forum.optyczne.pl

Cyfrowe lustrzanki - Lustrzanka w trudnych warunkach atmosferycznych

ciunki - Pią 12 Gru, 2008
Temat postu: Lustrzanka w trudnych warunkach atmosferycznych
Mam takie pytanie.Jestem początkującym posiadaczem lustrzanki Nikon d40 i w instrukcji przeczytałem , że można nim robić zdjęcia tylko w temperaturze od 5 do 40 stopni C.
Czy tym aparatem można robić zdjęcia np: w zimie na mrozie, czy przy dużej wilgotności powietrza ? Jeśli ktoś ma jakieś doświadczenia z tymi pytaniami związane( dotyczace dowolnej lustrzanki) to bardzo proszę o pomoc jak postępować żeby nie uszkodzić aparatu , czy po prostu dać sobie spokój.Pozdrawiam serdecznie i życzę Wesołych Świąt Bożego Narodzenia.

novy - Pią 12 Gru, 2008

Wydaje mi się że to raczej nie chodzi o bezpieczeństwo aparatu tylko o zapewnienie producenta że aparat będzie pracował prawidłowo w danym zakresie temperatur. Np. przy niskich temperaturach może nie wydolić akumulatorek a przy wysokich mogą pojawić się szumy matrycy.
Baku - Pią 12 Gru, 2008

No, pewne problemy mogą się pojawić przy zimowych zdjęciach Ojmiakonu, gdy temp. powietrza lubi spaść poniżej 50 stopni C :smile:

A generalnie to jest tak pisze novy. 2 lata temu robiłem zdjęcia służbowym Olympusem C5050 w trudnych zimowych warunkach (dość długo w nocy na mrozie, z padającym śniegiem) - aparat nie odmówił posłuszeństwa, jednak baardzo znacząco zwolnił wszystkie wykonywane operacje. Nawet nawigowanie po menu było kłopotliwe, a podgląd obrazu po naciśnięciu QV pojawiał się po dobrych 4/5 sekundach. Nie wspominam litościwie o AF, który w kompaktach Olympusa (przynajmniej tych które znam) pracuje - delikatnie mówiąc - w kategoriach okresów geologicznych i to w normalnych warunkach temperaturowych.

Przypuszczam, że podawane wartości temperatur pracy odpowiadają warunkom w których aparat dotrzymuje wszystkich obiecanych parametrów specyfikacyjnych.

0xDEADBEEF - Sob 27 Gru, 2008

Baterie nie lubia zimna, chociaz litowo jonowe nie sa takie zle pod tym wzgledem.
Jak jest bardzo zimno metale i plastiki staja sie duzo bardziej kruche.
Duzym problemem jest tez kondensacja przy przejsciu z zimnego do cieplego srodowiska.
Istnieja aparaty (i obiektywy) np jak lustrzanki Pentaxa ktore sa zabezpieczone przed wilgocia.

TheMichal - Sob 27 Gru, 2008

będąc na Barbórce spędziłem jakieś 5h na mrozie (był chyba +1*) i A300 radziło sobie doskonale. Nie miałem problemów z AF, wszystko działało doskonale. Bateria też - przez ten czas ubyło chyba 45%, a zrobiłem jakieś 400 zdjęć, sporą część usuwając na bieżąco, więc nie jest źle. Później tylko worek foliowy, po godzinie wyrównywania temperatury nic się nie pojawiło wodnego na aparacie.
Monastor - Sob 27 Gru, 2008

TheMichal, +1 to mróz? Faktycznie ekstremalne warunki :mrgreen:
MC - Sob 27 Gru, 2008

A100 dawala sobie spokojnie rade przy -10 stopniach przez kilka godzin.
mavierk - Sob 27 Gru, 2008

moja ex (R1) spokojnie dawała w austrii na stoku całe dnie w rękach mojej ex ;)
Kocur - Sob 27 Gru, 2008

Moje stare 350D zaniemogło dopiero przy -15 :P Pokazało error, podejrzewam że zastał się mechanizm migawki albo podnoszenia lustra :D Ale następnego dnia nic mu nie było. No i baterie jakoś kiepsko trzymały...

Grunt żeby po powrocie stopniowo ogrzewać sprzęt. Najlepiej pozostawić na kilka godzin w torbie, z którą się spacerowało.

TheMichal - Sob 27 Gru, 2008

Monastor napisał/a:
TheMichal, +1 to mróz? Faktycznie ekstremalne warunki :mrgreen:


mnie było bardzo zimno, aparatowi też musiało być :lol:

Monastor - Sob 27 Gru, 2008

TheMichal, skandaliczne byłoby gdyby aparat nie wytrzymał takiej temperatury. Toż to z lumixem FZ5 biegałem na większym mrozie po parę godzin :-)

Co ciekawe, jedynym sprzętem który zawiódł mnie na mrozie jest... moje najlepsze szkło, czyli Sigma 100-300 F/4. Po kilkunastu godzinach na dworze zeszłej zimy przestała w ogóle ostrzyć. Domyślam się, że zgęstniał smar (czy inna substancja, nie wiem czego się w takich konstrukcjach używa) wewnątrz obiektywu bo po parunastu minutach w cieple wszystko wróciło do normy.

edmun - Sob 27 Gru, 2008





Wczorajsze trudne warunki do fotografowania. W każdym schronisku rozmrażanie i osuszanie Canona trwało ponad godzinę.

Te plamki na aparacie to nie śnieżek, ale po prostu mróz/szron

komor - Sob 27 Gru, 2008

edmun, jak tak patrzę sobie gdzie Ty jesteś, to Cię nie lubię. :evil:


;)

WojciechW - Sob 27 Gru, 2008

Na razie nie planuję zdjęć na mrozie moim K20D, choć nie ma w instrukcji eksplicite ostrzeżenia o nierobieniu zdjęć poniżej 4 stopni Celsjusza, tylko o uwążeniu na kondensacje pary wodnej.

Wiąże sie to bardzo przykrym doświadczeniem z moim starym HP 945, gdy zignorowanie ostrzeżenia o 4 stopniach w trakcie wyjątkowo mrożnej zimy kosztowało mnie popsucie się matrycy i tzw. naprawę zryczaltowaną, czyli wymianę aparatu za 2/3 ceny rynkowej nowego.

Problem rzeczywiście leży głównie w kondensacji pary wodnej. Szczególnie należy uniikać wniesienia zimnego aparatu do ciepłego, a więc z definicji wilgotnego pomieszczenia i włączenia go przy zawilgoconej matrycy.

Jakiekolwiek owijanie aparatu w folię lub zamykanie go w torbie ma sens tylko wtedy gdy zrobimy to jeszcze na zewnątrz na mrozie. Po wstępnym ogrzaniu trzeba aparat wyjąc do pelnego wyschnięcia.

Pozdrawiam sedecznie i życzę pięknych zimowych zdjęć bez kłopotów ze sprzętem,
WojciechW

Daimon - Sob 27 Gru, 2008

Polecam te dwa artykułu Marka Arcimowicza:
http://www.fotopolis.pl/index.php?n=7429
http://www.fotopolis.pl/index.php?n=4175

A od siebie dodam, że lepiej jest nie włączać aparatu zaraz po przyjściu do domu z wielogodzinnej wyprawy w mrozie. Trzeba odczekać aż temperatura puszki zrówna się z temperaturą panującą w pomieszczeniu i dopiero wtedy włączyć sprzęt. Tak jest bezpieczniej.:)

Kocur - Sob 27 Gru, 2008

Po prostu para wodna zawarta w powietrzu zawsze skondensuje się na czymś, co jest sporo zimniejsze od otoczenia, to całkiem naturalne zjawisko, ale dla elektroniki niestety zabójcze... W zasadzie to nie zimno może zaszkodzić sprzętowi, tylko nagłe umieszczenie go w ciepłym otoczeniu.
mavierk - Nie 28 Gru, 2008

komor napisał/a:
edmun, jak tak patrzę sobie gdzie Ty jesteś, to Cię nie lubię. :evil:


;)
ja też to czuję ;) Z drugiej strony nie mam co narzekać :D

Chociaż lustro leży na biurku i czeka na litość...

komor - Nie 28 Gru, 2008

Tak się zastanawiam czy problem kondensacji dotyczy też uszczelnionych puszek. W sumie w uszczelnionym sprzęcie poziom wilgoci powinien być zbliżony do zerowego i po przejściu do ciepłego nie ma wymiany wilgotnego powietrza z otoczenia? Więc teoretycznie nie powinno nic się w środku kondensować. Ktoś coś na ten temat wie?
jaad75 - Nie 28 Gru, 2008

Cytat:
Tak się zastanawiam czy problem kondensacji dotyczy też uszczelnionych puszek. W sumie w uszczelnionym sprzęcie poziom wilgoci powinien być zbliżony do zerowego i po przejściu do ciepłego nie ma wymiany wilgotnego powietrza z otoczenia? Więc teoretycznie nie powinno nic się w środku kondensować. Ktoś coś na ten temat wie?

Przecież to, że puszka jest uszczelniana, nie oznacza jeszcze, że wewnątrz jest próżnia, więc zjawisko kondensacji będzie występować, to raz... A dwa, puszki uszczelniane są odporne na zakurzenie, czy zachlapanie, ale nie hermetyczne... :smile:

Kocur - Nie 28 Gru, 2008

Właśnie, hermetyczna nie jest, poziom wilgoci powoli, ale zawsze wyrównuje się z poziomem wilgoci w otoczeniu. Jak chodzisz z puszką w zimne, wilgotne dni, to ja bym nie ryzykował :P
krisv740 - Nie 28 Gru, 2008

Kocur napisał/a:
Właśnie, hermetyczna nie jest, poziom wilgoci powoli, ale zawsze wyrównuje się z poziomem wilgoci w otoczeniu. Jak chodzisz z puszką w zimne, wilgotne dni, to ja bym nie ryzykował :P


czego nie będziesz ryzykował???
robienia zdjęć?!

daj spokój - trzeba tylko uważać przy przechodzeniu z ciepłego w zimne i na odwrót - ziplock i chwila wytchnienia dla sprzętu.

przy -20 można robić zdjęcia, przy padającym deszczu też, nic się nie stanie , oczywiście bez przesady - nie należy trzymać sprzetu przez dłuższy czas bez choćby wytarcia z zewnątrz , a wszystko będzie ok!

komor - Nie 28 Gru, 2008

jaad75, Kocur, szczelność daje sporą dozę hermetyczności, bo skoro woda nie przechodzi to powietrze tym bardziej, bo to nie goretex tylko zwykła guma uszczelnia. Oczywiście rozumiem, że aparat zanurzony w pełni w wodzie na pół godziny, przepuści w końcu wodę.
Stąd moje zapytanie, bo jeśli przepuszczanie powietrza jest powolne, to może problem kondensacji jednak nie występuje lub jest zminimalizowane. Chociaż po przeczytaniu wskazanych wywiadów z Arcimowiczem wycofuję się z rozważań, bo wyraźnie wskazał on na problemy z kondensacją, a używa chyba uszczelnionych puszek...

krisv740 - Nie 28 Gru, 2008

komor, nie spotkałem jeszcze tak uszczelnionej puchy-powietrze wejdzie - woda nie - to pewnik!
poza tym szczelność jest raczej na zachlapanie, a nie na zanurzenie :???:

mavierk - Nie 28 Gru, 2008

kurde... może jeszcze zróbmy tak szczelną, żeby promieniowanie kosmiczne i neutrina się nie przedostawały! A co!

Z drugiej strony nawet nieuszczelniony korpus wytrzyma przeciętne zachlapanko wodą - inna sprawa to kurz i pył - wtedy myślę, że to byłoby wymagane. Muszę sobie e-3 do pokoju kupić :mrgreen:

krisv740 - Nie 28 Gru, 2008

przypominam sobie wątek na C_B , jak pisali o powietrzu przechodzącym przez klapkę pamięci podczas uzywania 100-400 :mrgreen:
to tak o powietrzu w body :cool:

Kocur - Nie 28 Gru, 2008

krisv740, nie zrozumiałeś :P Nie ryzykował bym wnoszenia nawet najbardziej uszczelnionej puszki z zimna do ciepłego pomieszczenia.

Zdjęcia sam robiłem już cyfrą na mrozie nie raz i jakoś jeszcze mi żaden sprzęt przez to nie padł. Trzeba tylko uważać na wilgoć...

krisv740 - Nie 28 Gru, 2008

Kocur napisał/a:
Nie ryzykował bym wnoszenia nawet najbardziej uszczelnionej puszki z zimna do ciepłego pomieszczenia.


dalej nie rozumiem......... :shock:

jaad75 - Nie 28 Gru, 2008

komor napisał/a:
...szczelność daje sporą dozę hermetyczności, bo skoro woda nie przechodzi to powietrze tym bardziej...

Czyżby?... :smile:

[ Dodano: Nie 28 Gru, 2008 22:44 ]
krisv740 napisał/a:
dalej nie rozumiem......... :shock:

http://pl.wikipedia.org/w...owa_pary_wodnej

krisv740 - Nie 28 Gru, 2008

jaad75 napisał/a:
krisv740 napisał/a:
dalej nie rozumiem.........

http://pl.wikipedia.org/w...owa_pary_wodnej


ale co to ma wspólnego z niewnoszeniem aparatu do ciepłego pomieszczenia?
po prostu trzeba na zewnątrz włozyć aparat do szczelnej torby /ziplock np./ wnieść na początek do mniej ciepłego pomieszczenia /jesli ktoś sie bardzo boi/ , a nastepnie do pomieszczenia właściwego i odczekać do momentu wyrównania temperatury body/aparatu do otoczenia............

o czymś zapomniałem?

Kocur - Nie 28 Gru, 2008

Nie zapomniałeś o niczym. Dokładnie o to chodzi, żeby pozostawić sprzęt na jakiś czas w torbie, z którą się było na mrozie, i o tymże pisałem zdaje się w pierwszym moim poście w tym temacie.

Unikać należy sytuacji, w której spacerujesz z aparatem zawieszonym na szyi przez dwie godziny w temperaturze -10, po czym wchodzisz z nim dalej zawieszonym na szyi do domu, w którym masz +25 itp.

Nawet maksymalnie uszczelniona puszka nigdy nie jest wewnątrz całkowicie pozbawiona wilgoci, więc zawsze jest jakieś prawdopodobieństwo, że coś się w środku skondensuje w nieodpowiednim miejscu, więc lepiej uważać zawsze.

komor - Nie 28 Gru, 2008

jaad75 napisał/a:
komor napisał/a:
...szczelność daje sporą dozę hermetyczności, bo skoro woda nie przechodzi to powietrze tym bardziej...

Czyżby?... :smile:


No to może za mało wiem o tych gumeczkach, które wkładają producenci aparatów foto? Znam produkty, które nie mają żadnego problemu z pełną szczelnością, widocznie producenci aparatów nie doszli jeszcze do tego poziomu. A może z pewnych przyczyn przepuszczalność powietrza jest niezbędna? Wspomniane już obiektywy-pompki, itd.?

Kocur - Pon 29 Gru, 2008

W ogóle, to zapomniałem dodać, że to powietrze, a nie woda łatwiej się przedostanie przez uszczelnienia. Woda ma trudniej z racji lepkości, która pomaga ją utrzymywać w kroplach i napięciu powierzchniowemu, które nie pozwala tym kroplom się przedostawać przez odpowiednio małe szczeliny. Ale to tylko tak na boczku :P
mavierk - Pon 29 Gru, 2008

no ale jeszcze jest para wodna, u której z lepkością gorzej - dlatego parują nam soczewki jak wchodzimy z zimnego do ciepłego - warunki, jakie stwarza rejon około zimnej soczewki (albo zimnej elektroniki aparatu) powoduje, że punkt rosy w tamtym miejscu jest jeszcze ten z zewnątrz - przez co za duże stężenie pary wodnej w powietrzu skropli się w miejscu ciepłym i osadzi się na soczewce i pewnie elektronice aparatu w środeczku - izolacja takiego sprzętu i powolne ogrzewanie go w torbie minimalizuje ten efekt i obiektywy nam nie parują. (gorzej z okularkami :D )

Tak to widzę...

Kocur - Pon 29 Gru, 2008

I tak i nie tak :P

Jeśli chodzi o parę wodną, to jest to gaz, nie ciecz i zachowuje się ona tak samo jak każdy inny gaz, póki nie zmieni stanu skupienia. Gazy tez mają lepkość, tyle że w warunkach w jakich funkcjonuje nasz sprzęt jest ona o kilka rzędów wielkości mniejsza niż lepkość cieczy. Nie ma znaczenia, czy jest to tlen, azot, woda itd. póki pozostaje gazem, dostanie się wszędzie tam, gdzie i powietrze. Pamiętajmy, że cząsteczki gazu są w ciągłym ruchu, zachodzi dyfuzja itd. Dlatego zawsze coś może dostać się do wnętrza puszki, a potem skroplić i narozrabiać :) Nawet jeśli mamy idealnie uszczelniony aparat, to przy zmianie obiektywu wymiana powietrza jest wystarczająca...

Z punktem rosy to jest tak (nie chce mi się spać to napiszę :P ):
Punkt rosy to nic innego, jak maksymalne dopuszczalne stężenie pary wodnej w powietrzu, dla danej temperatury. Wielkość ta zależy od ciśnienia, ale wahania ciśnienia atmosferycznego są zbyt małe, żeby miały na to znaczący wpływ.

Wnosząc coś zimnego do ciepłego pomieszczenia powodujemy, że cząsteczki powietrza zawierające wodę w postaci gazowej, fruwające w powietrzu mają kontakt z obiektem o niższej temperaturze i dążą do wyrównania tej temperatury. Efektem jest ogrzewanie np. korpusu aparatu, a ochładzanie cząsteczek powietrza z nim się stykających, m.in. pary wodnej. Teraz, jeśli taka cząsteczka wody po ochłodzeniu ma temperaturę, dla której maksymalne dopuszczalne stężenie pary wodnej w powietrzu jest niższe, niż to panujące w pomieszczeniu, to taka cząsteczka po prostu "przyklei" się do zimnego obiektu, a do niej następne i następne itd. i tak aż do osiągnięcia w pomieszczeniu na tyle niskiego stężenia pary wodnej, że ta przestanie się skraplać, albo do ogrzania wniesionego obiektu do odpowiedniej temperatury.

Użycie torby powoduje, że para wodna skrapla się na torbie, a nie na zawartości. W ściance torby zachodzi zjawisko polegające na ciągłym skraplaniu się i parowaniu wody, która chętniej paruje po stronie cieplejszej, gdzie różnica pomiędzy obecnym a maksymalnym stężeniem jest większa. Parująca ciecz pobiera ciepło ze ścianki ochładzając ją przez co dodatkowo spowalnia proces ogrzewania. Przez to dochodzi niejako do wyciągania wilgoci z torby za pośrednictwem jej ścianki. To z kolei powoduje, że powietrze wewnątrz torby mające kontakt z zawartością zawiera na tyle mało pary wodnej, że ta się nie kondensuje w kontakcie z naszym sprzętem, a powoli go ogrzewa.


Nie daje głowy za to co napisałem, bo pora późna a ja jestem po paru piwach, dobrze by było żeby ktoś z odpowiednim wykształceniem to potwierdził, ale zdaje się że jakoś tak to się odbywa. :P

W każdym razie wniosek jest jeden. Niezależnie od ilości uszczelek w korpusie czy obiektywie, lepiej pozwolić mu się powoli ogrzewać w torbie czy plecaku, niż ryzykować uszkodzenie.

edmun - Pon 29 Gru, 2008

Właśnie tą kondensację miałem w praktyce co widać po fotkach. Po wejściu do schroniska z bryłą lodu a nie aparatem dostałem kałużę wody. Canon jak nic działa dalej, a jak się pocił to go nie włączałem :) Lumix FZ18 zachował się tak samo. Również zrobił się cały mokry i grzecznie leżał i schnął obok Canona.

Nie widzę na razie problemów :D

WojciechW - Pon 29 Gru, 2008

Kocur napisał/a:
I tak i nie tak :P

Jeśli chodzi o parę wodną, to jest to gaz, nie ciecz i zachowuje się ona tak samo jak każdy inny gaz, póki nie zmieni stanu skupienia. Gazy tez mają lepkość, tyle że w warunkach w jakich funkcjonuje nasz sprzęt jest ona o kilka rzędów wielkości mniejsza niż lepkość cieczy. Nie ma znaczenia, czy jest to tlen, azot, woda itd. póki pozostaje gazem, dostanie się wszędzie tam, gdzie i powietrze. Pamiętajmy, że cząsteczki gazu są w ciągłym ruchu, zachodzi dyfuzja itd. Dlatego zawsze coś może dostać się do wnętrza puszki, a potem skroplić i narozrabiać :) Nawet jeśli mamy idealnie uszczelniony aparat, to przy zmianie obiektywu wymiana powietrza jest wystarczająca...

Z punktem rosy to jest tak (nie chce mi się spać to napiszę :P ):
Punkt rosy to nic innego, jak maksymalne dopuszczalne stężenie pary wodnej w powietrzu, dla danej temperatury. Wielkość ta zależy od ciśnienia, ale wahania ciśnienia atmosferycznego są zbyt małe, żeby miały na to znaczący wpływ.

Wnosząc coś zimnego do ciepłego pomieszczenia powodujemy, że cząsteczki powietrza zawierające wodę w postaci gazowej, fruwające w powietrzu mają kontakt z obiektem o niższej temperaturze i dążą do wyrównania tej temperatury. Efektem jest ogrzewanie np. korpusu aparatu, a ochładzanie cząsteczek powietrza z nim się stykających, m.in. pary wodnej. Teraz, jeśli taka cząsteczka wody po ochłodzeniu ma temperaturę, dla której maksymalne dopuszczalne stężenie pary wodnej w powietrzu jest niższe, niż to panujące w pomieszczeniu, to taka cząsteczka po prostu "przyklei" się do zimnego obiektu, a do niej następne i następne itd. i tak aż do osiągnięcia w pomieszczeniu na tyle niskiego stężenia pary wodnej, że ta przestanie się skraplać, albo do ogrzania wniesionego obiektu do odpowiedniej temperatury.

Użycie torby powoduje, że para wodna skrapla się na torbie, a nie na zawartości. W ściance torby zachodzi zjawisko polegające na ciągłym skraplaniu się i parowaniu wody, która chętniej paruje po stronie cieplejszej, gdzie różnica pomiędzy obecnym a maksymalnym stężeniem jest większa. Parująca ciecz pobiera ciepło ze ścianki ochładzając ją przez co dodatkowo spowalnia proces ogrzewania. Przez to dochodzi niejako do wyciągania wilgoci z torby za pośrednictwem jej ścianki. To z kolei powoduje, że powietrze wewnątrz torby mające kontakt z zawartością zawiera na tyle mało pary wodnej, że ta się nie kondensuje w kontakcie z naszym sprzętem, a powoli go ogrzewa.


Nie daje głowy za to co napisałem, bo pora późna a ja jestem po paru piwach, dobrze by było żeby ktoś z odpowiednim wykształceniem to potwierdził, ale zdaje się że jakoś tak to się odbywa. :P

W każdym razie wniosek jest jeden. Niezależnie od ilości uszczelek w korpusie czy obiektywie, lepiej pozwolić mu się powoli ogrzewać w torbie czy plecaku, niż ryzykować uszkodzenie.


Czuję się wywołany do tablicy i potwierdzam, że prawidłowo opisujesz zjawiska fizyczne. Przypomnę, że zwracałem uwagę, że zawijanie w siatkę lub wkładanie do torby ma sens na mrozie na dworzu - wtedy zamykamy jakby porcję suchszego powietrza z aparatem. Nie chodzi o samo spowolnienie procesu ogrzewania ale zredukowanie kondensacji pary wodnej na zimnych częściach. Jak aparat się trochę ogrzeje to swobodna wymiana powietrza będzie dla wysuszenia korzystna.

WojciechW

mavierk - Pon 29 Gru, 2008

Punkt rosy to temperatura graniczna w danym ciśnieniu, jeśli temperatura takiego szkła spada, a to szkło jest przykładowo w pokoju, w którym są warunki normalne - wtedy na szkiełku (jak wilgotność względna wynosi około 40-45%), gdy ochłodzimy go już do 8 stopni C to zacznie osiadać się rosa i dzieje się tak, bo w takiej temperaturze i przy takim ciśnieniu maksymalne stężenie pary wodnej w powietrzu jest mniejsze, w reszcie pokoju. Opisuję to zjawisko w taki sposób, w jaki je badałem i widzę tu analogię do zimnych soczewek aparatu :D i nie zgodzę się, że nie mam racji :P
Kocur - Pon 29 Gru, 2008

Tak, tyle że po pierwsze nigdy nie wiesz, jaka jest wilgotność w pomieszczeniu, do którego wchodzisz, chyba że masz czym to zmierzyć. Po drugie nie ochładzamy szkiełka, tylko wnosimy zimne do ciepłego pomieszczenia. Ma to o tyle znaczenie, że gdybyśmy ochładzali, to widząc kondensację możemy przestać ochładzać i kondensacja przestanie zachodzić, a my wnosimy szkiełko o temperaturze prawdopodobnie sporo poniżej temperatury granicznej, w wyniku czego kondensacja przebiega bardzo szybko i momentalnie mamy na szkle masę wody :P
mavierk - Pon 29 Gru, 2008

no ja właśnie w ten sposób wyliczałem sobie wilgotność :P Napisałem preparatykę doświadczenia, jakie tłumaczyło mi równowagę dynamiczną między cieczą a parą wodną i co to jest punkt rosy :P

Natomiast znajdź mi tak suche pomieszczenie, żeby z miejsca o temperaturze 24 stopni wnosząc szkło o T około 0 nic nie zaparowało - musiałbyś mieszkać w eksykatorze :P

Kocur - Pon 29 Gru, 2008

No to fakt :P
WojciechW - Pon 29 Gru, 2008

mavierk napisał/a:
Punkt rosy to temperatura graniczna w danym ciśnieniu, jeśli temperatura takiego szkła spada, a to szkło jest przykładowo w pokoju, w którym są warunki normalne - wtedy na szkiełku (jak wilgotność względna wynosi około 40-45%), gdy ochłodzimy go już do 8 stopni C to zacznie osiadać się rosa i dzieje się tak, bo w takiej temperaturze i przy takim ciśnieniu maksymalne stężenie pary wodnej w powietrzu jest mniejsze, w reszcie pokoju. Opisuję to zjawisko w taki sposób, w jaki je badałem i widzę tu analogię do zimnych soczewek aparatu :D i nie zgodzę się, że nie mam racji :P


Masz też rację ale tłumaczysz trochę zawile.

Powietrze w kontakcie z zimnymi przedmiotami oddaje im energię i przez to się lokalnie ochładza. W tej ochłodzonej warstwie stężenie pary wodnej (początkowo takie jak w calym pomieszczeniu) przekracza wartość pary nasyconej co powoduje jej kondesację, bo jak wiadomo stężenie pary nasyconej maleje z temperaturą.

Kondensacja pary wodnej zachodzi najchętniej na powierzchni jakiegoś przedmiotu, ale tutaj mogą działać jeszcze dodatkowe mechanizmy związane z realną strukturą powierzchni.

Chciałbym mimo wszystko pochwalić obydwu dyskutujących kolegów za próby bardziej precyzyjnego opisu zjawiska.

Pozdrawiam,
WojciechW

komor - Pon 29 Gru, 2008

Ale żeście się tu rozteoretyzowali :) a nikt nie złapał tej prostej konstatacji, że głupi woreczek foliowy z zamknięciem suwakowym uważamy za szczelny, a puszki za tysiące złotych – nie chcemy uznać za tak samo szczelną... :) (Oczywiście w połączeniu z równie szczelnym obiektywem.)

Co do przenikania powietrza a nieprzenikania wody przez uszczelki – to czy takie przenikanie wilgotnego powietrza jest wystarczająco wydajne (szybkie) żeby się nim przejmować w opisywanej przez nas sytuacji wnoszenia zimnego sprzętu foto do ciepłego pomieszczenia? Czekam na odpowiedź panów teoretyków. :)

Kocur - Pon 29 Gru, 2008

komor napisał/a:
Co do przenikania powietrza a nieprzenikania wody przez uszczelki – to czy takie przenikanie wilgotnego powietrza jest wystarczająco wydajne (szybkie) żeby się nim przejmować w opisywanej przez nas sytuacji wnoszenia zimnego sprzętu foto do ciepłego pomieszczenia?


To zależy pewnie od wielu czynników, ale moim zdaniem jedno odpięcie obiektywu od korpusu w zupełności wystarczy. Poza tym taka całkowita hermetyczność nie musi być naszym sprzymierzeńcem. Jeśli wewnątrz obudowy zamknięte jest ciepłe, wilgotne powietrze to wychodząc z takim szczelnym body na dwór ryzykujemy kondensację od wewnątrz w miarę jego ochładzania. Tutaj mniej szczelna puszka może się okazać mniej podatna, z racji łatwiejszej wymiany powietrza pomiędzy wnętrzem aparatu a otoczeniem i szczeliny w korpusie zadziałają podobnie jak materiał, z którego wykonana jest torba. Tak mnie się zdaje :P


EDIT:

Przyszedł mi do głowy pomysł na eksperyment, który pozwoli kilka rzeczy sprawdzić, ale ponieważ jutro i pojutrze pracuję (takie życie :P ), to przeprowadzę go w piątek i poinformuję o wynikach :)

WojciechW - Pon 29 Gru, 2008

komor napisał/a:
Ale żeście się tu rozteoretyzowali :) a nikt nie złapał tej prostej konstatacji, że głupi woreczek foliowy z zamknięciem suwakowym uważamy za szczelny, a puszki za tysiące złotych – nie chcemy uznać za tak samo szczelną... :) (Oczywiście w połączeniu z równie szczelnym obiektywem.)

Co do przenikania powietrza a nieprzenikania wody przez uszczelki – to czy takie przenikanie wilgotnego powietrza jest wystarczająco wydajne (szybkie) żeby się nim przejmować w opisywanej przez nas sytuacji wnoszenia zimnego sprzętu foto do ciepłego pomieszczenia? Czekam na odpowiedź panów teoretyków. :)


Nie wiem, czy szczelnej puszce (o ile można obiektyw uznać za szczelny) nie może grozić niebezpieczeństwo kondensacji wody z zawartego w niej powietrza po wyjściu na dwór.

Dla ustalenia uwagi - ukończyłem fizykę eksperymentalną, a teoretyzuję na zasadzie bezrybia.

Serdecznie pozdrawiam,
WojciechW

komor - Wto 30 Gru, 2008

Ja też teoretyzuję, a na wykłady do instytutu fizyki to chodziłem tylko w liceum, ale to była fizyka doświadczalna, a wykłady dotyczyły komputerów, programowania i fraktali i atraktorów. :)
Jeszcze coś mi się kołacze, że niektóre szczelne urządzenia mają jakieś takie specjalne zaworki do wyrównywania ciśnienia w razie zmiany wysokości. Pozostaje kwestia o której wspomniałeś, czyli wilgoć zawarta w puszce. Przydałoby się ją jakoś wypychać na zewnątrz. Ciepło wewnątrz aparatu generuje się samo, więc potrzeba tylko jakiegoś zjawiska fizycznego, które przekazałoby wilgoć do otoczenia.

WojciechW - Wto 30 Gru, 2008

komor napisał/a:
Ja też teoretyzuję, a na wykłady do instytutu fizyki to chodziłem tylko w liceum, ale to była fizyka doświadczalna, a wykłady dotyczyły komputerów, programowania i fraktali i atraktorów. :)
Jeszcze coś mi się kołacze, że niektóre szczelne urządzenia mają jakieś takie specjalne zaworki do wyrównywania ciśnienia w razie zmiany wysokości. Pozostaje kwestia o której wspomniałeś, czyli wilgoć zawarta w puszce. Przydałoby się ją jakoś wypychać na zewnątrz. Ciepło wewnątrz aparatu generuje się samo, więc potrzeba tylko jakiegoś zjawiska fizycznego, które przekazałoby wilgoć do otoczenia.


Przy okazji serdecznie pozdrawiam i życzę Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku.

Niestety muszę się odnieść nieco krytycznie do tego co napisaleś.

Jak sprawdziłem na kilku posiadanych obiektywach, lustrzanka z obiektywem nie jest ukladem hermetycznie zamkniętym, co więcej dla prawidłowej pracy potrzebuje dość swobodnego dostępu powietrza. Zmiana ogniskowej, a nawet nastawianie na ostrość wiąże się z dużymi zmianami obiętości komory nad lustrem i próby hermetyzacji bardzo by to utrudniały. Żebyś cię o tym przekonać możesz np. zrobić proste doświadczenie ze strzykawką jednorazową. Nabierz nią trochę wody dla uszczelnienia, następnie nabierz ze dwa trzy centymetry powietrza, a następnie zatkaj palcem koniec i zobacz czy łatwo jest zwiększyć ze dwa razy objętość zamkniętego powietrza.

Postawiony przez ciebie problem można dalej rozpatrywać raczej hipotetycznie. Ogrzewając zamkniętą parę raczej nie wypchniesz wody na zewnątrz bo wtedy rtylko zwiększasz możliwość magazynowania wody w zamkniętej objętości powietrza. Owszem można by się zastanawiać nad możliwością ogrzewania najbardziej wrażliwych elementów by nie osadzała się na nich wodą i być może mialo by to sens, ale póki co to producenci aparatów cyfrowych wolą ograniczyć się do odpowiednich zaleceń dla użytkowników.

WojciechW

edmun - Wto 30 Gru, 2008

WojciechW napisał/a:
co więcej dla prawidłowej pracy potrzebuje dość swobodnego dostępu powietrza.

w takim razie jak mozliwy jest ruch czegokolwiek w zamknietym hermetycznie pojemniku ?

przypominam ze gaz zamkniety w hermetycznie szczelnym opakowaniu jest w nieustannym ruchu i moze zmienic swoja objetosc poprzez wlasnie ogrzanie lub ochlodzenie.
gaz ten pozostanie (przy tej samej temperaturze) w takiej samej objetosci, niezaleznie od ksztaltu pojemnika

komor - Wto 30 Gru, 2008

WojciechW, uszczelniane obiektywy są produkowane, z tego co czytam, choć być może na nieco innej zasadzie niż szczelna „puszka”. Nie wiem czy posiadana przeze mnie 70-200/4L się do nich zalicza (chyba nie), ale generalnie ruch soczewek można skompensować bo nie muszą one być szczelnie dopasowane do tulei wewnątrz obiektywu, więc nie muszą tworzyć tłoka - powietrze może opływać wokół soczewek.
Jeśli dobrze pamiętam zdjęcia Mazieka z jego rozwalonego 70-300 to właśnie ostatnia grupa soczewek nie była szczelnie „okołnieżowana” do bagnetu, tylko miała dookoła luz.
Idę obejrzeć moją eLę... No więc tak, tylna soczewka jest szczelnie przytwierdzona i nie zmienia położenia przy zoomowaniu. Przednia soczewka też jest nieruchoma, a ostrzenie powoduje przesuwanie się grupy od soczewki nr 2, przy czym w tulei widać spore wycięcia na tę helisę czy jak jej tam. Przyłożyłem sobie bagnet do ust i energicznie zmieniałem ogniskową - nie wyczuwam żadnego ruchu powietrza.

WojciechW - Wto 30 Gru, 2008

edmun napisał/a:
WojciechW napisał/a:
co więcej dla prawidłowej pracy potrzebuje dość swobodnego dostępu powietrza.

w takim razie jak mozliwy jest ruch czegokolwiek w zamknietym hermetycznie pojemniku ?

przypominam ze gaz zamkniety w hermetycznie szczelnym opakowaniu jest w nieustannym ruchu i moze zmienic swoja objetosc poprzez wlasnie ogrzanie lub ochlodzenie.
gaz ten pozostanie (przy tej samej temperaturze) w takiej samej objetosci, niezaleznie od ksztaltu pojemnika


To co napisałeś jest prawdą, ale zupełnie nie rozumiem co ma do tego o czym ja pisałem.

Stan gazu określa jeszcze trzeci parametr, a mianowicie ciśnienie.

W zaproponowanym koledze doświadczeniu ze strzykawką czynnikiem utrudniającym zwiększenie objętości zamkniętego gazu jest ciśnienie atmosferyczne, które przestaje być równoważone przez obniżone ciśnienie rozprężanego gazu.

Weź któryś ze swoich obiektywów w ręke, popatrz od tyłu, pokręć pierścieniem zmiany ogniskowej i zobacz, że jest tam zmieniająca się pusta przestrzeń, tak jak w strzykawce.

To było na temat tego, że lustrzanka z obiektywem raczej nie może być ukladem hermetycznie zamnkniętym.

Pozdrawiam,
WojciechW

[ Dodano: Wto 30 Gru, 2008 23:47 ]
komor napisał/a:
WojciechW, uszczelniane obiektywy są produkowane, z tego co czytam, choć być może na nieco innej zasadzie niż szczelna „puszka”. Nie wiem czy posiadana przeze mnie 70-200/4L się do nich zalicza (chyba nie), ale generalnie ruch soczewek można skompensować bo nie muszą one być szczelnie dopasowane do tulei wewnątrz obiektywu, więc nie muszą tworzyć tłoka - powietrze może opływać wokół soczewek.
Jeśli dobrze pamiętam zdjęcia Mazieka z jego rozwalonego 70-300 to właśnie ostatnia grupa soczewek nie była szczelnie „okołnieżowana” do bagnetu, tylko miała dookoła luz.
Idę obejrzeć moją eLę... No więc tak, tylna soczewka jest szczelnie przytwierdzona i nie zmienia położenia przy zoomowaniu. Przednia soczewka też jest nieruchoma, a ostrzenie powoduje przesuwanie się grupy od soczewki nr 2, przy czym w tulei widać spore wycięcia na tę helisę czy jak jej tam. Przyłożyłem sobie bagnet do ust i energicznie zmieniałem ogniskową - nie wyczuwam żadnego ruchu powietrza.


Możliwe, że w niektórych obiektywach zmiana pustej objętości jest mniejsza, ale w niektórych jest znaczna. Bardzo duża jest oczywiście w składanych obiektywach kompaktów.

Nie wiem, czy pod kątem uniknięcia kondensacji cieszyłbym się z pelnego uszczelnienia puszki, bo zmieniając obiektywy w różnych warunkach zamykasz różnie wilgotne powietrze, a jak już wspomniałem para z wilgotnego powietrza kondensowala by na mrozie wewnątrz aparatu. Idąc dalej w teoretyzowaniu - taki aparat mógłby nawet wybuchnąć po rozgrzaniu matrycy przy intensywnym robieniu zdjęć.

Czego nikomu w Nowym Roku nie życzę

WojciechW

Stabiak - Pią 02 Sty, 2009

Korzystałem ostatnio z 5D z 24-70L, 135L i 14L w temperaturze poniżej -15"C i okresowo padającym dość mocno śniegu całość chodziła bez zająknięcia mimo ze z zewnątrz pucha zrobiła się częściowo biała od warstwy lodu :mrgreen: Problemem było tylko to że po jakimś czasie zamarzł guzik do odblokowania bagnetu i musiałem się trochę nagimnastykować przy zmianie szkła :lol:

Po spacerku aparat wsadziłem do samochodu, następnego dnia działał bez żadnych problemów.

WojciechW - Pią 02 Sty, 2009

Stabiak napisał/a:
Korzystałem ostatnio z 5D z 24-70L, 135L i 14L w temperaturze poniżej -15"C i okresowo padającym dość mocno śniegu całość chodziła bez zająknięcia mimo ze z zewnątrz pucha zrobiła się częściowo biała od warstwy lodu :mrgreen: Problemem było tylko to że po jakimś czasie zamarzł guzik do odblokowania bagnetu i musiałem się trochę nagimnastykować przy zmianie szkła :lol:

Po spacerku aparat wsadziłem do samochodu, następnego dnia działał bez żadnych problemów.


Oby działał za rok.

WojciechW

candy - Sob 03 Sty, 2009

uzywalem wlasnie mojego 40D w zakopanym przy -18°C i dzialal bez zarzutow!
wszystkiego naj w nowym roku!

WojciechW - Nie 04 Sty, 2009

candy napisał/a:
uzywalem wlasnie mojego 40D w zakopanym przy -18°C i dzialal bez zarzutow!
wszystkiego naj w nowym roku!


Ale daj znać, gdyby jednak później coś było nie tak. Czego ci oczywiście nie życzę.

Wszystkiego dobrego w Nowym Roku.
WojciechW

Wróbel EOS - Nie 04 Sty, 2009

WojciechW, Mam 300D od 4 lat i fotografowałem nim przy temperaturach dochodzących ok -25C. I to nie jeden raz. Jak do tej pory aparat działa bardzo dobrze. 40D w zeszłym roku też dostało mrozem po obudowie kilka razy i jak dotąd działa.

Pozdrawiam i Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!!!

krisv740 - Nie 04 Sty, 2009

ja co prawda 30d tłukę dopiero drugą zimę, ale n8700 trzy zimy przeżyl bez problemów i to w tem. -20 także
a lustro powinno być bardziej wytrzymałe :smile:

Kuba Nowak - Czw 22 Sty, 2009

Problem wilgoci w fotografii jaskiniowej jest permanentny... 100% wilgotności i nie ma litości :cool:
W zimie, na dojściu aparat się schładza, więc rosa pojawia się na aparacie natychmiast po wyjęciu go w jaskini.
Ostatnio po prostu na podejściu noszę aparat w kaburze pod polarem - jest cieplejszy... i szybszy.
Gdy aparat jest zimny, to zaparowuje nawet wizjer od parującej gałki ocznej.
W takich warunkach, jak różnica temperatur nie jest zbyt duża, to zwykle wystarcza przetarcie filtra i wizjera czystym palcem - owe szkła ogrzewają się od niego i po chwili przestają zaparowywać. Może to dla niektórych brutalna metoda, ale zwykle model nie jest zbyt cierpliwy :cry: W takim wypadku myślę o zdjęciach, a nie aparacie - kiedyś i tak trzeba będzie "wziąć z nim rozwód".

Kaczaza - Sob 24 Sty, 2009
Temat postu: Porada w sprawie zakupu
Scaliłem ten temat z podobnym, bo też chodzi o trudne warunki pracy dla lustrzanki. Komor

Witam serdecznie. Na wstepie napisze odrazu ze jestem laikiem w tematyce foto. Nie znam sie kompletnie na sprzecie. Potrzebuje zakupic Lustrzanke cyfrową, która w 80% będzie używana w warunkach ekstremalnych tj. Duże imprezy. Jakie kupic body i co ewentualnie dokupic? Na imprezach panują zazwyczaj ciemności, przeplatające sie z ogromem kurzu, dymu itp. Chce zakupić sprzęt do 2 000 zł ze wszystkim. Najlepiej nowy, ze względu na to że chce wziąć wszystko na raty (kryzys w końcu :) ). Prosze o porady. Dziękuje i pozdrawiam

Lazlo - Sob 24 Sty, 2009

Kaczaza napisał/a:
jestem laikiem w tematyce foto. Nie znam sie kompletnie na sprzecie

I chyba tez na prawidlowym poruszaniu sie po forach. To pytanie powinno znalezc sie w dziale "Pomagamy w wyborze lustrzanki cyfrowej" .
A za ta cene to cienko widze sprzet do Twoich potrzeb,obiektyw powinien byc jasny a takie zaczynaja sie od 1300,do tego lampa,minimum 600,body najtansze sa w cenie okolo 900 :mrgreen:

Riddle - Sob 24 Sty, 2009

Pomyśl o Nikonie D90 (wysokie użyteczne ISO, 2600zł), lampie sb600 lub sb800 i do tego stałkami lub np. tamron 17-50 2.8. Że to kosztuje sporo więcej niż mówiłeś? Za 2000 nie kupisz aparatu do ciemności innych niż dekielek.
costi - Sob 24 Sty, 2009

Jak ma byc duzo kurzu i dymu, to chyba nad D300 by sie warto zastanowic, ze wzgledu na uszczelnienia.

BTW. do imprez masowych to nie 17-50, tylko jakies porzadne tele raczej chyba ;)

skasowany - Sob 24 Sty, 2009
Temat postu: Re: Porada w sprawie zakupu
Kaczaza napisał/a:
będzie używana w warunkach ekstremalnych tj. Duże imprezy.


A gdzie tu ekstremalne warunki? Ciemność? Kurz? Pył? Od kilku lat pracuję w klubach i generalnie nie są Ci potrzebne żadne uszczelnienia, chyba, że chcesz fotografować imprezy gdzie laski polewają wodą z węża :mrgreen: Na najbardziej nawet zakurzony klub wystarczy Ci normalny aparat. Lepiej pomyśl o dobrym, jasnym obiektywie, lampie i sprzęcie z małymi szumami na większym iso...

Jasper - Nie 25 Sty, 2009

komor napisał/a:
Przyłożyłem sobie bagnet do ust i energicznie zmieniałem ogniskową

Wooow! Komor! to musiało być ciekawe doświadczenie! :wink:
A tak poważniej to już czytałem gdzieś dawniej, że nasze eLki faktycznie są porządnie uszczelnione i w związku z tym odporne. Powinno to przekładać się nieco na wilgotność w zimie chyba?

komor - Nie 25 Sty, 2009

No tak sądzę, że zimą powinno pomóc, ale koledzy twierdzą, że nie. Ja nie zamierzam przeprowadzać jakichś odważnych eksperymentów. :)
Jasper - Nie 25 Sty, 2009

No ja także nie zamierzam w tym kierunku eksperymentować... Nieco szkoda by mi było... niemniej zdania na temat bezpiecznego używania w warunkach lekkiego mrozu są podzielone... Jak to z teoriami bywa - chyba, że sprawdzi się na własnej "skórze" i np. będzie się można podzielić uwagami z jakich to powodów musiałem wyrzucić obiektyw..... :lol:
komor - Nie 25 Sty, 2009

Eno, lekki mróz to już mamy przetrenowany. Ja wychodziłem do parku i nad rzekę jak były te mrozy, coś między –5 a –10, ale przy słonecznej pogodzie. Kolega Edmun w górach ostatnio testował, też 40D i jak na razie żyje.
Jasper - Nie 25 Sty, 2009

No to i mnie się zdarzyło na spacerek tak przy -10 ok. i pucha cała. Z informacji jakie sie w międzyczasie naczytałem wynika przede wszystkim, że chyba najgorzej by było wpaść na rozgrzewkę do "buchającej" knajpy i po jednym grzańcu hajda z powrotem w plener. Ciut parę kwestii pewnie mogłoby przymrozić.
edmun - Pon 26 Sty, 2009

Jasper, testowałem znowu (znaczy się, po raz kolejny nie dbam o to że jest to elektroniczny sprzęt) C40D w górach i właśnie wpadałem do gorących schronisk i z nich wypadałem.
nie zauważam aby mój sprzęcik zbytnio się przejmował gdzie się znajduje, jak bardzo zmoknie, pocąc się od szybkich zmian temperatury.

oprócz samego problemu że mając zaparowany aparat, nie jestem w stanie zrobić dobrego zdjęcia (chyba że przepnę obiektyw, który był grzecznie schowany w ciepłym plecaku), które nie będzie rozmydlone od pary - to innych problemów nie zauważyłem.

wręcz w suchy dzień dostałem komunikatem "Błąd systemu czyszczenia matrycy, skontaktuj się z serwisem Canon", jednak restart pomógł i nie widzę na razie żadnych problemów.

w załączniku widok na górny LCD, który się spocił, cały był mokry i strach było dotykać :D
po wyjściu ze schroniska na dosyć niską temperaturę - nie usłyszałem aby aparat krzyczał :D

Jasper - Pon 26 Sty, 2009

Edmun! To zrobiłeś niezły poligon!Po Twoich bojach w górach ( jak Ci zazdroszczę) widac, że chyba nie taki diabeł straszny... Ale fotki w górach , na mroziku musiały być super! Pozdrówki i czekamy na wyniki ...
edmun - Pon 26 Sty, 2009

tak jak mówiłem. często zapominam się ile elektroniki siedzi w tym cacku i zapominam ile krzywdy mogę wyrządzić sprzętowi jak i sobie samemu (jak popsuje sprzęt to i humor mi padnie)....

jak złapię odrobinę wolnego czasu i chęci - to wrzucę efekty górskich wypraw.

Patrokles - Sro 28 Sty, 2009

Właśnie wczoraj zdechł mój Sony A-100.
(To przyspieszy zakup nowego sprzętu, który planowałem na marzec)
Zdechł nagle po cełodniowym pobycie w samochodzie, przy temperaturze około 3 stopni poniżej zera.
Zaznaczam, że zdechł na dworze a nie po włączeniu w ciepłym pomieszczeniu ( do takich sytuacji nie dopuszczałem).
Objaw - po włączeniu ekran jest biały a na środku czarna plama.
Migawka wyzwala.
Nie wiem czy coś jest rejestrowane na karcie pamięci.
Sprawdzę po powrocie do domu.

I jeszcze jedno. W grudniu i styczniu wędrowałem z aparatem po Karkonoszch.
Aparat spędzał całe dnie na dworze przy temperaturach poniżej - 10 stopni i funkcjonował bez zarzutów.

Pozdrawiam

MC - Sro 28 Sty, 2009

Z cala pewnoscia przyczyna nie bylo spedzenie przez aparat kilku godzin w samochodzie.
edmun - Sro 28 Sty, 2009

również tego nie podejrzewam. w takim razie podobne objawy powinny mieć telefony, radia samochodowe czy nawet same samochody :) w końcu elektronika to elektronika :)
Patrokles - Sro 28 Sty, 2009

Może to tylko kwestia wyświetlacza.
Pomiar światła i AF funkcjonują.
Problem w tym, że nie mogę wszystkich ustawień kontrolować z poziomu wyświetlacza wewnętrznego. I tu przewaga lustrzanek z panelem LCD u góry, z którego SONY zrezygnowało.
Jeśli to tylko padniety wyświetlacz, będę miał coś pośredniego między cyfrą a analogiem.
Teraz trzeba rozejrzeć się za czymś nowym. Problem w tym, że wciąż nie dokonałem wyboru.
I choć wertuję oferty, testy, wypowiedzi użytkowników wciąż stoję w miejscu.
To dziwne bo kasa pozostaje kwestią ważną ale w tym przypadku drugoplanową.

piotrmkg - Sro 28 Sty, 2009

Patrokles, poczekaj na nikona d400
Patrokles - Czw 29 Sty, 2009

A ma być taki?
I co zaoferuje.
Ja wciąź balansuję pomiędzy Nikonem d300 Canonem 50D i Olympusem E-3.
Każdy ma swoje mocne i słabe strony.
Kusi też D700. Jednak czy ja tego potrzebuję?
Jakoś nie dostrzegam tej mitycznej plastyki jaką podobno oferuje FF.
Poza tym pstrykam amatorsko, głównie na potrzeby swoje i rodziny.
No i koszmarna cena nikonowskiej optyki

veenee - Czw 29 Sty, 2009

Optyka do E-3 bedzie znacznie tansza?
Patrokles - Czw 29 Sty, 2009

W niektórych przypadkach oczywiście tak.
Oferta Nikona nie może się równać z Olympusowskim 12-60 przy założeniu, że poziom jakościowy i cenowy będą zbliżone.
Podobnie sytuacja wygląda w przypadku Zuiko Digital 14-54 mm f/2.8-3.5 II
No i jeszcze ta lampa na dokładkę.

Oczywiście jestem świadom mankamentów tago aparatu jak i systemu.
W innym przypadku już dawno bym dokonał zakupu.

festin - Pią 13 Lut, 2009

Tak w temacie "lustrzanki w trudnych warunkach atmosferycznych" coś co znalazłem dzisiaj na forum olympusclub'u
http://www.youtube.com/watch?v=A15MgHHS_M8

razthaman - Pią 13 Lut, 2009

bo E3 to świetny sprzęt pod tym względem, i wieloma innymi resztą też
skasowany - Pią 13 Lut, 2009

festin napisał/a:
Tak w temacie "lustrzanki w trudnych warunkach atmosferycznych" coś co znalazłem dzisiaj na forum olympusclub'u
http://www.youtube.com/watch?v=A15MgHHS_M8


W sumie nic specjalnego :wink: Na ostatnim naszym (WMF) plenerku w Kampinosie aparaty uczestników wyglądały identycznie :mrgreen:

Bardziej przemawia do mnie test tego kompaktu:

http://www.youtube.com/wa...HDEXVpPz34&NR=1

Kocur - Pią 13 Lut, 2009

Cytat:
W sumie nic specjalnego :wink: Na ostatnim naszym (WMF) plenerku w Kampinosie aparaty uczestników wyglądały identycznie :mrgreen:


Właśnie to chciałem napisać :P Mało tego, padający śnieg w dużej części natychmiast topniał na obudowie aparatu i obiektywu. Pomimo tego po powrocie do domu na moim 50D + 17-55 nie było śladu wody, a ani korpus ani body nie są w jakiś szczególny sposób uszczelnione.

komor - Sob 14 Lut, 2009

Nie wiem czy dosłuchaliście, że to E3 spędziło na mrozie całą noc przed tym testem. To już jednak coś... :)
edmun - Sob 14 Lut, 2009

dosłuchałem ! :)

p.s. o ile wolałbym filmik z interwałonometru (nie wiem czy dobrze napisałem) jak ten E3 stoi całą noc, o tyle drugi filmik z kompaktem faktycznie lepiej obrazuje wytrzymałość akurat danego modelu :)

skasowany - Sob 14 Lut, 2009

komor napisał/a:
Nie wiem czy dosłuchaliście, że to E3 spędziło na mrozie całą noc przed tym testem. To już jednak coś... :)


Nie widzę różnicy. 12 godzin przy padającym śniegu i na mrozie w ciągu dnia, czy to samo w ciemnościach :wink:

Jasper - Sob 14 Lut, 2009

Bo w nocy zazwyczaj jest bardziej zimno...
skasowany - Sob 14 Lut, 2009

Jasper napisał/a:
Bo w nocy zazwyczaj jest bardziej zimno...


Czytaj ze zrozumieniem :wink:

Jasper - Sob 14 Lut, 2009

Ruslan napisał/a:
Czytaj ze zrozumieniem

Czytam. :wink: Tak sobie napisałem :wink:

radek_z - Nie 01 Lis, 2009
Temat postu: Eksploatacja lustrzanki w niskich temparaturach
Z kompaktem biegałem po dworze zimą bez zwaracania na to szczegołnej uwagi.

Jak jest z lustrem? Można od tak wyjść sobie z aparatem na szyji popstrykać śnieżne pejzaże i wrócić do domu? Od jakich temperatur powinno się zacząć stosować jakieś zasady bezpieczeństwa?

W instrukcji do mojego D60 właściwie tylko odnośnie eksploatacji akumulatora napisano że nie powinien być eksploatowany w temperaturach poniżej 0.

Gdzieś na forum spotkałem wiadomośc że lustrzankę powinno się powoli ogrzewać, tj. po powrocie z dworu pozostawić na około 30 min w torbie, gdyż bez tego może się w środku skroplić woda.

Coś jeszcze powinienem wiedzieć? Pstrykanie na powiedzmy -5 do -10 stopni Celsjusza jest bezpieczne dla sprzętu?

RB - Nie 01 Lis, 2009
Temat postu: Re: Eksploatacja lustrzanki w niskich temparaturach
radek_z napisał/a:

Jak jest z lustrem? Można od tak wyjść sobie z aparatem na szyji popstrykać śnieżne pejzaże i wrócić do domu?

Można.

radek_z napisał/a:

W instrukcji do mojego D60 właściwie tylko odnośnie eksploatacji akumulatora napisano że nie powinien być eksploatowany w temperaturach poniżej 0.

To samo piszą w praktycznie wsztstkich instrkcjach. Niemniej ,aparaty działaja w temperaturach grubo poniżej zera.

radek_z napisał/a:
Gdzieś na forum spotkałem wiadomośc że lustrzankę powinno się powoli ogrzewać, tj. po powrocie z dworu pozostawić na około 30 min w torbie, gdyż bez tego może się w środku skroplić woda.

wewnątrz raczej nie. Na zewnątrz skropli się wtedy właściwie od razu :-)


radek_z napisał/a:
Coś jeszcze powinienem wiedzieć? Pstrykanie na powiedzmy -5 do -10 stopni Celsjusza jest bezpieczne dla sprzętu?

Jest bezpieczne.

hijax_pl - Nie 01 Lis, 2009

radek_z napisał/a:
Pstrykanie na powiedzmy -5 do -10 stopni Celsjusza jest bezpieczne dla sprzętu?


Bezpieczne jest. Musisz pamiętać tylko że w takich warunkach może dramatycznie spaść pojemność akumulatora, wyświetlacz LCD może mieć efekt pamięciowy (kryształ w niskich temperaturach gęstnieje) - ale nie jest to niebezpieczne - po prostu będziesz mniej widział.

Z niską temperaturą, blisko zera jest też problem ze szkłami. Jeśli są metalowe - będą absorbować temperaturę dzięki czemu często "zaparowywać".

Jeśli korpus przemarzł na dworze lepiej go nie włączać od razu po powrocie - z uwagi na wspomniane przez Ciebie skraplanie pary. Lepiej wyjąć kartę pamięci i użyć czytnika zewnętrznego. W czasie kiedy zrzucisz zdjęcia, przebierzesz je i wypijesz ciepłą herbatę - korpus już ustabilizuje temperaturę ;)

papatki - Nie 01 Lis, 2009

hahah - ja swoich kilka lustrzanek wielokrotnie wystawiałem na wielogodzinne nocne sesje przy temp. dochodzących do -25st, gdzie pojedyncze ekspozycje dochodziły do kilkunastu minut (choć z 40D zdarzało się, że i w okolicy godziny). Generalnie im zimniej tym matryca mniej szumi. Oczywistym jednak jest, że należy w takim przypadku mieć albo zew. zasilanie, albo wiadro akumulatorów.... Druga sprawa jest taka, że miałem uszyte zapinane wdzianko z czapki polarowej, po ostatniej ekspozycji i wyjęciu karty pamięci aparat wędrował do torby a całość otwierana zazwyczaj była dopiero po 6~8 godzinach. Szkła parują ale zazwyczaj wtedy kiedy jest duża wilgotność i temp. spada o kilka stopni w krótkim czasie. Przy mrozie zazwyczaj tak się nie dzieje, chyba, żebyś wnosił i wynosił aparat z zimnego w ciepłe i z powrotem.

Pozdrawiam!

Usjwo - Pon 02 Lis, 2009

Moj (40D) jak narazie wytrzymal od -35C do +40C i dalej dziala :grin: . Wada przy niskich temperaturach jest to ze ciezko sie operuje w grubych rekawicach, a bez mozna przymarznac do korpusu :wink: . Paruje i przy niskich i przy wysokich temperaturach. Przy niskich jak wracasz do cieplego domu, przy wysokich jak wychodzisz z domu (klimatyzowanego) :mrgreen:
edmun - Pon 02 Lis, 2009









W następujących warunkach (po raz kolejny linkuje te zdjęcia :D )
40D radził sobie świetnie (gdyby nie szkło które powoli zaczęło zamarzać)
Akumulator dawał radę, LCD już nie (ani tylny ani górny)

W tym roku kolejne podejście :)

hijax_pl - Pon 02 Lis, 2009

edmun, to że LCD są oporne to wiem :D

Ale tak z ciekawości - czy wyświetacz w wizjerze działał? Bo jeśli nie - to zdjęcia można robić tylko na czuja chyba :D

dr11 - Pon 02 Lis, 2009

hijax_pl, działa :)
edmun, widzę, że warunki podobne jak miałem przy wejściu na Śnieżkę w lutym. Po 3 minutach przydałaby się skrobaczka do szyb :)
40D i 5D wytrzymały mi od -15 do +50. Raz tylko, z powodu wilgotności przestał mi działać AF w 85. Na szczęście tylko na 3 minuty :)

edmun - Pon 02 Lis, 2009

odpowiadając na pytania:

LCD u góry działał z tak wielkim opóźnieniem, że 80% zdjęć należało robić na czuja.
dobrze że są jeszcze wskaźniki w wizjerze działały wyjątkowo sprawnie, choć już nie chciały mi się podświetlać punkty AF na czerwono. Na szczęście parametry ekspozycji można było dostrzec i ustawić.

Warunki takie miałem na Szrenicy na Boże Narodzenie 2008. W tym roku na Święta identyczne miejsce, być może przygotowany już na takie warunki, lepiej poradzę sobie ze zdjęciami.

Wracając do sfery działalności 40D w takich warunkach, to:
a) po kilku minutach o LCD możemy zapomnieć
b) po kolejnych kilku minutach możemy zapomnieć o górnym LCD
c) parametry w wizjerze działają, choć możemy szykować się na brak punktów AF
d) AF w kicie dawał radę przez cały czas
e) wchodzenie do ciepłego pomieszczenia jest zabójcze dla sprzętu ale mojemu również nic się nie stało

Wujek_Pstrykacz - Pon 02 Lis, 2009

Szkoda że nie zrobiłem fotki mojemu 30d na plenerze zimowym na Skrzycznym, był cały biały od szronu, taki maskujący zimowy strój :razz: ale działał bez zarzutu, temperatura to około -20 st. C.
edmun - Pon 02 Lis, 2009

podsumowując (po raz kolejny)
Canon bardzo dobrze radzi sobie w ujemnych warunkach

MC - Pon 02 Lis, 2009

W sumie to i nie tylko Canon. A700 tez spokojnie dawala rade. Moze nie przy warunkach jakie opisuje Wujek_Pstrykacz, bo tak az nie testowalem, ale przy -10 stopniach dzialala bez zarzutu. Nawet gorny wyswietlacz nic nie ucierpial :wink:
hijax_pl - Pon 02 Lis, 2009

MC, porządne wyświetlacze LCD (monochromy) mają zakres pracy od -20. I widać wszystko, tylko są zauważalnie "wolniejsze", zostaje poświata itd...
ophiuchus - Pon 02 Lis, 2009

Patent papatki na takie warunki jest najlepszy. Chyba warto pakować sprzęt w taką izolację również gdy wychodzimy z domu w plener i wyjmować dopiero gdy się "przyzwyczai" do niskich temperatur. Oczywiście nie po kilku godzinach ale myślę, że warto dać mu tak 10-15 minut.
krzys13k - Pon 02 Lis, 2009

Ja też robiłem zdjęcia na mrozie, choć nie w takich warunkach jak edmun, ok -10 stopni i nie padał śnieg. Nie miałem żadnych problemów z 450D.

PS. Jak zobaczyłem biednego 18-55 na tych zdjęciach to mi się aż słabo zrobiło ;)

siudym - Pon 02 Lis, 2009

Powietrze na mrozie wbrew pozorom (a wielu mysli inaczej) jest bardzo suche, a nie wilgotne, wiec mrozy zazwyczaj nie wplywaja na dzialanie. Sam wiele razy mialem 20D w terenie w super zimna pogode i bylo ok. :)
hijax_pl - Pon 02 Lis, 2009

siudym, ale tu nie chodzi o pracę na mrozie ale o te chwile kiedy wychodzisz z domu na dwór czy jak wracasz do domu...
garreth - Pon 02 Lis, 2009

czyli - o chwilę, w której, na skutek różnicy temperatur aparat-otoczenie, następuje kondensacja pary na powierzchni aparatu (a niekiedy - również w jego wnętrzu)
B o g d a n - Pon 02 Lis, 2009

hijax_pl napisał/a:
ale tu nie chodzi o pracę na mrozie ale o te chwile kiedy wychodzisz z domu na dwór czy jak wracasz do domu...
Z pierwszego postu wnioskuję, że chodzi i o jedno i o drugie i nie trzeba uciszać siudyma.

Dla ścisłości, czyli katalogowo: Canon podaje zakres pracy aparatów 0-40 stopni z wyjątkiem jedynek, dla których gwarantuje pracę w zakresie 0-45 stopni. Nikon dla wszystkich aparatów podaje zakres 0-40 stopni.

Trzeba powiedzieć jasno, że długotrwałe wymrożenie aparatu na mrozie może prowadzić do jego uszkodzenia. Jeśli nie od razu, to po pewnym czasie, dlatego takim kozakiem można być ale do czasu. Nie mówię tu o godzinnym fotografowaniu przy -20, bo pewnie nic sie nie stanie, ale kilkugodzinne wędrówki z aparatem na zewnątrz plecaka lub czatowanie na zwierza, przy minus 10 mogłyby narobić szkody. Z tego tez względu dobrze jest uszyć mu odpowiednie wdzianko, o którym pisał papatki. Widziałem kiedyś takie na zlocie astromaniaków. :shock:

Z długą optyką jest jeszcze inaczej, bo aby dobrze działała podczas mrozu, trzeba właśnie odczekać aż wyrówna się temperatura wewnątrz z tą na zewnątrz tubusa. Chodzi o to, że oziębiane ciepłe powietrze wewnątrz powoduje fluktuacje wewnątrz rury, co może się odbić na jakości zdjęć. Teleskopy lub lunety trzeba wymrażać ok. 45 minut i dopiero można ... szukać życia na Marsie. :grin:

edmun - Pon 02 Lis, 2009

uważam że jeśli po 3 godzinach na mrozie nic się ze sprzętem nie dzieje, to wystawienie go na 10 godzin również nie zrobi mu krzywdy. nie korzystamy ze sprzętu które jest oznaczone jako "nietrwałe" na szkodliwe warunki atmosferyczne,
choć oczywiście nie przeginajmy w drugą stronę.

Większym problemem jest skroplenie się pary wewnątrz puszki poprzez wniesienie aparatu do ciepłego pomieszczenia niż trzymanie aparatu 3 dni na mrozie

hijax_pl - Pon 02 Lis, 2009

Jedyne elementy wysoce podatne na niskie czy wysokie temperatury to kondensatory elektrolityczne. Elektrycznie - układy zasilania lampy błyskowej - tu są napięcia rzędu 4-5kV, które mogą sobie poskakać po zraszającej się parze w konsekwencji powodując zwarcie.
Ale ogólnie rzecz biorąc... elektronika ma to do siebie że się rozgrzewa, więc to nie jest tak że cały korpus się wychładza od ciągłej pracy. Ale schłodzi się na kość gdy nie jest używany.

Oczywiście nic się nie powinno stać gdy zostawimy na noc aparat w bagażniku w sylwestra. Pamiętać tylko musimy że po wniesieniu do domu wyjąć akumulator, kartę, zdjąć obiektyw i .. odstawić na godzinę żeby odtajał...

Więc nie przeginajmy.

Kocur - Pon 02 Lis, 2009

radek_z, przejrzyj ten wątek: http://forum.optyczne.pl/viewtopic.php?t=5377 może coś Ci się z niego przyda.
edmun - Wto 03 Lis, 2009

tak właściwie to można by połączyć te 2 wątki bo są o tym samym :)
goltar - Wto 03 Lis, 2009

edmun napisał/a:
tak właściwie to można by połączyć te 2 wątki bo są o tym samym :)
Słusznie, połączyłem.
skasowany - Wto 03 Lis, 2009

edmun napisał/a:
problemem jest skroplenie się pary wewnątrz puszki poprzez wniesienie aparatu do ciepłego pomieszczenia


W D300 nie ma tego problemu :wink: Póki co... :razz:

papatki - Wto 03 Lis, 2009

Ruslan napisał/a:

W D300 nie ma tego problemu :wink: Póki co... :razz:


Przy większej różnicy temp. będzie to problemem - w każdym aparacie. D300 nie będzie żadnym wyjątkiem!

Pozdrawiam!

skasowany - Wto 03 Lis, 2009

papatki, gdybym nie sprawdził 'na własnej skórze', to bym nie pisał :wink: A piszę o warunkach w naszym kraju praktycznie nie występujących. Może jednak wyjątek? Różnica wynosiła 60C, gwoli ścisłości :wink:
papatki - Wto 03 Lis, 2009

oczywiście są pewne warunki fizyczne gdzie coś takiego nie wystąpi (tam gdzie jest bardzo niska wilgotność). Reszta to czysta fizyka i niestety puszka nic do tego nie ma, choć jak widzę, jest to dla niektórych kolejny powód żeby zaczynać forumowe utarczki.

Pozdrawiam!

skasowany - Wto 03 Lis, 2009

papatki napisał/a:
choć jak widzę, jest to dla niektórych kolejny powód żeby zaczynać forumowe utarczki


:shock: :zalamany:

edmun - Wto 03 Lis, 2009

Ruslan, nie byłbym pewien czy D300 nie będzie miało problemów ze skraplaniem się wilgotności w środku puszki.... tak jak papatki mówi - czysta fizyka....
hijax_pl - Wto 03 Lis, 2009

papatki napisał/a:
oczywiście są pewne warunki fizyczne gdzie coś takiego nie wystąpi (tam gdzie jest bardzo niska wilgotność).


Za bardzo teoretyzujesz. Wszystko to jest kwestia li tylko uszczelnienia.
Osobiście widziałem jak się sprawdza urządzenia elektroniczne w komorach klimatycznych w -40 stopniach i ciśnieniu rzędu 2 atmosfer. Po czym w ciągu godziny komora rozgrzewała się do +60 stopni... Myślisz że ktoś się przejmuje szronem? Urządzenie ma działać i tyle. To są normy szczelności, które w różnych zapisach funkcjonują od n+1 lat.

Standardowe aparaty nie podlegają takim badaniom, więc co najwyżej możemy polegać na ich szczelności. Ale czy którykolwiek z producentów podaje klasę? Nie widziałem. Wiemy że są jedynie uszczelnione lub nie :|

Mogę domniemywać że najlepiej sobie na mrozie poradzą np Olki mju tough 8000. Z uwagi właśnie na uszczelnienie - w tym przypadku IPx8 :)

skasowany - Wto 03 Lis, 2009

edmun napisał/a:
czysta fizyka....


Dla Cię czysta fizyka = teoria :wink: Dla mnie praktyka i już, dalej nie wnikam, bo nie lubię teoretyzować, inni robią to lepiej :wink: Mój D300 nie miał problemów z działaniem, ani nie wykazywał żadnych innych oznak zaparowania (oprócz przedniej soczewki od zewnątrz) po wejściu z -30 do pomieszczenia zwanego 'priedbannik' - mówiąc bardziej po polsku - do korytarza prowadzącego do bani :wink: Może miałem szczęście? Nie wiem :wink:

A! Dodam jeszcze, że sam korpus wyglądał, jakby ktoś polał go wodą :wink:

krisv740 - Wto 03 Lis, 2009

Ruslan, z jakim szkłem?
papatki - Wto 03 Lis, 2009

a skąd ta pewność co było w środku? :cool:
edmun - Wto 03 Lis, 2009

miałem zapytać to samo.
Kocur - Wto 03 Lis, 2009

Ja będąc w Zakopanem ostatnio robiłem zdjęcia w Jaskini Mroźnej, kto był, wie jak tam jest, kto nie to powiem że temperatura wynosi ok. 6 stopni, a woda leje zewsząd, a mnie nawet udało się wsadzić sprzęt w błoto. :P Spędziłem w jaskini około godziny, po czym z aparatem w ręku wyszedłem na zewnątrz, gdzie panowała temperatura ok. 25 stopni i było bardzo wilgotno. Sprzęt z wierzchu i tak był mokry i ubłocony, a w kontakcie z ciepłym powietrzem zaparowało wnętrze obiektywu i pewnie komora lustra też. Obiektyw suszył się z pół godziny, ale na korpusie nie zrobiło to żadnego wrażenia, po założeniu innego szkła minutę później normalnie robiłem zdjęcia. :)
B o g d a n - Wto 03 Lis, 2009

hijax_pl napisał/a:
Za bardzo teoretyzujesz. Wszystko to jest kwestia li tylko uszczelnienia.
I wydaje Ci się, że jak będziesz miał uszczelniony korpus, to nie będzie się miało co w środku skroplić, tak? Przecież nie chodzi o to, że skrapla się to co jest na zewnątrz, bo to nie jest zagrożeniem, a ponadto tak szybko nie "wskoczy" do środka sprzetu, tylko wilgoć, która jest we wnętrzu aparatu i/lub obiektywu, a ta jest zawsze i wszędzie.

Każdy oczywiście może robić z własnym aparatem co chce, to tylko i wyłącznie jego sprawa. Jak ktoś chce może zabrać nawet do sauny. Ja wolę nie wystawiać go na warunki ekstremalne. Może dlatego nigdy nie miałem żadnego sprzętu foto w naprawie, a trochę gratów, przez ponad dwadzieścia lat fotografowania, by się nazbierało.

skasowany - Wto 03 Lis, 2009

krisv740, 70-200/2.8

Wszelkie inne pytania proszę kierować do spampudła, tutaj rzadko zaglądam :wink:

Usjwo - Czw 05 Lis, 2009

B o g d a n napisał/a:
a ponadto tak szybko nie "wskoczy" do środka sprzetu, tylko wilgoć, która jest we wnętrzu aparatu i/lub obiektywu, a ta jest zawsze i wszędzie.


To ze jest tam wilgoc i sie wykropli to raczej oczywiste, tylko przy kilku cm3 powietrza w srodku aparatu ilosc wody bedzie raczej znikoma i niezauwazalna.

dellfurio - Czw 10 Gru, 2009
Temat postu: Temperaturowy zakres pracy
Witam

Mam pytanie odnośnie temperatury w jakiej może pracować aparat.
Posiadam Canona 500D i w specyfikacji stoi, że temperaturowy zakres pracy jest od 0 do 40 stopni.
Ale specyfikacja jedno, a praktyka drugie. Chciałbym dowiedzieć się czy można robić zdjęcia np. na 5-cio stopniowym mrozie.
I tu są moje pytania:

Czy ktoś pracował już w takiej temperaturze? Jak tak to w jakiej najniższej?
Czy jakość zdjęć zrobionych w niskiej temperaturze nie pogarsza się w jakimś stopniu?
Czy to nie szkodzi sprzętowi?

Mieszkam niedaleko rzeki w której jest sporo bobrów i chciałbym na nie "zapolować". Tylko nie wiem jak bardzo mogę "męczyć" sprzęt.

MC - Czw 10 Gru, 2009

Bez obaw. Gdzies juz byl watek na ten temat. Generalnie w niskich temperaturach LCD bedzie wolniej reagowac itp. Ale aparatu to nie zepsuje.
ophiuchus - Czw 10 Gru, 2009

dellfurio, poczytaj sobie TU . Powinno trochę rozjaśnić Ci w temacie. Generalnie 5 stopni mrozu nie powinno aparatowi zaszkodzić, może go natomiast spowolnić. Groźne są za to nagłe zmiany środowiska. Czyli jak wychodzisz z ciepłego pomieszczenia, to nie włączaj aparatu od razu, tylko odczekaj kilkanaście minut, najlepiej z aparatem w torbie. Tak samo z powrotem z wycieczki. Jak już będziesz w domu to nie uruchamiaj sprzętu, ale pozwól przyzwyczaić się mu do ciepła i większej wilgotności. Najlepiej byłoby gdybyś wziął ze sobą jakiś worek foliowy i przed wejściem do ciepłego pomieszczenia włożył aparat do niego i szczelnie zamknął. Wtedy woda skropli się na worku, a nie na obudowie czy co gorsza podzespołach wewnątrz korpusu.
hijax_pl - Czw 10 Gru, 2009

dellfurio napisał/a:
Czy jakość zdjęć zrobionych w niskiej temperaturze nie pogarsza się w jakimś stopniu?


O ile nie zaparuje obiektyw to tylko możesz się spodziewać mniejszych szumów ;)

dellfurio - Pią 11 Gru, 2009

Dzięki panowie to rozwiało moje wątpliwości.

Piwo dla wszystkich :grin:

lolek88 - Nie 13 Gru, 2009

Ja mam z deczka inne pytanie. Jak z fotografowaniem podczas opadów śniegu? Czy takie płatki opadające na aparat i topiące się na nim mogą go jakoś uszkodzić?
radek_z - Nie 13 Gru, 2009

Chyba tak samo jak podczas drobnej mżawki, bo podobna ilość ląduje na aparacie. Jeśli korpus i obiektyw nie jest uszczelniony, a płatki śniegu rozpuszczają się na korpusie, to teoretycznie istnieje możliwość że gdzieś się dostanie. Osobiście moim D60 cykam tylko podczas zupełnego braku opadów. Inna sprawa że jak będzie solidnie poniżej zera, to płatki śniegu nie będa się topić, bo korpus nawet trzymany przez rękawiczki będzie miał poniżej zera. Poprostui zdmuchniesz to co na niego napada i po kłopocie.

Tylko ważne aby przed powrotem do domu pamiętać o wsadzeniu aparatu do torby którą miałeś ze sobą podczas wypadu i odczekanie przynajmniej 30 min. Wejście z aparatem na szyji z -10 na +20 może go zabić (a dokładniej wilgoć która skropli się wśrodku).

edmun - Nie 13 Gru, 2009

nie przesadzajmy z tym zabijaniem
Mayestic - Pon 14 Gru, 2009

Co do opadów to ja swoją małpką 200 robiłem zdjęcia w deszczu na tegorocznym Jarocinie i aparat zniósł to bez żadnych problemów. Oczywiście, kiedy zaczęło lać mocniej wolałem schować go, mimo wszystko, do torby.
Kocur - Pon 14 Gru, 2009

lolek88 napisał/a:
Ja mam z deczka inne pytanie. Jak z fotografowaniem podczas opadów śniegu? Czy takie płatki opadające na aparat i topiące się na nim mogą go jakoś uszkodzić?


Przerabialiśmy to na spotkaniu WMF w zeszłym roku, po całym dniu wystawienia sprzętu na nieraz gęsto padający śnieg nic nikomu nie wysiadło. Trzeba tylko uważać, jak się zmienia w takich warunkach obiektyw ;)

CatStevens111 - Wto 15 Gru, 2009

ophiuchus napisał/a:
dellfurio, poczytaj sobie TU Czyli jak wychodzisz z ciepłego pomieszczenia, to nie włączaj aparatu od razu, tylko odczekaj kilkanaście minut, najlepiej z aparatem w torbie.



Przyznaję. że nie jarzę. Zjawisko kondensacji wody na sprzecie jest sciśle zwiazane z punktem rosy w danych warunkach. Wychodząc z ciepłego pomieszczenia aparat ma stosunkowo wysoka temperaturę, znacznie powyżej punktu rosy na zewnątrz. Kondensacja jest wiec bardzo mało prawdopodobna. Wyjąwszy dziwne przypadki kiedy wewnatrz mieszkania trzymałeś aparat w lodówce.

Tak wiec nie czekałbym tych kilkunastu minut aż mi sie aparat schłodzi :)

Teoretycznie możliwe jest, że w warunkach tropikalnych, przy wysokiej temperaturze i ogromnej wilgotności, szczególnie jeżeli aparat miałeś w pobliżu nawiewu klimatyzatora to mogłoby to nastapić po wyjsciu na zewnątrz. Ale to jest właśnie groźna sytuacja odwrotna czyli z zimnego do ciepłego otoczenia.

Mniemam jednak, że ophiuchus uzywając zwrotu"jak wychodzisz z ciepłego pomieszczenia" miał na myśli typowe polskie warunki bez sztucznego schładzania aparatu w pomieszczeniu.

Tak więc zmiana temperatury w "Tą" strone nie grozi kondensacją.
Licze, ze mnie ktoś naprostuje. Oczywiście kierunek odwrotny to juz zupełnie! inna bajka.

zwirek210 - Pią 18 Gru, 2009

Ruslan napisał/a:
papatki, gdybym nie sprawdził 'na własnej skórze', to bym nie pisał :wink: A piszę o warunkach w naszym kraju praktycznie nie występujących. Może jednak wyjątek? Różnica wynosiła 60C, gwoli ścisłości :wink:


Ruslan, to mnie pocieszyłeś bo juz sie bałem o swoje D300 gdyż dnia którego wy sie bedziecie bawić czyli w Sylwestra ja robię ślub :( . Kościół, wesele i PLener który mnie martwi gdyz nigdy nie robiłem go zimą i boje sie o sine uszy i zmarznieta twarz młodych, Ale najbardziej to bałem sie o sój aparacik. Gdyz po plenerze powrót na sale weselną a wiec różnica temperatur rzędu 40 stopni ale jak mówisz że twój dał rade przy różnicy 60 wiec myślę że jakoś przeżyjemy.

darekk - Sob 19 Gru, 2009

Nie wyjmuj od razu aparatu po plenerze, zostaw go na godzinę w torbie. Jak masz dwa body to jeden nie zabieraj na plener, zostaw na sali weselnej, zespół się nim zaopiekuje.
Radkiewicz - Sro 23 Gru, 2009

A mi niedawno zaparowała jakaś soczewka w środku i po odparowaniu zostały smugi.Ciekawe jak wielki ma to wpływ na zdjęcie bo większość jest ostra a te nieostre to chyba wina front focusa na 28mm.Wiecie może ile kosztuje czyszczenie obiektywu?Jeden serwis z którym się kontaktowałem za samo rozebranie szkła bierze 100zł
hijax_pl - Pią 25 Gru, 2009

Znalezione na sieci:

Tak dla przykładu: nieuszczelniony D90 pozostawiony na mrozie na noce fotki, wg opisu 3x30min z odszumianiem.

http://www.flickr.com/pho...lly/3169875208/

No i rozmrażanie na masce samochodu ;)

http://www.flickr.com/pho...lly/3169879922/

Wieść gminna niesie że nikon przeżył ;)

lolek88 - Wto 12 Sty, 2010

W swoim Sonym po paru wyprawach na mróz zauważyłem jedno nieprawidłowe zachowanie. Niestety może ono bardzo przeszkadzać... Otóż w trybie A, S, M przy próbie ustawiania czy to przysłony, czy czasu naświetlania występują trudności. Przykładowo kręcąc pokrętłem w celu zmniejszenia wartości przysłony przeskakuje ona na najwyższą wartość jaka jest dostępna, czyli np. z F8 na F32, 36... Nawet jeżeli mamy np F20 i chcemy zmniejszyć na F8 to przy kręceniu przeskakuje na F32 czy tam najwyższa wartość jaka jest;/ Tak samo z czasem naświetlania. Gdy próbuję ustawić np. 1 sek, to czas 'wraca' na 1/4000s. Próbując znowu ustawić 1s czas zmienia się np. do 1/2000 a potem wraca na swoje 1/4000s. Nie ukrywam, że jest to baaardzo irytujące. Czasami zostaje tylko tryb P...
hijax_pl - Wto 12 Sty, 2010

lolek88 napisał/a:
W swoim Sonym po paru wyprawach na mróz zauważyłem jedno nieprawidłowe zachowanie. Niestety może ono bardzo przeszkadzać... Otóż w trybie A, S, M przy próbie ustawiania czy to przysłony, czy czasu naświetlania występują trudności.


W moim nikonie zauważyłem natomiast, że aparat działa bez problemów na mrozie (na pewno do -15 stopni) z tym, że jeden z tamronów zaczął się zawieszać - nikkory działały bez zarzutu cały czas. ;)

lolek88 napisał/a:
Czasami zostaje tylko tryb P...


A jaką masz pewność że poprawnie ustawi ekspozycję?

zwirek210 - Wto 12 Sty, 2010

Ja moge jednynie potwierdzic ze rozsadne korzystanie ze sprzetu w minusowych warunkach (-17) nie jest dla niego zagrozeniem. Mój nikon przeszedł próbę dzielnie. I nawet na ślubie przy wyskakiwaniu z wnętrza na zewnatrz nie wykazał żadnych usterek.
lolek88 - Wto 12 Sty, 2010

hijax_pl, w P aparat sam ustawia przysłonę i czas naświetlania. Nie reguluję ani tego ani tego. Podczas robienia zdjęć na tym trybie ekspozycja była ustawiona dobrze. Gdy przyszło mi focić w nocy i sam chciałem dobrać czas naświetlania na trybie S to myslałem, że skonam a nie ustawie te 2 czy 3 sekundy... Jak wspomniałem wcześniej, mimo prób czas cały czas wracał na 1/4000. Tutaj tryb P sam sobie odpowiednie wartości dobrał i ekspozycja była dobra. Nie taka w prawdzie jak chciałem, ale jednak ;P
kmosw - Wto 12 Sty, 2010

lolek88 napisał/a:
hNie taka w prawdzie jak chciałem;P


czyli jednak nie do końca dobra ;)

lolek88 - Wto 12 Sty, 2010

No tak, o tym też mówię. Ale chodzi mi właśnie o ten problem, że w 'trudnych warunkach' zostaje mi tylko tryb P. Niestety ;(
B o g d a n - Wto 12 Sty, 2010

lolek88 napisał/a:
chodzi mi właśnie o ten problem, że w 'trudnych warunkach' zostaje mi tylko tryb P. Niestety ;(
Jak masz jeszcze gwarancję, to wyślij do serwisu. Z taką usterką, aparatem nie da się robić świadomie zdjęć.
Usjwo - Sro 13 Sty, 2010

B o g d a n napisał/a:
lolek88 napisał/a:
chodzi mi właśnie o ten problem, że w 'trudnych warunkach' zostaje mi tylko tryb P. Niestety ;(
Jak masz jeszcze gwarancję, to wyślij do serwisu. Z taką usterką, aparatem nie da się robić świadomie zdjęć.


Taa...a w instrukcji jest napisane ze aparat dziala w temperaturze od 0 do 40 stopni :mrgreen:
W Canonie jest od 0 ale moj dzialal i przy -30. :grin:

quake222 - Nie 31 Sty, 2010

Właśnie wróciłem z ferii.
Ludwikowice Kłodzkie, 8 rano, 8km do przejścia na stok. Aparat na szyi mróz -25.
alfa 350 bez żadnego zająknięcia robiła co do niej należy. Ja osobiście po kilkudziesięciu minutach marszu miałem szron na czapce, który z każdą minutą osadzał się na wiekszej powierzchni. Kolega tak samo. Po dojściu do Sokolca kupiliśmy sprite. 20minut sprite zamarzł. Alfa przeżyła ;)
Jak nie robiłem zdjęc przez pare minut [grzałem ręce] to po tym czasie gdy zrobiłem pierwsze zdjęcie to migawke tak jakby trzymało coś ale puszczała, trwało to góra 2 sekundy, później już wszystko normalnie ;)

zwirek210 - Pon 01 Lut, 2010

Quake222 Pamietaj że problem moze sie pokazac dopiero później kiedy aparat sie zagrzeje. Nie wolno robić tego szybko .

Tym razem to Sony był spritem a sprite pragnieniem

RB - Pon 01 Lut, 2010

zwirek210 napisał/a:
Pamietaj że problem moze sie pokazac dopiero później kiedy aparat sie zagrzeje. Nie wolno robić tego szybko .


A jakiż to problem i co znaczy szybko? Gotowac przeciez nikt aparatu nie będzie...

quake222 - Pon 01 Lut, 2010

zwirek210, dokladnie, jednak doszukałem sie jakiś + soniacza :D
zwirek210 - Wto 02 Lut, 2010

RB napisał/a:
Gotowac przeciez nikt aparatu nie będzie..


Nie trzeba gotować żeby sprzet uszkodzić. jak sie jest 3 godziny na zimowym plenerze nie powinno sie po przyjsciu do domu odrazu wyciagac sprzetu z torby i zgrywac fotki. W takiej sytuacji moze sie ci skroplic wilgoć na elektronice. I moze byc usterka. Sprzet powinien odstac w torbie co najmniej godzine

hijax_pl - Wto 02 Lut, 2010

zwirek210, ja tam wyjmuje kartę z aparatu i wkładam do czytnika. A aparat sobie leży i się odmraża ;)
lama - Wto 02 Lut, 2010

Ja podobnie. Kartę i akumulator wyjmuję jeszcze na dworze i chowam do ciepłej kieszeni.
RB - Wto 02 Lut, 2010

zwirek210 napisał/a:

Nie trzeba gotować żeby sprzet uszkodzić. jak sie jest 3 godziny na zimowym plenerze nie powinno sie po przyjsciu do domu odrazu wyciagac sprzetu z torby i zgrywac fotki. W takiej sytuacji moze sie ci skroplic wilgoć na elektronice. I moze byc usterka. Sprzet powinien odstac w torbie co najmniej godzine


Teoretycznie tak. Praktycznie nie. Otóż dlatego, że elektronika jest wewnątz, wymiana gazowa między tym wnętrzem a zewnętrzem jest tak niewielka, że:
a- ciepłe powietrze z pomieszczenia praktycznie nie dostaje się do środka
b- przez to powietrze wewnątrz dłuuugo ma temperaturę niską. Niska temp. powietrza to niska prężnośc pary nasyconej wody. Ergo praktycznie nic się nie skrapla. To co miało się wykroplic i tak skropliło sie na obudowie podczas wnikania powietrza do środka.

Zgrywałem nie raz z bardzo zimnego aparatu. Bez kłopotów.

Po wniesieniu do środka nie robisz aparatem zdjęć, to fakt. Bobys musiał powycierac obiektywy do sucha. A i tak następna porcja by sie na nich skropliła az do czasu gdy soczewka się najnormalniej ogrzeje.

hijax_pl - Wto 02 Lut, 2010

Tak się tylko zastanawiam czy elektronika fotograficzna nie jest pokryta cienką warstwą lakieru. To typowe zabezpieczenie płytek pcb stosowane przez różne firmy, więc skoro korpusy mają pracować od 0 stopnie (oficjalnie) jakoś musi być zabezpieczona.

Z tym jednak skraplaniem to problem jest większy nie na elementach elektronicznych ale na różnego rodzaju stykach, gniazdach akumulatora itp. Ale to też nie w nowych konstrukcjach, bu te są tak konstruowane aby minimalizować takie zjawiska...

Podsumowując - zgadzam się z RB :)

Telehubis - Czw 18 Lut, 2010

Zastanawiam sie na kupnem aparatu i wiem ze czasem bede robil zdjecia w trudnych warunkach (np gory lato/zima).
Czy w takim razie powinienem myslec o puszcze ktora jest uszczelniania, czy taka np alfa 200 tez da rade?

MC - Czw 18 Lut, 2010

Da radę. O ile jej nie zalejesz :razz: Ale bez przesady: kilka kropel deszczu jej nie zaszkodzi.
hijax_pl - Czw 18 Lut, 2010

Telehubis, nie musisz inwestować w uszczelnione w takim przypadku. Każdy da radę
edmun - Sob 04 Wrz, 2010

Małe odświeżenie, poprzedni weekend. 5 godzin w takiej w pogodzie:


Sprzęt dalej nie do zajechania :D :D

P.S. To był początek, na koniec nie wyglądałem wcale tak sucho jak na tym zdjęciu :)

B o g d a n - Sob 04 Wrz, 2010

edmun napisał/a:
Sprzęt dalej nie do zajechania
To się jeszcze zobaczy. :roll:
W każdym razie gdy będziesz kiedyś go sprzedawał, nie licz na mnie. :grin:

lupo57 - Nie 05 Wrz, 2010

B o g d a n napisał/a:

W każdym razie gdy będziesz kiedyś go sprzedawał, nie licz na mnie. :grin:


to samo miałem napisać :mrgreen:

jasiekcom - Nie 05 Wrz, 2010

wykorzystując akredytację robiłem wczoraj zdjęcia n koncercie plenerowym tfuuu 3 godziny w totalnym deszczu jeden zestaw to 5dII +24-70, drugi 40d +70-200 jak jednym robiłem zdjęcia drugi zestaw wisiał na ramieniu od czasu do czasu przecierałem wszystko szmatkami a wizjer z każdej puszek z każdym razem jak wymieniałem zestaw :zalamany:
Ogólnie zestawy został mocno po dup..... . jeśli chodzi o sprzęt to zestaw 40d+70-200 przeszedł ten poligon bez widocznych śladów (przynajmniej narazie nic nie wskazuje ale czas pokarze jak to miało wpływ na sprzęt ) jednak zestaw 5dII+24-70 niestety :sad: zniósł to gorzej ogólnie wszystko ok ale na pod tym mały szkiełkiem wyświetlacza LCD znalazły się dwie niewielkie kropelki do ran woda odparowała jednak na szkiełku LCD zostały dwie plamiki w tym miejscu w którym były krople podejrzewam ze to jakieś zabrudzenia pozostały po odparowaniu wody.
Ogólnie nie za specjalnie jakoś dbam o sprzęt bo wykorzystuje go głownie do pracy i to w różnych warunkach ale jednak będę musiał się zaopatrzyć na przyszłość w jakieś osłony przeciwdeszczowe :wink:

MusicMan - Pon 06 Wrz, 2010

Jade w tropiki gdzie opady deszczu sa... no duze są :) ... Mam szczelne obiektywy, ale puszke juz nie koniecznie - 5d2. Mozna owinac jakas folia itp, ale moze są jakieś spradzone gadzety... możecie coś polecić?
Kocur - Pon 06 Wrz, 2010

W tropikach, to są dwie pory roku - dzeszczowa i ... bardziej deszczowa. :P
MusicMan napisał/a:
Mozna owinac jakas folia itp, ale moze są jakieś spradzone gadzety... możecie coś polecić?

Pakujesz body w reklamówkę z Biedronki, spinasz gumką na osłonie przeciwsłonecznej, a z drugiej strony robisz dziurkę na muszlę oczną. W krajowych warunkach się sprawdza. Albo możesz kupić specjalny pokrowiec, choćby tu: http://allegro.pl/listing...d&change_view=1

maczetka - Pon 06 Wrz, 2010

MusicMan napisał/a:
Jade w tropiki gdzie opady deszczu sa... no duze są :) ... Mam szczelne obiektywy, ale puszke juz nie koniecznie - 5d2. Mozna owinac jakas folia itp, ale moze są jakieś spradzone gadzety... możecie coś polecić?


Bedac w Tajlandii wkurzony wiecznym stresem o puszke w przemoczonej torbie foto (nota bene nic jej sie nie stalo a mniej uszczelniona od piatki) kupilem taka gumowa torbe, ktora zamykalo sie zawijajac pare razy koncowke. Na wodzie plywa, ma pasek do noszenia, nie przemoknie. Jedyny problem, to ze nie jest izolowana od ewentualnych uderzen. Tam do kupienia na co drugim straganie w roznych rozmiarach i kolorach.

Nie dokladnie to, ale cos podobnego znalazlem tu:
http://www.e-pamir.pl/0,2...-l-coleman.html

zuzelek - Czw 11 Lis, 2010
Temat postu: temperatura otoczenia (czyt. mróz) vs lustrzanka (C550D)
Cześć,

Zastanawiam się w jakich granicach temperatury robicie swoje zdjęcia. W specyfikacji chyba wszystkich Canonów (włącznie z 1Ds) podana jest temp. 0-40 °C.

Przekraczacie te granice??

kufel - Czw 11 Lis, 2010

zuzelek napisał/a:
W specyfikacji chyba wszystkich Canonów (włącznie z 1Ds) podana jest temp. 0-40 °C.

Przekraczacie te granice??
jak najbardziej ;) wyprawa w górach , kilka godzin i około - 25 stopni ;) aparat w zasadzie w żaden sposób nie szwankował. 40D.

[ Dodano: Czw 11 Lis, 2010 19:04 ]
PS. juz jest podobny wątek, "lustrzanka w trudnych warunkach atmosferycznych" czy jakoś tak.

goltar - Czw 11 Lis, 2010

Scaliłem do właściwego tematu.
zuzelek - Czw 11 Lis, 2010

dzięki. Szukałem, ale widać kiepsko ;-)
kucharz_TM - Sro 15 Gru, 2010

Przeglądnąłem troszkę ten wątek, ale tak, żeby wszystko uporządkować.

W najbliższych dniach przewidują mrozy , temp w granicach od minus 5 do minus 10 stopni, a chciałbym trochę poużywać lustrzanki na powietrzu.

Czy dobrze wszystko zapamiętałem? Nic nie przekręciłem?

Po wyjściu na mróz, należy odczekać trochę czasu zanim się zacznie używać lustrzanki,
przed powrotem do domu należy ją wsadzić do plastikowego worka i zawiązać, a następnie położyć w pokoju i poczekać kilka godzin aż wyrównają się temperatury?

Czy jeszcze jakieś czynności należy wykonać ?

Czy kartę i baterie należy wsadzić już przed wyjściem, czy lepiej dopiero na powietrzu?

kozidron - Sro 15 Gru, 2010

kucharz_TM napisał/a:
Po wyjściu na mróz, należy odczekać trochę czasu zanim się zacznie używać lustrzanki,
przed powrotem do domu należy ją wsadzić do plastikowego worka i zawiązać, a następnie położyć w pokoju i poczekać kilka godzin aż wyrównają się temperatury?

Czy jeszcze jakieś czynności należy wykonać ?

Czy kartę i baterie należy wsadzić już przed wyjściem, czy lepiej dopiero na powietrzu?


Wielki szacun, że chciało Ci się te brednie podsumować :wink: a tak na serio, staraj się po zrobieniu ujęcia chować aparat do torby/plecaka, bądź pod kurtkę - jak nie odczuwasz przy tym dyskomfortu podczas poruszania się. Przy normalnym spacerze to w zupełności wystarczy, są puszki bardziej i mniej odporne na niską temperaturę, przeciętnie nic się nie powinno stać -chyba że masz A33/A55 - żartuję :wink:

kucharz_TM - Sro 15 Gru, 2010

no własnie planowałem przejść się, porobić kilka zdjęć. Więc jeśli poużywam lustrzanki kilka minut, schowam do plecaka, znów poużywam po jakimś czasie kilka minut i wrócę do domu to nic nie powinno się stać ? Bez wsadzania jej do worka ?:D
pan.tadeusz - Sro 15 Gru, 2010

różnica między temperaturą pokojową, a tą w plecaku i na zewnątrz będzie pewnie w okolicach 30 stopni. więc może jednak warto wnieść aparat do domu w worku aby uniknąć kondensacji.
chodzi o to aby umieścić go tam przed samym wejściem do domu

kucharz_TM - Sro 15 Gru, 2010

Jeśli będzie bezpieczniej to chętnie tak zrobie.
Czy do tego zabiegu zwykły worek (jednorazówka-reklamówka) jest odpowiedni ?
Czy muszę zaopatrzyć się w jakiś "specjalny" ?

Luke_S - Sro 15 Gru, 2010

Po prostu idź fotografować. W kieszeni, blisko ciała, trzymaj zapasowy akumulator. Po powrocie do domu zostaw aparat w torbie na jakąś godzinę. Nic więcej nie musisz robić.
Kocur - Sro 15 Gru, 2010

kucharz_TM napisał/a:
Po wyjściu na mróz, należy odczekać trochę czasu zanim się zacznie używać lustrzanki,
przed powrotem do domu należy ją wsadzić do plastikowego worka i zawiązać, a następnie położyć w pokoju i poczekać kilka godzin aż wyrównają się temperatury?

Nie popadajmy w paranoję. :) Istotnie, lustrzanka jak każda elektronika jest wrażliwa na wilgoć, a ta jak wiadomo pojawia się na sprzęcie jeśli wniesiemy zimny aparat do ciepłego pomieszczenia. Ale... jak uczy doświadczenie, którego jednak nie polecam osobom o słabych nerwach, lustrzanki bardzo dobrze znoszą wahania temperatury i wilgotności, i to w znacznie większym zakresie niż przewiduje to instrukcja obsługi. Tak naprawdę warto zwrócić uwagę na dwie rzeczy:
1. Po wniesieniu aparatu z dworu przed włączeniem należy pamiętać, żeby dać mu się zagrzać, aby wszystko co się na sprzęcie skondensowało zdążyło odparować.
2. Będąc w plenerze dobrze jest nosić zapasowe akumulatory w wewnętrznej kieszeni kurtki, bo kiedy się mocno schłodzą, przestają dawać odpowiednie napięcie. Jeśli nawet aparat sygnalizuje, że akumulator jest pusty, to po kilku minutach w ciepłej kieszeni najprawdopodobniej znowu będzie działać, przynajmniej póki znów się nie schłodzi.

RB - Sro 15 Gru, 2010

pan.tadeusz napisał/a:
różnica między temperaturą pokojową, a tą w plecaku i na zewnątrz będzie pewnie w okolicach 30 stopni. więc może jednak warto wnieść aparat do domu w worku aby uniknąć kondensacji


nie ma najmniejszego sensu. Wystarczy miec go w torbie. Zreszta, kondensacja spowoduje jedynie, że nie zrobisz nim zdjęcia, bo... jak zdejmiesz dekiel z zimnego obiektywu to będzie od razu ganz zaparowany. A wpływu na elektronike wenatrz aparatu nie ma żadnego, pod warunkiem jednakowoz, że nie zechcemy akurat zmieniac obiektywu, otwierać któregoś ze slotów itede...
Te wszystkie teortyczne dywagacje o kondensacji nadostrożnych radzę wsadzić w ...
Albo jeśłi nie to worek z aparatem koniecznie zawiązac trzy razy w lewo czerwonym sznurkiem i zawiązac na pojedyncza (nie podwójna !) kokardkę. Inaczej i tak skondensuje.

kozidron - Sro 15 Gru, 2010

RB napisał/a:
Albo jeśłi nie to worek z aparatem koniecznie zawiązac trzy razy w lewo czerwonym sznurkiem i zawiązac na pojedyncza (nie podwójna !) kokardkę. Inaczej i tak skondensuje.


hehe :smile: warto dodać, że trzeba jeszcze się nasmarować piżmem borsuczym.


moronica, ja się mylę czy usunęłaś swojego posta ze "sposobem na worek" :wink: ?

......a tak na serio, to widzę, że w poście, który podsumował wątek kucharz_TM są same bzdury, wybaczcie nie będę czytał 12 stron tego wątku(uwierzę kucharz_TM) , ja wszakże nie byłem w Himalajach ale kolega był i jego stary poczciwy d40(nikona) wytrzymał to wszystko na 6500 metrach w niezbyt sprzyjających warunkach, dlatego worek może lepiej posłużyć ale na śmieci (chociaż szkoda środowiska).

Kocur - Czw 16 Gru, 2010

Ja się też kiedyś bałem, że się coś skondensuje, zrobi się zwarcie itd, bo tak kiedyś mnie uczono i pewnie nie tylko mnie. Jednak, działając na własnym sprzęcie człowiek metodą drobnych kroczków wystawia go na coraz cięższe próby. W końcu dochodzi się do momentu, kiedy wracając z dwugodzinnego pleneru w -20 stopniach do domu, gdzie jest +20 stopni, rzuca się sprzęt na biurko i zgrywa zdjęcia, podczas gdy po obudowie zaczyna spływać woda. Póki co po kilku podobnych przeżyciach moje 50D działa bez zarzutu, a jak wiadomo nie jest to jakoś szczególnie dobrze uszczelniony aparat. Ale, jak mówiłem wcześniej, osobom o słabych nerwach nie polecam takich eksperymentów. ;)
ov_Darkness - Czw 16 Gru, 2010

@kozidron: ja bym się po prostu poborsuczył. :mrgreen:

A w temacie:
ja zostawiam sprzet na chwilę w torbie, żeby się ogrzał, ale ustrojstwo jest skonstruowane jak czołg i jak na razie moje próby zepsucia go spełzły na niczym.
Na pewno jest bardziej odporne na mróz niż ja.
Ciekawe swoją drogą, czy na mrozie mniej szumi?

moronica - Czw 16 Gru, 2010

kozidron napisał/a:
moronica, ja się mylę czy usunęłaś swojego posta ze "sposobem na worek" :wink: ?

jak przez mgle cos takiego pamietam ale niczego nie usuwalam, moze to bylo w innym watku

siosio - Nie 26 Gru, 2010
Temat postu: EOS 50D zimą w górach z noclegiem w namiocie
Jadę niedługo w góry i będę spać dwie - trzy noce w namiocie. Czy to nie jest groźne dla 50d??

Wcześniej dużo robiłem zdjęć w górach w zimie na 400d i nie było problemów (nie stosowale, żadnych woreczków itd) - ale dotąd zawsze nocowałem w schronisku albo na dole w Zakopanym....

A co z nocą w zimie w namiocie.....? Czy jakoś specjalnie zabezpieczać 50d - np. woreczek?
Czy tylko wyłączyć?? A może zostawić po za namiotem, gdzie nie będzie takiego skraplania...??

Co radzicie?? Ktoś nocował z lustrzanką zimą w namiocie?? Czy taki długi czas przebywania w niskich temperaturach aparatu nie jest dla niego groźne (nie chodzi mi tu o wytrzymałość baterii)??

B o g d a n - Nie 26 Gru, 2010

siosio, od wilgoci ochroni dobra torba na sprzet foto. Wystarczy, że nie będziesz go wyciągał w namiocie i powinno być OK. Operuj nim (wyciągaj z torby) tylko do zrobienia zdjęcia i tylko poza namiotem i tyle. Tam nie będzie dużo wilgoci i będzie dobrze, a chwila na mrozie mu nie zaszkodzi napewno.

Ja tylko proponuję zakupić na każdy dzień po jednym akumulatorze. Zapasowe powinny być przechowywane gdzieś głęboko w ubraniu w plecaku. :wink: W nocy gdy temperatura spada to nawet do śpiworka proponuję je zapakować.

Udanej wyprawy. :grin:

edmun - Nie 26 Gru, 2010

poniewaz wlasnie w gorach zajezdzam 40D ( :) ) to polecam:
aku. trzymaj przy sobie (wewnetrza kieszen polaru itp.)
aparatowi nic sie nie stanie, niezaleznie czy bedzie on w torbie czy w plastikowych woreczkach (chyba ze w namiocie masz -30'C przez 8 godzin)

ogolnie o sprzet nic sie nie boj.
ja juz swoj probowalem narazic na wiele rzeczy i wciaz dziala.
jedyna rzecza ktorej zawsze sie obawiam, to jak po 2godzinach lazenia w mrozie, wchodze do cieplego schroniska i widze jak z aparatu leje sie woda.

w takim razie u Ciebie jest bardziej komfortowa sytuacja, bo masz mniejsze ZMIANY temperatury niz u mnie

wkrotce zdjecia

a moderatora swiatecznie prosze o polaczenie tego tematu jak zawsze z tematem "lustrzanka w trudnych warunkach atmosfercznych"

pozdrawiam z wys.1300m.n.p.m.
(i odczuwalna temp.-25'C)

komor - Nie 26 Gru, 2010

edmun napisał/a:
a moderatora swiatecznie prosze o polaczenie tego tematu jak zawsze z tematem "lustrzanka w trudnych warunkach atmosfercznych"

Moderator świątecznie scalił, a dziś sam swoje 50D też oglądał pocące się po wniesieniu do zaparowanego wnętrza barowego, wraz z Sigmą 17-70. Co prawda wysokość tylko jakieś 500 m, a temperatura –10°C, więc wyczyn mniejszy. ;)

edmun - Wto 28 Gru, 2010

Jak i obiecałem kolejne zdjęcia o męczeniu sprzętu i nie tylko:

Warunki były nader dobre


Pierwszy problem zaczął się z Samyangiem, w którym pojawiły się dwie dziwne rzeczy:

Na zdjęciu widać dwie ciekawe rzeczy. Przede wszystkim zamarznięty krążek na samym środku pod pierwszą soczewką, a po drugie dziwnie wyraźnie wyglądający "pęcherz powietrza" ?
Tu nastąpiło moje pierwsze zdziwienie. O ile ten zamarznięty krążek potrafiłem sobie wytłumaczyć, że mam przecież delikatną ryskę na przedniej soczewce więc pod spodem nastąpiło szybkie skraplanie i zamarzanie (poprzez zaparowanie)
o tyle tego perfekcyjnego wielkiego bąbla powietrza za nic nie mogłem zrozumieć.
Na szczęście przeszkadzający w zdjęciach okazał się tylko bubel nr1 czyli krążek.
Po godzince w plecaku we frontowej, najzimniejszej kieszeni, obiektyw przyzwyczaił się do zimna i krążek zniknął.
Bąbelek powietrza utrzymywał się przez całą wycieczkę ale w niczym nie przeszkadzał.


Dosyć często zdarzało się, że:

można było zapaść się po kolana w śnieg. Brak rakiet był jak najbardziej doskwierający

Śnieg również trafiał prosto w obiektywy

który zawalał soczewkę... Cóż można było poradzić, ściereczka i czyścimy.
I pojawił się pierwszy problem.

Rozgrzany śnieg za szybko zamarzał na przedniej soczewce. Im szybciej starałem się ogrzać lód i go ściągnąć z obiektywu, tak szybciej pojawiała się nowa tafla lodu ze świeżo roztopionej warstwy. Dopiero kiedy znalazłem odrobinę schronienia, doprowadziłem obiektyw do stanu użyteczności.

Oczywiście zdarzały się jeszcze odwiedziny w schroniskach, gdzie aparat dostawał chyba najbardziej po tyłku:



Pragnę nadmienić, że na drugim zdjęciu ledwo widać, ale widać, że ściekająca woda z wyświetlacz od razu zamarzała, tworząc na LCD ładne, kwiatkowe wzorki (w przedsionku schronisk często było około -2'C, więc 20'C cieplej niż na dworze, ale wciąż mroźnie)

No i ze względu na takie a nie inne warunki (odczuwalna temp ok. -25'C), oraz na fakt, że aparat nie był w nic chowany, tylko przez 4-5 godzin wisiał na sznurku narażony na wszystkie warunki atmosferyczne (a później i zawieje i zamiecie), to akumulator dosyć często wykazywał zerowy stan naładowania.
Wystarczyło aku wyciągnąć z aparatu, wsadzić do rękawiczki na dłoni, ogrzać i pracować dalej :)

Aparat spokojnie dawał radę, nawet jak pogorszyły się warunki:


Więc o sprzęt się nie martwimy, tylko robimy ładne zdjęcia :)
Sprzętu nie odsprzedaję, więc ewentualni kupujący mogą być spokojni :D :D

Black Cat - Wto 28 Gru, 2010

Mi zdarzyło się nie raz fotografować w rzęsistym deszczu, bez środków do ochrony sprzętu. Kilka minut takiej zabawy. Zestaw D300+SB900+jakieś szkło. Najbardziej bałem się o Sabinkę, ale wszystko działa perfekcyjnie do tej pory. W zimie również nie zanotowałem niespodzianek, czasem po zmianie miejsca dokuczała para, ale to normalne.
hijax_pl - Wto 28 Gru, 2010

Black Cat napisał/a:
Zestaw D300+SB900+jakieś szkło. Najbardziej bałem się o Sabinkę, ale wszystko działa perfekcyjnie do tej pory.
Coś chyba w tym jest, że z akcesoriów dla SB900 to co najwyżej można dokupić uszczelnienie do stopki ;)
Black Cat - Sro 29 Gru, 2010

No właśnie, podobno SB-900 nie jest uszczelniana, a tutaj taka niespodzianka. Jeszcze słówko o drugiej stronie medalu. Przy ostrej akcji w upalny dzień, gdy fotografujemy w pomieszczeniu bez klimatyzacji i jest sporo osób, SB-900 szybciutko odmawia współpracy, tj. włącza się zabezpieczenie przed przegrzaniem. A żeby się schłodziła trzeba się trochę naczekać, a kadry uciekają. Najlepiej mieć 2 albo 3 SB-900. :D
hijax_pl - Sro 29 Gru, 2010

Black Cat napisał/a:
No właśnie, podobno SB-900 nie jest uszczelniana, a tutaj taka niespodzianka.
Podobno?
Black Cat napisał/a:
A żeby się schłodziła trzeba się trochę naczekać, a kadry uciekają. Najlepiej mieć
... SB-800. Ta lampa, nie posiadając ogranicznika pozwala się zajechać - nawet do śmierci ;)
Swoją drogą fotografowałem w upalny dzień (naprawdę gorąco było) i jakoś nic się nie stało. Ale... właśnie - robiłem na ISO800-1600 zatem NIGDY nie waliłem seriami na pełnej mocy - a to pewnie zapewniło utrzymanie bezpiecznej temperatury palnika ;)

Tworas - Czw 30 Gru, 2010

na szczęście to zabezpieczenie można wyłączyć i lampa śmiga jak SB800 :razz:

edmun, fajnie nam pokazuje że nie ma co się trząść o sprzęt w zimnych warunkach :)
na szczęście Nikon również sobie świetnie radzi :razz: np Piotr Morawski zabierał Nikona D80 w himalaje gdzie w dżungli wilgoć a w górach iście ekstremalne warunki :wink:

[ Dodano: Czw 30 Gru, 2010 00:26 ]
Jak już wspominam o Piotrze Morawskim to zapraszam na jego STRONĘ gdzie obejrzeć można mnóstwo świetnych zdjęć z wypraw na najwyższe szczyty świata...
na zachętę jedno zdjęcie:
Wspinaczka na Gasherbrum I (8068m n.p.m.) w stylu ALPEJSKIM!
Autor - Piotr Morawski i zdjęcie wykonane właśnie nikonem D80 :wink:

edmun - Pią 31 Gru, 2010

Zaznaczam tylko że sprzęt jak zwykle ma się dobrze, żadnych usterek, problemów i niedoskonałości nie zauważyłem.
Jedyne co mogło mi jeszcze przeszkadzać to że Samyang 8mm po 3 godzinach w plecaku na tyle zamarzł, że pierścień ogniskowania chodził wyjątkowo opornie


od 19 stycznia będę w Tatrach więc pewnie aparat dostanie jeszcze bardziej w kość...

zastanawiam się jak zrobić szybki system ogrzewania (lub chociaż ochrony przed zimnem) akumulatorów, bo jednak rozpinanie kurtki żeby wyciągnąć z polara zapasowe aku, bywa i męczące i nieprzyjemne, a w plecaku nie mam ani jednego miejsca żeby nie zamarzały...

40D już po godzinie na zimnie wskazywał że akumulatory siadły, a wystarczyło tylko je odmrozić i działały z powrotem :)

Tworas dzięki za linka.

Ilona - Pią 31 Gru, 2010

edmun napisał/a:
zastanawiam się jak zrobić szybki system ogrzewania (lub chociaż ochrony przed zimnem) akumulatorów, bo jednak rozpinanie kurtki żeby wyciągnąć z polara zapasowe aku, bywa i męczące i nieprzyjemne, a w plecaku nie mam ani jednego miejsca żeby nie zamarzały...


A znasz takie małe torebki rozgrzewające z żelem? Służą do rozgrzewania rąk... może nadadzą si do akumulatora?

zawsze można zawinąć akumulator w kawałek polarka i "obłożyć" taką torebką, a potem spowodować działanie grzewcze torebki.

Wiem, niezbyt to zrozumiałe i to tylko mój pomysł. Nie wiem, na ile realny.

edmun - Pią 31 Gru, 2010

mam takie torebki ale one raczej są za gorące
Ilona - Pią 31 Gru, 2010

Odizolować torebkę od akumulatora polarem lub innym materiałem izolacyjnym?
Albo zawinąć akumulatory w folię IRC? - taką ratowniczą- nie jest droga.. można pociąć na kawałki

edmun - Pią 31 Gru, 2010

hmm pomysł do wykonania :) tylko muszę zakupić więcej ogrzewaczy (7zł za 2 szt, jedna działa około 8-10 godz.)
kistian - Sob 01 Sty, 2011
Temat postu: Wpływ niskiej tepmeratury na lustrzanke i obiektyw.
Witajcie:) Interesuje mnie kwestia mrozów. Jak ma to się do lustrzanek? Czy mrozy w okolicach -10C mogą coś uszkodzić w lusterku bądź w obiektywie? Wiadomo że wchodząc do domu po dłuższym przebywaniu na mrozie szkło w obiektywie zaparuje, czy jest możliwość że wewnątrz obiektywu zaparują soczewki przez co mogą zostać jakieś smugi itd?
edmun - Sob 01 Sty, 2011

a przeczytałeś ten temat ?
ov_Darkness - Pon 03 Sty, 2011

edmun są też takie wielokrotnego użytku - regeneruje się je w goracej wodzie.
dr11 - Pon 03 Sty, 2011

ov_Darkness napisał/a:
są też takie wielokrotnego użytku
Ale działają nie dłużej niż 45min.
ov_Darkness - Pon 03 Sty, 2011

Fakt.
Są jeszcze grzałki katalityczne:
http://www.arkasklep.pl/i...uct&prod_id=708 benzynowa
i węglowe.
Trochę śmierdzi, ale działa!

Można też pomyśleć o czymś elektrycznym...
http://www.reusablehandwa...and-warmers.htm

edmun - Pon 03 Sty, 2011

ov_Darkness, dzięki za linki, ale ....
przy pierwszych podejrzewam, że też będę niemiło pachniał,
a drugie niestety działają tylko przez godzinę.
co do tych do ogrzewania w wodzie. miałem w domu, grzeją za krótko, a na mrozie podejrzewam że padną jeszcze szybciej.

Pozostaje mi tylko te chemiczne... Koszt nie jest duży, a działają wystarczająco długo.
dr11, a Ty jak sobie radzisz? (p.s. mieliśmy razem na jakąś wycieczkę wyskoczyć :D )

ov_Darkness - Pon 03 Sty, 2011

Jesli zalejesz je benzyna do zippo, to nie bedziesz smierdzial. poza tym zapach benzyny jest pieeeeeknyyyyy.... ^^
dr11 - Pon 03 Sty, 2011

edmun, ja po prostu. Noszę rękawiczki a przy zdjęciach czasem je zdejmuję :) Mam ze 3 accu co siedzą w plecaku naładowane. Zawsze któreś zadziała ;) A jak zaparuje obiektyw lub zaszroni się to cóż - koniec zdjęć :P
Byłem właśnie w Sudetach ale w Karkonosze się nie wybrałem...

skasowany - Wto 04 Sty, 2011

Ale cuda wianki i fantastyczne patenty w tym wątku się przewijają... :P :mrgreen:
edmun - Wto 04 Sty, 2011

Ruslan, przynajmniej poprawiamy humor każdemu czytającemu :grin: :lol:

dr11 odezwę się na priva co do wysokich nizinek

wienio - Wto 04 Sty, 2011

Witam,

chciałbym zapytać użytkowników sony alpha a390/a450, czy zgadzają się z taką opinią znalezioną przez mnie w sieci:

"...Jednak wszystkie pozytywy zabija ABSOLUTNY BRAK ODPORNOŚCI NA WARUNKI ATMOSFERYCZNE!!!!!!!!!!! Potrafi go załatwić poranna mgła w lesie o świcie !!!!!!!!!! To największa porażka SONY. Już przy kompakcie zarzekałem się że nigdy więcej SONY i chyba dostałem zaćmienia kupując kolejny. Jeśli za oknem jest nawet lekka mżawka, lub chciałbyś zrobić zdjęcia w lesie po deszczu albo przyjdzie Ci do głowy cokolwiek fotografować w czasie innej pogody niż słońce to zapomnij. Nawet nie zabieraj go z domu. Zdjęcia można zrobić naprawdę ładne pod warunkiem że W OGÓLE DZIAŁA!!!!!!!!!"

Przymierzałem się do zakupu alphy, ale ta opinia mnie trochę zniechęciła. Z góry dziękuję za odpowiedź. Pozdrawiam.

skasowany - Sro 05 Sty, 2011

wienio, nie raz bylem na wypadach z kolegą, który miał 700kę i 900kę (jednocześnie) i nie zauważyłem, żeby w warunkach wymienionych w przytoczonym przez Ciebie cytacie miał jakiekolwiek problemy ze sprzętem... ;) Nie znam się na Sony, ale może niższe modele są mniej odporne...
Damaran - Sro 05 Sty, 2011

myślę że tego typu zachowanie się aparatu to zwykłe działanie różnicy temperatur pomiędzy sprzętem wyjętym z torby czy sprzętem który właśnie wrócił z dworu. dwa, mgła to mgła, podwyższona wilgotność, będzie chciała to i na szkle usiądzie. trzeba to przeżyć i tyle. zresztą nic nowego, chociaż pomysły zadziwiające niektórzy mają.

Ja w górach sprzęt owinąłem szalikiem coby śnieg na niego nie napadał, jak zaszła potrzeba to trzymałem go w kurtce. parowania zero, ale to i kwestia powietrza, chociaż parę razy miał szansę się nie tyle wyłączyć co zawiesić. na jedno wychodzi.

switek3 - Sro 18 Cze, 2014

Troszkę odświeżę wątek. Zastanawiam się nad wyjazdem do Azji Południowo-Wschodniej. a tak jak wiadomo - temperatura wysoka a wilgotność dochodząca do 100%, a ok. 90% to standard. Jak zniesienie to 700D, bo chcę ją zakupić.
Andrzej.M. - Sro 18 Cze, 2014

Raczej polecałbym coś uszczelnianego jak Pentax k-50/K-30 lub K-5 z obiektywem WR , gwiazdką (*) lub Limitedem , jeśli Canon to raczej 70D.
gonia65 - Sro 18 Cze, 2014

Polecam pentaxa z uszczelnieniami wraz z obiektywami WR. Mam K-5 i sprawdził się w czasie szalejącej śnieżycy, padającego deszczu, który spływał strugami oraz burzy piaskowej. Piasek co prawda zgrzytał mi potem w filtrze polaryzacyjnym, ale reszta ok. Córka ma K-20 i też w tych samych warunkach przeżył i żyje do dziś :)
Wujek_Pstrykacz - Sro 18 Cze, 2014

700d raczej nie, ale 70d już wystarczy. :grin:
switek3 - Sro 18 Cze, 2014

No niestety nie stać mnie na 70D
Andrzej.M. - Sro 18 Cze, 2014

No to pozostaje ci opcja pentaxowa.
MaciekNorth - Sro 18 Cze, 2014

Skazany na kadłubki... :razz:
Andrzej.M. - Sro 18 Cze, 2014

MaciekNorth napisał/a:
kadłubki... :razz:

Jak masz na myśli 700D czy 1200D lub D5x00/3x00 - to oczywiście masz rację! :mrgreen:

kozidron - Sro 18 Cze, 2014

switek3, bierz to co na obrazku, to podobno najbardziej uszczelniony i największy pentax, tego modelu nie można nazwać kadłubkiem, był nawet na wyposażeniu imperium, ewentualnie TEN nawet mniejszy od alfetek ale przetrzyma burzę piaskową


muzyk - Sro 18 Cze, 2014

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

dobre.

Wincenty Kadłubek też używał Pentaxa :mrgreen:

MNISZKA - Sob 21 Cze, 2014

Z ciekawości wie ktoś jak jest różnica między uszczelnieniami Pentaxa K-5II/K-3 a Nikona d7100. Który z nich jest bardziej szczelny.
muzyk - Sob 21 Cze, 2014

MNISZKA napisał/a:
Który z nich jest bardziej szczelny.

Myślę, że Pentaxy są bardziej szczelne.
Najszczelniejszy zdaje się k30.

komor - Sob 21 Cze, 2014

muzyk napisał/a:
Myślę, że Pentaxy są bardziej szczelne.

Ale to tak na podstawie własnych testów, analizy specyfikacji czy medytowania? :)

muzyk - Sob 21 Cze, 2014

Testów, własnego porównania (k30/50/5/3 vs Nikon d7000/7100).


P.S.
Medytacji - a co to takiego w przypadku aparatów?
Masz jakieś praktyki w tym?

komor - Sob 21 Cze, 2014

muzyk, kochany, bo nie wiem jak sprawdzić czy bardziej szczelny jest K30 czy D7000. Kupiłeś je wszystkie i testowałeś na szczelność? Jeśli tak to w jaki sposób i ile sztuk utopiłeś/zasypałeś piaskiem żeby mieć pewność, że wynik jest statystycznie poprawny?
dcs - Sob 21 Cze, 2014




muzyk - Nie 22 Cze, 2014

komor napisał/a:
Kupiłeś je wszystkie i testowałeś na szczelność?

Wiadomo, że te uszczelki, które są pokazane na zdjęciach są niewidoczne i aby porównać ich jakość trzeba by raczej kupić i rozkręcić...
Najprostsze porównanie to slot karty/kart, klapka komory akumulatora.
Jak pisałem, najbardziej uszczelniony, co z resztą można zobaczyć w necie, wydaje się być K30.

kozidron - Nie 22 Cze, 2014

komor napisał/a:
muzyk, kochany, bo nie wiem jak sprawdzić czy bardziej szczelny jest K30 czy D7000.


komor, nie wiem czy k30 to najbardziej szczelny z pentaxów, pewnie nie :P
muzyk, pewnie przyjął kryterium "na ilość filmów na youtubie" jednak właściciele pentaxa chętniej wylewają na niego wodę, to jedna z kilku dyscyplin w jakiej ta marka wypada dobrze :P to czemu nie polewać
Niestety jeden z właścicieli d7000 zrobił taki prysznic swojemu body, że pentaxy wysiadają co potwierdzałoby, że te aparaty są podobnie szczelne. Jak canon zacznie robić matryce o wyższym DR, można będzie się spodziewać, że Andrzej zacznie polewać swoje pentaxy :twisted:

muzyk - Nie 22 Cze, 2014

kozidron napisał/a:
pewnie przyjął kryterium "na ilość filmów na youtubie"

Z k30- jeden oglądałem, ten z kranem.
kozidron napisał/a:
Jak canon zacznie robić matryce o wyższym DR, można będzie się spodziewać, że Andrzej zacznie polewać swoje pentaxy :twisted:

:mrgreen:

MNISZKA - Nie 22 Cze, 2014

A jak wygląda kwestia szczelności od strony bagnetu. Czy żeby można było z aparatem wyjść na średnio intensywny deszcz musi być tam jakaś uszczelka. Wiem, że jak obiektyw jest uszczelniony to powinien wytrzymać, ale np. u Sigmy żaden obiektyw jej nie posiada mimo że EX oznacza uszczelnienie.
gonia65 - Nie 22 Cze, 2014

Jak pisałam powyżej mam pentaxa k-20 i k-5. Oba były wystawione na dosyć intensywny deszcz. K-5 była wykąpana po burzy piaskowej pod prysznicem zeby zmyć piasek i pył. Działaja do tej pory. Z tym, że oba miały dopięte obiektywy WR czyli tez uszczelniane.
nemos_22 - Nie 22 Cze, 2014

nie chce siać propagandy ale 4 lata temu wpadłem do wisły wraz z moja kadyszka i pentaconem 300/4 na tamie wojskowej,
obiektyw odpial sie od korpusu i przez chwile wszystko bylo pod woda, po prowizorycznym suszeniu sprzet cieszy do dzisiaj ;)

dcs - Pią 27 Cze, 2014

muzyk,
Coś o szczelności Pentaxa

http://allegro.pl/przedmiot-i4354714111.html

Andrzej.M. - Pią 27 Cze, 2014

dcs napisał/a:
Coś o szczelności Pentaxa


Pechowiec? Jeśli serwis nie uznał naprawy za gwarancyjną - to coś było na rzeczy? Tym bardziej że użytkownik skupia się na zdjęciach z manualem (oczywiście nieuszczelnionym), nigdzie nie wystawia ani obiektywu WR ani nawet zwykłego "kita"- czyżby sie rozpuścił przy nurkowaniu? (sprzedał sporo sprzętu do nurkowania i baterię od Quadrokoptera). Resztę można sobie dośpiewać. Z tym "deszczem" - to chyba pół prawdy. :wink:

Co do szczelności - w czasie umiarkowanych opadów zdarzało mi sie robić zdjęcia nawet K-x -em i nic mu nie było (szczęście?) - oczywiście starałem się go jakoś chronić - choćby daszkiem czapki i za pazuchą, czego z k-5 już nie robiłem.

dcs - Pią 27 Cze, 2014

W dodatku lokalizacja: Gdańsk. Oo... i nóż sprężynowy -wiadomo co z niego za gagatek. ;)

AndrzejM.Makuch,
Jakie wnioski wyciągnąłeś z żarcia dla psów z nadwagą?

komor - Pią 27 Cze, 2014

AndrzejM.Makuch napisał/a:
Co do szczelności - w czasie umiarkowanych opadów zdarzało mi sie robić zdjęcia nawet K-x -em i nic mu nie było (szczęście?)

A ja Canonem i Sigmą. :) Też im nic nie było/nie jest.

dcs - Pią 27 Cze, 2014

To taki myk marketingowy Pentaxa z obiektywami WR.
Pentax jako jedyna firma nie ma w ofercie budżetowych obiektywów z wbudowanymi cichymi i szybkimi silnikami, wiele bardzo drogich limitedow też ich nie ma -nawet te najnowsze HD.

Muszą na coś łapać nowych klientów.

Jak widać prościej i taniej dać pasek gumy niż przeprojektować napęd.

AndrzejM.Makuch, następnym razem zalinkuję fotki tych uszczelnień w WR

kojut - Pią 27 Cze, 2014

dcs, twierdzisz, że uszczelnienia nie działają i to tylko taki chwyt marketingowy?
dcs napisał/a:
Pentax jako jedyna firma nie ma w ofercie budżetowych obiektywów z wbudowanymi cichymi i szybkimi silnikami

Miałem niedawno okazję popstrykać d3100 z "szybkim" 18-55. Mój k-r z da-l napędzanym śrubokrętem to był normalnie demon prędkości :razz:

dcs - Pią 27 Cze, 2014

Tak.
Wyglądają w Pentax WR dziadowsko.

Nie wzbudzają większego zaufania niż w Sigmie Ex II http://forum.optyczne.pl/...=sigma&start=30 edmun'a i wielu innych obiektywach które sam rozbierałem, a uszczelki miały choć producent o tym nie trąbił

D3100 ma słaby af.
Trzeba AF Pentaxów porównywać z nienajnowszymi modelami entry level żeby wykazać jego lepszość? :grin:

kojut - Pią 27 Cze, 2014

dcs napisał/a:
Tak.
Wyglądają w Pentax WR dziadowsko.

Ale działają poprawnie.
dcs napisał/a:
D3100 ma słaby af.

Według specjalistów z tego portalu k-r jeszcze gorszy.
dcs napisał/a:
Trzeba AF Pentaxów porównywać z nienajnowszymi modelami entry level żeby wykazać jego lepszość? :grin:
Porównałem dwa aparaty z tego samego okresu i tej samej półki cenowej.
No to jak to z tymi wbudowanymi silnikami- są szybkie czy nie?

MM - Pią 27 Cze, 2014

kojut napisał/a:
No to jak to z tymi wbudowanymi silnikami- są szybkie czy nie?


Zależy do czego to porównać. Zależy co miałeś okazję trzymać w łapie. To szybkich Canonów i Nikonów z szybkimi szkłami reporterskimi nie porównuj bo to tak jakby zestawić Poloneza z bolidem F1.
Na pewno dobry i szybki silnik wbudowany wygra z najlepszym śrubokrętem. Tutaj nie ma sensu się spierać.

W segmencie entry producenci mający szkła z silnikami celowo mogą robić gorsze osiągi. Po to, żeby kusiło do kupna czegoś lepszego. Często obrazek nie jest dużo (lub wcale) lepszy a osiągi samego korpusu mogą różnić się bardzo znacząco.

kojut - Pią 27 Cze, 2014

MM napisał/a:
kojut napisał/a:
No to jak to z tymi wbudowanymi silnikami- są szybkie czy nie?


Zależy do czego to porównać. Zależy co miałeś okazję trzymać w łapie. To szybkich Canonów i Nikonów z szybkimi szkłami reporterskimi nie porównuj bo to tak jakby zestawić Poloneza z bolidem F1.

Odnoszę się jedynie do stwierdzenia, że silniki wbudowane w obiektyw są szybsze. Jak widać nie zawsze.
MM napisał/a:
Na pewno dobry i szybki silnik wbudowany wygra z najlepszym śrubokrętem. Tutaj nie ma sensu się spierać.

Tu pełna zgoda ;-)
MM napisał/a:
W segmencie entry producenci mający szkła z silnikami celowo mogą robić gorsze osiągi. Po to, żeby kusiło do kupna czegoś lepszego. Często obrazek nie jest dużo (lub wcale) lepszy a osiągi samego korpusu mogą różnić się bardzo znacząco.

Tu też się zgodzę- dostaje się to za co się płaci.

kozidron - Sob 28 Cze, 2014

kojut napisał/a:
dcs, twierdzisz, że uszczelnienia nie działają i to tylko taki chwyt marketingowy?


kojut, na początku on tego nie twierdził i napisał, że :

dcs napisał/a:
Jak widać prościej i taniej dać pasek gumy niż przeprojektować napęd.


i to jest sedno sprawy! To, że ta uszczelka jest dziadowska i prędzej załatwia ją drobny piaseczek niż woda, to już inna kwestia. Cała ta szczelność po przejrzeniu youtuba, jak się okazuje jest mitem, inne korpusy też można polewać wodą :P

Pentax dawno przyjął politykę, że łatwiej wyprodukować kawałek gumy, niż zrobić coś w rodzaju stm, dlatego nie wiem kojut czemu ty się dziwisz.

muzyk - Sob 28 Cze, 2014

dcs napisał/a:
Coś o szczelności Pentaxa

Myślę, że ów ktoś przecenił jakość uszczelnień w tym aparacie, albo...
wadliwy egzemplarz.

Skoro w innych miejscach pokazują k30 pod kranem...
a może jest tak, że woda z kranu lecąca z większą prędkością nie wchodzi tak pomiędzy szczeliny jak deszczówka? :roll:

bogdanek - Pon 04 Sie, 2014

Mnie się zdarzyło robić K5 z kitem WR zdjęcia w ogrodzie podczas deszczu przez może kilka minut, a w zasadzie do momentu uświadomienia sobie , że mam nie oryginalny grip i woda może przejść przez styki od spodu.
Troszkę miałem stracha , ale ok., nic się nie stało.

kozidron - Pon 04 Sie, 2014

bogdanek napisał/a:
Mnie się zdarzyło robić K5 z kitem WR zdjęcia w ogrodzie podczas deszczu przez może kilka minut, a w zasadzie do momentu uświadomienia sobie , że mam nie oryginalny grip i woda może przejść przez styki od spodu.
Troszkę miałem stracha , ale ok., nic się nie stało.


bogdanek ale ci się na odkopanie wątku wzięło, mi się zdarzyło zanurzyć nieoryginalny grip z aparatem w słodkiej wodzie płynąc kajakiem i to w wydmuszce 400D i działa do tej pory, tylko nie wiem po co :P

bogdanek - Wto 05 Sie, 2014

@kozidron ,- daruj , poprostu jakoś tak mi się przypomniało , bo w zasadzie dobrze mieć te uszczelnienia , ale pchać się pod prysznic to chyba głupota :smile:
kozidron - Wto 05 Sie, 2014

bogdanek napisał/a:
ale pchać się pod prysznic to chyba głupota :smile:


dlaczego, fani pentaxa robią to często, youtube pęka w szwach od kąpieli wodnych z pentaxem. Łatwiej jest wrzucić kilka gum więcej w obudowę korpusu i obiektywu niż np. zaprojektować dobry af, jakby nie patrzeć jedno i drugie się przydaje ale co zrobić jak pochwalić się mozna tylko jednym.

WueN - Sro 06 Sie, 2014

Mój E-520 przetrwał kilka ulew, w tym jedną na golasa (bez torby się znaczy), trochę zwrotnikowych krajobrazów i póki co - wciąż działa :)
bogdanek - Sro 06 Sie, 2014

@kozidron,- oj tam z tym af-em, mój K5 z samyangiem toż cuda czyni panie , cuda :lol:
krakn - Nie 18 Sty, 2015

Każda elektryka i elektronika wymaga wysuszenia.
kondensacja pary jest normalna. To jak wyjęcie szklanki z zamrażalnika i postawienie na stole w ciepłym miejscu, albo piwa z lodówki. Po chwili płynie woda. dlatego pod szklanki z piwem dają "wafelki"

A teraz sobie wyobraźcie co się dzieje wewnątrz sprzetu elektrycznego czy elektronicznego.
Gdy tak woda zacznie płynąć po stykach i lutach.
Zwarcie i po sprzęcie.

Ja robiłem zdjęcia dwoma aparatami w temp poniżej -40C na dalekiej syperii. Miałem dwa aparaty, jeden całkowiecie analogowy made in DDR drugi już nowszej generacji Zenith z elektronicznym pomiarem światła.
Ten pierwszy działał genialnie, nawet gdy wchodziłem do domów, (chat) ludzi na gościnę, po chwili mogłem robić zdjęcia. Ten z elektronicznym pomiarem był najbardziej zawodny. Choć dawało rade, tylko trzeba było nie patrzeć na wskazania tylko ustawiać na wyczucie. Ale i tak połowa kliszy była do kosza (tak to były kliszowce)

Teraz kiedyś miałem odwrotny problem, w bardzo gorącym i wilgotnym kraju, był często problemem. Zwłaszcza po wejściu do klimatyzowanych miejsc!
Trzeba uważać, wejście do klimatyzowanej restauracji czy pokoju hotelowego, również może być groźne dla naszej elektroniki.

cygnus - Sob 07 Mar, 2015

Oto moje "patenty" na warunki tropikalne (ale wytworzone sztucznie, w pomieszczeniu):

Do wizyty w motylarni z tropikalnym klimatem przygotowałem się, umieszczając aparat razem z ciężkim, metalowym obiektywem makro w woreczku foliowym, otoczywszy go folią bąbelkową i obłożywszy ogrzanymi do jakichś 50 st.C wkładami termicznymi od "toreb-lodówek". Pakiecik cały wylądował w termoizolacyjnym chlebaku i dochodził do równowagi termicznej podczas 1.5 h podróży rowerowej. Na miejscu aparat i obiektyw były cieplutkie, zero kondensacji w tropikalnym wnętrzu motylarni. Lampy błyskowej nie ogrzewałem, ale ona się grzeje podczas pracy więc problem kondensacji nie istnieje.

Podczas zwiedzania Projektu Eden w Kornwalii - wybierałem się na przechadzkę pod sufitem sfery tropikalnej, gdzie wilgotność wynosiła 100 proc. i było bardzo gorąco. Niestety, nie bardzo miałem możliwość podobnych przygotowań jak opisane powyżej. Rozwiązaniem okazało się... wykorzystanie suszarki do rąk w ubikacji, na szczęście dmuchała ciepłym powietrzem, co pozwoliło w ciągu kilku cykli "suszenia" tak ogrzać aparat i dwa obiektywy (leciutką plastikową uniwersalkę oraz cięższe rybie oko), że żadna kondensacja nie miała miejsca.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group