forum.optyczne.pl

Wolne tematy - Język fotografów/pstrykaczy

alsimair - Wto 22 Wrz, 2009
Temat postu: Język fotografów/pstrykaczy
Zmieszczam fragment wywiadu z Robertem Zuchniewiczem przeprowadzonym przez Świat Obrazu:

Cytat:
T.W.: Podobno drażni pana, że polscy fotografowie nie potrafią z szacunkiem wypowiadać się o swojej pracy?
R.Z.: Wkurza mnie język jakiego używają. U nas nie mówi się "fotografować" tylko "pstrykać", o zdjęciach nie mówi się "fotografie" tylko "fotki". Takich przykładów mógłbym znaleźć znacznie więcej. Wszystkie ona pokazują, że fotografowie nie szanują ani siebie, ani wykonywanej profesji, bo wyrażają się o niej z lekceważeniem. Na Zachodzie, jak jeden fotograf chce pokazać drugiemu zdjęcia to najpierw drukuje je w dużym formacie, a potem, przed wyjęciem wydruków na światło dzienne, zakłada rękawiczki. U nas coś takiego wzbudziłoby co najwyżej drwiny lub pusty śmiech.

Ja także jestem nieco sfrustrowany wszechobecnym "foceniem" czy prezentowaniem internetowej gawiedzi swych "pstryków".
Myślę, że niekomu nie zaszkodziłoby, gdyby poprzez sam sposób, w jaki się wypowiadamy, pokazać Fotografii nasz dla Niej szacunek. W końcu jest to dziedzina sztuki, przynajmniej w moich oczach. Mówienie o fotografowaniu w sposób niedbały w pewien sposób odbiera magię całemu procesowi, który przecież potrafi dostarczyć tak niezwykłych doświadczeń estetycznych i sprawić autorowi zdjęć wiele satysfakcji.
Być może są to szczegóły, detale. Ale nie od dziś wiadomo, że to w nich właśnie diabeł siedzi.

Jakie jest Wasze zdanie na ten temat?

Groni - Wto 22 Wrz, 2009

To jest uniwersalne : szacunek do tego co się robi.
Ta tendencja niestety nie dotyczy tylko młodszych kolegów i fotografii.
Taka sama plaga jak wszelkie "nara,pozdro" oraz inne "hejki" (język to też narzędzie).
Ludziska nie czują absolutnie potrzeby (teraz zabrzmi śmiesznie) pewnego oddzielenia sacrum od profanum.
Tak jest wygodniej i już , po co zmieniać formę skoro treść w zasadzie każdy rozumie kto "pstryka" ?
Nie jest możliwe opanowanie takich tendencji, trwa to zawsze i od lat.
Jest techniczny sposób bardzo prosty i bardzo skuteczny (przynajmniej wywołuje zastanowienie) : zamiana automatyczna słów na forum.
I tyle.
A w życiu można udawać że się niedosłyszało-nierozumie,czasem pomaga czasem nie.
No i to chyba wszystko.

hijax_pl - Wto 22 Wrz, 2009

alsimair, dla mnie jest zdecydowana różnica między słowami fotografować i pstrykać oraz zdjęcie i fotka.

A może nie wszyscy rozumią róźnice w znaczeniu tych słów?

Czy nie szanujemy siebie i swojej pracy? Ci co rozumią i nadal używaja pstryków i fotek - to po prostu samokrytycyzm...

Z tym że zgadzam się że ta krytyka powinna mieć miejsce przed opublikowanie, gdziekolwiek swoich prac. Bo publikujemy te z których jesteśmy dumni. Nie śmieci.

MasterB - Wto 22 Wrz, 2009

Według mnie to lekka przesada...

Po pierwsze - w naszym języku powszechne są zdrobnienia pojęć wykorzystywanych w wykonywanym zawodzie. Fotografia - fotka to jeden z przykładów (zleconko, paczuszka itp). Można by powiedzieć że to zwykłe zaśmiecanie języka, ale to żadna nowość. Teraz komuś przeszkadza "hejka" a kiedyś bulwersowało "serwus".
Po drugie - nikt temu panu nie broni robienia jaskółki przy wyjmowaniu zdjęcia, ale czy zmieni to jakoś odbiór tej pracy przez innych?

Aha, nie jestem artystą (może dlatego nie bardzo to rozumiem) tylko zwykłym amatorem lubi robić zdjęcia (jednak nie pstryki :) ). Zawsze jednak mnie troszkę bawi jak ktoś się zbyt mocno przejmuje swoją rolą na tym padole :wink:

hijax_pl - Wto 22 Wrz, 2009

Errata:

Ale walnąłem byka - i to jeszcze w wątku o języku :D
Wstyd.

Oczywiście nie rozumią ale "rozumieją" :)

mnich - Wto 22 Wrz, 2009

Coś w tym jest.
Czasami wolę powiedzieć że: "idę w plener" zamiast "idę zrobić/porobić zdjęcia" bo nigdy nie wiadomo czy przyniosę "fajne zdjęcia" czy też "dobre fotografie"

lupo57 - Wto 22 Wrz, 2009

MasterB napisał/a:
komuś przeszkadza "hejka" a kiedyś bulwersowało "serwus".


servus to z łaciny niewolnik tak kiedyś zwracali się nasi dzadkowie się w formie "cześć" (przez szacunek do drugiej osoby)
nie rozumiem kiedy ludzi to szokowało :???:

a swoją drogą ja do swoich prac często odnoszę sie że są pstrykami (to przez samokrytycyzm :mrgreen: )

kufel - Wto 22 Wrz, 2009

hijax_pl napisał/a:
Ci co rozumią i nadal używaja pstryków i fotek - to po prostu samokrytycyzm..
tez tak uwazam :) nigdy nie nazwalem swoich fotek fotografiami gdyz wg mnie nie zaslugują na takie miano :) takie nazewnictwo nie koniecznie oznazca brak szacunku do wykonywanej profesji a raczej świadomość niedoskonałości :)

lupo57 napisał/a:
servus to z łaciny niewolnik tak kiedyś zwracali się nasi dzadkowie się w formie "cześć" (przez szacunek do drugiej osoby)
jako filolog klasyczny potwierdzam :mrgreen: dodam,że zwrot ten jest dalej stosowany ale zdecydowanie przez osoby starszej daty i te ktore maja swiadomosc jego znazcenia .
Szninkiel - Sro 23 Wrz, 2009

A może slang focenie, pstrykanie, fotka wziął też min. z kompaktowo-telefonicznej fotografii :grin:
hijax_pl - Sro 23 Wrz, 2009

No ale jakie to ma znaczenie? Rozchodzi się tylko o świadomość...
Erais - Sro 23 Wrz, 2009

:roll: Takie dzielenie włosa na czworo, które nic nie zmieni, bo nie szanujemy własnego języka- przykład: jak my jedziemy do Anglii czy Niemiec, to uczymy się Angielskiego, czy też Niemieckiego, jak Niemiec czy Anglik przyjeżdża do nas to my znów po niemiecku, czy angielsku, a przecież kultura wymaga, by u nas mówił po naszemu, zresztą niedługo zangliczymy cały nasz język (a tak się broniliśmy przed rusyfikacją, czy germanizacją). Po za tym chyba każda epoka ma swój swoisty język- dziś już nie mówimy jak za czasów Reja, czy Mickiewicza, podobnie dziesięć lat w tył każdy mówił zdjęcie, dziś każdy mówi fotka, mówiło się: mam aparat, dziś: mam cyfrówkę, kiedyś: mam Zenita, dziś: mam lustro, lub lustrzankę (i nawet sobie nie wyobrażam, gdyby do tego miał wymieniać pełną nazwę)
Usjwo - Sro 23 Wrz, 2009

Erais napisał/a:
przykład: jak my jedziemy do Anglii czy Niemiec, to uczymy się Angielskiego, czy też Niemieckiego, jak Niemiec czy Anglik przyjeżdża do nas to my znów po niemiecku, czy angielsku, a przecież kultura wymaga, by u nas mówił po naszemu,


Kultura wymaga zeby mowic w takim jezyku zeby wszyscy rozumieli (o ile sie da). Wogole jest to bardzo praktyczne jak mowisz w jezyku w ktorym druga osoba cie rozumie, nigdy nie myslalem ze to niekulturalne :wink: :mrgreen:

Mnie nie przeszkadza jak ktos mowi pstryknalem fotke lub zrobilem zdjecie. Trzeba tylko uzywac w dobrym kontekscie, bo jest jednak roznica pomiedzy nimi.

Ja pstrykam fotki, czasami wychodza zdjecia, czekam az bedzie fotografia :mrgreen:

Jesienny - Sro 23 Wrz, 2009

Gruba przesada z tym nazewnictwem. Zresztą nie rozumiem czemu o swojej pracy też miałbym mówić z jakimś nabożnym szacunkiem czy to mi czegoś dodaje, a to co zrobię zyska na tym gdy dopiszę do określenia tego czegoś paru stosownych i poważnych słów, które trzeba by poszukać w słowniku DTP? Pretensjonalność
kozidron - Sro 23 Wrz, 2009

alsimair napisał/a:
a potem, przed wyjęciem wydruków na światło dzienne, zakłada rękawiczki. U nas coś takiego wzbudziłoby co najwyżej drwiny lub pusty śmiech.



zakładanie rękawiczek to akurat dość rozsądne posunięcie inna droga to tłuste paluchy na wydruku. Widać Robert Zuchniewicz bardzo przeżywa swoją fotografię i podchodzi do tematu z bożym namaszczeniem - jego prawo, wolny kraj co robią inni

jaad75 - Sro 23 Wrz, 2009

Z wymienionych zwrotów najbardziej działa mi na nerwy "focić" - po prostu nie trawię jak ktoś mówi w ten sposób, choć według mnie nie jest to absolutnie powiązane z szacunkiem do fotografii lub brakiem tegoż .
A co do zangielszczania języka, to akurat mnie to zupełnie nie przeszkadza - angielski jest wygodniejszy i praktyczniejszy od polskiego. Generalnie, mam nadzieję, że języki narodowe wymrą kiedyś całkowicie i staną się domeną etnografów, językologów i pasjonatów. Z pożytkiem dla wszystkich.

Wizjerioner - Sro 23 Wrz, 2009

jaad75, my tego momentu na pewno nie dożyjemy :-) Ja nie lubię wtrącania angielskiego (bo to ludzie najczęściej robią) w rozmowę po polsku - drażni mnie to i uważam, że trzeba na tyle opanować własny język, żeby umieć w nim powiedzieć wszystko, a nie zastępować zapożyczeniami - poza słowami, które w języku polskim nie istnieją.
Nie zgodzę się natomiast z Eraisem, że nie jest kulturalnie mówić w obcym kraju w innym języku. Jeśli ktoś dużo podróżuje, to nie ma możliwości nauczyć się np. 10, czy 20 języków, to nie ma związku z kulturą.
A co do pstryków, fotek itd... to jeszcze nigdy nie określiłem chyba swoich zdjęć mianem fotografii, bo na to nie zasługują, a jeśli określiłem to odszczekuję :)

Jesienny - Sro 23 Wrz, 2009

jaad75 napisał/a:
A co do zangielszczania języka,


"mamy 2-tygodniowy lead time w drukarni a pakowanie po nowemu
planujemy od początku grudnia wieć każde przesunięcia tych terminów
mogą spowodować out of stock."

Autentyk z maila do mnie... nie, nie, nie... i nie ;)

MasterB - Sro 23 Wrz, 2009

Taki język u mnie w firmie to norma, ale 3/4 maili (przepraszam, poczty elektronicznej ;) ) jest po angielsku i tłumaczenie wszystkich pojęć z angielskiego na polski i z powrotem jest po prostu niepraktyczne. Osoby zainteresowane i tak wiedzą o co chodzi... Oczywiście użycie takich zwrotów w rozmowie z klientem byłoby nieprofesjonalne i niegrzeczne, ale też zapewne się zdarza.
jaad75 - Sro 23 Wrz, 2009

Jesienny, eee tam, to jeszcze nic... Przykład autentycznego dialogu z mojej pracy (jeszcze w Stanach):
/prompt w systemie pozwalał wybrać polski, więc automatem wiedzieliśmy w jakim języku odbierać/
- Słucham, w czym mogę pomóc?
- Mi problem lejdi spik poland!
- Tak, słucham...
- Halo! Spik poland!
- Ale ja mówię po polsku...
- Polisz, polisz! Poland!

/zasłaniając słuchawkę mówię do koleżanki, żeby wzieła tę panią, bo ja nie mam zdrowia, koleżanka przełącza na głośnik/
- Tak słucham?
- Aaa... Ja dzwoniła do pani wcześniej, ale lajna była bizi...

Wizjerioner - Sro 23 Wrz, 2009

No tak to coś na zasadzie:
Do You speak English?
Yes, I don’t. :)

komor - Sro 23 Wrz, 2009

lupo57 napisał/a:
servus to z łaciny niewolnik tak kiedyś zwracali się nasi dzadkowie się w formie "cześć" (przez szacunek do drugiej osoby)
nie rozumiem kiedy ludzi to szokowało


Ale rozumiesz chyba, że takie znaczenia zanikają, bo od dawna większość z nas nie uczy się łaciny. Czy wołanie na dzieńdobry „niewolnik” jest bardziej nobilitujące niż „hejka”? :) Przecież to tylko formy, a liczy się treść. Język ewoluuje i nie zatrzymamy tego. Co innego, że język z czasem się upraszcza, ale akurat między „serwus” a „hejka” chyba nie ma uproszczeń.

Co to fotek i focenia, to ja powtórzę za Kuflem i Usjwo:

kufel napisał/a:
nigdy nie nazwalem swoich fotek fotografiami gdyz wg mnie nie zaslugują na takie miano


Usjwo napisał/a:
Ja pstrykam fotki, czasami wychodza zdjecia, czekam az bedzie fotografia


Erais, co do szanowania własnego języka, to „angielski” i „niemiecki” nie piszemy wielką literą.

jaad75 napisał/a:
Generalnie, mam nadzieję, że języki narodowe wymrą kiedyś całkowicie i staną się domeną etnografów, językologów i pasjonatów. Z pożytkiem dla wszystkich.


Ale to nastąpi dopiero jak skonstruują i wybudują USS Enterprise :lol:

Wizjerioner - Sro 23 Wrz, 2009

O kurcze kufel napisał to samo przede mną. Nie doczytałem. Mea culpa - żeby sobie samemu zaprzeczyć. A co do niewolnika imieniem Serwus ;) to przecież wiele słów zmieniło swoje znaczenie od Starożytności.
maziek - Sro 23 Wrz, 2009
Temat postu: Re: Język fotografów/pstrykaczy
alsimair napisał/a:

Ja także jestem nieco sfrustrowany wszechobecnym "foceniem" czy prezentowaniem internetowej gawiedzi swych "pstryków".
Tak, oczywiście, do mamy mówisz "Pani Matko", do dziewczyny/żony "moja przyszła potencjalna małżonko/moja obecna połowico" a na loda "deser mleczny mrożony"? ;-) W każdym razie uważasz, że gdybyś jednak tak mówił, to świadczyłoby o Twoim jeszcze większym szacunku do mamy, dziewczyny i lodów ;) . A przynajmniej sądzisz, że lody byłyby lepsze :mrgreen: . Welcome in wonderland, Alice...

Od jutra na swego kompa bedę mówił Maszyna Licząca (albo nawet - co tam, niech stracę - Mózg Elektronowy), żeby pokazać wiekszy szacunek dla pracy, jaką wykonuję ;-) . A wiesz, ze Fidiasz, kiedy tworzył Zeusa Olimpijskiego (łech, 13 m wysokości, z brązu, tzn. Zeus, nie Fidiasz) miał kubek, na którym raczył odręcznie wyryć filuterne "należę do Fidiasza" (a nie "naczynie do picia płynów chłodzących przez Fidiasza")? I wiesz, Zeusa nie ma (stopił się w pożarze) - a kubek odkopali... Co więc po nas zostaje? Myślisz, że dęte frazy? Jeśli chodzi o tę stronę naszego życia zostana z nas tylko FOTY - dobre, albo złe, śmieszne, albo do d...


garreth - Sro 23 Wrz, 2009

maziek napisał/a:
na loda "deser mleczny mrożony"? ;-)

ależ lody mogą być w postaci sorbetu, czyli - nie zawierać mleka !

maziek, właśnie popisałeś się skrajnym brakiem szacunku do wszelkiej maści deserów mrożonych :twisted: :wink: :mrgreen: :razz:

maziek - Sro 23 Wrz, 2009

Taaak, biorąc pod uwagę bogactwo znaczeniowe "loda" wykazałem sie brakiem szacunku o wielkiej rozpiętości ;) . Chyba muszę się z tego wycofać ;) . Może poprzestańmy na krawacie aka "zwisie męskim" :mrgreen: .
garreth - Sro 23 Wrz, 2009

w takim wypadku na rzekę należałoby mówić
"przeszkoda wojskowa o wilgotności 100%"

:razz:

maziek - Sro 23 Wrz, 2009

I czujesz teraz ten szacunek? ;)
jaad75 - Czw 24 Wrz, 2009

Ale nie uważacie, że "focić", to wyjątkowo kretyńskie wyrażenie?... :lol:
Monastor - Czw 24 Wrz, 2009

jaad75, nie
dr11 - Czw 24 Wrz, 2009

focić - generować foty, tak jak kocić - generować koty ;) :mrgreen:
kozidron - Czw 24 Wrz, 2009

a mnie tam zwisa czy ktoś mówi "focić" już się tak do tego zwrotu przyzwyczaiłem, że nie zwracam na to uwagi.
Jeszcze czasem się uśmiechnę jak usłyszę coś w rodzaju : "idziemy na lajtowy plener pofocić na sloł fódzie "...... generalnie nie wzbudza to we mnie jakiś emocji.

maziek - Czw 24 Wrz, 2009

jaad75, czy Ty używasz wyrażeń, które uważasz za wyjątkowo kretyńskie? :mrgreen:
alsimair - Czw 24 Wrz, 2009

maziek, ja jestem zdania, że sposób w jaki się wyrażam świadczy o mnie. Jak mówię - tak mnie słyszą ;) . Skoro już poświęcam swój czas i energię na wypowiedź, to dlaczego nie poświęcić ich techę więcej, by wypowiedź ta zabrzmiała zgrabnie i elegancko? Dlaczego nie starać się, by język mówiony/pisany był przyjemny w odbiorze? Z lenistwa? :)

Co do fotografii/focenia dla mnie te wyrazy są równoznaczne w znaczeniu. Tak samo robić zdjęcia = focić. Róźnica polega jedynie w ich brzmieniu i... wewnętrznej elegancji :) . Ktoś, kto idzie pstrykać, albo pokazuje mi swe fotki klasuje się co prawda wyżej od kogoś, kto zamiast przecinka używa brzydkiego słowa na "k", ale tylko odrobinę. Po prostu moim zdaniem jest to niechlujstwo językowe.

maziek - Czw 24 Wrz, 2009

alsimair napisał/a:
maziek, ja jestem zdania, że sposób w jaki się wyrażam świadczy o mnie.
Oczywiście, podobnie jak sposób ubierania. Na piwo z kolegami idziesz w garniturze pod krawatem ;) ?

Dla mnie zarówno samo (dobra, specjalnie dla Ciebie) fotografowanie, jak i bytność na tym forum to czysta rozrywka wśród kolegów, więc zdejmuję garnitur. :mrgreen:

komor - Czw 24 Wrz, 2009

maziek napisał/a:
więc zdejmuję garnitur


Co wyraźnie widać na Twoim awatarze, przepraszam, elektronicznym odzwierciedleniu portretowym :) W ogóle jak do nas przychodzisz to najwyraźniej 1/3 ciała zostawiasz w domu, jak widać :D

A za Twój wywód o lodach, Fidiaszu i kubku muszę przyszykować kolejny Twój odlew, tym razem chyba nie gipsowy tylko brązowy :shock: Przyjdzie mi napaść na jakiś skup złomu czy jak? :???:

Ale tak na poważnie to szanuję wszystkich tych, którzy dbają o czystość języka i uznaję ich prawo do nieużywania skrótów, uproszczeń i nowomowy. Ale bardzo postuluję, żeby oni uznali moje prawo do nienoszenia garnituru i używania zwrotów slangowych w mowie potocznej. Forum niniejsze w dużej mierze do mowy potocznej też należy, bo zastępuje nam bezpośredni kontakt fizyczny, którego w dzisiejszych czasach bardzo brakuje większości z nas.

A kiedy już się spotkamy fizycznie na zlocie, to Maziek się do mnie w ogóle nie odzywa :)

maziek - Czw 24 Wrz, 2009

komor napisał/a:
A kiedy już się spotkamy fizycznie na zlocie, to Maziek się do mnie w ogóle nie odzywa :)
Jezu, komor, to jednak doszło do czegoś??? Nic nie pamiętam żeby... nie, nie... naprawdę?!

:mrgreen:

(mówię Ci, że mam socjopatię czy jakoś tak. Musze sie przyzwyczaić. Potem gadam bez opamiętania. Trzeba mnie kneblować dekielkiem ;) ).

alsimair - Czw 24 Wrz, 2009

komor napisał/a:
Ale bardzo postuluję, żeby oni uznali moje prawo do nienoszenia garnituru i używania zwrotów slangowych w mowie potocznej.
Spoko ziom, ja tylko pozwoliłem sobie postawić pytanie: co Wy o tym myślicie. Nie noszę się z zamiarem znuszania kogokolwiek do czegokolwiek.
jaad75 - Pią 25 Wrz, 2009

komor napisał/a:
Ale bardzo postuluję, żeby oni uznali moje prawo do nienoszenia garnituru i używania zwrotów slangowych w mowie potocznej.
Guzik mnie obchodzi nowomowa i slang - "focić" to kretyńskie wyrażenie. I tyle. :razz:
mavierk - Pią 25 Wrz, 2009

jaad75 napisał/a:
"focić" to kretyńskie wyrażenie. I tyle. :razz:
ja tam lubię focie :P
Allan - Pią 25 Wrz, 2009

Nidgy nie uzywalem i nie bede uzywal "nowo-mowy" bo:
Po pierwsze, nie podoba mi sie
Po drugie, nie mam takiej potrzeby aby ja uzywac
Po trzecie, slowa ktore uzywam do tej pory sa idealne
Po czwarte, nie ulegam lokalnym modom

Moze sa takie srodowiska ktorych presja powoduje ze wypada i jest w dobrym tonie byc na topie
w grepsiarstwie ale to juz nie jest moj problem.
A jesli komus to nie pasuje to nie musi sie ze mna kolegowac :grin:

kozidron - Pią 25 Wrz, 2009

jaad75 napisał/a:
Guzik mnie obchodzi nowomowa i slang - "focić" to kretyńskie wyrażenie. I tyle. :razz:


to wszystko przez wiersze Leśmiana, tylko u niego było "stodolić".

maziek - Pią 25 Wrz, 2009

Tak tylko już jako preparacja...

Jaad75 - guzik Cię obchodzi? Może lepiej "jest mi obojętne" - jak już :) . "Guzik mnie obchodzi" to powiedzenie potoczne i w języku oficjalnym obraźliwe.

Allan - być na topie? Może powino być "w wyższych sferach" - skoro tak? :) Być na topie to wyrażenie slangowe, świeżutka kalka z angielskiego, w dodatku z użyciem słowa, które po polsku znaczy co innego (top - żegl. górna część masztu :) ).

Wszyscy to łykają, tylko niektórzy o tym wiedzą, a inni dostają w pożywieniu :mrgreen: .

Idźcie pofocić! Tfu, na psa urok, pozdejmować obrazy!

hijax_pl - Pią 25 Wrz, 2009

maziek, a niektórzy używają tłumaczy automatycznych ;)


komor - Pią 25 Wrz, 2009

maziek, 2:0 dla Ciebie! :)
Allan - Pią 25 Wrz, 2009

Maziek, "byc na topie" to nie jest slang tylko wstawienie oryginalnego slowa angielskiego uzywanego przez prezenterow w polskim radiu i telewizji.
Ale "focenia" tam nie uslyszysz :???:
ani ksiazki pt "Focenie dla poczatkujacych"
Pewne slowa sie przyjmuja z innych jezykow ale to sa normalne slowa a nie znieksztalcone
z polskich slow hybrydy jak kiedys mowiono "ni pies ni wydra - cos na ksztalt swidra" :mrgreen:
Chyba jest roznica jesli zamiast "zdjecie" czy "fotografia" wstawie "picture" albo "image"
a jest roznica jesli wstawie zamiast slowa "zdjecie" czy "fotografia" wstawie "zdjatko" albo "fota" czy jak kto woli, mozna sie pobawic:
focidlo, fociszka, fociszek, fotosek, fotoszka
a zdjecie edytowane w PS - fotoszapka, fotoszka.....
jak ktos lubi....

jaad75 - Pią 25 Wrz, 2009

maziek napisał/a:
Jaad75 - guzik Cię obchodzi? Może lepiej "jest mi obojętne" - jak już :) . "Guzik mnie obchodzi" to powiedzenie potoczne i w języku oficjalnym obraźliwe.
Wyrażenie "guzik mnie obchodzi" bardzo eufemistycznie opisuje, co na ten temat myślę... :smile:
komor - Pią 25 Wrz, 2009

Allan napisał/a:
Maziek, "byc na topie" to nie jest slang tylko wstawienie oryginalnego slowa angielskiego uzywanego przez prezenterow w polskim radiu i telewizji.
Ale "focenia" tam nie uslyszysz :???:


Czyli jak kiedyś usłyszysz u prezentera słowo „focić” to już je uznasz za poprawne i słuszne, tak?
Polecam wpisać w Gugla, ops!, przepraszam, w wyszukiwarkę Google, frazę wpadki prezenterów :) Niezła zabawa.

Allan napisał/a:
Pewne slowa sie przyjmuja z innych jezykow ale to sa normalne slowa a nie znieksztalcone


Ehe, polecam Zapożyczenia językowe w a szczególności takie zupełnie nie zniekształcone słowa obce jak gmina, burmistrz, szyld, chałtura. Więcej na Wikipedii pod hasłami: germanizm, rusycyzm i pozostałymi z kategorii zapożyczenia.

hijax_pl - Pią 25 Wrz, 2009

komor, Allan

A propos zapożyczeń językowych - taka mała ciekawostka...

Angielske słowo window pochodzi ze skandynawskiej wersji vindauga - które to do tej pory jest używana np w Danii. Oryginalnie to było słowo vinnoug', co można przetłumaczyć jako "wind-eye". Oznacza po prostu dziurę w ścianie. Końcówka powstała ze szwedzkiego glúgg (tj dziura), które nota bene jest używana np w Islandii jako "okno". W szwecji "dziura w szybie" to glúggglas, ale w znaczeniu "okno" przyjęło się inne słowo. Mianowicie fönster, które to zostało zapożyczone od niemieckiego fenster, które to pochodzi od łacińskiego fenestra


Gdyby ktoś pytał.... Nie - nie jestem znawcą jezyków skandynawsko-germańskich ;)

Allan - Pią 25 Wrz, 2009

[quote="komor"]
Allan napisał/a:
Maziek, "byc na topie" to nie jest slang tylko wstawienie oryginalnego slowa angielskiego uzywanego przez prezenterow w polskim radiu i telewizji.
Ale "focenia" tam nie uslyszysz :???:

Czyli jak kiedyś usłyszysz u prezentera słowo „focić” to już je uznasz za poprawne i słuszne, tak?[quote]

A skad wyciagnales taki wniosek?
Ja wymienilem spikera jako potwierdzenie tego co mysle
a nie dlaczego tak mysle. I nawet jesli sie komus cos wymsknie to co z tego?
Oj, niepoprawny chlopczyk z Ciebie :grin: . Jak mozna wyciagac wnioski zakladajac co by bylo
gdyby babcia miala wasy

[ Dodano: Pią 25 Wrz, 2009 09:15 ]
hijax_pl napisał/a:
komor, Allan

A propos zapożyczeń językowych - taka mała ciekawostka...

Angielske słowo window pochodzi ze skandynawskiej wersji vindauga - które to do tej pory jest używana np w Danii. Oryginalnie to było słowo vinnoug', co można przetłumaczyć jako "wind-eye". Oznacza po prostu dziurę w ścianie. Końcówka powstała ze szwedzkiego glúgg (tj dziura), które nota bene jest używana np w Islandii jako "okno". W szwecji "dziura w szybie" to glúggglas, ale w znaczeniu "okno" przyjęło się inne słowo. Mianowicie fönster, które to zostało zapożyczone od niemieckiego fenster, które to pochodzi od łacińskiego fenestra


Gdyby ktoś pytał.... Nie - nie jestem znawcą jezyków skandynawsko-germańskich ;)


Ciekaw jestem jaka jest geneza nazw naszych dni tygodnia, moze ktos mnie poprawi jesli sie myle.
1. Poniedzialek - od zwrotu - po Niedzieli
2. Niedziela - od terminu nie dzielic (konkretnie - nie dzielenia dnia na czas pracy i odpoczynku)
3. Wtorek - tutaj moze byc roznie, moze z rosyjskiego - wtaroj, albo wtorny nie wiem
4. Sroda - czyzby od slowa srodek? - srodek tygodnia
5. Czwartek, Piatek - tu raczej nie ma watpliwosci - czwarty i piaty dzien tygodnia
6. Sobota - ??? Od Soboru, Sabatu, Sobotki - tego nie wiem
Moze jest jakis jezykoznawca na forum?

jaad75 - Pią 25 Wrz, 2009

Allan napisał/a:
6. Sobota - ??? Od Soboru, Sabatu, Sobotki - tego nie wiem
Od szabasu.
Allan - Pią 25 Wrz, 2009

Powaznie?
To bardziej by pasowalo aby sie nazywala Szabata :smile:

jaad75 - Pią 25 Wrz, 2009

Poważnie. W angielskim zaś od łacińskiego święta Saturna.
Allan - Pią 25 Wrz, 2009

No to na to bym nie wpadl.
Co najwyzej do glowy przyszedl by mi jeszcze "Sabotaz" :lol:

maziek - Pią 25 Wrz, 2009

Allan, Jaad, prawda jest taka, że co przyjęliście do swego słownika, uważacie za dobre, a czego jeszcze nie - za złe. :mrgreen:

Chyba nie chcecie nikomu wmówić, że od końca szkoły podstawowej żaden przedmiot w Waszym codziennym otoczeniu nie zmienił potocznej nazwy i się nią nie posługujecie... :shock:

jaad75 - Pią 25 Wrz, 2009

Ależ nie o to chodzi. Są słowa, które z tych, czy innych względów źle/głupio brzmią w moich uszach i wtedy nie posłużę się nimi nigdy, choćby tak mówili wszyscy wokół. "Focić" jest właśnie takim słowem i bynajmniej nie wynika to z faktu, że wyrażenie to rzekomo nie oddaje należnego szacunku "szlachetnemu zajęciu", jakim jest fotografowanie. Po prostu dla mnie brzmi źle i ludzie którzy go używają brzmią źle.
maziek - Pią 25 Wrz, 2009

No to Bogu dzięki, że my tu piszemy, a nie mówimy, źle bym zabrzmiał! :wink:
Allan - Sob 26 Wrz, 2009

Nie zrozumiales mnie, Maziek
Na poczatku wymienilem 4 powody dla ktorych nowe slowo mi nie pasuje wiec nie akceptuje je w swoim slownictwie.
Jest natomiast wiele nowych slow ktore mi odpowiadaja.
I tutaj wroce do tematu glownego - nowo-mowa ale w fotografii tylko.
No i akurat tak sie sklada ze focenie, pstryk, lustro ...mieszcza sie dla mnie niestety w kategorii tych 4 powodow nieakceptowalnych.
Niepotrzebnie uogolniles temat do wszystkich nowych slow bo sa takie ktore sa wg mnie w porzadku. Niestety w fotografii kazde z nich to niewypal

maziek - Sob 26 Wrz, 2009

I to jest własciwe postawienie sprawy (że Ci się nie podoba) a nie, [quote]"nigdy nie uzywalem i nie bede używal "nowo-mowy" [/quiote] bo z całą pewnością używasz, ale tego co Ci odpowiada i nie kaleczy Twojego poczucia spójności z językiem, jakim się posługujesz.

W tym wypadku są to neologizmy (a nie zapożyczenia jak Twój "top") i może jesteś konserwatystą, a może nie lubisz udziwnień, a w gruncie rzeczy polega to na przyzwyczajeniu.

Weźmy takie słuchowisko, "rdzennie" polskie i wyssane z mlekiem matki. A to neologizm, bo to sie po polsku prawidłowo nazywało widowisko słuchowe :) . Ale neologizm się przyjął i Cię nie razi. No a teraz weźmy słowo "fotografia" i ... :wink: . Ten neologizm też kiedyś powstał... Wcześniej się mówiło "zdejmować obraz" ale paradoksalnie dziś to ktoś tak mówiący mógłby być posądzony o sztuczne udziwnianie języka.

Panta rhei.

Erais - Sob 26 Wrz, 2009

Ale się tu tego uzbierało, a ja ostatnio przeziębiony zwlekałem się tylko z łóżka, by iść do pracy i jakoś przegorączkować dzień...
maziek napisał/a:
Weźmy takie słuchowisko, "rdzennie" polskie i wyssane z mlekiem matki. A to neologizm, bo to sie po polsku prawidłowo nazywało widowisko słuchowe :) . Ale neologizm się przyjął i Cię nie razi. No a teraz weźmy słowo "fotografia" i ... :wink: . Ten neologizm też kiedyś powstał... Wcześniej się mówiło "zdejmować obraz" ale paradoksalnie dziś to ktoś tak mówiący mógłby być posądzony o sztuczne udziwnianie języka.

I z tym się całkiem Maziek zgadzam :wink: Widzę, że zaczynamy wchodzić trochę lub mocno w filozofię- ale nie da się zaprzeczyć, że sami sobie ustalamy bariery i reguły; pani w bieliźnie nie pokaże się na plaży, ale w stroju kąpielowym owszem- mimo, że to wciąż to samo czyli stanik i majtki tylko z innego materiału o ciut odmiennym kroju (albo o bardzo zbliżonym kroju). Tak samo z pisownią słowami itd. Dla mnie, nie rozróżniającego ortografii (tutaj poprawia mnie komputer) słowo pisane gura, góra, bug, bóg, czy Bóg, czy buża, burza, albo bórza- wszystkie są takie same i wszystkich mogę użyć w jednym dyktandzie i mnie to nawet nie razi i nie przeszkadza, wam przeszkadza na pewno, bo ortografię przyjęliście za pewnik- tak samo z fotografowaniem, czy pstrykaniem- kulturowość, obyczajowość (wychowanie) mamy w sobie i pewne życzy (słowa) będą nas razić, a inne sobie przyswoimy i będziemy brać, jak własne :twisted:

hijax_pl - Sob 26 Wrz, 2009

Przykład z jednego z wywiadów prof Bralczyka: słowa takie jak burmistrz czy wójt wyciągnęliśmy ze starych, zapomnianych słowników. Dla młodzieży te słowa funkcjonują "od zawsze". Język zmieniał się, zmienia się i będzie się zmieniać.

Nie jest powiedziane że pokolenia muszą operować tym samym językiem. Tak samo jest za zapożyczeniami. Są poprawne o ile wszyscy je rozumieją tak samo. I będą wprowadzane do języka nowe słowa, bo technika idzie cały czas do przodu - cały czas pojawiają się nowe rozwiązania techniczne, nowe urządzenia, które trzeba przecież jakoś określić.

Allan - Sob 26 Wrz, 2009

Neologizm neologizmem, przyzwyczajenia przyzwyczajeniami ale sa takie wyrazy
ktorych nie trawie chocbym je slyszal wokol siebie cale zycie i nigdy nie bede ich uzywac bo wedlug mnie sa prostackie, chamskie, albo po prostu tak kretynsko
brzmiace ze mam wrazenie ze wymawiajac je robie z siebie idiote.
Nie przeszkadzaja mi dialekty, np ktos mowi po slasku czy po goralsku czy po krakowsku
lub poznansku - to sa cale zamkniete sekwencje localnej mowy. Wrecz lubie je sluchac
a nawet probuje je pamietac, brzmia naturalnie, pasuja do siebie.
Wtracanie natomiast na sile nowo wymyslonych pojedynczych wyrazow jest dla mnie
beznadziejne, zwlaszcza jesli brzmienie nowego wyrazu nie pasuje do przeznaczenia
przedmiotu lub czynnosci.

maziek - Sob 26 Wrz, 2009

Allan napisał/a:
Neologizm neologizmem, przyzwyczajenia przyzwyczajeniami ale sa takie wyrazy
ktorych nie trawie
To OK, ja też takie mam. Ale to akurat nie "focić" :mrgreen: .
komor - Sob 26 Wrz, 2009

maziek napisał/a:
Wcześniej się mówiło "zdejmować obraz"


Ciekawe czy to już wtedy była kalka z angielskiego take picture.

Allan - Sob 26 Wrz, 2009

Nie mozna doslownie tlumaczyc z jednego jezyka na drugi bo wychodza bzdury.
Slowo "take" w tym kontekscie ma praktycznie znaczenie "zrob"
To tak jak slowo "like" - ma wiele znaczen a najczestsze to: lubic, jak,

ghost - Sob 26 Wrz, 2009

ja myślę że komor wie co znaczy take. zwrócił uwagę na podobieństwo take picture do zdejmowania obrazu - co może sugerować właśnie takie proste tłumaczenie.
zresztą dam głowę że często używamy wielu wyrażeń utworzonych właśnie w ten sposób - tylko już zadomowionych w języku.
i tak btw.
kiedyś klisza oznaczała materiał światłoczuły na szkle. to co dziś wychodzi z użycia i jest określane kliszą to tak naprawdę błona. :wink:

potoczne znaczenie zmieniło sens słowa. i pewnie kiedyś też fotograficy się zżymali na amatorów nieodróżniających kliszy od błony.

maziek - Sob 26 Wrz, 2009

Komor nie wiem, ale przypuszczam, że to jednak mogło być "nasze" bo sportretować kogoś lub coś (namalować obraz) też mówiło się "zdjąć". Witkacy zdjął mnie.

Kiedyś raczej była tendencja konserwatywna, żeby nazywać nowe rzeczy za pomocą starych słów, a dziś jest raczej odwrotnie. Ku memu ubolewniu te nowe słowa nie sa polskimi neologizmami, tylko kalkami językowymi.

Mamy całkiem dużo neologizmów, które sie przyjęły a zostały celowo wymyślone, aby nie importować obcych słów. Czołg np. (a w wielu krajach przyswojono "tank" - co ciekawe u nas też były tankietki!).

Pamiętam taki kawałek z "Okrętu" Lothara Buchheima (cytata z pamięci). Na Ubocie byla funkcja "palacz silników Diesla" (co jeszcze jako tako można przełknąć) i "palacz silników elektrycznych" - co już kompletnie odlatuje :) . Wszystko w nadmiarze szkodzi :mrgreen: .

wlodekbar - Sob 26 Wrz, 2009

[quote="hijax_pl"]Przykład z jednego z wywiadów prof Bralczyka: słowa takie jak burmistrz czy wójt wyciągnęliśmy ze starych, zapomnianych słowników. Dla młodzieży te słowa funkcjonują "od zawsze". Język zmieniał się, zmienia się i będzie się zmieniać.

Nie jest powiedziane że pokolenia muszą operować tym samym językiem. Tak samo jest za zapożyczeniami. Są poprawne o ile wszyscy je rozumieją tak samo. I będą wprowadzane do języka nowe słowa, bo technika idzie cały czas do przodu - cały czas pojawiają się nowe rozwiązania techniczne, nowe urządzenia, które trzeba przecież jakoś określić.[/quote

No pewnie.
Rada Jezyka Polskiego to nie wszystko. Zmieenia sie swiat, zmienia sie Polska, zmienia sie generalna umowa spoleczna, zmieniaja sie obyczaje, mody i wiele wiele innych czynnikow. I w tym zmienia sie jezyk. Jeszcze do niedawna nie mozna bylo mowic Mi sie wydaje, bo poprawna forma bylo Mnie sie wydaje. Ibecnie zdaje sie RJP zaakceptowala owo Mi.

Allan - Sob 26 Wrz, 2009

To samo co kiedys ze 25 lat temu forma rekami i oczami byla oficjalnie niepoprawna
Mowilo sie oczyma i rekoma. Tak mnie uczono w podstawowce.
Krazymy wokol tematu glownego ale ciagle zostaje nie rozwiazany problem watku tematu
czyli - nowo-mowa w fotografi.
Chyba wiem gdzie jest pies pogrzebany i sprobuje to wykazac (troche dowodow).
Kazda grupa zawodowa ma swoj specyficzny jezyk, slang ktory uzywa w pracy lub wspolpracy z innymi ludzmi z branzy.
Najbardziej hermetycznymi branzami sa branze artystyczne czyli
muzycy, kompozytorzy, aktorzy, malarze, fotograficy, filmowcy itd
Do branzy muzycznej naleze praktycznie od dziecinstwa bo kazdy, dalszy i blizszy czlonek rodziny mial cos wspolnego z muzyka.
Zanim wiec zaczalem to robic zawodowo bylem juz gleboko w temacie.
Jezyk ktorego uzywalismy byl znany, akceptowany i uzywany tylko wewnatrz naszej grupy. To byl jezyk bardzo uzyteczny, skroty myslowe, kwintesencje pewnych mysli
pomagajace nam w pracy w studiu nagran czy na scenie
Musialo minac dopiero 20 lat opoznienia abym zaczal slyszec te terminy na "miescie" a wyszly one od nas.
I tu wracamy do sedna sprawy - focenie jest to hybryda ktora nigdy nie wyszla z wewnetrznego jezyka branzy, przyszla z zewnatrz.
Dlatego jest przyjmowana z tak mieszanymi reakcjami i nie sadze aby przyjela sie w branzy bo to slowo nic nie wnosi, jest nie przydatne, nie jest skrotem myslowym, nie pomaga w pracy.

[ Dodano: Nie 27 Wrz, 2009 17:34 ]
O wlasnie, i to jest przyklad o czym pisalem w poprawkach i pomyslach do dzialania forum.
Napisalem powyzszy post ponad 24 godziny temu ale musialem sie spieszyc bo oczywiscie mialem tylko 60 minut na korekcje mojego postu :mrgreen:

[ Dodano: Nie 27 Wrz, 2009 17:37 ]
I nastepna sprawa. Dodalem przed chwila pare zdan ktore "wpadly" w moj post z dnia poprzedniego i na ten tekst to juz w ogole nie mialem szans na korekcje bo zostal
utopiony w poscie z dnia poprzedniego.
Czy nie powinniscie tego poprawic? taka tylko dygresja. Zyc sie z tym da ale....

elijah - Czw 15 Paź, 2009

Jaad75,
kwestia oceny tego co brzmi dobrze, a co nie to sprawa bardzo indywidualna. Pare miesięcy temu koleżanka wybuchła wściekłością jak wulkan, bo w geście aprobaty rzuciłem do niej - zupełnie bez jakiejkolwiek złośliwości - "good girl"

Ech, kobiety ;)

Natomiast pozytywnie zaskoczyło mnie, co pisałeś na początku o wymarciu języków narodowych - jak dotychczas nie poznałem jeszcze nikogo, kto chciałby - jak i ja - aby cała planeta mówiła wyłącznie po angielsku :)

Natomiast dla purystów językowych proponuję zajrzeć na tą stronę - forum Optyczne w wersji dla 13-latków ;)

http://amanda.macbre.net/s/forum.optyczne.pl

albo i strona główna:

http://amanda.macbre.net/s/www.optyczne.pl

hehe :)

MasterB - Czw 15 Paź, 2009

elijah napisał/a:
Jaad75,
kwestia oceny tego co brzmi dobrze, a co nie to sprawa bardzo indywidualna. Pare miesięcy temu koleżanka wybuchła wściekłością jak wulkan, bo w geście aprobaty rzuciłem do niej - zupełnie bez jakiejkolwiek złośliwości - "good girl"

Ech, kobiety ;)


No się nie dziwię, good girl to mawiałem do mojego psa (suki) jak grzecznie aportowała patyk :lol:

RB - Czw 15 Paź, 2009

elijah napisał/a:
jak dotychczas nie poznałem jeszcze nikogo, kto chciałby - jak i ja - aby cała planeta mówiła wyłącznie po angielsku :)


Eee, już szybciej po mandaryńsku

edmun - Czw 15 Paź, 2009

nie jestem za totalitaryzmem ale wprowadzenie jednego języka na świecie to spełnienie marzeń. szkoda tylko że nie wykonalne pod względem przetrwania języka kiedy ludzie są tak rozsiani po świecie
jaad75 - Czw 15 Paź, 2009

To było niewykonalne kiedyś... Wydaje mi się, że przy obecnej prędkości przepływu informacji taka wizja jest najzupełniej realna, bo używanie jednego języka jest po prostu wygodniejsze.
marcin-vlc - Czw 15 Paź, 2009

Nie chodzi raczej o przeplyw informacji, sa nacje, ktore za nic w swiecie nie przestana uzywac swojego jezyka, dla niektorych to po prostu jak obelga, ze w ich kraju nie mowisz w ich jezyku.
jaad75 - Czw 15 Paź, 2009

I pewnie ludzie Ci nie używają anglojęzycznych stron internetowych poszukując informacji i założenia nie chcą wymieniać doświadczeń z osobami z innych krajów?... :smile:
Monastor - Czw 15 Paź, 2009

Cytat:
I pewnie ludzie Ci nie używają anglojęzycznych stron internetowych poszukując informacji i założenia nie chcą wymieniać doświadczeń z osobami z innych krajów?... :smile:

Nie ma problemu... o ile ludzie z zagranicy nauczą się ich języka, bo czemu to oni mieliby się wysilić :)

hijax_pl - Czw 15 Paź, 2009

Język jest dziedzictwem narodowym na tyle istotnym że Unesco już od jakiegoś czasu patronuje ochronie języków zagrożonych wyginięciem.

A co do angielskiego i mandaryńskiego - wg publikacji Unesco z 2008 roku najpopularniejsze języki świata to: chiński (1 170 mln osób), angielski (1 135 mln), hiszpański (450 mln), hindi (400 mln) i arabski (350 mln) - można więc powiedzieć że przewaga chińczyków jest... znikoma :)

jaad75 - Czw 15 Paź, 2009

hijax_pl napisał/a:
można więc powiedzieć że przewaga chińczyków jest... znikoma :)
Dodatkowo, znacznie więcej chińczyków mówi po angielsku, niż nie-chińczyków po chińsku... Zresztą chińczycy często sami ze sobą się nie dogadują jeśli mówią różnym dialektem.
mnich - Czw 15 Paź, 2009

edmun napisał/a:
jednego języka na świecie to spełnienie marzeń

jaad75 napisał/a:
bo używanie jednego języka jest po prostu wygodniejsze.


Fotografia już wam nie starcza?
;)

skasowany - Czw 15 Paź, 2009

jaad75 napisał/a:
Zresztą chińczycy często sami ze sobą się nie dogadują jeśli mówią różnym dialektem.


I Szwajcarzy i Polacy też :wink:

jaad75 - Czw 15 Paź, 2009

Ruslan napisał/a:
i Polacy też :wink:
Ale nie spotkałem się z sytuacją, żeby dwóch mówiących różnymi dialektami Polaków musiało używać angielskiego, by porozumieć się między sobą, a w przypadku Chińczyków mówiących po kantońsku i mandaryńsku tak bywa...
Jesienny - Czw 15 Paź, 2009

Bycie dwujęzycznym OK, ale zubażać świat o tę cudowną różnorodność dźwięków brrr okropność ;)
edmun - Czw 15 Paź, 2009

jaad75 napisał/a:
a w przypadku Chińczyków mówiących po kantońsku i mandaryńsku tak bywa...

dokładnie. nawet byłem świadkiem jak przy stole rodzina zaczęła się kłócić jak wymawia się imię

czemu nierealne ?
bo różne języki powstały przez wieki wieki. a nawet gdybyśmy używali jednego - to okazałoby się, że ze względu na niemobilność dużej rzeczy ludzi tworzą się różne dialekty, które prowadzą do tworzenia się nowych języków

jaad75 - Czw 15 Paź, 2009

edmun napisał/a:
czemu nierealne ?
bo różne języki powstały przez wieki wieki. a nawet gdybyśmy używali jednego - to okazałoby się, że ze względu na niemobilność dużej rzeczy ludzi tworzą się różne dialekty, które prowadzą do tworzenia się nowych języków
Ale zauważ, że obecnie mamy doczynienia z sytuacją odwrotną - język się unifikuje i wiele nowych słów brzmi niemal tak samo, a szybkość wymiany informacji powoduje, że wcale nie trzeba być mobilnym w sensie fizycznym, by mieć kontakt z innymi przedstawicielami homo sapiens w dowolnym miejscu na ziemi.
hijax_pl - Czw 15 Paź, 2009

jaad75 napisał/a:
[Ale nie spotkałem się z sytuacją, żeby dwóch mówiących różnymi dialektami Polaków musiało używać angielskiego, by porozumieć się między sobą, a w przypadku Chińczyków mówiących po kantońsku i mandaryńsku tak bywa...


Chińczycy się dogadają... pisząc. Bo różna jest tylko wymowa ;)

jaad75 - Czw 15 Paź, 2009

hijax_pl napisał/a:
Chińczycy się dogadają... pisząc. Bo różna jest tylko wymowa ;)
Tak było do czasów Mao... Poza tym ciężko się pisze np. telefonując... :smile:
hijax_pl - Czw 15 Paź, 2009

A właśnie... jak sobie Chińczycy radzą z SMS'ami? :)
edmun - Czw 15 Paź, 2009

jaad75 napisał/a:
język się unifikuje i wiele nowych słów brzmi niemal tak samo, a szybkość wymiany informacji powoduje, że wcale nie trzeba być mobilnym w sensie fizycznym

po czym zacznie to działać w drugą stronę

hijax_pl napisał/a:
jak sobie Chińczycy radzą z SMS'ami?

nie wiem jak to wytłumaczyć, ale oni piszą znaczkami tak jak w wymowie. kiedy miałem telefon Chińczyka przed oczami, to pierwsze co - miałem problemy żeby w ogóle zrozumieć krzaczki, a później dowiedziałem się, że u nich o wiele trudniej jest napisać SMS'a, bo jeden błąd krzaczkowy - zmienia sens zdania.
np. lubię Cię wujku
a lubię Cię CH**jku

[ Dodano: Czw 15 Paź, 2009 18:27 ]
przykład może dobitny, ale tak niestety u nich jest, czasami największe bitwy właśnie polegają na tym, że minęli się z tłumaczeniem i wymową

elijah - Czw 15 Paź, 2009

wydaje mi się, że unifikacja języka już następuje.

co prawda oficjalne statystyki Unesco podaja, że j. angielski jest w tyle za chińskim (domyślam się że chodzi o mandaryński), niemniej wydaje mi się, że ta liczba jest podawana tylko i wylacznie dla osob urodzonych i poslugujacych sie danym jezykiem jako ojczystym.

tymczasem, liczby osob, ktore potrafia sie poslugiwac innymi jezykami sie nie podaje - zreszta nie byloby to mozliwe. w praktyce jednak j. angielski staje sie niezwykle dominujacym, w takich krajach skandynawskich czy tez Belgii/Holandii doslownie sciagasz faceta z traktora i gadasz z nim bez klopotu po angielsku. bedac tam nawet przestawalem sie pytac, czy ktos mowi po angielsku, tylko od razu przechodzilem do rzeczy :) z podrozy po roznych miejscach na swiecie mam podobne wrazenia - praktycznie wszedzie mozna dogadywac sie w j. angielskim, nawet z leniwymi Wlochami z poludnia ;)

i pewnie jezyki narodowe nie wymrą, ale za 100-200 lat posługiwanie sie angielskim bedzie czyms tak oczywistym jak umiejetnosc korzystania ze szczoteczki do zebow ;)

goltar - Czw 15 Paź, 2009

A ja po wizycie w Chinach mam odczucie że za 100 lat to wszyscy będziemy mówili po chińsku :twisted: :evil:
Allan - Czw 15 Paź, 2009

Nie wiem jeszcze czy niestety czy stety ale swiat idzie w tym kierunku.
Moze jeszcze nie za 100 czy 200 ale za powiedzmy 1500 lat bedzie to co
od dawna przeczuwam. Moje pra-pra-pra....wnuczki beda "obywatelami Ziemi"
Jeszcze mamy granice polityczne ale granice gospodarcze sa juz inne.
To jest akurat zaleta bo chyba nikomu na tym nie zalezy aby bombardowac swoje wlasne fabryki na przyklad.
To co przewiduje;
Wpierw pojda "out" granice, juz ich prawie niema w Europie a to jest
dopiero poczatek, potem jezyki. Angielski zostanie jako ten ktory wytrzymal probe czasu,
Gorzej bedzie z mentalnoscia ludzi, ale pamietajcie o tym ze ludzie caly czas i coraz
wiecej podrozuja, miksuja sie ze soba, mieszaja rasy, narodowosci, wiec to jest
kwestia czasu.
Na samym koncu (z tym ze to juz wezmie troche wiecej czasu) zostanie tez jedna, wypadkowa rasa na Ziemi
To jest punkt docelowy, do tego swiat dazy, nie za naszych czasow wprawdzie ale to jest proces nieunikniony.
Czyli reasumujac: 1. Obywatelstwo - Ziemianin, 2. Jezyk Ziemianski (angielski)
3. Rasa - Ziemska.
Ja naprawde nie napisalem nowelki science fiction, to nie jest smieszne, taka jest nasza
przyszlosc bo wszystkie znaki na Ziemi i Niebie na to wskazuja
Ale najgorsze z tego wszystkiego bedzie to ze jak juz minie sporo czasu i wiek 21 bedzie
nalezal do historii starozytnej uczniowie beda dostawali "paly" za to ze nie potrafili wymienic
przynajmniej 5-ciu panstw nalezacych do Europy. A jeszcze pozniej...pierwsze 5 tysiecy
lat historii Ziemi od czasow Chrystusa bedzie omowione na 1 lekcji historii, tak jak my uczylismy sie
o czasach Neandertalczyka....... - to mnie troche teraz juz przeraza....

skasowany - Pią 16 Paź, 2009

Za czasów imperium rzymskiego obywatele też mieli podobne odczucia jak Wy teraz, potem jeszcze wielokrotnie w historii o tym wspominano... :wink: Nie przesadzajcie :wink:
jaad75 - Pią 16 Paź, 2009

Cytat:
Za czasów imperium rzymskiego obywatele też mieli podobne odczucia jak Wy teraz, potem jeszcze wielokrotnie w historii o tym wspominano... :wink: Nie przesadzajcie :wink:
Tylko, że za czasów Imperium Rzymskiego wiadomość z jednego jego końca do drugiego docierała czasem w kilka/kilkanaście tygodni, a obecnie w ciągu sekund jest w stanie dotrzeć do dowolnego miejsca na Ziemi... Jest potrzeba by był to zunifikowany i zrozumiały przekaz...
skasowany - Pią 16 Paź, 2009

jaad75, zgadza się. Ale na początku XX wieku nie śniło się najtęższym umysłom o tym co możemy teraz mieć na co dzień :wink: Co nas czeka za 100, 200 czy 1500 lat.....
Szkoda 2 sekund naszego krótkiego życia na zastanawianie się nad tym :wink:

elijah - Pią 16 Paź, 2009

Goltar, faktycznie przebywając w Chinach można odnieść takie wrażenie, hehe, niemniej i tam coraz więcej ludzi mówi po angielsku. Moi znajomi robiący interesy z Chińczykami korzystają tylko i wyłącznie z angielskiego, ba, nawet na okazję przyjazdu mojego przyjaciela do Chin witający go reprezentant nauczył się kilku słów po polsku :)

Allan,
ja jestem jak najbardziej za ideą jednego państwa. Pomijając już korzyści doczesne typu możliwość podróżowania po Europie bez ograniczeń, mało osób zdaje sobie sprawę z aspektu historycznego - jedna Unia w Europie oznacza, że obecnie mamy NAJDŁUŻSZY OKRES BEZ WOJEN w historii tego kontynentu (pomijam tutaj wewnętrzne konflikty zbrojne w Rosji czy byłej Jugosławii). Co więcej jedno ogólnoświatowe państwo oznacza zredukowanie nakładów na zbrojenia - bo z kim wówczas walczyć? Poniżej mała kalkulacja uświadamiająca, ile kasy MARNUJEMY jako ludzkość na narzędzia do wzajemnego mordowania.

Ogólnoświatowy budżet na zbrojenia to $1,46 TRYLIONA dolarów (tj. 1,460,000,000,000 dolarów - to nie pomyłka), co w przeliczeniu oznacza - jako że jest to forum fotograficzne ;) - mniej więcej równowartość 365 milionów lustrzanek Nikon D700 wraz z obiektywem Nikkor 24-70/f2.8 ;)

Wiesz, jeśli sobie uświadomimy, że rocznie wydajemy równowartość 365 milionów lustrzanek na sprzęt służący mordowaniu ludzi i potężny na tyle, że może z całej planety uczynić jedną wielką pustynię, to wiesz, ja jestem jak najbardziej za tym, żeby istniało tylko jedno państwo - i żeby ludzie raczej robili zdjęcia (czy nawet "focili") niż się zabijali :)

Allan - Pią 16 Paź, 2009

Zabijania niestety nie unikniemy bo zawsze sie jakis konflikt znajdzie.
Zawsze jakas grupa, gang, mafia, serial killer, czy zwykly zabojca
ale tak jak wspomniales nie bedzie to masowy mord.
Sadze natomiast ze w parze z rozwojem cywilizacji moze sie stac to o czym pisal
S. Lem w ksiazce "Powrot z gwiazd" Ludzie beda mieli wykorzeniona agresje
albo przynajmniej zakodowany "stop" przed zabijaniem w genach, i to juz mi sie mniej podoba,
to znaczy aby byc dobrze zrozumianym, nie podoba mi sie ingerencja w przyrode, nature
Jestem jak najbardziej za technologia i wykorzystaniem natury ale nie za poprawianiem jej bo
to sie moze zle skonczyc (a przynajmniej jeszcze nie teraz, za malo jeszcze wiemy aby ryzykowac takie zabawy)

Usjwo - Pią 16 Paź, 2009

hijax_pl napisał/a:

najpopularniejsze języki świata to: chiński (1 170 mln osób), angielski (1 135 mln)... :)


goltar napisał/a:

A ja po wizycie w Chinach mam odczucie że za 100 lat to wszyscy będziemy mówili po chińsku


To juz nas nie bedzie dotyczyc, ale na wszelki wypadek moje dzieci ucza sie obu :grin:

edmun napisał/a:

a później dowiedziałem się, że u nich o wiele trudniej jest napisać SMS'a,


Sa dwa sposoby (chyba) jeden to pinyin, gdzie piszemy "normalnie" i potem tlumaczone jest to na krzaczki - to sposob dal bialasow :mrgreen:
Drugim wybierasz "storki-pociagniecia" (kazdy znak uproszczonego chinskiego mozna przedstawic za pomoca zdefiniowanych pociagniec) i slownik podpowiada Ci zanki.

edmun napisał/a:

bo jeden błąd krzaczkowy - zmienia sens zdania.
np. lubię Cię wujku
a lubię Cię CH**jku


Taaa... mow mi wuju tylko nie przekrecaj :wink: :mrgreen:

O wiele bardziej "niebezpieczne' jest to w mowie, poniewaz znczenie slow zmienia sie w zaleznosci od tonu (jest ich 5) z jakim go wypowiadasz.

elijah napisał/a:
Co więcej jedno ogólnoświatowe państwo oznacza zredukowanie nakładów na zbrojenia - bo z kim wówczas walczyć? Poniżej mała kalkulacja uświadamiająca, ile kasy MARNUJEMY jako ludzkość na narzędzia do wzajemnego mordowania.


Nie zauwazyles ze przez ostatnie tysiaclecia to wlasnie wojny stymulowaly postep cywilizacyjno-techniczny.

Co do jednego jezyka, to faktycznie angielski jest tu przodujacym w tym wyscigu pomimo wiekszej ilosci mowiacych po mandarynsku, ale nie sadze zeby tak sie stalo. W koncu w starozytnym Rzymie tez moglo wydawac sie ze lacina wyprze wszystkie inne jezyki. Niestety jak pokazuje historia kazda cywilizacja porusza sie po sinusidzie i w pewnym momecie zaczyna sie jazda w dol. Tak tez bedzie pewnie z cywilizacja tzw. zachodnia. Gorny "peak" mamy juz chyba za soba, ale nie ma sie co martwic do konca naszego zycia chyba jeszcze wytrzyma.

skasowany - Pią 16 Paź, 2009

elijah napisał/a:

jedna Unia w Europie oznacza, że obecnie mamy NAJDŁUŻSZY OKRES BEZ WOJEN w historii tego kontynentu (pomijam tutaj wewnętrzne konflikty zbrojne w Rosji czy byłej Jugosławii)

Zejdź na ziemię! :wink: To ile osób musi zginąć, żeby była wojna??? Do ilu to jeszcze konflikty 'lokalne'?
elijah napisał/a:
Co więcej jedno ogólnoświatowe państwo oznacza zredukowanie nakładów na zbrojenia - bo z kim wówczas walczyć?

Nie wiem czy taki naiwny jesteś, czy co? Łączą się, bo razem są silniejsi, bo razem są w stanie skonstruować lepszą broń itd. :wink: Zredukowanie nakładów na zbrojenia... haha...

Wszystkie organizacje odpowiedzialne za światowe bezpieczeństwo mają teraz więcej roboty, niż kiedykolwiek od drugiej światowej! Nawet przy zimnej tak się nie wczuwali, bo dyplomacja mogła wtedy naprawę dużo. Teraz mamy zagrożenia, przy których dyplomację można sobie o kant dupska rozbić...

hijax_pl - Pią 16 Paź, 2009

Allan napisał/a:
Czyli reasumujac: 1. Obywatelstwo - Ziemianin, 2. Jezyk Ziemianski (angielski)
3. Rasa - Ziemska.


Trudno się z Toba nie zgodzić, ale .... tak już jest w filmach sf ;)

Erais - Pią 16 Paź, 2009

Z jednej strony piękna rzecz- świat bez wojen, a z drugiej niestety z czasem przestalibyśmy mieścić się na ziemi... i to by mogło później wyglądać w ten sposób: odgórny nakaz maksimum jedno dziecko w rodzinie, obowiązkowa eutanazja po 70ce :evil:
jaad75 - Pią 16 Paź, 2009

Erais napisał/a:
i to by mogło później wyglądać w ten sposób: odgórny nakaz maksimum jedno dziecko w rodzinie, obowiązkowa eutanazja po 70ce :evil:
Wolałbym sterylizację osób poniżej pewnego poziomu IQ... :twisted:
hijax_pl - Pią 16 Paź, 2009

jaad75 napisał/a:
Wolałbym sterylizację osób poniżej pewnego poziomu IQ...


Oraz wszystkich brzydkich co by świat był coraz piękniejszy ;)

jaad75 - Pią 16 Paź, 2009

Brzydota nie przeszkadza mi tak bardzo jak głupota... :smile:
hijax_pl - Pią 16 Paź, 2009

jaad75, true...
Erais - Pią 16 Paź, 2009

:lol: Przysłowie Chińskie: Gdyby głupota mogła boleć zewsząd rozlegałby się jęki :smile:
Allan - Pią 16 Paź, 2009

Einstein w jednym z wywiadow tak sie wyrazil:
-Sa dwa rodzaje nieskonczonosci, Wszechswiat i Ludzka glupota,
z tym ze co do tego pierwszego to do konca nie jestem pewien

A jesli chodzi o jezyki to nie mozecie tak rozwazac! Liczy sie w ilu panstwach
ludzie posluguja sie sprawnie tym jezykiem a nie ile ludzi mowi po Chinsku - w ten sposob mozemy powiedziec ze
"podstawowymi sztuccami na Ziemi sa paleczki"
a potem na drugim miejscu noz, widelec i lyzka.

[ Dodano: Pią 16 Paź, 2009 05:06 ]
Erais napisał/a:
Z jednej strony piękna rzecz- świat bez wojen, a z drugiej niestety z czasem przestalibyśmy mieścić się na ziemi... i to by mogło później wyglądać w ten sposób: odgórny nakaz maksimum jedno dziecko w rodzinie, obowiązkowa eutanazja po 70ce :evil:

Tym sie wlasnie rozni spoleczenstwo "dojrzale" od jaskiniowcow ktorymi jeszcze jestesmy
ze kazdy bierze indywidualna odpowiedzialnosc i podejmuje decyzje zgodne z interesami ogolu.
Poza tym gdybys sie urodzil kiedys w przyszlosci i od samego poczatku mialbys wpajane w dziecinstwie
ze powinienes miec tylko 1 dziecko aby zachowac balans populacji to nawet bys tego nie zauwazyl tylko postapil bys zgodnie z interesami spoleczenstwa

[ Dodano: Pią 16 Paź, 2009 05:15 ]
hijax_pl napisał/a:
Allan napisał/a:
Czyli reasumujac: 1. Obywatelstwo - Ziemianin, 2. Jezyk Ziemianski (angielski) 3. Rasa - Ziemska.

Trudno się z Toba nie zgodzić, ale .... tak już jest w filmach sf ;)

Jesli cos caly czas idzie, nawet bardzo wolno ale idzie to w koncu kiedys dojdzie bo nie mamy doczynienia z nieskonczonoscia czyli z nieskonczona iloscia ludzi wiec jest tylko kwestia czasu.
Trzeba tylko uruchomic takie mechanizmy jak analogia, dedukcja, wyobraznia :wink:

Erais - Pią 16 Paź, 2009

Allan napisał/a:
Tym sie wlasnie rozni spoleczenstwo "dojrzale" od jaskiniowcow ktorymi jeszcze jestesmy
ze kazdy bierze indywidualna odpowiedzialnosc i podejmuje decyzje zgodne z interesami ogolu.

Jeśli o mnie chodzi, to nadal wolę być osobna jednostką (powiedzmy aspołeczną :wink: ) Ale fakt faktem; w masie łatwiej, masa nie musi myśleć, idzie z prądem, masa jest posłuszna władzy, itd. tylko nie nazwałbym tego dojrzałością- raczej zanikiem półkul mózgowych :smile: , na indywidualność w masie też nie ma miejsca, a odpowiedzialność też zanika- w razie jakby co, odpowiedzialny jest dyktator (król, monarcha, firer), który kieruje masą. Fakt faktem gdybym się urodził w takim państwie, pewnie to bym już miał tak wpojone, że nawet by mi się nie śniło coś takiego jak indywidualność i własne decyzje- raczej rządziłyby mną reklamy telewizyjne i partyjne slogany :sad: Koszmarny świat rodem z "1984" Orwella :sad:

Allan - Pią 16 Paź, 2009

Tworzenie czarnych wizji jest tez domena science fiction.
Z punktu widzenia jaskiniowcow my juz jestesmy takim wlasnie Orwellowskim spoleczenstwem a jednak nie jest taki diabel straszny jak go maluja.
Czarne wizje sa naturalna reakcja strachu ludzkiego przed nowymi sytuacjami.
Wiekszosc z nas lubi stabilnosc, nie lubi zmian. Czlowiek sie przyzwyczaja do miejsc,
do prawa, do ludzi do pracy i broni sie jak moze przed zmianami.
Nie mylmy wiec pojec - wolnosci osobistej czy wolnosci w podejmowaniu decyzji a odpowiedzialnosci w stosunku do spoleczenstwa.
Kilka lat temu znana postac w swiecie polityki z dalekiego wschodu wypowiedziala sie tak:
Poziom i dojrzalosc spoleczenstwa mozna rozpoznac po tym jak traktuje swoje zwierzeta
a kulture mozna rozpoznac po stanie czystosci ubikacji publicznych.
Czy zastanawiales sie kiedys nad tym jak my odnosimy sie do bezdomnych psow na przyklad :twisted: i jak wygladaja szalety na dworcach :evil:
Nie musi byc Orwell, zacznijmy od takich prostych rzeczy.

Erais - Pią 16 Paź, 2009

Cytat:
Czy zastanawiales sie kiedys nad tym jak my odnosimy sie do bezdomnych psow na przyklad :twisted: i jak wygladaja szalety na dworcach :evil:

Jeśli patrzeć na te dwa czynniki, to niestety, kultura i higiena to nie u nas- a powiadam ci, że na dworcach toalety sa prześliczne, w porównaniu z tym co nieraz widuję w pracy, męska część załogi to jakieś 10, 15 osób i nie raz sie zastanawiam, czy ten dany osobnik (lub osobnicy) to samo robi w domu: żeby zasrać klapę i wysmarować g...nem kafelki :!: Smutne i prawdziwe...

Allan - Pią 16 Paź, 2009

Moze jakis psychiczny, albo ma taki fetish, malowanie po scianach :lol:
elijah - Pią 16 Paź, 2009

Usjwo
Cytat:
Nie zauwazyles ze przez ostatnie tysiaclecia to wlasnie wojny stymulowaly postep cywilizacyjno-techniczny.


To są mity. Podaj jakieś konkretne proszę przykłady - czym różniło się życie chłopa pańszczyźnianego w X i w XIII wieku na przykład? Przez tysiąclecia postęp technologiczny był marginalny i stan rzeczy odmieniła dopiero rewolucja przemysłowa w XVIII wieku, która ze zbrojeniami miała niewiele wspólnego. Skoro jesteśmy na forum fotograficznym, to wspomnę, że wynalezienie fotografii również nie miało nic wspólnego z wojnami. Tak samo, wynalezienie tranzystora, bez którego nie byłoby dzisiaj cyfrowych aparatów, również nie miało nic wspólego z wojskiem. Technologie powstawały - w większości przypadków - niezależnie i później dopiero były adoptowane i rozwijane przez wojsko. Poza tym, kwestia wykorzystania technologii do celów militarnych jest względna - równie dobrze zespoły inżynierów mogą pracować nad wynalazkami na potrzeby ludności. Problem tylko w tym, że przez tysiąclecia szacunek większości władców i decydentów do ludzkiego życia był... praktycznie żaden, dopiero ostatnie 200 lat znacznie odmieniło ten stan rzeczy. Lubię sobie żartować, że gdybym urodził się w XVI wieku na przykład to prawdopodobnie w wieku, jakim jestem (31) miałbym juz 11 dzieci i zbliżałbym się ku starości ;)


Ruslan... jestem na ziemii :)

Cytat:
To ile osób musi zginąć, żeby była wojna??? Do ilu to jeszcze konflikty 'lokalne'?


Nie chodziło mi o ilość osób, tylko o zaangażowanie dwóch państw w działania zbrojne przeciwko sobie. Od czasu II wojny światowej w Europie nie było sytuacji, gdzie walczyłyby przeciw sobie dwa państwa. I nawet nie wspominaj mi o wojnie w Czeczni, gdyż nie jest ona przez większość krajów świata uznawana za suwerenne państwo, lecz część Federacji Rosyjskiej. Podobnie w Jugosławii był to konflikt lokalny pomiędzy grupami etnicznymi. Jeśli chodzi Ci zaś o liczby - to w całych dwóch kilkuletnich wojnach czeczńskich zgineło mniej ludzi niż w ciągu 3 (słownie: TRZECH) dni dywanowych bombardowań Drezna w 1945 roku. O wydarzeniach typu Hiroszima, Nagasaki czy obozy koncentracyjne nawet nie wspominam. Więc chyba można uznać obecny czas za znacznie spokojniejszy, nieprawdaż? Tym bardziej, że w dzisiejszych czasach hasła typu "Zyskanie przestrzeni życiowej dla Niemców na Wschodzie" które napędzały nazizm w latach 30-tych nie miałyby zupełnie racji bytu.

Cytat:
Nie wiem czy taki naiwny jesteś, czy co? Łączą się, bo razem są silniejsi, bo razem są w stanie skonstruować lepszą broń itd. :wink: Zredukowanie nakładów na zbrojenia... haha...

Bracie, troche szacunku. Chyba nie zrozumiałeś, że rozmawiamy tutaj o HIPOTETYCZNYM scenariuszu, w którym mamy na ziemii JEDNO państwo. W takiej sytuacji z kim pozostaje walczyć? Do tłumienia powstań czy walki z terroryzmem wystarczyłaby 1/100 obecnych nakładów na zbrojenia, nie wspominając o tym, że broń atomowa nie byłaby już zupełnie potrzebna, jak i jakiekolwiek tarcze rakietowe. Oczywiście, póki co, jesteśmy zbyt prymitywni, egoistyczni, agresywni i zaślepieni, aby takie jednolite państwo stworzyć, mimo, że wszyscy jedziemy na tym samym wózku który nazywa się Ziemia.

Erais,
przeludnienie jest problemem w krajach rozwijających się - w krajach na wyższym poziomie rozwoju występuje tendencja do samoregulacji i w efekcie ciągle spada liczba urodzeń (poszukaj prognoz dot. zaludnienia w Europie na najbliższe 40-50 lat). Niestety, chory system ekonomiczny wymaga tego, aby rodziło się coraz więcej ludzi; temat jest zbyt szeroki aby to omawiać, niemniej chodzi o utrzymanie ciągłości wzrostu gospodarczego.

PS. Spodobało mi się to powiedzenie o jękach ;)

Allan,
póki co, zbyt mało wiemy o ludzkim genomie aby wykorzeniać agresję. Jeśli jednak to się uda, ja jestem pierwszy aby sobie to zaaplikować, choć w sumie nie jestem specjalnie agresywny ;) . Zresztą, sama agresja jest czymś niekorzystnym, nie tylko dla otoczenia, ale dla samego agresora. Człowiek jest bowiem istotą głęboko zależną od procesów psychicznych i silne emocje mają zwyczajnie manifestują się w ciele, poprzez zwiększone napięcie mięśniowe, zaburzenia trawienia, pracy serca, itd. Nie to forum aby to szczegółowo omawiać ;)

jaad75 - Pią 16 Paź, 2009

elijah napisał/a:
póki co, zbyt mało wiemy o ludzkim genomie aby wykorzeniać agresję.
Do tego nie trzeba manipulacji na poziomie genomu - wystarczy lobotomia... :razz:
Allan - Pią 16 Paź, 2009

Ja nie jestem zwolennikiem nieusuwania agresji tylko wyrazilem swoja obawe przed
experymentowaniem z ludzkimi genami na ludziach. Agresja czy inne zachowanie to juz jest psychika,
dziedzina najmniej znana ze wszystkich dziedzin nauki z prostej przyczyny,
bo jest to najmniej dochodowa dziedzina nauki.

edmun - Pią 16 Paź, 2009

jeśli cokolwiek mogę jeszcze wtrącić. o ile angielski w Chinach jest coraz bardziej popularny, to zdanie że można się tam porozumieć po angielsku bez problemu - jest już chyba przesadą. fakt - nastolatkowie i dzieci są uczone angielskiego - bo jest to ich przyszłością, ale komunikacja z firmą po angielsku polega dopiero wtedy, kiedy firma zainwestuje w osobę znającą dobrze angielski.

wizja jednego języka i braku granic jest realna, ale osobiście uważam że prędzej ta planeta się rozpadnie w przypadku III wojny, niż dojdzie do tak pięknego systemu.

na myśl przychodzą mi teraz takie tytuły jak Rok 1984, Equilibrium itp.

mavierk - Pią 16 Paź, 2009

jaad75 napisał/a:
Wolałbym sterylizację osób poniżej pewnego poziomu IQ... :twisted:
myślę, że byś się nie zmieścił :twisted:

edmun napisał/a:
o ile angielski w Chinach jest coraz bardziej popularny, to zdanie że można się tam porozumieć po angielsku bez problemu - jest już chyba przesadą. fakt - nastolatkowie i dzieci są uczone angielskiego - bo jest to ich przyszłością
co nie zmienia faktu, że istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo dogadania się w tym pogańskim języku na całym świecie, moim zdaniem, żeby móc dogadać się z 99% ludźmi na świecie wystarczy umieć Hiszpański i Angielski.. no i francuski, bo oni nie lubię się uczyć.
elijah - Sob 17 Paź, 2009

jaad75,
lobotomia, hehe... obawiam się tylko, że może osłabić też zapał do fotografowania :) ))

edmun,
no rzeczywiście, ze wszystkimi na świecie (jeszcze ;) po angielsku dogadać się nie można, ale w biznesie jest to język obowiązkowy. pracowałem w dużej korpo, która miała biura w blisko 100 krajach i oficjalnym firmowym językiem był angielski - bez tego praktycznie nie mozna bylo dostac sie do pracy. podobnie koledzy, ktorych znam i handlują z chinczykami, sciagajac od tasm klejących do potężnych konstrukcji do kilkudziesieciu tonowych wag samochodowych uzywaja tylko angielskiego...

prywatnie zas - impreza w Grecji - ja, kolezanka Polka, dziewczyna z Estonii, trzy Amerykanki, Kanadyjczyk, dwoch Greków, laska z Indonezji i Chinczyk. zgadnij w jakim języku się porozumiewaliśmy? ;)

obok angielskiego, nr 1 i hiszpanskiego (o dziwo mam wrazenie ze w Hiszpanii gorzej z angielskim niz we Francji) dorzucilbym jeszcze... rosyjski.
niby nie jest obowiazkowy, ale gdzie sie nie jedzie tam wszedzie pelno... fajnych Rosjanek ;)

allan,
ok, faktycznie, psychike znamy slabo, ale chyba nie chodzi tu o kwestie dochodow, bo np. na Prozac kasę już się trzepie i to zupełnie niemałą ;)

zaś odnośnie genetyki w zakresie ludzkiego genomu, to niestety obawiam sie, że żadne oficjalne zakazy tego nie powstrzymają...

Przyznam tez, ze wątek zainspirował mnie do działania - wczoraj wpadła mi w oko fajna Malezyjka, chyba będę musiał przedstawić jej program naprawy świata poprzez bezpośrednią wymianę materiału genetycznego - metodami klasycznymi, rzecz jasna ;)

Allan - Sob 17 Paź, 2009

Jesli chodzi o Francuzow to maja oni powod do nienawidzenia angielskiego zupelnie
z innych przyczyn niz reszta swiata.

Usjwo - Nie 18 Paź, 2009

mavierk napisał/a:
żeby móc dogadać się z 99% ludźmi na świecie wystarczy umieć Hiszpański i Angielski.. no i francuski, bo oni nie lubię się uczyć.


mavierk ales ty optymista :lol: . Tym stwierdzeniem to zniknales z 1/3 swiata, chociazby Europa wschodnia, Rosja no i oczywiscie nismiertelne Chiny, gdzie wydaje sie ze znaja angielski. Ale tak to moze wydawac sie w Sznghaju, Pekinie i moze jeszcze prau miastach, a i to wylacznie jak rozmawiasz w hotelach, na lotniskach i innych instytucjach zwiazancyh z turystyka lub biznesem.

Allan - Nie 18 Paź, 2009

Sytuacja w Europie wschodniej zmienia sie w blyskawicznym tempie i to jest kwestia
jednego pokolenia, moze dwoch. Mlodzi ludzie z tych krajow w wiekszosci znaja angielski,
starsi nie i nie chca sie go uczyc ale starsze pokolenie juz niedlugo odejdzie.
No i z nimi mozna sie jeszcze dogadac po rosyjsku.
Najbardziej "toporne" sa tej chwili kraje ameryki poludniowej, centralnej i Meksyk.
Tam sie nic nie zmienia. Przyjezdzajac nie znaja jednego slowa po angielsku, czy amerykansku jak kto woli.
Natomiast najbardziej tempi na brzmienie jezyka sa japonczycy, chinczycy no i... francuzi,
jesli juz nawet mowia po angielsku to i tak ciezko zrozumiec o co im chodzi
Hindusi sa tez nie za duzo lepsi w tej materii ale poprzez kolonie brytyjskie sa oswojeni
z angielskim i przynajmniej rozumieja co sie do nich mowi.
Jezyk hiszpanski przez jakis jeszcze czas utrzyma sie w rywalizacji z angielskim zwlaszcza
ze w szkolach jest traktowany oficjalnie jako drugi jezyk i nawet moje dzieci sie go ucza.
Ze wzgledu na wielka imigracje hiszpanski ma tez dofinansowanie rzadowe na nauke, kopie wszystkich dokumentow czy informacji.
Oczywiscie taka sytuacje jest w obu amerykach. Wydaje mi sie ze najwiekszym problemem po drugiej stronie oceanu sa
nadal Chiny gdzie tylko w wiekszych miastach angielski ma szanse dotrzec pod strzechy,
no i Chiny poprzez swoja populacje "oslabiaja" statystyki. Z drugiej strony jest to tylko
nadal duzy ale jeden kraj i to jest tylko kwestia czasu

skasowany - Nie 18 Paź, 2009

Allan, Ty się chyba nudzisz... :wink:
Allan - Nie 18 Paź, 2009

Nie, :grin: , Komunikacja, kontakt, rozmowy z ludzmi jest akurat czescia mojej pracy.
Tak sie akurat sklada ze pracuje dla firmy jako menadzer operacyjny na lotnisku
O'Hare juz bardzo dlugo i mam codziennie doczynienia z tysiacami ludzi z calego swiata
wiec nie musze prowadzic dodatkowych statystyk w czasie wolnym od pracy

elijah - Pon 19 Paź, 2009

Allan,
mam podobne wrażenie odnośnie j.angielskiego co i Ty. W Chinach bylem jedynie w Hong Kongu i Macau, ale i stamtad wrazenia pozytywne - w HK angielski jest urzędowym, ale Macau to była kolonia portugalska ale i tam bez problemu można było po angielsku. Jesli chodzi zaś o resztę kraju - to miałem obawy jeśli chodzi o komunikację, ale pewien młody Chińczyk zapewniał mnie, że w sumie nie powinienem się szczególnie martwić jeśli chodzi o podróżowanie, bo z angielskim tam nie zginę. Wierzę mu na słowo, bo chłopak spędził tam ponad 20 lat życia i chyba wie więcej niż ktokolwiek z nas ;) Co prawda zalecał komunikację głownie z młodymi ludźmi, co mnie specjalnie nie zaskoczyło, bo dość podobnie wygląda to w Polsce...

[ Dodano: Pon 19 Paź, 2009 00:09 ]
ps. a Francuzów to nawet nie skomentuję ;) - pytasz człowieka czy mówi po angielsku, następnie słyszysz tak, zadajesz pytanie a... odpowiedź po francusku ;) ech :)

i tak paru gości z rzędu postąpiło... nie do wiary ;) )) hehe

jeszcze lepszy był jednak koleś, którego pytam czy mówi po angielsku, on że nie po czym wyczekująco patrzy mi się w oczy. Lekko zbaraniałem, ale zadalem po sekundzie pytanie (po ang rzecz jasna) jak dojść do pewnego zamku, po czym facet zaprowadził mnie 50 metrów dalej i pokazując ręką i tłumacząc PO ANGIELSKU objaśnił, jak trafić do celu ;)

ech, Francuzi :lol:

Allan - Pon 19 Paź, 2009

Francuzi maja porachunki historyczne z Anglikami. Ich historia przypomina troche
nasza z Niemcami. Gdyby Anglia nie byla wyspa to bylo dokladnie jak u nas :wink:
No i drugi powod to jest to ze jeszcze na poczatku 20 wieku oba jezyki byly rownie popularne,
francuski byl bardziej jezykiem salonowym, wyzszych sfer.
Bardzo duzo starszych osob w Polsce go zna/znalo.
Moja babcia sp. jeszcze nim biegle wladala w latach 80tych
Z tym ze caly czas powoli tracil dystans do angielskiego i dzisiaj jest hen daleko w tyle.
Takze Francuzi maja kompleks w stosunku do jezyka angielskiego, wrecz genetycznie
zakodowana nienawisc

edmun - Pon 19 Paź, 2009

elijah napisał/a:
W Chinach bylem jedynie w Hong Kongu

a HongKong to nie osobne Państwo w Chinach ? :)

elijah - Wto 20 Paź, 2009

Wiesz, Chinczycy okreslaja sytuacje HK przy pomocy hasla - "jedno panstwo, dwa systemy". Oficjalnie status to "Specjalny Region Administracyjny".
HK posiada pewną autonomię, ale o wielu sprawach decydują tam Chiny.
Przekazanie HK do Chin miało miejsce coś pod koniec lat 90-tych, gdy wygasła Brytyjczykom dzierżawa terenu.

Usjwo - Wto 20 Paź, 2009

Ja sobie zartuje z moich chinskich kolegow. Jakie to Chiny jak ja moge jechac do HK bez wizy, a wy nie. :mrgreen:
elijah - Wto 20 Paź, 2009

Hehe, wiza do HK wydawana jest na granicy na podstawie paszportu UE i nic nie kosztuje, wiec to chyba zaden klopot ;)

Choc prawde mowiac, Chinczycy faktycznie moga miec inaczej, ale nie dziwi mnie to, skoro zarobki sa w HK kilka razy wyzsze niz w sasiadujacych prowincjach, wiec sporo jest nielegalnej imigracji.

Usjwo - Wto 20 Paź, 2009

elijah napisał/a:
Hehe, wiza do HK wydawana jest na granicy na podstawie paszportu UE i nic nie kosztuje, wiec to chyba zaden klopot ;)


O ile wiem wiekszosc Chinczykow z mainland'u paszportow UE nie posiada :mrgreen:
i dobrze niech tak zostanie.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group