagi na głosy profesjonalistów. Zostało zaproponowane, jako świecidełko dla zwiększenia sprzedaży wśród niezdecydowanych, na zakup swojego pierwszego aparatu. |
Zdaje się, że podobnie mówiono o funkcji filmowania w lustrzankach . No ale co z tego. Jeśli robię zdjęcia, to nie analizuję czy to gadżet i skąd się wziął. Miałem kiedyś okazję pożyczyć Olka E-PL1 i cały spacer zrobiłem korzystając z filtra artystycznego ,,ziarnisty film'', choć zwykle dłubię w rawach. Gadżet na pewno. Ale spodobał mi się - przypomina Neopana 1600 (duży kontrast i ziarno).
Praktyczna sytuacja kiedy gibany ekran się przydał... Dwa tygodnie temu robiłem magnolie w botaniku. Fajny kwiatek schowany był dość głęboko, więc wsunąłem na wyciągniętych rękach G2 z odchylonym ekranem. Miałem przy sobie także OM-1 z załadowanym slajdem, którym powtarzałem te same ujęcia. Tego nie powtórzyłem, bo musiałbym rozginać gałęzie i ryzykować ich złamanie.
nowy706 - Sob 18 Maj, 2013
Mam pytanie czy zdjęcie zrobione przez LV jest gorsze jakościowo od tego zrobionego przez wizjer? Wydaje mi się że nie ale może się mylę ,ale jeżeli mam rację to nieprofesjonalnym jest twierdzenie że uchylny wyświetlacz jest nieprofesjonalny.
Jeszcze jedno pytanie ktoś napisał {nie chce mi się szukać kto}że D800 ma zastosowanie do portretów i krajobrazów.Takie opisy są gdzieś do każdego aparatu czy to tylko prywatna opinia . Jeżeli chodzi o wrażenia po przeczytaniu wątku to w skrócie tyle że ten profesjonalista co ma przynajmniej jeden korpus 1D jest większym pro od tego co ma tylko 5D z czym się nie zgadzam.
Tutejszyn - Sob 18 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | To może tak - RAW = wywołanie. | Mhm, to prawda.. dziechu1 napisał/a: | Puszczenie wszystkich RAW z jednymi ustawieniami, to to to samo co jpg | Zgadza się.. dziechu1 napisał/a: | to też wywołany RAW wg jakichs ustawień w aparacie. | Tak samo jak JPG.. Więc nadal szukamy różnicy.. dziechu1 napisał/a: | Chodzi też o wielkość plików. | I chyba tu jest pies pogrzebany..
Nic, po prostu chciałem wiedzieć.
dziechu1 - Sob 18 Maj, 2013
nowy706 napisał/a: | Mam pytanie czy zdjęcie zrobione przez LV jest gorsze jakościowo od tego zrobionego przez wizjer? |
Nie, jest takie samo, to tylko podgląd, nie ma nic wspólnego z rejestracja samego zdjęcia.
[ Dodano: Sob 18 Maj, 2013 16:04 ]
nowy706 napisał/a: | D800 ma zastosowanie do portretów i krajobrazów |
D800 ma zastosowanie do tego, do czego fotograf potrzebuje.
[ Dodano: Sob 18 Maj, 2013 16:05 ]
nowy706 napisał/a: | ten profesjonalista co ma przynajmniej jeden korpus 1D jest większym pro od tego co ma tylko 5D z czym się nie zgadzam. |
I bardzo dobrze, trudno z tym sie zgodzić.
[ Dodano: Sob 18 Maj, 2013 16:11 ]
Ale... dlaczego ten co ma 5D nie ma 1D? Bo go nie stać? Wg hijaxa to nie argument, ma go być stać, inaczej nie jest top profesjonalista, nie potrafi sprzedać swoich umiejetności, jak go nie stać to nich zmieni pracę:)
Tutejszyn - Sob 18 Maj, 2013
nowy706 napisał/a: | Wydaje mi się że nie ale może się mylę ,ale jeżeli mam rację to nieprofesjonalnym jest twierdzenie że uchylny wyświetlacz jest nieprofesjonalny. | im bardziej profesjonalne narzędzie, tym ma mniej bajerów. Nie mówię teraz o uchylnym ekranie. Mówię ogólnie. Rozwiązania profesjonalne są niezawodne, pewne i wygodne. Popatrz na zaawansowane modele lustrzanek i odszukaj w nich tryby typu "chmurka", czy "słoneczko", tryb wyzwalania migawki, po odszukaniu uśmiechu, czy choćby ten nieszczęsny odchylany ekran. Na szczęście użytkownicy tych aparatów nie oczekują tego typu wynalazków.
Rozgadałem się.. trzeba się gdzieś przejść.
hijax_pl - Sob 18 Maj, 2013
nowy706 napisał/a: | Takie opisy są gdzieś do każdego aparatu czy to tylko prywatna opinia . | Moja prywatna patrząc na specyfikację aparatu: wysoka dynamika na bazowym ISO, duża rozdzielczość, wolna seria. Portrety i krajobrazy - tam się najlepiej sprawdzi. Co nie oznacza, że może być stosowane z lepszym czy gorszym skutkiem do wszystkiego. nowy706 napisał/a: | Jeżeli chodzi o wrażenia po przeczytaniu wątku to w skrócie tyle że ten profesjonalista co ma przynajmniej jeden korpus 1D jest większym pro od tego co ma tylko 5D z czym się nie zgadzam. | Ja też nie. Napisałem wcześniej, że profesjonalista to taka osoba, która potrafi dobrać narzędzie do pracy. To, że profi ma mieć 1D pojawiło się w wypowiedzi dziecha1.
dziechu1, widzisz.. Te bardziej "profi" korpusy mają górny wyświetlacz i generalnie więcej rolek / przycisków / dźwigienek. Jak się w tylni walnie tak, że się LCD rozleje - nadal możesz to co najważniejsze w aparacie ustawić. (już nie będę wspomniał tego co widać w porządnym wizjerze optycznym, a czego nie zobaczysz na rozlanym LCD w trybie LV)
Jednakowoż w takim przez Ciebie przywołanym 450D takiej możliwości już nie będzie. Bo to nie jest korpus pozycjonowany jako "profi". Morał z tego taki, że profesjonalista zaopatrujący się w odpowiednie narzędzia może kontynuować nawet, gdy stanie się coś takiego jak rozlanie LCD. A taki tani i prosty aparacik jak? Zapewne założenie jest takie, że jak się zepsuje to się użytkownik rozpłacze i wróci do domu.
Profi ma ślubie ma zawsze drugi aparat. Na wszelki wypadek lub by nie tracić czasu na zmiany szkła. Ten co ma tylko 5D z 24-105 i obskakuje ślub. No cóż. Też można. Wszystko zależy od wrażliwości i wiedzy fotograficznej klienta. Profi zakupi więcej niż jeden 1000D do.... fotografii lotniczej. W celu minimalizowania ewentualnych (a jak się okazuje w praktyce dość częstych) strat.
dziechu1 - Sob 18 Maj, 2013
Ok, ale ten biedny fotograf tez może mieć 450D i w zapasie 350d:) W zasadzie to nie upieram sie przy 450D, bo mozna kupić (ja tak zrobiłem) 20D za 500zł. Ogólnie masz rację, mi chodzi tylko o to, ze są także tacy profesjonaliści, co i 450D dadzą radę (np. fotografia serków i cukierków dla Tesco:). Zdjęcia w gazetce formatu 4x5cm, w rozdzielczości 200dpi (nawet nie 300, jeżeli drukowane na tanim gazetowym niepowlekanym papierze). On tez jest profesjonalistą. A po pracy tym samym aparatem robi sobie hobbystyczne zdjęcia których nie powstydziłyby się światowe wystawy. Po prostu różnie ludziom się układa i nazywanie tych, którzy akurat z różnych powodów mają tak a nie inaczej 'kotleciarzami' jest niezbyt eleganckie. Znam przypadki (a nie wiem czy nie z tego forum) że ktoś pstryka chyba 60D a kolegom 'po fachu' mówi że to 5DmkIII, bo boi się 'sprzetowej degradacji'? Zbyt mało ocenia się ludzi po wynikach, a zbyt dużo po tym co mają.
[ Dodano: Sob 18 Maj, 2013 17:30 ]
Tutejszyn napisał/a: | im bardziej profesjonalne narzędzie, tym ma mniej bajerów. |
To prawda i dziwne było to że w serii xxD canona ciągle te tematyczne były, widać od początku ta seria była kierowana miedzy innymi do amatorów (zaawansowanych? chyba też nie). Mi się np. marzy taki tani korpus zapasowy - z dobrego plastyku (poliwęglan), tylko LV i gibany LCD:) żadnych luster, pryzmatów (żeby tanio), ale z mocowaniem EF i matrycą FF jakąś trochę lepszej jakości, tak za 1000zł. ja bym to kupił:) Jako zapas oraz do zdjęć 'ustawianych' jak portret itp. Mógłbym wykorzystać posiadane obiektywy i mieć tanio super zdjęcia.
hijax_pl - Sob 18 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | Ogólnie masz rację, mi chodzi tylko o to, ze są także tacy profesjonaliści, co i 450D dadzą radę (np. fotografia serków i cukierków dla Tesco:). Zdjęcia w gazetce formatu 4x5cm, w rozdzielczości 200dpi (nawet nie 300, jeżeli drukowane na tanim gazetowym niepowlekanym papierze). On tez jest profesjonalistą. |
Znów mam siębie cytować?
hijax_pl napisał/a: | Dla mnie to osoba, która potrafi dobierać narzędzie odpowiednie do wykonywanego zadania. I potrafi z tego narzędzia należycie skorzystać. Jak na tej pracy zarabia no to jest też zawodowcem. Jak nie - pasjonatem. |
dziechu1 napisał/a: | Po prostu różnie ludziom się układa i nazywanie tych, którzy akurat z różnych powodów mają tak a nie inaczej 'kotleciarzami' jest niezbyt eleganckie. | Widzisz... Kotleciarz, to taka przylepka konkretnej grupy osób, która to para się fotografią (w domniemaniu śłubną) nie mając odpowiedniej bazy wiedzy jak i zamysłu artystycznego. Takie foto-miernoty, których się ostatnimi czasy wysiało na rynku pełno, bo przecież każdy jak se kupi lustro to będzie miał super-słitaśne foty. Ile to już na forum było doradzania sprzętu za... jak myślisz? Tak - kwotę dotacji. I tyle razy ile takie pytania się pojawiały tyle razy się okazywało, że te osoby nie reprezentują sobą nic (w kontekście kunsztu fotograficznego). I tak - te osoby psują rynek...
Także przyjmij do wiadomości, że.. różnym ludziom się różnie układa.
hijax_pl - Sob 18 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | z dobrego plastyku (poliwęglan), tylko LV i gibany LCD:) | Dziś to Sony SLT, ale idzie już nowe.. na gruzach SLT wyrasta. dziechu1 napisał/a: | żadnych luster, pryzmatów (żeby tanio) | Chyba nie myślisz, że cena końcowa będzie niższa? Tanio w produkcji = większy zysk producenta. dziechu1 napisał/a: | ale z mocowaniem EF i matrycą FF jakąś trochę lepszej jakości, tak za 1000zł. ja bym to kupił:) | Tiaa... Może za 200? By jak się LCD rozleje wyrzucić do kosza i kupić nowy? Zapewne za parę(naście) lat tak właśnie będzie...
dziechu1 - Sob 18 Maj, 2013
hijax_pl napisał/a: | Kotleciarz, to taka przylepka konkretnej grupy osób, która to para się fotografią (w domniemaniu śłubną) nie mając odpowiedniej bazy wiedzy jak i zamysłu artystycznego |
Jest cała masa ludzi psujących rynek w różny sposób. Taki przykład - studenci, oferują np. usługi informatyczne itp. za śmieszne kwoty, bo potrzebują parę groszy na piwo a utrzymywani są jeszcze przez rodziców. Jak mają z nimi konkurować małe firmy, które powiedzmy robią tej samej jakości robotę, ale płacą ZUS, podatki i muszą się utrzymać? To nie psucie rynku? Na Allegro pojawiają się ogłoszenia typu 'profesjonalna ślubna sesja zdjęciowa w studio i plenerze, cena 200zł.' - przeciez to jakiś horror, masa ludzi nabiera się na takie ogłoszenia a ktoś kto zainwestował w ten profesjonalny:) sprzęt traci klientow. Bo może po fakcie okaże się że zdjęcia są do d..., ale będzie już 'po ptokach', klient drugiego ślubu brać nie będzie, a nastepny znowu da się nabrać. Ale ja nie o takich ludziach piszę.
[ Dodano: Sob 18 Maj, 2013 18:01 ]
Sony SLT z półprzepuszczalnym stałym lustrem? To już miał stary Olympus E10.
hijax_pl - Sob 18 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | Ale ja nie o takich ludziach piszę. | A ja takich nazywam kotelciarzami... dziechu1 napisał/a: | Sony SLT z półprzepuszczalnym stałym lustrem? To już miał stary Olympus E10. | Olek to miał pryzmaty. Lustro było w Canonie RT. Istotna różnica jest taka, że SLT ma dwa ekrany LCD w przeciwieństwie do poprzednich rozwiązań. A mówiąc nowe, miałem na myśli aparaty Sony a'la SLT ale bez lustra
dziechu1 - Sob 18 Maj, 2013
hijax_pl napisał/a: | Takie foto-miernoty, których się ostatnimi czasy wysiało na rynku pełno |
Ale to głównie ludzie młodzi, chyba dość rzadko są to starzy fotografowie.
TS - Sob 18 Maj, 2013
Nie ma czegoś takiego jak ,,psucie rynku''. Rynek jest wolny. Jeśli klient zadowala się marną jakością, a zarabia na tym ,,student'', to widocznie rynek jest niedojrzały. Odgórnie się tego nie zmieni (kiedyś uważałem, że organizacje na kształt cechów mogłyby tego dokonać - ale zmieniłem zdanie). Jeśli czyjeś umiejętności i wiedza są wówczas niedoceniane, to niestety trzeba zmienić branżę lub się przeprowadzić. Wiem, że nie jest łatwo, bo sam to przerabiałem (choć zupełnie bez związku z foto).
dziechu1 - Sob 18 Maj, 2013
hijax_pl napisał/a: | A ja takich nazywam kotelciarzami... |
Nie rozumiem - nazywasz kotleciarzami takich o których ja nie piszę czy takich o których piszę?
[ Dodano: Sob 18 Maj, 2013 18:13 ]
TS napisał/a: | Nie ma czegoś takiego jak ,,psucie rynku''. Rynek jest wolny. Jeśli klient zadowala się marną jakością, a zarabia na tym ,,student'', to widocznie rynek jest niedojrzały. Odgórnie się tego nie zmieni (kiedyś uważałem, że organizacje na kształt cechów mogłyby tego dokonać - ale zmieniłem zdanie). Jeśli czyjeś umiejętności i wiedza są wówczas niedoceniane, to niestety trzeba zmienić branżę lub się przeprowadzić. Wiem, że nie jest łatwo, bo sam to przerabiałem (choć zupełnie bez związku z foto). |
Nie zrozumiałeś - klient ma jakość taką samą, tylko u studenta taniej, bo student nie jest obciążony podatkami, zusami i utrzymaniem samego siebie. Jest to psucie, bo student i mała firma maja bardzo różne zobowiazania wzgledem państwa itd. To tak jakby np. część firm jakiejś branży zwolnić z podatku, a cześć obciażyc wysokimi podatkami - będzie to psucie rynku? Bedzie. Rynek byłby wolny, gdyby każdy mógł zarabiać jak chce i robić z pieniędzmi co chce (np. ZUS dobrowolny). Nie pisze o róznicy w jakości pracy studenta/firmy, ale cenach jakie mogą oferować z powodu zupełnie innych wymagań prawnych. Wolny rynek jest wtedy, kiedy wszystkie podmioty mają takie same warunki działania, a tak nie jest.
nowy706 - Sob 18 Maj, 2013
[quote="Tutejszyn"] nowy706 napisał/a: | Wydaje mi się że nie ale może się mylę ,ale jeżeli mam rację to nieprofesjonalnym jest twierdzenie że uchylny wyświetlacz jest nieprofesjonalny. | im bardziej profesjonalne narzędzie, tym ma mniej bajerów. Nie mówię teraz o uchylnym ekranie. Mówię ogólnie. Rozwiązania profesjonalne są niezawodne, pewne i wygodne. Popatrz na zaawansowane modele lustrzanek i odszukaj w nich tryby typu "chmurka", czy "słoneczko", tryb wyzwalania migawki, po odszukaniu uśmiechu, czy choćby ten nieszczęsny odchylany ekran. Na szczęście użytkownicy tych aparatów nie oczekują tego typu wynalazków.
Wygodne to kwestia indywidualna ,"niezawodne" ,chmurka ,słoneczko to raczej nie jest bajer tylko udogodnienie "amatorów" ,wykrywanie uśmiechu to raczej w kompaktach.Ciekawe jakby dodali do np. D800 uchylny ekran to przestałby byc profesjonalny?
No i choćby wodotrysk w postaci filmowania przestał być wodotryskiem po "osiągnięciu odpowiedniego poziomu" ale pewnie zaczynał w korpusach amatorskich
hijax_pl napisał "
Napisałem wcześniej, że profesjonalista to taka osoba, która potrafi dobrać narzędzie do pracy. To, że profi ma mieć 1D pojawiło się w wypowiedzi dziecha1"
Z uwagi na to że jestem amatorem możesz podać jakiś konkretny przykład takiego doboru sprzętu do konkretnej sytuacji?
Jeżeli chodzi o tzw. kotleciarzy to takie są prawa rynku w każdej dziedzinie i sztuką jest sprzedać swoją usługę za cenę jaką się chce pomijając że określenie "kotleciarze" to wsadzanie wszystkich do jednego worka
Ps. przepraszam za edycję ale teraz nie mam czasu żeby to opanowac
dziechu1 - Sob 18 Maj, 2013
hijax_pl napisał/a: | każdy jak se kupi lustro to będzie miał super-słitaśne foty |
A to akurat znam:) Kupują lustrzankę i dziwią się że z kompakta mieli zdjęcia lepsze:)
TS - Sob 18 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | Rynek byłby wolny, gdyby każdy mógł zarabiać jak chce i robić z pieniędzmi co chce (np. ZUS dobrowolny). |
Ale co za problem zwinąć działalność i świadczyć usługi w ramach umowy o dzieło? ZUS społeczny olać i płacić tylko składkę zdrowotną (indywidualne ubezpieczenie na podstawie umowy z NFZ). Co więcej, skoro wykonuje się robotę, do której ma się prawa autorskie, to można mieć wyższe (50%) koszty uzyskania przychodu... Ja pracowałem w ten sposób ponad rok, choć jak mówię - poza branżą foto.
dziechu1 napisał/a: | Nie pisze o róznicy w jakości pracy studenta/firmy |
Swoją drogą, jeśli po wielu latach działalności nie można zaoferować lepszej jakości od studenta, ani znaleźć bardziej ,,wysublimowanych'' klientów, to... to coś jest nie tak.
Znam właściciela małego zakładu foto. Facet oblatany w fotografii analogowej, 10 lat temu zakład pięknie działał, a teraz... Główny dochód to główki i porcelanki (co do sprzętu - stary kompakt Olympusa, lampy, tło, drukarka termosublimacyjna, minilab jeszcze stoi - tylko dlatego, że robi dobre wrażenie na klientach). Raczej poniżej ambicji i zainteresowań, no ale się kręci.
dziechu1 - Sob 18 Maj, 2013
TS napisał/a: | Ale co za problem zwinąć działalność i świadczyć usługi w ramach umowy o dzieło? |
Nie wiem, różnie to bywa, są firmy mające w działalnosci rzeczy (produkcja), które uniemozliwiają takie uproszczone fromy ZUSu. Ja tez robilem sporo na umowy o dzieło. Poza ZUSem jest jeszcze podatek dochodowy i jak wspomniałem koszt utrzymania choćby siebie - studenta utzrymują rodzice, wiec może robić cos zarabiając miesiecznie 500zł. Żadna najmniejsza nawet firma i bez ZUSu itd. za taką kwotę sie nie utrzyma. Zresztą to nie mój problem ale przeczytany na innych forach, fakt jest taki że w tym przypadku konkurencja jest nierówna.
TS napisał/a: | Znam właściciela małego zakładu foto. Facet oblatany w fotografii analogowej, 10 lat temu zakład pięknie działał, a teraz |
Ja takich znam wielu i różnie sobie radzą. Ci ludzie żyli kiedyś głównie z tzw. amatorki, czyli zdjec wykonywanych z przynoszonych filmów. Fotografia cyfrowa w zasadzie zlikwidowała ten rynek. Ale jak ktoś ma ponad 50 lat, rodzinę, dom, to nie jest tak łatwo przenieść się np. do Warszawy, jak tu ktoś sugerował. To zupełnie co innego niż gdy ma się lat 30.
[ Dodano: Sob 18 Maj, 2013 20:12 ]
TS napisał/a: | Swoją drogą, jeśli po wielu latach działalności nie można zaoferować lepszej jakości od studenta, ani znaleźć bardziej ,,wysublimowanych'' klientów, to... to coś jest nie tak. |
Jest zakres działalności, która opiera się na stałych klientach. Jednak większość zakresów to jednorazowe usługi świadczone zawsze nowemu klientowi. Skąd klient ma wiedzieć czyja usługa bedzie lepszej jakości przed jej wykonaniem? Super portfolia i przykładowe prace można 'załatwić' sobie. Poza tym np. w branży informatycznej, np. oprogramowania przemysłowych sterowników itp. jakości pracy nie widać jak na zdjęciu. Jeżeli student zrobi program mający 150kB, a firma ten sam program zmieści w 50kB, bo zrobi go optymalnie, to jakie to ma znaczenie dla klienta, jeżeli zewnetrznie oba programy działają identycznie? Mimo że ten studenta jest napisany niechlujnie? tego nie widać, a jeżeli nic się nie wiesza, wszystko dziala, to z punktu widzenia klienta oba są takie same.
komor - Nie 19 Maj, 2013
TS napisał/a: | Swoją drogą, jeśli po wielu latach działalności nie można zaoferować lepszej jakości od studenta, ani znaleźć bardziej ,,wysublimowanych'' klientów, to... to coś jest nie tak. |
To nie tak. Żyjemy w biednym kraju, w którym dla większości klientów, szczególnie indywidualnych, liczy się cena, a jakości poznać ani docenić nie umieją. Oferowanie lepszej jakości niekoniecznie więc przekłada się na lepszą cenę, a nawet na możliwość zapewnienia sobie sprzedaży.
TS napisał/a: | Nie ma czegoś takiego jak ,,psucie rynku''. Rynek jest wolny. Jeśli klient zadowala się marną jakością, a zarabia na tym ,,student'', to widocznie rynek jest niedojrzały. |
I taki właśnie mamy rynek – niedojrzały. I jest psucie rynku. Nie przychodzi mi teraz do głowy konkretny dobry przykład, ale są takie sytuacje, gdzie zalew taniego produktu spowodował zniknięcie segmentu średniego i wyższego. W danej branży można kupić już tylko tanią tandetę albo bardzo drogi produkt profi, a brak jest średniej ceny i dobrej jakości.
dziechu1 - Nie 19 Maj, 2013
komor napisał/a: | TS napisał/a: | Swoją drogą, jeśli po wielu latach działalności nie można zaoferować lepszej jakości od studenta, ani znaleźć bardziej ,,wysublimowanych'' klientów, to... to coś jest nie tak. |
To nie tak. Żyjemy w biednym kraju, w którym dla większości klientów, szczególnie indywidualnych, liczy się cena, a jakości poznać ani docenić nie umieją. Oferowanie lepszej jakości niekoniecznie więc przekłada się na lepszą cenę, a nawet na możliwość zapewnienia sobie sprzedaży.
TS napisał/a: | Nie ma czegoś takiego jak ,,psucie rynku''. Rynek jest wolny. Jeśli klient zadowala się marną jakością, a zarabia na tym ,,student'', to widocznie rynek jest niedojrzały. |
I taki właśnie mamy rynek – niedojrzały. I jest psucie rynku. Nie przychodzi mi teraz do głowy konkretny dobry przykład, ale są takie sytuacje, gdzie zalew taniego produktu spowodował zniknięcie segmentu średniego i wyższego. W danej branży można kupić już tylko tanią tandetę albo bardzo drogi produkt profi, a brak jest średniej ceny i dobrej jakości. |
I tu zgadzam się w całości. Nie ma towarów segmentu średniego i wyższego. Także jest inny problem - dostępne są tylko produkty najbardziej popularne, nejlepiej sie sprzedające. Jezeli masz nieco inny gust czy wymagania niż większość - to masz problem. Niby mamy kapitalizm, wolny rynek, ale bardzo daleko nam do wielkości wyboru, mozliwosci wyboru niz w krajach bardziej cywilizowanych. Np. wiele elementów elektronicznych muszę sprowadzać z Niemiec, bo w Polsce ich nie ma, dlaczego? Bo zbyt mały popyt jest u nas, a w Niemczech jakoś jest popyt, albo opłaca się sprzedawać mimo niskiego popytu - nie wiem. Albo bardziej przyziemny przyklad - popatrzcie na wybór choćby owoców i warzyw w naszych hipermarketach i niemieckich czy francuskich. Troche lepiej jest w Warszawie w specjalistycznych sklepach, nieco gorzej w kilku największych miastach, reszta to najgorsza chała i śmieci, twarde kwaśne owoce nienadajace sie do spożycia (nektaryny i brzoskwinie które nigdy nie widziały słońca). W Niemczech też są takie, ale oprócz nich są też dojrzałe, aromatyczne, pyszne - droższe, ale są.
TS - Nie 19 Maj, 2013
Widzę tu tęsknotę za jakąś odgórną regulacją rynku, aby można było oferować przez lata tę samą jakość za wygórowaną cenę. No nic tylko wysypać te odbitki na drogi i zablokować... Z punktu widzenia klienta to właśnie będzie psucie rynku, a nie oferta ,,studentów''.
dziechu1 napisał/a: | Skąd klient ma wiedzieć czyja usługa bedzie lepszej jakości przed jej wykonaniem? Super portfolia i przykładowe prace można 'załatwić' sobie. |
Można. Jeśli rynek jest mały (powiedzmy ten Lubartów, nikogo nie zamierzam tu urazić), to negatywna opinia szybko się rozejdzie. Jeśli rynek jest duży (powiedzmy Warszawa), to zadowoleni klienci przyślą kolejnych. Do tego mojego znajomego fotografa jeżdżą ludzie z innych dzielnic, żeby tylko zrobić ładne zdjęcie do paszportu czy CV, mimo że punktów oferujących takie usługi jest masa.
dziechu1 napisał/a: | Jeżeli student zrobi program mający 150kB, a firma ten sam program zmieści w 50kB, bo zrobi go optymalnie, to jakie to ma znaczenie dla klienta, jeżeli zewnetrznie oba programy działają identycznie? |
No to może czas przestać oprogramowywać sterowniki - skoro jest się tutaj już specem - i na przykład zacząć je projektować? I tak można się cieszyć, że żyjemy w Polsce, a nie powiedzmy Zimbabwe, gdzie pewnie w ogóle nie byłoby popytu na oprogramowanie sterowników.
komor napisał/a: | I taki właśnie mamy rynek – niedojrzały. |
Czyli nie pozostaje nic innego jak poczekać aż PKB na głowę wzrośnie 2-3 krotnie (pewnie ze 100 lat), za czym pójdzie popyt na wyższej klasy dobra. Ewentualnie znalezienie swojej niszy teraz.
dziechu1 - Nie 19 Maj, 2013
TS napisał/a: | Widzę tu tęsknotę za jakąś odgórną regulacją rynku, aby można było oferować przez lata tę samą jakość za wygórowaną cenę. |
Ale niby co to ma wspólnego z odgórną regulacja cen? Przecież porównujemy tu rózne rzeczy, które znacznie lepiej działają w krajch bardziej rozwinietych, jak Niemcy, Francja, Anglia nie wspominając dalszych. Czy tam jest odgórna regulacja?
TS napisał/a: | Jeśli rynek jest mały (powiedzmy ten Lubartów, nikogo nie zamierzam tu urazić), to negatywna opinia szybko się rozejdzie. |
Ale to nie jest metoda eliminująca problem. Owszem, to działa niwelując problem ale tylko w części. Zawsze część klientów przyjdzie z czyjegos polecnia, ale cześć nie ma znajomych z takim doświadczeniem itp. więc oni bedą straceni. Problem dzięki temu jest mniejszy, ale nie zlikwidowany.
TS napisał/a: | No to może czas przestać oprogramowywać sterowniki - skoro jest się tutaj już specem - i na przykład zacząć je projektować? |
To nie był konkretny przyklad by proponować konkretne rozwiazania, lecz tylko pokazanie mechanizmu. Pewnie że firmy jakoś się bronia, ale wystarczy równo opodatkować wszyskich - student, nie student, zarabia to wystawia rachunki i płaci podatki, ZUSy wg jednych zasad. Proste.
TS napisał/a: | I tak można się cieszyć, że żyjemy w Polsce, a nie powiedzmy Zimbabwe |
To prawda, ale takie myślenie zbyt intensywne grozi spoczęciem na laurach:) I poczekać aż dojdziemy do poziomu Zimbabwe. Po upadku komuny, wszyscy uważali że dogonimy 'zachód' za max 20 lat, a gonimy i gonimy... Dlaczego tak dużo ludzi wyjeżdża do Anglii i wielu (może większość) nie ma zamiaru nigdy wracać? Ciekawe że niedołęgi co tu nie potrafiły sobie dać rady, tam jakoś dają, a zaradni, co tu zasuwali po 12-14 godzin i żyli godnie, tam pracują (nie zasuwają) po kilka godzin dziennie i żyją bardzo, bardzo godnie (znam konkretne przypadki).
TS napisał/a: | za czym pójdzie popyt na wyższej klasy dobra |
Popyt jest, nieduży, ale jest, w Niemczech też dużego nie ma. Zasadą w tych lepszych krajach jest to, że w ofercie ma sie rózne rzeczy, aby oferta była ogólnie interesująca. Dopuszcza się nawet że na pewnych rzeczach nie zarabia się czy nawet nieco traci, ale wyrównuje się to z nawiązką innymi. U nas jest to niedopuszczalne, jeszcze nie ma tej kultury obsługi klienta. Zobacz wyprzedaże w Niemczech czy Anglii - 50% taniej, 70% taniej - wcale nie rzadko. U nas -20% to już super extra wyprzedaż, a przeważnie towar na wyprzedaży to śmieci nie warte nawet tej niższej ceny. Znany jest także fakt wysylania do Polski i podobnych krajów towarów nieco innej jakosci niż te które trafiają tam. Ja swoją niszę mam, więc się nie wybieram, ale problem zakupu nietypowych rzeczy czy wysokiej jakości rzeczy dotyka i mnie.
[ Dodano: Nie 19 Maj, 2013 22:38 ]
TS napisał/a: | No to może czas przestać oprogramowywać sterowniki - skoro jest się tutaj już specem - i na przykład zacząć je projektować? |
Nie bardzo załapałem poprzednio - raczej klient nie przychodzi z jakimś nowym, nieoprogramowanym sterownikiem. Napisałem 'orogramować', bo to główna cześć pracy, czasem ponad miesiąc lub wiecej przy dużym projekcie. Natomiast z regóły wszystko zaczyna się od zera - klient potrzebuje coś co mu np. cos zmierzy, zliczy, a potem uruchomi jakieś silniki krokowe itd. wiec zaczyna sie od projektu samego sterownika, czujników, mechanizmów wykonawczych, potem robi sie model i oprogramowuje. Po uruchomieniu zamawia się płytki i montuje potrzebna ilość. Klient dostaje gotowe moduły do zamontowania. Raczej niechętnie oprogramowuje sie cudze pomysły, bo kazdy preferuje swoje rozwiązania.
maziek - Nie 19 Maj, 2013
Podstawowy Wasz błąd polega na tym, że uważacie, że profesjonalista jest synonimem "fachowości". Tymczasem profesjonalista tym i tylko tym się różni od amatora, że żyje z tego i bierze pieniądze za to, co amator robi za darmo, dokładając jeszcze, w wypadku naszego hobby, niewąsko. Tylko amator (statystycznie) może być tak głupi, żeby się starać, kiedy mu za to nie płacą, a nawet wręcz przeciwnie, jeszcze będzie tracić na to pieniądze. Profesjonalista zaś będzie się kierował jednym - ale przecież wiecie czym, bo tym samym się kierujecie tam, gdzie pracujecie, kiedy nikt nie patrzy ...
Tutejszyn - Pon 20 Maj, 2013
maziek, za dwa tygodnie, kiedy zapomnisz już, że coś takiego powiedziałeś, kiedy będziesz musiał użyć zwrotu "profesjonalne narzędzie", albo "wykonane profesjonalnie", użyjesz go z pewnością w rozumieniu: profesjonalista=fachowiec, profesjonalne=fachowe, dobrze wykonane.
Przecież nie może być tak, że tylko w filmach kryminalnych kiedy dokonano zabójstwa, a policjanci jedynie potrafią się drapać po głowach i po tyłkach i nie znajdują żadnych śladów, nie może być tak, że tylko w tym przypadku fachowość jest utożsamiana z profesjonalizmem (w odniesieniu oczywiście do zabójcy, a nie do pączkożerców).
jaad75 - Pon 20 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | wystarczy równo opodatkować wszyskich - student, nie student, zarabia to wystawia rachunki i płaci podatki, ZUSy wg jednych zasad. Proste. | Nie, wystarczy, żeby nikt nie płacił podatków, ZUS-ów i innych bzdur. Po co dajecie się okradać złodziejskiemu systemowi?
maziek - Pon 20 Maj, 2013
Tutejszyn - statystycznie. Powiedziałem, nie ? Darwinizm, te sprawy...
komor - Pon 20 Maj, 2013
TS napisał/a: | Czyli nie pozostaje nic innego jak poczekać aż PKB na głowę wzrośnie 2-3 krotnie (pewnie ze 100 lat), za czym pójdzie popyt na wyższej klasy dobra. |
Mi nie chodzi o dobra luksusowe, tylko o przyzwoitej klasy rzeczy dla zwykłych ludzi. Chodzi mi o takie podstawowe rzeczy jak czajnik czy rower. Akurat te wymienione przedmioty są dostępne w szerokim wyborze cen i jakości, ale sporo jest rzeczy (nie podam przykładu, niestety), które 10 lat temu można było kupić przyzwoite i trwałe, a teraz są dostępne tylko jako tanie i byle jakie, albo już bardzo drogie, niedostępne dla większości.
Usjwo - Pon 20 Maj, 2013
komor ale to nie spisek producentów i dydtrybutorów, tylko wynik tego że większość kupuje najtańsze i "klasa średnia rzeczy" się nie opłaca. Skoro wiesz jakie to rzeczy to nic tylko produkować/sprowadzać i robić kasę
dziechu1 - Pon 20 Maj, 2013
komor napisał/a: | Chodzi mi o takie podstawowe rzeczy jak czajnik czy rower. |
No nie wiem. Jakiś rok temu szukałem dobrego czajnika, najlepiej takiego w starym stylu, z falistym dziobkiem no i przede wszystkim z solidnej, grubej blachy. Objeździłem wszystkie pobliskie hiper i supermarkety, sklepy specjalistyczne z garnkami i innymi kuchennymi... Były w różnych cenach, od 50 do 200 zł. ale wszystko to samo dziadostwo, z jakichś blaszek na puszki, cieńkie, tylko te droższe były ładnie polakierowane (lakier po tygodniu się wypalił) i miały bajeranckie otwieranie gwizdka:) Porządnego czajnika nie znalazłem. Nie wiem co się z tymi ludźmi dzieje, że kupują tylko najtańsze byle co. Czy na prawdę przeciętny, statystyczny klient to taki dureń? Bo przecież nie chodzi o oszczedność. Porządne rzeczy mają (czy raczej miały) bardzo długi okres użytkowania, nieraz przechodząc z pokolenia na pokolenie. W dłuższym okresie czasu bardziej opłacalne wychodzą te porządne rzeczy niż te tanie. Ale fakt jest taki - jaki interes ma fabryka, która sprzeda czajnik jednemu klintowi raz na dwadzieścia lat? Nie lepiej sprzedać mu dwa rocznie? Nawet jeżeli skasuje za sztukę cztery razy mniej?
Usjwo - Pon 20 Maj, 2013
Fabryk czajniów to nie caritas, produkuje czajniki nie po to, żeby ludzie mogli pic herbatę, tylko po to żeby zarobić kasę. Skoro bardziej się opłaca produkować dziadostwo, to po co się szarpać?
dziechu1 - Pon 20 Maj, 2013
Usjwo napisał/a: | ale to nie spisek producentów i dydtrybutorów |
Ale po co spisek? każdy producent sam dochodzi do wniosku, że lepiej mu się opłaca sprzedawać częściej tanie rzeczy, niż rzadko solidne, proste kalkulacje i ekonomia. Musi być szybszy przemiał, większe tempo produkcji, zużywania i kupowania nowego. Solidne, czyli trwałe rzeczy są z punktu widzenia producenta nieopłacalne. Dlatego są jeszcze produkowane najcześciej przez małe firmy, gdzie często sporo prac wykonuje się ręcznie, ale tych małych firm jest coraz mniej a produkowane przez nie rzeczy staja się już nie drogie, ale astronomicznie drogie.
[ Dodano: Pon 20 Maj, 2013 11:32 ]
Usjwo napisał/a: | Fabryk czajniów to nie caritas, produkuje czajniki nie po to, żeby ludzie mogli pic herbatę, tylko po to żeby zarobić kasę. Skoro bardziej się opłaca produkować dziadostwo, to po co się szarpać? |
Chodzi także o zmiany jakie zachodzą. Fabryki czajników przecież nigdy caritasami nie były, a jednak czajniki porządne kiedyś produkowano i się opłacało. Zmiany są w sumie dla klienta niekorzystne, choć przecietny klient o tym nie myśli, idzie do sklepu i kupuje najtańszy, a potem przeklina że po tygodniu się zepsuł, i dzie do sklepu i kupuje inny najtańszy:)
jaad75 - Pon 20 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | No nie wiem. Jakiś rok temu szukałem dobrego czajnika, najlepiej takiego w starym stylu, z falistym dziobkiem no i przede wszystkim z solidnej, grubej blachy. | Czajnik z założenia ma jak najszybciej gotować wodę - to zadanie lepiej spełnia taki, który wykonany jest z cienkiej blachy, bo daje najmniejsze straty energii. Gruba blacha (ferromagnetyczna) na spodzie miałaby jeszcze rację bytu w przypadku kuchenki indukcyjnej, natomiast w przypadku użycia takiej kuchenki używa się zazwyczaj jednak również czajnika elektrycznego, bo gotuje wodę jeszcze szybciej. Tak więc nie jest to żaden "spisek", a czysta logika - po co produkować coś, na co zużywa się więcej materiału i musi być droższe, jeśli swoje podstawowe zadania ma spełniać gorzej?
dziechu1 - Pon 20 Maj, 2013
Myślę że tu także bardzo ważna jest zmiana mentalności ludzi, systemu wartości. Kiedyś producenci, czyli dokladnie właściciele fabryk, chcieli być uczciwi. Właścicielem fabryki i zarządcą przeważnie była jedna osoba, nie jak dzisiaj grupa ludzi w zarządzie, grupa akcjonariuszy - odpowiedzialność i własność jest rozmyta. Takie pojęcia jak honor i uczciwość miały bardzo duże znaczenie, ludzie dla honoru pojedynkowali się itd. Dzisiaj słowa uczciwość i honor praktycznie nie są używane, a jeżeli, to wzbudzają raczej cyniczne uśmieszki. Dzisja jedynie dba się o zgodność z prawem, reszto to już kto ćwańszy i lepiej innych wykiwa, ten jest wzorem. Np. dawniej istniało pojęcie tzw. uczciwej marży. Przyjmowało się że to ok. 20%, czyli uczciwy sklep jak cos kupi w hurtowni, to sprzedaje to o 20% drożej - to jego zysk. Dzieki temu klient mógł wzglednie bez obawy kupować towar w dowolnym sklepie. Dzisiaj żeby coś kupić, to trzeba najpierw dobrze sie porozgladać, bo w jednym sklepie ta sama rzecz może być dwa razy drozsza niż w innym i wszystko jest ok, nikt nie ma nic przeciwko temu, bo jest zgodne z prawem. Ogólnie na tym wszyscy tracimy, bo nawet ci najcwańszy są ofiarami innych cwaniakow, no nie da rady być oblatanym we wszytskich dziedzinach, czytać z uwagą wszystkie umowy i znać wszystkie możliwe w nich kruczki.
Usjwo - Pon 20 Maj, 2013
Kiedyś proces produkcyjny był droższy i dłuższy, więc czajniki były lepsze, bo musiały starczyć na dłużej. Postęp technologiczny, sprawił że blachę którą kiedyś używano do 1 czajnika, da się tak cienko rozwalcować (i taniej) że teraz wychodzi z tego 10 czajników. Nie ma co zawracać Wisły kijkiem, przywyknąć trzeba
dziechu1 - Pon 20 Maj, 2013
jaad75 napisał/a: | Czajnik z założenia ma jak najszybciej gotować wodę - to zadanie lepiej spełnia taki, który wykonany jest z cienkiej blachy, bo daje najmniejsze straty energii |
A co grubość blachy ma wspólnego ze stratami energii??? Może mieć co najwyżej większą pojemność cieplną (wymaga nagrzania), ale ciepło to potem oddaje. Sprawność zapewnia odpowiednia kształt, średnica dna wzgledem palnika (jeżeli gazowy) itp. Weź jako przykład garnki lub patelnie - z zasady cieńkie, tanie, badziewiate i z grubej blach, solidne i zawsze dużo droższe. Blacha na czajnik nie musi mieć 3mm, ale też nie 0,1mm, powinna mieć najlepiej w zakresie 0,5-1mm. A te z cieńkiej to - tani materiał i tania produkcja (prostsze narzedzia/maszyny).
hijax_pl - Pon 20 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | Weź jako przykład garnki lub patelnie - z zasady cieńkie, tanie, badziewiate i z grubej blach, solidne i zawsze dużo droższe. | Zły przykład. Bardzo zły. Zapytaj się żony dlaczego są grube dna w patelkach
dziechu1 - Pon 20 Maj, 2013
hijax_pl napisał/a: | Zapytaj się żony dlaczego są grube dna w patelkach |
Wiem dlaczego, bo to ja w domu zajmuję sie gotwaniem (bo lubię). Patelnia patelnią, ale grnków to nie dotyczy. Zresztą może przyklady nie są najlepsze, co nie zmienia faktu że grubość blachy nie ma nic wspólnego ze stratami energii w czajnikach, a czajniki robi się z blachy 0.1mm nie ze wzgledów praktycznych dla użytkownika, tylko z czystej oszczędności.
jaad75 - Pon 20 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | A co grubość blachy ma wspólnego ze stratami energii??? Może mieć co najwyżej większą pojemność cieplną (wymaga nagrzania), ale ciepło to potem oddaje. | Oddaje wtedy, gdy tego już nie potrzebujesz, czyli po zagotowaniu (i często zużyciu) wody. Czyli energię tracisz. Już pomijam fakt, że tracisz ją na dłuższe nagrzewanie (straty na sprawności palnika).
dziechu1 napisał/a: | Weź jako przykład garnki lub patelnie - z zasady cieńkie, tanie, badziewiate i z grubej blach, solidne i zawsze dużo droższe. | Kompletnie czym innym jest garnek/patelnia, a czym innym czajnik - inne zadania, inna charakterystyka pracy. dziechu1 napisał/a: | A te z cieńkiej to - tani materiał i tania produkcja (prostsze narzedzia/maszyny). | I również tani target - tradycyjnego czajnika nie kupuje ktoś, komu zależy na dobrym/ekskluzywnym sprzęcie kuchennym, tylko ten który chce kupić coś taniego. Czysta logika.
dziechu1 napisał/a: | w jednym sklepie ta sama rzecz może być dwa razy drozsza niż w innym i wszystko jest ok, nikt nie ma nic przeciwko temu, bo jest zgodne z prawem | I bardzo dobrze, że tak jest, ale nie wynika to tylko z "widzimisię" sklepu, a choćby z skali zakupu hurtowego, źródła tego zakupu, czy choćby historii kontaktów z hurtownią. Nie każdy sklep dostaje taką samą cenę, ale też nie każdy ma takie same koszty, czy klientelę, tak więc czynników kształtujących ostateczną cenę jest tu mnóstwo.
dziechu1 - Pon 20 Maj, 2013
jaad75 napisał/a: | Oddaje wtedy, gdy gdy tego już nie potrzebujesz, czyli po zagotowaniu (i często zużyciu) wody. Czyli energię tracisz. |
Tak, ale jest to ułamek procenta energii potrzebnej do zagotowania np. 1 l wody, praktycznie niezauważalne. Zresztą wiesz że woda ma kilka razu wiekszą pojemność cieplną niż metale (stal, miedź, aluminium itd).
jaad75 napisał/a: | I również tani target - tradycyjnego czajnika nie kupuje ktoś, komu zależy na dobrym/ekskluzywnym sprzęcie kuchennym, tylko ten który chce kupić coś taniego |
Nie ma już nic pośredniego? Tylko tani badziew i ekskluzywne towary? Tylko salceson albo szynka parmeńska? Polonez albo Porsche? Brak po prostu solidnych, ale nie ekskluzywnych towarów w wielu dziedzinach.
jaad75 napisał/a: | I bardzo dobrze, że tak jest, ale nie wynika to tylko z "widzimisię" sklepu |
Pewnie nie zawsze, ale bardzo często chyba tak, częściej niż to pierwsze.
Jaka charakterystyka pracy? Możesz rozwinąć? Tak w czajniku jak i w garnku najcześciej podgrzewa sie wodę. Ile czajnik czy garnek przyjmie energii zależy wylącznie od wielkości i kształtu dna, nie od jego grubości, bo z drugiej strony blachy jest woda która natychmiast odbiera ciepło od dna. Więc czy dno bedzie cińkie czy grube nie ma znaczenia. Opisz te charakterytyki pracy, ok?
hijax_pl - Pon 20 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | Patelnia patelnią, ale grnków to nie dotyczy. | Dotyczy dotyczy... Skoro w kuchni robisz powinieneś to wiedzieć.
dziechu1 - Pon 20 Maj, 2013
hijax_pl napisał/a: | Dotyczy dotyczy... Skoro w kuchni robisz powinieneś to wiedzieć. |
Nie dotyczy, chyba że gotowane jest coś gęste. Gotowanie rosołu niczym nie różni się od gotowania wody.
jaad75 - Pon 20 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | Tak, ale jest to ułamek procenta energii potrzebnej do zagotowania np. 1 l wody, praktycznie niezauważalne. | Czyżby? Weź to sobie przelicz na ilość zagotowań wody w roku, uwzględniając dłuższy czas pracy palnika potrzebny do zagotowania tej samej ilości wody.
dziechu1 napisał/a: | Opisz te charakterytyki pracy, ok? | Tu nie ma żadnej filozofii - woda w czajniku ma być zagotowana możliwie jak najszybciej i jest zużywana. W garnkach obróbka termiczna trwa znacznie dłużej i istotna jest nie tylko stabilna temperatura, ale i wytrzymałość na długotrwałe podgrzewanie, a czas potrzebny na rozgrzanie, jest nieistotnie mały w porównaniu do średniego czasu pracy.
dziechu1 napisał/a: | Nie ma już nic pośredniego? Tylko tani badziew i ekskluzywne towary? Tylko salceson albo szynka parmeńska? Polonez albo Porsche? Brak po prostu solidnych, ale nie ekskluzywnych towarów w wielu dziedzinach.
| W sklepie jest na stanie to, co się sprzedaje, a sprzedaje się głównie to co tanie i modne - nie opłaca się budować dużego stanu drogich, ani nawet średnich niechodliwych produktów, bo to zamrożony kapitał. No chyba, że target naszego sklepu jest specyficzny, a specyficzny w pozytywnym sensie, to najczęściej w naszym kraju (i nie tylko) oznacza klienta luksusowego.
[ Dodano: Pon 20 Maj, 2013 12:42 ]
dziechu1 napisał/a: | Gotowanie rosołu niczym nie różni się od gotowania wody. | Różni się i to zasadniczo - czasem obróbki.
hijax_pl - Pon 20 Maj, 2013
dziechu1, ok, rozumiem, że jesteś rosołożercą...
dziechu1 - Pon 20 Maj, 2013
hijax_pl napisał/a: | ok, rozumiem, że jesteś rosołożercą... |
Nie całkiem, zajmuję się po prostu teorią rosołu:)
[ Dodano: Pon 20 Maj, 2013 13:08 ]
jaad75 napisał/a: | Czyżby? Weź to sobie przelicz na ilość zagotowań wody w roku, uwzględniając dłuższy czas pracy palnika potrzebny do zagotowania tej samej ilości wody. |
Da się policzyć, na oko daję typowo jakieś 10zł./rok. Dużo większe straty będą spowodowane tym, że np. gotując wodę na herbate, gotujesz zamiast dokladnie 0.25L wody - pół litra lub wiecej. Przeważnie tak sie to dzieje - lejesz wodę do czajnika, potem robisz herbatę i przeważnie drugie tyle wody zostaje. Woda ma 4200 J/kg*1'C (K), stal 460 - dzieisęć razy mniej. Czy czajnik ma masę 1kg (grubsza blacha), czy 0.5kg (cieńsza blacha) to i tak jest to tylko niewieki procent energii traconej przez zagotowanie wiekszej ilości wody niż trzeba. Ty przed zrobieniem herbaty odmierzasz wodę menzurką??? Po prostu teza że czajniki robi się specjalnie z cieńkień blachy żeby zmniejszyć straty, jest zupełnie bez sensu, to był strzał w płot;)
[ Dodano: Pon 20 Maj, 2013 13:11 ]
jaad75 napisał/a: | Tu nie ma żadnej filozofii - woda w czajniku ma być zagotowana możliwie jak najszybciej i jest zużywana. |
Grubość blachy nie ma wpływu na czas zagotowania (jak wyliczyłem powyżej). No chyba że gotując wodę np. 3 min, robisz to z dokładnością 1 sek. (?).
[ Dodano: Pon 20 Maj, 2013 13:16 ]
jaad75 napisał/a: | W sklepie jest na stanie to, co się sprzedaje, a sprzedaje się głównie to co tanie i modne |
Ale jak wsponinałem tak nie jest na całym świecie. W bogatszych krajach wybór jest znacznie większy.
[ Dodano: Pon 20 Maj, 2013 13:19 ]
jaad75 napisał/a: | Różni się i to zasadniczo - czasem obróbki. |
Co to ma wspólnego ze stratami energii? Że w cieńkim naczyniu zagotujesz ta samą ilość wody w 3 min a w grubym 5 min? Czy raczej w cieńkim 3 min. a w grubym 3min. i 3 sek.??? Raczej to drugie. Mozna policzyć. Chcesz sam czy ja mam?
[ Dodano: Pon 20 Maj, 2013 13:23 ]
No żeby na forum fotograficznym o czajnikach....
TS - Pon 20 Maj, 2013
komor napisał/a: | sporo jest rzeczy (nie podam przykładu, niestety), które 10 lat temu można było kupić przyzwoite i trwałe, a teraz są dostępne tylko jako tanie i byle jakie, albo już bardzo drogie, niedostępne dla większości. |
No jak jest sporo, to jednak powinno dać się znaleźć przykłady . Mi jakoś do głowy nie przychodzą.
Czajnik akurat mam elektryczny (ale i tak wolę kolorowy z gwizdkiem na gaz, gazowy zresztą taniej wychodzi - problem w tym, że coraz więcej domów w ogóle nie ma gazu), ale pozostałe sprzęty kuchenne mam akurat właśnie pośredniej jakości. Garnki stalowe z grubym dnem; patelnia ciężka i żeliwna, a nie cienka blaszka pokryta teflonem; trwała, stalowa kawiarka zamiast taniego ekspresu; ręczny młynek... Nie wszystko jest pod ręką w hipermarketach, czasem trzeba poszukać.
jaad75 - Pon 20 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | Dużo większe straty będą spowodowane tym, że np. gotując wodę na herbate, gotujesz zamiast dokladnie 0.25L wody - pół litra lub wiecej. | Owszem.
dziechu1 napisał/a: | Ty przed zrobieniem herbaty odmierzasz wodę menzurką??? | Ostatnio używam do tego mikrofalówki i nalewam wodę wprost do filiżanki (czajnik elektryczny mi padł).
dziechu1 napisał/a: | Po prostu teza że czajniki robi się specjalnie z cieńkień blachy żeby zmniejszyć straty, jest zupełnie bez sensu, to był strzał w płot;) | Ale tak właśnie jest - czajniki od zawsze są cieńsze niż garnki właśnie z tego powodu, żeby woda gotowała się szybciej.
dziechu1 napisał/a: | Grubość blachy nie ma wpływu na czas zagotowania (jak wyliczyłem powyżej). No chyba że gotując wodę np. 3 min, robisz to z dokładnością 1 sek. (?). | Ma - zrób eksperyment i zagotuj wodę w cienkim i grubym garnku. Różnica jest całkiem wyraźna.
dziechu1 napisał/a: | Co to ma wspólnego ze stratami energii? Że w cieńkim naczyniu zagotujesz ta samą ilość wody w 3 min a w grubym 5 min? Czy raczej w cieńkim 3 min. a w grubym 3min. i 3 sek.??? Raczej to drugie. Mozna policzyć. Chcesz sam czy ja mam? | Policz - ja sprawdziłem to kiedyś empirycznie. Zresztą i tak nic nie jest tak szybkie, jak czajnik elektryczny (jest szybszy nawet niż kuchenka indukcyjna).
dziechu1 - Pon 20 Maj, 2013
Ok. Czajnik gruby - 1kg + 1 L wody = 4200 + 460 = 4860 J * 80'C = 388,8kJ
Czajnik cieńki - 0,5kg + 1 L wody = 4200 + 230 = 4430 J * 80'C = 354,4kJ
Założyłem podgrzanie wody o 80'C (od 20 - 100). zysk jest 9%. Czyli jeżeli zamiast 0,25 L wody zagotujesz 0,28 L, to już zysk stracisz. Ale chyba nie bedziemy cały dzień o czajnikach?
TS - Pon 20 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | Dzisja jedynie dba się o zgodność z prawem, reszto to już kto ćwańszy i lepiej innych wykiwa, ten jest wzorem. |
Często tak jest, ale nie zawsze. Wielu ludzi robi coś bardziej idealistycznie, mimo że na tym tracą. A zgodność z prawem to tylko jedno z kryteriów oceny działania. Na przykład nie widzę problemu jeśli właściciel małej firmy jedzie na piratach i co drugiej transakcji nie wbija go kasy, bo ledwo wiąże koniec z końcem. Jak się dorobi, to zacznie działać uczciwie, bo po co zbędne ryzyko? Z kolei budzi mój sprzeciw profesor, który rozlicza grant badawczy starymi wynikami, zgarniając setki (!) tysięcy złotych za nic, choć ma młodszych pracowników z dobrym dorobkiem, którzy chcieliby coś zrobić nie marnując tematu. Albo dopisuje się do nie swojego artykułu, w zgodzie z prawem naturalnie. To ten drugi jest złodziejem, a nie pierwszy, choć prawnik miałby zdanie odwrotne.
fatman - Pon 20 Maj, 2013
To jakaś masakra z tym udowadnianiem czajnika.
Proszę oprzeliczenie KJ na PLN w ujęciu rocznym w przeliczeniu na 4 osobową rodzinę z uwzględnieniem statystycznie wyliczonej ilości robionych herbat.
jak pokażesz te oszczędności - wtedy to ma sens.
jaad75 - Pon 20 Maj, 2013
fatman, ja tam bardziej cenię sobie szybkość i wygodę czajnika elektrycznego, niż oszczędności, dlatego uważam, że poszukiwanie "high-endowego" czajnika tradycyjnego, to z założenia kuriozum. Fakt, faktem jednak, że znalezienie dobrego i trwałego czajnika elektrycznego to też spora sztuka, nawet jeśli cena nie jest najistotniejszym kryterium - na półkach jest zasadniczo ta sama chińszczyzna, tyle, że w różnych kształtach i z różnym logo.
Usjwo - Pon 20 Maj, 2013
Nie no juz przestańcie z tym czjnikiem. Im grubsza blacha tym trzeba ja podgrzać do 100 stopni,a potem ona stygnie (więc jest to starta), z drugiej strony woda jest ciepła dłuższy czas (bo czajnik dłużej stygnie). Podobna zasada jak naleje się więcej wody.
Tylko nie łudzmy się cienkość blachy nie wynika z chęci poprawienia sprawności czajnika, tylko z chęci zysku (dobrze że to w parze idzie)
[ Dodano: Pon 20 Maj, 2013 22:46 ]
plastikowy jest lepszy, bo raz że grzałka jest w wodzie (albo grzeje dno) a dwa że plastik prawie wcale się nie nagrzewa (w porównaniu do wody czy metalu), więc cała enargi aidzie na podgrzanie wody
dziechu1 - Pon 20 Maj, 2013
jaad75 napisał/a: | dlatego uważam, że poszukiwanie "high-endowego" czajnika tradycyjnego |
Co to jest high-endowy czajnik tradycyjny? Czy to nie lekka wewnętrzna sprzeczność? To już towary tradycyjne są uważane za high-endowe? To niedługo highendowe bedzie masło, chleb na zakwasie, buty ze skóry itd. No fajnie...
jaad75 - Pon 20 Maj, 2013
dziechu1 napisał/a: | Co to jest high-endowy czajnik tradycyjny? | Tam był cudzysłów. dziechu1 napisał/a: | To już towary tradycyjne są uważane za high-endowe? | Nie o to chodzi - coś, co z założenia jest rozwiązaniem low-endowym, ma być przede wszystkim jak najtańsze i trwałe tylko na tyle, na ile trwałe być musi, by spełniało swoje zadanie.
To trochę jakbyś uparł się (trzymając się Twoich porównań), że chcesz porządne, najlepiej markowe, garnki emaliowane, albo tradycyjną aluminową patelnię (bez powłok).
moronica - Pon 20 Maj, 2013
a co ma tradycyjnosc do low/high-endowosci? zarowno towary tradycyjne jak i nowoczesne moga byc i high- i low-. zreszta istnieje caly rynek produktow highendowych, ktore sa wytwarzane w sposob tradycyjny (np recznie) a sa najwyzszej jakosci i kosztuja krocie w porownaniu do swoich nowoczesnych odpowiednikow. i to sie tyczy rowniez wymienionych przez ciebie masla, chleba czy butow a takze sprzetu foto, zegarkow, torebek, mebli, wymieniac mozna dlugo
a tak na marginesie wlasnie sobie kupilam za "marne" £37.49 francuski szklano-ceramiczny zestaw naczyn do gotowania/zapiekania/gotowania na parze z 25-letnia gwarancja. to tak dla tych, co narzekaja ze nie ma niczego pomiedzy chinskim chlamem i garnkami ze zlota
kozidron - Pon 20 Maj, 2013
moronica napisał/a: | a tak na marginesie wlasnie sobie kupilam za "marne" £37.49 francuski szklano-ceramiczny zestaw naczyn do gotowania/zapiekania/gotowania na parze z 25-letnia gwarancja. to tak dla tych, co narzekaja ze nie ma niczego pomiedzy chinskim chlamem i garnkami ze zlota |
Tak na marginesie, ja kupuje plecaki pewnej renomowanej firmy(wcale nie drogie ale tanie też nie), która daję wieczystą gwarancję na swój towar, to bedzie już 4 plecak, w którym urwały się paski, potargały się zamki i ogólnie wszystko się po pruło. W sumie wstyd odnosić to do reklamacji, bo z oczywistych powodów je przeciążałem więc nie były uzywane zgodnie z przeznaczeniem
nienietaktak - Pon 20 Maj, 2013
A ja zapisuję w RAW wszystkie "kotleciarskie" zlecenia
Zauważyłem też, że drzwi od lodówek są obecnie robione z blachy jeszcze cieńszej niż blacha "czajnikowa".
Czas potępić cywilizację
maziek - Pon 20 Maj, 2013
Zastanawiam się, czy wszyscy, którzy uważają że świat się psuje wiedzą o czym mówią i czy na pewno wytrzymaliby ze swymi ideałami po cofnięciu - niech będzie - 25 lat wstecz. W końcu wtedy samochody miały gaźniki, dizle (niemieckie), w razie zimna, odpalało się polewając wrzątkiem wtryski, silnik 100-konny powodował wir w zbiorniku, chociaż kopa miał dopiero, jak się rozkręcił jak wiertarka, lodówki miały klasę gdzieś E ale przynajmniej słychać było że pracują no i można się było schować do środka w razie III wojny św.
Ja też bym się chętnie dowiedział, jakie to produkty średniej jakości zniknęły. Ja jakoś nie pomnę, mimo, że to i owo pamiętam, niekoniecznie z PRL. Ale może ktoś by chciał, proponuję dokumentować Mavicą albo Certo SL .
manolo - Wto 21 Maj, 2013
stare lodówki są prądożerne, ciężkie i nie odprowadzają wilgoci, tęsknota za tym złomem jest conajmniej extrawagancka.
Drzwi nowej lodówki są pokrytę cienką blachą bo po co ma być gruba ?
blacha i tak jest żadnym izolatorem termicznym, ważne to co w drzwiach, a co nie bez znaczenia, cienka blacha jest lżejsza, więc zawiasy może sie nie odkształcą, a to kolejny problem starych lodówek.
[ Dodano: Wto 21 Maj, 2013 09:41 ]
co do czajników to tylko najtańsze buble są robione z cienkiej blachy, podobnie ja patelnie, wiadomo że cienka blacha łatwo się odkształca od wysokiej temperatury, ciepło w grubej blasze bardziej równomiernie sie rozchodzi więc podgrzewa lepiej, w cieńkiej bardziej punktowo, co szczególnie w przypadku patelni może być problemem, a grubość nie jest tak duża żeby to miało istotne znaczenie w czasie podgrzewania, co istotne możliwe że czajnik lub patelnia z cienkiej blachy będzie szybciej podgrzana tuż przy palniku, ale jako że ciepło się nie rozchodzi tylko od razu zostaje oddane do otoczenia woda może się gotować dłużej niż w czajniku z grubej blachy...
nienietaktak - Wto 21 Maj, 2013
manolo, łatwo takie drzwi uszkodzić. Kilka miesięcy i wyglądają jak po gradobiciu.
manolo - Sro 22 Maj, 2013
jaka firma ?
lvl3ha - Sob 25 Maj, 2013
widze ze temat sie rozwija to ja wtrace swoje pare groszy.
Dawnej chłodziarko - zamrażarki pracowaly po 20 lat i nawet swiatlo sie nie przepalalo a teraz jakims dziwnym trafem szl..k je trafia po 5 i to dziwnym trafem padnie czesc co kosztuje 50% wartosci. Zarowka byla w stanie swiecic dluzej (co do pradu to przepraszam ale jaki jest sens oszczedzania przez europe energii a chiny co jakis czas elektrownie weglowa stawiaja) a teraz 1000h??. Apropos patelni to czemu dziwnym trafem ta srubka ani uchwyt nie sa odporne na rdze?
Fakt jest faktem ze dawniej sprzet byl mniej zawodny a teraz musimy kupic sprzet co pare lat bo inaczej prezesi wielkich korporacji nie zarobili by na nowy samolot.
A wracajac do starych czasow to dla przykladu pamietam taki program "sonda" i w jednym z odcinkow z lat 1979 mowili o jakims zjezdzie gdzie kamera i telewizor hd juz byly wiec o czym mowimy.
jaad75 - Sob 25 Maj, 2013
lvl3ha napisał/a: | Dawnej chłodziarko - zamrażarki pracowaly po 20 lat | I żarly tyle prądu, że za jego cenę co parę lat można było kupić nową (dzisiaj, bo wtedy kosztowały parę pensji).
lvl3ha napisał/a: | pamietam taki program "sonda" i w jednym z odcinkow z lat 1979 mowili o jakims zjezdzie gdzie kamera i telewizor hd juz byly wiec o czym mowimy. | O japońskie MUSE Ci chodzi? Próby z HDTV (oczywiście analogową) trwają od wczesnych lat powojennych, tylko co to zmienia, skoro dopiero cyfryzacja pozwoliła na sensowne używanie?.
manolo - Sob 25 Maj, 2013
lvl3ha napisał/a: | Zarowka byla w stanie swiecic dluzej (co do pradu to przepraszam ale jaki jest sens oszczedzania przez europe energii a chiny co jakis czas elektrownie weglowa stawiaja) a teraz 1000h??. Apropos patelni to czemu dziwnym trafem ta srubka ani uchwyt nie sa odporne na rdze? |
Oni stawiają to my mamy też ? Co to za myślenie ?
Jednak jeśli jesteśmy przy chinach, świadomość ekologiczna w tamtym regionie powoli się zmienia, a być może najbardziej popularnym elektrycznym samochodem na polskich drogach będzie właśnie chiński BYD, tak jak byśmy nie mogli sami zrobić, zamiast tego widziałem jakiś projekt odświeżania syrenki... jako sportowy samochód, conajmniej śmieszne.
Całe szczęście Niemcy tak nie myślą, wdrażają długofalowy plan całkowitego przejścia na źródła odnawialne.
kozidron - Sob 25 Maj, 2013
lvl3ha napisał/a: | Zarowka byla w stanie swiecic dluzej |
raczej NIE
manolo napisał/a: | a być może najbardziej popularnym elektrycznym samochodem na polskich drogach będzie właśnie chiński BYD, |
manolo, wiesz na ile lat wystarczyłoby "pierwiastków" na naszej planecie do produkcji aku/baterii gdyby choćby połowa całej światowej "motoryzacji" przeszła na silniki elektryczne w samochodach ?
komor - Sob 25 Maj, 2013
kozidron napisał/a: | wiesz na ile lat wystarczyłoby "pierwiastków" na naszej planecie do produkcji aku/baterii |
To zależy od ceny.
manolo - Sob 25 Maj, 2013
kozidron, technologia cały czas się rozwija, ostatnio zostały opatentowane kondensatory z nanorurek, nie ma w nich żadnych rzadkich ani szlachetnych metali czy pierwiastków. Niestety w biznesie gdzie są tak wysokie koszty rozpoczęcia produkcji w nowej technologii, od patentu do produktu na rynku upływa zwykle sporo czasu, 2-3 lata a często więcej. Zresztą w fotografii jest dość podobnie.
Nawet w przestarzałych technologiach można używać różnych pierwiastków, poza tym współczesna bateria wytrzymuje conajmniej 1000 ładowań bez znacznej zmiany właściwości
co oznacza conajmniej 3 lata jazdy na jednej baterii, którą można przetworzyć, przynajmniej 60% materiałów z niej użyć do produkcji nowej baterii. To nie jest węgiel czy ropa, którą spala się raz i można przechwytywać dwutlenek węgla który można przetworzyć na paliwo, ale na razie nie jest to popularne, co najgorsze ostatnie informacje o polskiej technologii produkcji paliwa z co2 słyszałem kilka lat temu, techn. miała być wdrażana do przemysłowej produkcji, ale wszystko chyba skończyło się planach.
lvl3ha - Sob 25 Maj, 2013
manolo napisał/a: | Oni stawiają to my mamy też ? Co to za myślenie ? |
Ile mamy my(europa) ile maja oni. Nam sie wmawia badziewia o energi i oszczedzaniu. manolo napisał/a: | Jednak jeśli jesteśmy przy chinach, świadomość ekologiczna w tamtym regionie powoli się zmienia |
My podpisujemy jakies pakty o CO2 a oni i hamperykane to lwia czesc zanieczyszczen od ludzi.
A co do chin to sorry ale chyba sie naogladales za duzo programow. Na tym sie opiera chinska gospodarka. Produkcja, produkcja i produkcja wiec ekologia to strzal w stope z punktu widzenia politycznego. Inni sie beda tym martwili
manolo napisał/a: | a być może najbardziej popularnym elektrycznym samochodem na polskich drogach będzie właśnie chiński BYD | bo europa zeswirowala na tym punkcie(propaganda bo to nie jest nowoscia) Cytat: | 1835 – Thomas Davenport buduje pierwszy samochód napędzany silnikiem elektrycznym |
kozidron napisał/a: | raczej NIE
| ???
manolo - Sob 25 Maj, 2013
lvl3ha, nie rozumiesz ekologii, ona nie polega na nieprodukowaniu, można produkować energię w sposób ekologiczny, można używać do produkcji ekologicznych samochodów, komputerów bez szkodliwych dla środowiska tworzyw sztucznych. Można oprzeć całą gospodarkę na oszczędzaniu i ekologii, ktoś musi projektować i produkować te urządzenia.
Gdyby nie ekologia moglibyśmy jeździć samochodami produkowanymi z latach 70-tych..
Mam nadzieję że rozumiesz do czego zmierzam i przestaniesz wypisywać te bzdety jak wyżej.
lvl3ha - Sob 25 Maj, 2013
manolo napisał/a: | lvl3ha, nie rozumiesz ekologii, ona nie polega na nieprodukowaniu | nigty tego nie powiedzialem wiec cos zle zrozumiales. Musisz czytac ze zrozumieniem. Ja twierdze ze postep dal nam wiecej cwaniaczkow ktorzy wmawiaja innym ze ekologia itp itd a sami maja to gdzies i patrza jak tu kase zarobic. Ile tak naprawde fabryka pobiera energii na produkcje itp? Myslisz ze to sie bierze z nikad? Ja mowie wprost. Produkowac o wiele mniej a trwalsze minimum 15 lat. Marketing i cwaniaczki powymyslali jakies ...... i tyle.
manolo napisał/a: | przestaniesz wypisywać te bzdety jak wyżej. |
konkrety?
hijax_pl - Sob 25 Maj, 2013
Najlepszym przykładem na "ekologię" są świetlówki kompaktowe. Droższe, o mniejszej żywotności i kilkukrotnie droższe we wtórnym przerobie, a nie przerabiane kilkukrotnie bardziej niebezpieczne dla środowiska. Ekologia, tia... Biznes i lobby.
manolo - Sob 25 Maj, 2013
lvl3ha napisał/a: | Ile tak naprawde fabryka pobiera energii na produkcje itp? |
no właśnie, dlatego trzeba zmieniać technologię produkcji energii.
[ Dodano: Sob 25 Maj, 2013 19:07 ]
hijax_pl napisał/a: | Najlepszym przykładem na ekologię są świetlówki kompaktowe. |
mam świetlówkę kupioną w 2008 roku, działa do dzisiaj, żarówek w tym czasie spaliłem już kilka.
komor - Sob 25 Maj, 2013
Jak ktoś nie widział to niech sobie obejrzy „Spisek żarówkowy”.
http://www.youtube.com/wa...CEFDAA6EA504AEB
lvl3ha - Sob 25 Maj, 2013
manolo napisał/a: | mam świetlówkę kupioną w 2008 roku, działa do dzisiaj, żarówek w tym czasie spaliłem już kilka. |
To swietnie a wiesz ile jest w tym rteci.Wiesz co powinienes zrobic jak sie taka swietlowka zbije ?
Komor polecam tez ten film http://www.youtube.com/watch?v=6rZMrYen8No
jaad75 - Sob 25 Maj, 2013
manolo napisał/a: | mam świetlówkę kupioną w 2008 roku, działa do dzisiaj, żarówek w tym czasie spaliłem już kilka. | Ja mam nawet takie, co działają od lat 90-tych...
Tutejszyn - Nie 26 Maj, 2013
Ja mam jedną taką. To najprawdopodobniej pierwsza wyprodukowana przez Philipsa żarówka - świetlówka. Taka stara jest.. Wszystkie inne kupione potem, nie wytrzymały ułamka tego czasu. Mimo wszystko wolę świetlówki. Energia zamieniana jest na światło, a nie na ciepło. Mniejsze zużycie energii, mniej spalonego węgla, mniej CO2. Więcej rtęci.. Trudno powiedzieć, co lepsze, czy rtęć, czy CO2? Ciekawi mnie, na czym polega utylizacja świetlówek. Z tego, co udało mi się znaleźć, to wrzuca się je do pojemnika i uklepuje łopatą..
lvl3ha - Nie 26 Maj, 2013
Tutejszyn, ogladnij film ktory komorowi podlinkowalem wczesniej. A swoja droga to cos na temat CO2 http://wolnemedia.net/eko...odza-atmosfere/
TS - Nie 26 Maj, 2013
Stary Mińsk faktycznie był żywotny (rodzice pozbyli się sprawnej po 20 latach, bo dość mieli hałasu), a o problemach z nowymi ciągle słyszę. Dotyczy to jednak tylko najtańszych (<2000 zł), jak ktoś kupi klasę wyższą, powiedzmy Miele, to jest raczej zadowolony dłuższy czas.
Co do lobbingu - przypomniała mi się historia z turbinowym samochodem Chryslera:
http://www.mt.com.pl/arch...k_to_dziala.pdf
Mówi się, że program wstrzymano, bo upowszechnienie takich auto groziło interesom koncernów naftowych (jako paliwo mogła służyć nafta, alkohol, olej z orzeszków ). Sam napęd miał zresztą masę innych zalet.
Tutejszyn - Nie 26 Maj, 2013
lvl3ha napisał/a: | Tutejszyn, ogladnij film ktory komorowi podlinkowalem wczesniej. | Ale nadal nie wiem, na czym polega utylizacja. W filmie pokazano, jak świetlówki kładzie się na taśmę, która przenosi je do jakiejś czarnej dziury. Co jest w czarnej dziurze? Czy coś zeskrobuje luminofor ze szkła, czy jest to jakoś dalej przetwarzane, czy po prostu sypie się do pojemnika i uklepuje łopatą?
Usjwo - Nie 26 Maj, 2013
manolo napisał/a: | a być może najbardziej popularnym elektrycznym samochodem na polskich drogach będzie właśnie chiński BYD, |
Buy Your Dream.
Samochody elektryczne to jak narazie też nie tak "ekoczysta" sprawa, zanieczyszczenia są poprostu emitowane z komina elektrowni, a nie z rury wydechowej samochodu. Czy jest tego mniej? Może i tak, pewnie jakieś opracowania są dostępne. Oczywiście jeżeli udałoby się przejść na odnawialne żródła energii byłoby fajnie, ale do tego jeszcze daleka droga. Póki co trzeba korzystać z tego co jest czyli wegiel, ropa, uran, jak do tej pory człowiek tak uzależnił się od energii elektrycznej, że bez niej umarłby po tygodniu (bo jak żyć bez optycznych )
lvl3ha - Nie 26 Maj, 2013
Tutejszyn napisał/a: | Ale nadal nie wiem, na czym polega utylizacja. | Takowej nie ma. Nie ogladales sa kruszone i masowo zakopytane (skladowane) pod ziemia.
manolo - Nie 26 Maj, 2013
Usjwo napisał/a: | Samochody elektryczne to jak narazie też nie tak "ekoczysta" sprawa |
Ludzie przeprowadzają się na wieś albo przedmieścia bo chcą mieć czyste powietrze i ciszę, są też inne powody ale można je traktować mniej poważnie, a troska o zdrowie dzieci itd. jest zrozumiała, są to tzw. potrzeby twarde.
Jeśli ktoś uważa że samochody nie produkują tak dużo spalin żeby to było istotne niech na kilka minut zamknie się w garażu z samochodem z włączonym silnikiem.
Usjwo napisał/a: | Czy jest tego mniej? Może i tak, pewnie jakieś opracowania są dostępne. |
nawet jeśli byśmy nie mieli innych możliwości co2 z kominów można przechwytywać i przetwarzać.
Usjwo napisał/a: | Oczywiście jeżeli udałoby się przejść na odnawialne żródła energii byłoby fajnie, ale do tego jeszcze daleka droga. |
Jak pisałem Niemcy wdrażają radykalny plan, będą produkować prąd tylko przy pomocy wiatraków, alektrowni wodnych (rzecznych i morskich) , ze źródeł geotermalnych i paneli słonecznych.
Jest też kilka sposobów na magazynowanie energii bez chemicznych akumulatorów, bo przy takich źródłach trzeba magazynować nadwyżki produkcji.
cybertoman - Nie 26 Maj, 2013
lvl3ha napisał/a: | ogladnij film ktory komorowi podlinkowalem wczesniej. | "Nie wierz we wszystko, co znajdziesz w internecie" - Abraham Lincoln.
lvl3ha - Pon 27 Maj, 2013
cybertoman napisał/a: | "Nie wierz we wszystko, co znajdziesz w internecie" - Abraham Lincoln. | Ciekawe kogo cytujesz tego Lincolna z filmu
Cytat: | Abraham Lincoln (ur. 12 lutego 1809 w hrabstwie Hardin, Kentucky, zm. 15 kwietnia 1865 w Waszyngtonie) |
Cytat: | Początki Internetu wiążą się z powstaniem sieci rozległej ARPANET i sięgają końca lat 60. XX wieku. |
manolo napisał/a: | Jak pisałem Niemcy wdrażają radykalny plan, będą produkować prąd tylko przy pomocy wiatraków, alektrowni wodnych (rzecznych i morskich) , ze źródeł geotermalnych i paneli słonecznych | O kurcze to ladnie i pieknie ale czy wiesz ze z tego wlasnie wzgledu niemcy (obywatele) musieli doplacic krocie do tego biznesu (mam tu na mysli skok ceny za prad) ?? Prad pozyskany tymi metodami jest drozszy o jakies 3 razy jak nie wiecej od produ pozyskanego z wegla. Zielone nie do konca ozacza dobre dla obywateli. Implikacje moga byc znacznie wieksze. Jak na razie to po kieszeni zwyklego obywatela jada a jak sie tu skonczy to co niewolnictwo? Jedna mala unia nic nie zrobi jak inne mocarstwa tego nie wprowadza.
kozidron - Pon 27 Maj, 2013
manolo napisał/a: | technologia cały czas się rozwija, ostatnio zostały opatentowane kondensatory z nanorurek, nie ma w nich żadnych rzadkich ani szlachetnych metali czy pierwiastków. |
a doczytałeś do końca o jakiej wydajności jest mowa?
manolo napisał/a: | poza tym współczesna bateria wytrzymuje conajmniej 1000 ładowań bez znacznej zmiany właściwości |
ty mówisz teraz o małej baterii składajacej się z kilku ogniw a zdaje się wcześniej rozmawialismy o zamianie silnika spalinowego w samochodzie na elektryczny, można dodatkowo pominąć skąd wziął się w np. w Polsce prąd do naładowania tej czy innej baterii
manolo napisał/a: | co oznacza conajmniej 3 lata jazdy na jednej baterii, którą można przetworzyć, przynajmniej 60% materiałów z niej użyć do produkcji nowej baterii. |
takie wartości, chodzi mi o te 60%(chociaż całkiem niedawno przeczytałem, że nawet ponad 80%) tyczą sie baterii ołowiowych czyli popularnie zwanych (zresztą błędnie) akumulatorów samochodowych i dotyczą tylko odzyskiwania ołowiu.
Takie pierwiastki jak lit, iryd(skoro juz mowa tez o ekologicznych komputerach) to bardzo mały ułamek jeżeli chodzi o recykling.
A jak obejrzy się te fotki gdzie trafia cały elektroniczny złom z naszej planety i jaka jest umieralność dzieci przy odzyskiwaniu tych "cennych" pierwiastków to słowo recykling nabiera innego znaczenia
manolo napisał/a: | Gdyby nie ekologia moglibyśmy jeździć samochodami produkowanymi z latach 70-tych..
Mam nadzieję że rozumiesz do czego zmierzam i przestaniesz wypisywać te bzdety jak wyżej. |
ale tania propaganda chcesz mi powiedzieć, że na wkładanie klimy, zwiekszanie mocy przy jednoczesnym mniejszym spalaniu, systemy wspomagania kierowcy i zastosowanie nowych materiałów(zresztą mniej ekologicznych) miała wpływ ogólnie pojęta "ekologia" ? Aleś ty naiwny
masz bana na google ? Czy krótką pamięć ile może działać żarówka z wolframowym włóknem?
edit.
lvl3ha, tak mi się przypomniało jak kiedyś robilismy eksperyment na pracowni elektrycznej sprawdzając, która z żarówek bedzie świecić najdłużej i okazało się, że właśnie ta z wolframowym drutem, tyle że w sieci energetycznej jak w pewnym kraju za dużą wodą
hijax_pl - Pon 27 Maj, 2013
kozidron napisał/a: | Czy krótką pamięć ile może działać żarówka z wolframowym włóknem? | Tak zupełnie przy okazji... http://pl.wikipedia.org/wiki/Centennial_Light
kozidron - Pon 27 Maj, 2013
hijax_pl, tak, jest nawet strona tej straży i mozna sobie zobaczyć jak ona świeci, bo chłopaki ustawili na nią kamerkę
edit.
Do całej tej dyskusji o ekologii, np. żarówki nie mozna pominąć sprawnosci urządzenia, szczególnie jeżeli mowa o żarówce wolframowej, ktorej sprawność wynosi 2%, do tego zuzycie prądu w stosunku nawet do tej nieekologicznej kompaktowej to juz przepaść.
maziek - Pon 27 Maj, 2013
kozidron napisał/a: | Do całej tej dyskusji o ekologii, np. żarówki nie mozna pominąć sprawnosci urządzenia, szczególnie jeżeli mowa o żarówce wolframowej, ktorej sprawność wynosi [b]2%. | Jest to jedyna rzecz, której nie mozna pominąć a którą kierowali się tak naprawdę decydenci, wycofując żarówki tradycyjne. Cała reszta to bla-bla. Ale z tymi 2% to trochę przesadziłeś, nawet w odniesieniu do najpośledniejszej 75-tki. Pomijając, że stosunkowo prostymi metodami sprawność żarówki można ze dwa razy podnieść, wciąż nie wkładając do środka połowy tablicy Mendelejewa (apropos ekologii kompaktówek). Oczywiście tak czy siak, trzeba by nadal 2-3 razy więcej prądu, aby je zasilić, a produkcja tego prądu też jest nieekologiczna. Tylko że znacznie bardziej od ekologii uwierałaby konieczność przebudowy sieci elektroenergetycznych.
manolo - Pon 27 Maj, 2013
są jeszcze halogenowe, to jest kompromis..
kozidron,
przeczytaj moje posty w tym wątku, przeczytałeś ostatni, to trochę mało.
kozidron napisał/a: | ale tania propaganda chcesz mi powiedzieć, że na wkładanie klimy, zwiekszanie mocy przy jednoczesnym mniejszym spalaniu, systemy wspomagania kierowcy i zastosowanie nowych materiałów(zresztą mniej ekologicznych) miała wpływ ogólnie pojęta "ekologia" ? Aleś ty naiwny |
jasne że nie, to chyba oczywiste, ale myślisz że ekologia nie ma znaczenia ?
to jesteś w błędzie.
Przestań trollować, zacznij myśleć.
[ Dodano: Pon 27 Maj, 2013 13:16 ]
lvl3ha napisał/a: | O kurcze to ladnie i pieknie ale czy wiesz ze z tego wlasnie wzgledu niemcy (obywatele) musieli doplacic krocie do tego biznesu (mam tu na mysli skok ceny za prad) ?? Prad pozyskany tymi metodami jest drozszy o jakies 3 razy jak nie wiecej od produ pozyskanego z wegla. Zielone nie do konca ozacza dobre dla obywateli. Implikacje moga byc znacznie wieksze. Jak na razie to po kieszeni zwyklego obywatela jada a jak sie tu skonczy to co niewolnictwo? Jedna mala unia nic nie zrobi jak inne mocarstwa tego nie wprowadza. |
Nie mam jak sprawdzić tej informacji więc pozostawię bez komentarza
kozidron - Pon 27 Maj, 2013
manolo napisał/a: | Przestań trollować, zacznij myśleć.
|
co ty powiesz
w krótkim zdaniu sugerujesz, że ekologia jest motorem postępu, tego nie nazwę nawet trolowaniem, bo to jakaś śmieszna pseudo zielona propaganda, bo nawet "zieloni" takich głupot nie opowiadają jak ty w tym zdaniu:
manolo napisał/a: | Gdyby nie ekologia moglibyśmy jeździć samochodami produkowanymi z latach 70-tych.. |
Co gorsza, nie wiem dlaczego ale odnoszę wrażenie, że jak Ci nie zacytuje tego kolejny raz to nie dotrze do Ciebie jaka to bzdura. Mam nadzieję, że jak poprzednim razem skończy się tylko na 3 powtórzeniach
maziek napisał/a: | Ale z tymi 2% to trochę przesadziłeś, nawet w odniesieniu do najpośledniejszej 75-tki. |
maziek, bolkowski rok bodajże 94, pewnie sporo się zmieniło od tamtych czasów to sporo jak patrze na google to max 2X przy ekonomicznej produkcji
nienietaktak - Pon 27 Maj, 2013
Wstępne podsumowanie: ekologia to w większości działania mające na celu uzasadnienie produkcji droższych urządzeń i wprowadzania droższych rozwiązań technologicznych pod płaszczykiem konieczności ochrony środowiska i ograniczenia emisji CO2. To takie moje stanowisko.
Ktoś wie jaki jest udział procentowy CO2 wyprodukowanego przez ludzi w ogólnej ilości wydostającej się rocznie do atmosfery?
hijax_pl - Pon 27 Maj, 2013
nienietaktak napisał/a: | Ktoś wie jaki jest udział procentowy CO2 wyprodukowanego przez ludzi w ogólnej ilości wydostającej się rocznie do atmosfery? | Szacuje się, że 51% emitowanych przez człowieka gazów cieplarnianych jest generowanych przez "łańcuchy pokarmowe" hodowanych zwierząt. Oznacza to, że zmiany w systemie hodowli czy tez zastąpienie produktów zwierzęcych alternatywnymi dadzą wymiernie większy zysk niż poszukiwanie na siłę alternatyw do paliw kopalnianych.
Tyle, że takie myślenie nie jest popularne i trendi no i przede wszystkim niezgodne z ogólnie przyjętą doktryną ekologiczną ;)
Usjwo - Pon 27 Maj, 2013
Europa zajmuje się ekologią, pokojwym wychowaniem (broń boże bajki o wojnie dla dzieci), prawami zwierząt (ubojnie rytualne) itp. A cały swiat ma to serdecznie w d... i zasuwa do przodu. Jak tak dalej pojdzie to bedziemy mieli czyst kontynet, czyste wody, czyste lasy, czyste powietrze, będziemy tam gdzie w Afryka była w pierwszej polowie XX wieku. Bedziemy biegać na bosaka, zamiast jeżdźić samochodem, bo to zdrowo przecież.
jaad75 - Pon 27 Maj, 2013
nienietaktak napisał/a: | Wstępne podsumowanie: ekologia to w większości działania mające na celu uzasadnienie produkcji droższych urządzeń i wprowadzania droższych rozwiązań technologicznych pod płaszczykiem konieczności ochrony środowiska i ograniczenia emisji CO2. To takie moje stanowisko. | To nie "ekologia", tylko etykietka którą usiłuje się wszędzie wcisnąć.
hijax_pl napisał/a: | Tyle, że takie myślenie nie jest popularne i trendi no i przede wszystkim niezgodne z ogólnie przyjętą doktryną ekologiczną | Ogólnie przyjęta doktryna ekologiczna jest taka, że to człowiek najbardziej szkodzi ekosystemowi tej planety i jest w 100% prawdziwa.
lvl3ha - Pon 27 Maj, 2013
kozidron napisał/a: |
masz bana na google ? Czy krótką pamięć ile może działać żarówka z wolframowym włóknem? |
nie nie mam
Cytat: | W nitkach świetlnych z SERII PROFESJONALNEJ zastosowane są specjalne mini żarówki z włókna wolframowego firmy NIPPON o przedłużonej żywotności sięgającej nawet 25 000 godzin. |
nie szukajac za bardzo.
A co do sprawnosci to sie zgadzam ze jest znikoma.
manolo - Wto 28 Maj, 2013
Mam wrażenie że macie wyraźnie niedotlenione mózgi, zbliża się wolny dzień (w czwartek)
proponuję wycieczkę do lasu, nawet jak pada to mozna wziąść parasol, tam jest dużo więcej tlenu, przemyślcie problem i wtedy piszcie, jak na razie nie mam za bardzo do czego się odnieść odpowiadając, trudno traktować niektóre wypowiedzi poważnie.
kozidron - Wto 28 Maj, 2013
manolo napisał/a: | proponuję wycieczkę do lasu, nawet jak pada to mozna wziąść parasol, tam jest dużo więcej tlenu, przemyślcie problem i wtedy piszcie |
super argument zbyt rzeczowy żeby się odnieść, przypomina dość bardzo ten w którym poprzednim razem zakończyłeś dyskusję
manolo napisał/a: | trudno traktować niektóre wypowiedzi poważnie. |
to fakt, twoją najbardziej
lvl3ha - Sro 29 Maj, 2013
manolo napisał/a: | Mam wrażenie że macie wyraźnie niedotlenione mózgi |
No to jest mocny argument. Brawo normalniee mnie przekonales.
Oj guru oswiec nas swoja madroscia
My biedni nic niewiedzacy maluczcy. Podziel sie z nami ta jedyna prawda.
nienietaktak - Sro 29 Maj, 2013
manolo, odpowiesz jaki procent co2 jest produkoeany przez cywilizację i jak ograniczenie emisji o 50 procent wpłynie na efekt cieplarniany?
|
|