|
forum.optyczne.pl
|
 |
Wolne tematy - Zdjęcia w pełnej rozdzielczości bez podpisów.
SylwekG - Nie 01 Sty, 2017 Temat postu: Zdjęcia w pełnej rozdzielczości bez podpisów. W dobie monitorów HD i 4K dziwi mnie fakt, że większość fotografów (także na tym forum) umieszcza zdjęcia w rozdzielczości max. 1024x768. Dlaczego ludzie boją się umieścić taką rozdzielczość jaką oferuję aparat, lub taką jaka pozostanie po ewentualnym wykadrowaniu.
Druga sprawa to obsesyjne wręcz podpisy i znaki wodne. Co one dają? I tak nikt nie ukradnie takiego zdjęcia.
Czy zna ktoś strony (polski) np gdzie można obejrzeć zdjęcia ślubne, przyrody, architektury w pełnych wymiarach? Wielu fotografów ślubnych chwali się tzw. wirtualnymi galeriami, jednak nikt nie chce udostępnić linku do nich. Jak zatem sprawdzić jakość zdjęć gdzie są umieszczane na stronie np. w rozdzielczości 800x600?
T.B. - Nie 01 Sty, 2017
Byłbym za tym, żeby to było 2048 na dłuższym boku. 1024 to na moim laptopie (całkiem przeciętnym na dzisiejsze czasy) połowa ekranu. Mechanizm forum potem powiększa takie zdjęcie i oczywiście przy tym powiększaniu psuje, bo jest to więcej niż 1:1.
Większe, wręcz w oryginalnej wielkości - a po co?
Przeciwko temu przemawia wszystko, od obawy o niecne wykorzystanie, poprzez zatykanie serwerów, do czasu ładowania.
SylwekG - Nie 01 Sty, 2017
2048 to rozsądny i optymalny wybór. To także max. jaki oferuje facebook. Dobrym przykładem są zdjęcia Jerzego Rajeckiego - znana strona na fb. to "Podlaskie Klimaty". Daje właśnie w takiej rozdzielczości fotki, ale co ciekawe nie dodaje żadnych podpisów. Dla mnie klasa sama w sobie. Zdjęcia niektóre naprawdę świetne.
Ps. Zastanawia mnie dlaczego darmowa Wikipedia i Wikimedia umożliwia wgrywanie zdjęć o wadze do 100MB.
Wojmistrz - Pon 02 Sty, 2017
SylwekG, regulamin forum ogranicza wielkość zdjęcia, a jak ktoś ma ochotę podzielić się fotą w pełnej rozdzielczości, to umieszcza link. Poza tym niby są czasy 4K, ja klientom daję fotki w 2160p a i mało kto chce większe.
Co do znaków wodnych, zasadniczo siara, ale jak już ci ktoś zakosi zdjęcie to lepiej to utrudniać niż ułatwiać, co nie?
Jak chcesz foty w pełnych wymiarach to szukaj na flickr.
komor - Sro 04 Sty, 2017
SylwekG napisał/a: | Zastanawia mnie dlaczego darmowa Wikipedia i Wikimedia umożliwia wgrywanie zdjęć o wadze do 100MB. |
Zastanawiasz się, czemu tak dużo, czy czemu tak mało? Wikipedia ma być darmowo dostępną encyklopedią i archiwum cyfrowym, więc umożliwia wrzucanie obszernych materiałów. Ale to zupełnie inny aspekt i problem, bo zdjęcia do Wiki muszą mieć status Public Domain lub licencję Creative Commons.
Co do ograniczeń na forum, to oczywiście temat poruszany był parokrotnie:
Wielkość zdjęć w dziale Nasze Zdjęcia.
Jak już Wojmistrz napisał, na Flickrze jest możliwość wrzucania zdjęć w pełnej rozdzielczości, z Flickra łatwo też linkować na forum, bo można pobrać gotowy kod dla forum. Czyli na forum masz rozmiar 1000px, a po kliknięciu zdjęcia przechodzisz na Flickra, gdzie dostępne są też większe rozdzielczości.
DarkRaptor - Sro 11 Sty, 2017
SylwekG napisał/a: | Druga sprawa to obsesyjne wręcz podpisy i znaki wodne. Co one dają? I tak nikt nie ukradnie takiego zdjęcia |
Zdziwiłbyś się. Kradną na potęgę i to mniejsze rozdzielczości. Kiedyś moją fotę 800x500px podpieprzyła prywatna, amerykańska mennica i wypuściła jako element serii pamiątkowych monet. Jeśli wrzucisz znak wodny, najlepiej trudno usuwalny, jest szansa, że przynajmniej osoba zainteresowana zakupem/publikacją dotrze do oryginalnego autora. Bez znaku wodnego masz "wolną amerykankę", bo fota zaczyna krążyć po sieci, po najróżniejszych serwisach, które jeszcze dodają swoje znaki wodne, coby nikt nie ukradł im już ukradzionego przez nie materiału... Dziś mało kto respektuje w sieci prawo autorskie.
Tutejszyn - Sro 11 Sty, 2017
DarkRaptor napisał/a: | Kiedyś moją fotę 800x500px podpieprzyła prywatna, amerykańska mennica i wypuściła jako element serii pamiątkowych monet. | To interesujące, choćby na sposób wykorzystania Twojego zdjęcia. Zapłacone, czy nie, to jest jakieś osiągnięcie. Mógłbyś się pochwalić zdjęciem i obrazem monety? Ciekawi mnie też, jak mozna rozpoznać fragment fotografii na malutkiej płaskorzeźbie.
DarkRaptor - Sro 11 Sty, 2017
Oryginalne zdjęcie i pierwotne źródło obrazka krążącego w sieci już bez podpisu...
http://dark-raptor.devian...rrrrr-116106663
I monetka, produkt już usunięty, więc mam go tylko na obrazkach
Tutejszyn - Sro 11 Sty, 2017
Faktycznie... Samo zdjęcie pierwsza klasa i trudno się dziwić, że akurat je buchnęli
SylwekG - Sob 14 Sty, 2017
Część zdjęć wiosek z mojej okolicy które wrzuciłem na Wikipedię zostało wykorzystane przez portale fotopolska i dioblina. Ten pierwszy dodaje nawet swoje loga i nie informuje kto jest autorem zdjęcia. Pytanie co straciłem? Nic!, gdyż sam chciałem się dzielić tą informacją. To samo dotyczy innych zdjęć - nie chcesz żeby ktoś wykorzystał zdjęcia, nie wrzucaj do netu.
DarkRaptor - Nie 29 Sty, 2017
SylwekG napisał/a: | (...)To samo dotyczy innych zdjęć - nie chcesz żeby ktoś wykorzystał zdjęcia, nie wrzucaj do netu. |
Dawno nie czytałem bardziej kuriozalnego i głupiego tekstu. Czyli z domu mam nie wychodzić, bo mogą mnie okraść? W końcu to moja wina, a nie złodzieja, że jest złodziejem... tak, pokrętna logika
viss - Nie 29 Sty, 2017
Normalna rzecza sa podpisy. Podpis nie jest magicznym runem chroniacym przed kradzieza. Chodzi o nakierowanie osoby, ktora to interesuje na autora zdjecia. Wiekszosc osob, ktore to robi najnormalniej liczy na jakis zysk. Wejscia na strony, lajki, kase itp.
Skad ludzie maja sie dowiedziec o ich tworczosci? Z ich dyskow? No nie. Najlepiej jest cos umiescic w necie. I warto je podpisac chocby dlatego, zeby osoba zainteresowana mogla sie skontaktowac.
Widzieliscie kiedys zdjecia promujace programy telewizyjne? Np. przyrodnicze BBC? Albo foty z planow filmowych, z planow seriali? Promujace produkcje filmowe? Sluzace do promocji produkcji filmowych? Kazda fota jest podpisana. Kazda fota jest opisana. Nie tylko w metatagach, ktore maja po kilkaset slow. Sa do kazdego zdjecia PDFy i tam jest wszystko opisane. Co wolno a co nie. Czy mozna odbic, kropowac, zmieniac kolory, wycinac osoby itd. Najczesicej nie. Dlaczego? Bo osoba, ktora zrobila zdjecie firmuje je swoim imieniem i nazwiskiem. To jest jej praca. Z niej jest rozliczana i ma do niej tez prawa wiec sie podpisuje.
Tutejszyn - Pon 30 Sty, 2017
viss napisał/a: | Normalna rzecza sa podpisy.(...) Skad ludzie maja sie dowiedziec o ich tworczosci? | Podpisy wcale nie są normalną rzeczą W większości przypadków są zwyczajnie obciachowe. Chyba chodzi o to, że wielcy artyści nie podpisują swoich zdjęć, a im fotograf mniejszy, tym większy ma podpis. Podpis niczemu nie służy, niszczy jedynie obraz. Jeśli oczekujesz zysku, to jest Exif do umieszczenia informacji o autorze. Zwykle też, kiedy publikujesz swoje zdjęcia, to publikujesz je w galerii, która sama w sobie identyfikuje autora. A jeśli fotografia zostanie skradziona... cóż wtedy trudno też spodziewać się jakiegokolwiek zysku...
viss - Wto 31 Sty, 2017
Chyba jednak mowisz o swoich odczuciach, wrazeniach, a nie o realiach
Tutejszyn - Wto 31 Sty, 2017
viss napisał/a: | Widzieliscie kiedys zdjecia promujace programy telewizyjne? Np. przyrodnicze BBC? Albo foty z planow filmowych, z planow seriali? Promujace produkcje filmowe? Sluzace do promocji produkcji filmowych? Kazda fota jest podpisana. | Realia, ale czy nasze forumowe?
viss napisał/a: | Wiekszosc osob, ktore to robi najnormalniej liczy na jakis zysk. Wejscia na strony, lajki, kase itp. | To są Twoje odczucia, czy realia? Mówisz "większość osób..." Czy to znaczy, że znasz tą większość, czy tylko tak sobie mówisz, co Ci się wydaje?
viss - Wto 31 Sty, 2017
Tak takie sa realia.
Dla przykladu. Ostatnio promowana seria z Daviden Attenborough, a wyprodukowana przez BBC, Planet Earth II. Kazde zdjecie bylo opisane w meta-tagach. Do kazdego zdjecia byl dokument, ktory mowil co mozna a co nie. Kazde zdjecie mialo byc podpisane, kto jest autorem. Kazde zdjecie w wersji niedrukowanej nie moglo byc wieksze niz 740 albo 720 px na dluzszym boku.
Przyklady moge mnozyc. To o czym mowie, to czesc mojej pracy.
Tutejszyn - Wto 31 Sty, 2017
Ja z kolei cały czas mówię, o użytkownikach forum, którzy często tutaj stawiają swoje pierwsze kroki. Do profesjonalnego poziomu jeszcze im daleko, ale strzegą praw do swoich pstryków, jakby były to cuda z dziurką. Nie krytykuję obrony swoich praw. Krytykuję przysłanianie fotografii zrobionych na spacerze podpisami, których jedyną rolą w tym momencie jest odebranie widzowi woli dalszego wgłębiania się w obraz.
viss - Wto 31 Sty, 2017
Nie ma to za bardzo znaczenia, bo cel tego podpisu wszedzie jest taki sam. Chodzi o nakierowanie osoby na autora. I takie tez jest jego prawo, moze sobie tam pisac co chce.
Ja teraz moglbym krytykowac te osoby, ktore na forach jakos czuja, ze jak nie wypowiedza sie na jakis temat to ziemia przestanie sie obracac. Ja wiem, ze bycie tzw. negatywnym odbiorca jest latwiejsze. Ale np. mnie to irytuje.
Tutejszyn - Wto 31 Sty, 2017
Nic na to nie poradzę.
viss - Wto 31 Sty, 2017
No chodzi o to, ze nie musisz. Ziemia nie przestanie sie obracac .
SylwekG - Pią 17 Lut, 2017
Ostatnio znalazłem interesujące mnie zdjęcie warszawskiej ulicy wykonane najprawdopodobniej z budynku Warsaw Spire - jeśli nie to proszę mnie poprawić. Zapytałem autorkę zdjęcia o możliwość obejrzenia zdjęcia - co odpowiedziała?
Najlepiej zacytuję moją korespondencję w całości:
"Ja:
Witam. Czy jest możliwość obejrzenia wybranych Pani zdjęć w pełnej rozdzielczości? Nie chodzi oczywiście o żadne wykorzystanie komercyjne. Proszę o odpowiedź. Pozdrawiam.
Blogusz.pl:
Dzień dobry, zdjęcia w pełnych rozdzielczościach można oglądać podczas wystaw, lub zamawiając wydruk na www.warsawgiftshop.com
Ja:
Witam. Mnie chodziło o JPEG lub Raw bezpośrednio z aparatu, bez jakiejkolwiek obróbki. Chodzi o jedno zdjęcie - Alei Jerozolimskich. Drugie pytanie - z którego dokładnie budynku zostało wykonane? Pozdrawiam.
Blogusz.pl:
Niestety nie ma takiej możliwości. Pliki w oryginalnych wielkościach przesyłam wyłącznie klientom, którzy wykupili licencję
Pozdrawiam również"
Chodzi dokładnie o to zdjęcie:
Mam pytanie do wszystkich fotografów: co autorka traci i czy żeby obejrzeć zdjęcie trzeba wykupować licencję?
janqseven - Pią 17 Lut, 2017
Jeśli chodzi o RAW to nikomu bym tego nie dawał za darmo, ani za pieniądze. Natomiast jestem przeciwnikiem podpisów na zdjęciach. To psuje odbiór. Pełna rozdzielczość za free? Pytanie po co ktoś tego chce. Bo do oglądania wystarczy mniejsza rozdzielczość. Są serwisy, na których setki osób publikują swoje fotki w pełnej rozdzielczości, nawet zezwalają na korzystanie niekomercyjne albo komercyjne. To nie jest tak że wszędzie ludzi się boją o swoje prace. Jak ktoś zabierze zdjęcie - to możne być postrzegane jako awans- łał mam takie foty że ludzie to biorą
Tutejszyn - Pią 17 Lut, 2017
SylwekG napisał/a: | Mam pytanie do wszystkich fotografów: co autorka traci i czy żeby obejrzeć zdjęcie trzeba wykupować licencję? | A co to znaczy obejrzeć? Przyjeżdżasz do właściciela zdjęcia do domu i oglądasz zdjęcie na ekranie? Bo jeśli "chcę pooglądać" to ma być "proszę mi wysłać oryginały, a najlepiej RAWy", to chyba każdy fotograf spuści Cię po brzytwie, nawet taki, który udostępnia swoje prace za darmo w serwisach stockowych. Fotografia fotografii nierówna. RAWy zwykłych pstryków można udostępnić, ale nie RAWy swoich prac, które prezentuje się publicznie, a tym bardziej tych, na które udziela się odpłatnie licencji. To chyba oczywiste.
SylwekG - Pią 17 Lut, 2017
Zadałem autorce pytanie o koszt licencji, zobaczymy co odpowie. Widać jednak, że warto samemu wykonać takie zdjęcie żeby można było umieścić je na Wikipedii. Ludzie są strasznie pazerni i nieżyczliwi. Nie chcą się dzielić swoją pasją. Nigdy tego nie rozumiałem - na Wikimedia Commons zawsze wrzucam zdjęcia bez podpisów w rozdzielczości jaką oferuje aparat (pomijam fakt kadrowania).
maziek - Pią 17 Lut, 2017
To że autorka ma (być może) pasję fotografowania to nie znaczy, że skoro z tego żyje (jak rozumiem) - to ma rozdawać całą swą robotę za darmo. Zwłaszcza, że w zasadzie i tak ją w części rozdaje, tyle że z pewnym ograniczeniem - w końcu dzięki temu mogłeś obejrzeć to zdjęcie i tu je wkleić.
SylwekG - Pią 17 Lut, 2017
maziek napisał/a: | To że autorka ma (być może) pasję fotografowania to nie znaczy, że skoro z tego żyje (jak rozumiem) - to ma rozdawać całą swą robotę za darmo. Zwłaszcza, że w zasadzie i tak ją w części rozdaje, tyle że z pewnym ograniczeniem - w końcu dzięki temu mogłeś obejrzeć to zdjęcie i tu je wkleić. |
Ok. To co można powiedzieć o człowieku o którym wcześniej pisałem - Jerzym Rajeckim, udostępniającym tysiące swoich zdjęć na fb w maksymalnej rozdzielczości oferowanej przez facebook i na dodatek bez podpisów? Ja z nim rozmawiałem - wszystko co udostępnia to robi z pasji, nikt mu za to nie płaci.
Ps. czy to są zwykłe pstryki?:
https://pl-pl.facebook.com/PodlaskieKlimaty/
TomPL2 - Pią 17 Lut, 2017
Kolego Sylwek, różne są pasje i każdy może być ekshibicjonistą, ale nie każdy chce. Czyżbyś był jednym z tych dzieci internetu, dla których wszystko powinno być dostępne i to darmo?
Tutejszyn - Pią 17 Lut, 2017
SylwekG, a co powiesz o sytuacji w której jedno prezentowane zdjęcie, to godziny pracy przy retuszu? Może inne pytanie... Czy zaprosisz do mieszkania każdego, tylko dlatego, że ten ktoś tego chce? Domyślam się, że nie. Jebak są ludzie, których prywatność jest totalnie wystawiona na widok publiczny, jak choćby Kim Kardashian...
maziek - Pią 17 Lut, 2017
@SylwekG - wolny wybór danego człowieka. O panu, o którym wspominasz można powiedzieć, że jest pod tym względem wspaniały - ale o osobach, które nie chcą rozdawać za darmo tego, z czego się utrzymują nie można powiedzieć nic złego. To chwalebne, jeśli piekarz rozdaje chleb za darmo, ale trudno mieć pretensje do piekarza, który chleb sprzedaje. Nawet, jeśli piecze go z pasji (zwłaszcza np. z pasji do pieniędzy - to oczywiście żarcik).
T.B. - Pią 17 Lut, 2017
Tutejszyn napisał/a: | Jebak są ludzie, |
Zdecydowanie
Usjwo - Pią 17 Lut, 2017
a co to za socjalistczne zapedy (zart, juz nie bede ). Zdjecie jest wlasnoscia fotografa. Moze jez sprzedac za million albo za 10zl, albo dac za darmo, albo skasowac. Nawet jak jego zrobienie nic by nie kosztowalo, oprocz nacisniecia spustu migawki.
Tutejszyn - Pią 17 Lut, 2017
T.B., no właśnie Błędem było kupienie tabletu z Androidem. Strasznie muszę się mocować z Androidową klawiaturą, przez którą piszę czasem takie buły. Nastepny tablet (o ile w ogóle) już tylko z Windowsem. Tam klawiatura praktycznie pisze za mnie.
Usjwo - Pią 17 Lut, 2017
Tutejszyn napisał/a: | już tylko z Windowsem. |
Android, Windows, OS, ewolucji nie da sie zawrocic
Tutejszyn - Pią 17 Lut, 2017
Postawiłem na ekosystem MS. Za jabłka dziękuję... choć szarlotki bym nie odmówił
DarkRaptor - Pią 17 Lut, 2017
SylwekG napisał/a: | Ludzie są strasznie pazerni i nieżyczliwi. Nie chcą się dzielić swoją pasją. Nigdy tego nie rozumiałem - na Wikimedia Commons zawsze wrzucam zdjęcia bez podpisów w rozdzielczości jaką oferuje aparat (pomijam fakt kadrowania). |
No właśnie. Wszystkie filmy powinny być za darmo, w minimum 4k, a nawet 256k! Książki też, najlepiej w każdym dostępnym formacie. Gry komputerowe oczywiście za nic, na ogólnodostępnych serwerach... raj
Pisanie o ludziach żyjących z pracy twórczej i chcących za coś wyżyć, kupić sobie sprzęt do focenia i postprocesingu, pojechać gdzieś aby robić zdjęcia, że są pazerni i nieżyczliwi jest moim zdaniem sporym nadużyciem.
kelvinpiotr - Pią 17 Lut, 2017
Kolego Sylwku, mógłbyś nam zdradzić czym zajmujesz się zawodowo , tzn z czego żyjesz i zarabiasz na swą egzystencję ? Może łatwiej będzie nam określić linię pomiędzy tym, a pasją o której piszesz.
PDamian - Sob 18 Lut, 2017
SylwekG napisał/a: | Ludzie są strasznie pazerni i nieżyczliwi. |
-a ty jesteś leniwy.
Rusz du... i sam zrób takie zdjęcie
zamiast wysuwać roszczenia klepiąc w domciu w klawiaturę.
Ciekawy kto z nas by chciał żeby znalazło się wielu ludzi wykonujących dokładnie taką samą pracę z której się utrzymujemy ale za darmo, bo to ich pasja.
SylwekG, zarabiasz na życie wykonując zawód, który nie jest twoją pasją?
SylwekG - Sob 18 Lut, 2017
Widzę, że nagonka jakaś się na moją osobę robi. Odpowiadam więc. Nie, praca moja nie ma nic wspólnego z robieniem zdjęć. Co do autorki zdjęcia to najpierw pisała, że trzeba wykupić licencję, jak zapytałem o cenę to zaczęła dopytywać o pole na którym byłoby wykorzystane. Odpowiedziałem, że na Wikipedii. To niestety nie podała ceny i stwierdziła, że nie sprzeda. Nie rozumiem takich ludzi - najpierw chcą pieniędzy, jak powiesz o co chodzi, to nie chcą ceny podać.
Co do zrobienia podobnego zdjęcia, owszem jeżeli uda mnie się wejść do budynku Warsaw Spire to na pewno zrobię i udostępnię je na Wikimedii - za darmo. Wyzwanie podjęte
Ps. Co stoi na przeszkodzie udostępnić zdjęcie i dalej zarabiać na sprzedaży wydruków tego zdjęcia? Ja poprosiłem tylko o sam plik jeszcze przed obróbką.
T.B. - Sob 18 Lut, 2017
SylwekG napisał/a: | Nie rozumiem takich ludzi - najpierw chcą pieniędzy, jak powiesz o co chodzi, to nie chcą ceny podać. |
Nie rozumiesz podstawowych zasad, a nie "takich ludzi".
Zdecyduj się - nie chce podać ceny, czy nie chce sprzedać? Bo to jest różnica, zwłaszcza dla niej, co do skutków.
Cytat: | poprosiłem tylko o sam plik jeszcze przed obróbką | Zabawne jest to Twoje "tylko".
Czy Ty nie rozumiesz słowa "nie", czy uważasz, że należy Ci się wszystko, co tylko sobie wymyślisz, a zwłaszcza cudza własność (nieważne - za darmo, czy za pieniądze)?
DarkRaptor - Sob 18 Lut, 2017
SylwekG napisał/a: | Widzę, że nagonka jakaś się na moją osobę robi. |
Nie nagonka, tylko wielu nie rozumie Twojego podejścia do pracy innych.
SylwekG napisał/a: | Co do autorki zdjęcia to najpierw pisała, że trzeba wykupić licencję, jak zapytałem o cenę to zaczęła dopytywać o pole na którym byłoby wykorzystane. Odpowiedziałem, że na Wikipedii. To niestety nie podała ceny i stwierdziła, że nie sprzeda. |
Prawo autora, który po wstępnym uzgodnieniu, gdy dowiaduje się, jakie dokładnie będą pola eksploatacji, może się na to nie zgodzić. I ma do tego święte prawo.
Miałem niedawno taką sytuację, że dostałem umowę z czasopisma, w którym kilka razy już publikowałem. Zdjęcia szły tylko z konkretnym artykułem i były powielane tylko jako jego część.
Pewnego dnia, gdy zmienił się wydawca, dostałem do kolejnego artykułu nową umowę, z której wynikało, że przekazuję wyłączne prawa majątkowe do publikacji zdjęć i to na wszelkich możliwych polach eksploatacji, również jako niezależnych utworów. Oczywiście się nie zgodziłem i wróciliśmy do pierwotnej formy umowy.
Każdy utwór, dzieło, jest początkowo własnością autora (oczywiście są wyjątki od tej reguły, ale nie o tym tu mowa). Może więc z nimi robić co chce. Jak chce rozdawać za darmo, jego sprawa i prawo. Jednak dlaczego ma do tego zmuszać innych?
SylwekG napisał/a: | Ps. Co stoi na przeszkodzie udostępnić zdjęcie i dalej zarabiać na sprzedaży wydruków tego zdjęcia? Ja poprosiłem tylko o sam plik jeszcze przed obróbką. |
Przy dzisiejszym zdziczeniu Internetu już widzę ludzi płacących autorowi za jego wydruki, kiedy mogą sobie sami druknąć fotę w Hi-resie z pliku we własnym domu. Pomijam, że takie foty, jeśli będą dobre, pewnie trafią pewnie cichaczem na różne produkty. Jak to się odbywa, nawet z małej miniaturki, pokazałem w tym wątku.
Jeśli chodzi o udostępnianie pojedynczej osobie. To kwestia zaufania.Tobie autorka nie zaufała. Mi zdarza się podsyłać foty, również do druku znajomym. Mam jednak gwarancję, że później to zdjęcie nigdzie nie wypłynie. Udostępniałem też wielokrotnie foty w hi-resie, bezpłatnie, do celów naukowych lub projektów społecznych. Tak więc wszystko zależy od kontekstu użycia materiałów i oczywiście chęci autora
PDamian - Sob 18 Lut, 2017
Materiały zawarte w Wikipedii są w domenie publicznej -czyli można je wykorzystywać bezpłatnie i dowolnie..
Dlaczego ktoś może nie chcieć żeby jego zdjęcie do publicznej domeny trafiło?
-bo jego wartość sprzedaży będzie wynosiła 0zł.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wikipedia:Zasoby_wolnodost%C4%99pne
-chciałeś bezpłatnie udostępnić nieswoje zdjęcie ludzkości.
SylwekG - Sob 18 Lut, 2017
Autorka nawet zasugerowała żebym sam takiego nie wykonywał:
Ja: Pozostaje samemu wykonać takie zdjęcie.
Ona: Nie, lepiej wymyślić coś swojego niż kopiować cudze
Pytanie: Czy jeśli ktoś wykona np. zdjęcie Pałacu Kultury po mnie to kopiuje mój pomysł, a ja czyjś poprzedni? Głupie i pokrętne rozumowanie.
T.B. - Sob 18 Lut, 2017
http://fotoblogia.pl/382,plagiat-czy-inspiracja
Natomiast jeśli chodzi o zdjęcia typu "Pałac Kultury", to ciesz się, że w Polsce jeszcze możesz robić takie zdjęcia za darmo.
maziek - Sob 18 Lut, 2017
SylwekG napisał/a: | Widzę, że nagonka jakaś się na moją osobę robi. Odpowiadam więc. Nie, praca moja nie ma nic wspólnego z robieniem zdjęć. | Jaka nagonka? Że x osób ma inne zdanie to nagonka? Praca? Pracujesz za pieniądze? Nie za darmo? A dlaczego to ?
Twoje prawo jak chcesz coś oddać za darmo. A innych prawo swego za darmo nie oddawać.
kelvinpiotr - Sob 18 Lut, 2017
SylwekG napisał/a: | Odpowiadam więc. Nie, praca moja nie ma nic wspólnego z robieniem zdjęć. |
Nie , nie odpowiadasz , zadałem konkretne pytanie o Twój zawód .
Ale ok , załóżmy, że jesteś kafelkarzem-glazurnikiem . Załóżmy że w miejscowości gdzie mieszkasz sąsiad z ulicy buduje dom i będzie potrzebował łazienkę. Przyszedł do ciebie abyś zrobił mu pracę za darmo, bo przecież potrafisz, a on chciałby mieć koniecznie tę łazienkę . Albo inaczej , budują ośrodek zdrowia i tam miałbyś wykonać za darmo kafelkowanie łazienki i korytarzy . Będą z tego korzystać wszyscy mieszkańcy z okolicy a Ty przecież to potrafisz . Zrób więc bez wynagrodzenia , przecież to Twoja filozofia pobierania czyjejś pracy ( w tym przypadku pracy zawodowego fotografa ) . Zgadzasz się na to ? Powinieneś , przecież chcesz aby tak postępowali inni zawodowcy . Co z tego , że cena za położenie 1m2 kafli to 50-150 zł . Ty powinieneś to robić za darmo.
[ Dodano: Sob 18 Lut, 2017 16:07 ]
SylwekG napisał/a: | Pytanie: Czy jeśli ktoś wykona np. zdjęcie Pałacu Kultury po mnie to kopiuje mój pomysł, a ja czyjś poprzedni? Głupie i pokrętne rozumowanie. |
Nie pokrętne , jeżeli staniesz przed Pałacem Kultury przed głównym wejsciem i podniesiesz aparat i tak go sfotografujesz jak setki , tysiące innych osób to nikogo nie kopiujesz . Jeżeli natomiast znajdziesz takie nietypowe miejsce i ujęcie jakiego jeszcze nikt przed tobą do tej pory nie zrobił , to kolejny fotografujący w ten sposób będzie kopistą . Lepiej jest wymyśleć coś swojego niż powielać cudze pomysły. Nie przynosi to po prostu chwały.
TS - Nie 19 Lut, 2017
SylwekG napisał/a: | Ona: Nie, lepiej wymyślić coś swojego niż kopiować cudze |
No ma rację, i wcale to nie jest trudne, choć czasochłonne. Trzeba dogadać się z zarządcą nieruchomości, może dozorcą, albo właścicielem lokalu na górnej kondygnacji, by udostępnił miejsce. Budynków jest masa, masz niemal gwarancję nietypowego ujęcia. Wystarczy tylko poprawna jakość techniczna - nie trzeba silić się na artyzm - i znajdzie się jakaś grupa zainteresowanych odbiorców, a o to przecież chodzi w fotografii w ogóle. Tak powstawały np. gigapanoramy, o których pisali na Optyczne parę lat temu.
Półtora roku temu był konkurs Fujifilm na zdjęcie masztu przy rondzie Babka. Wykombinowałem ujęcie z tych nowych bloków na poprzemysłowych terenach przy ul. Rydygiera, w tle było centrum Warszawy z PKiN, wszystko oświetlone zachodzącym słońcem, no ale nie udało mi się tam dostać,a teraz już nie mam czasu na włóczenie się po mieście w celu fotografowania.
Swoją drogą zaciekawiłeś mnie tematem na tyle, że dokładnie obejrzałem zdjęcia tej pani, bardzo mi się podobają, pewnie w dużej mierze dlatego, że rozpoznaję znane mi miejsca. Coś mi się widzi, że kupię na ścianę.
maziek - Nie 19 Lut, 2017
Nie wiem doprawdy, co złego w powtórzeniu ujęcia. Jak ktoś walczy w konkursach to jury tych konkursów może takie zdjęcie odrzucić, "bo takie już było". Dlaczego niby jak ktoś zrobił zdjęcie z danego miejsca to ktoś inny nie może zrobić drugiego z tego samego? Pojęcie plagiatu w fotografii wydaje mi się racjonalnie nie do zdefiniowania. To kwestia czysto uznaniowa, pompowana przez fotografów i ich wydawców oraz adwokatów dla łatwej kasy. Wciskając migawkę nabywa się wyłącznych praw do zdejmowanego widoku ? Fotograf ma prawa do zdjęcia, a nie do świata, który fotografuje.
T.B. - Nie 19 Lut, 2017
maziek napisał/a: | Wciskając migawkę nabywa się wyłącznych praw do zdejmowanego widoku ? |
Ja wiem, że w fotografii jest to słabe, ale..
Podstaw, Maziek, malarza w miejsce fotografa. No i ten malarz usadza się gdzieś, np. na rynku w Kazimierzu Dolnym, ale na wszelki wypadek stawia sobie przed nosem reprodukcję obrazu jakiegoś uznanego artysty i maluje dokładnie tak samo, bo pewność, że się sprzeda wtedy większa. I co wtedy? Plagiat, czy nie plagiat?
TS - Nie 19 Lut, 2017
maziek, nie chodzi (mi) o to czy plagiat, czy nie, ani w ogóle o kwestie prawne. Chodzi mi o to, by jakoś zaciekawić potencjalnych odbiorców zdjęcia. Jak zobaczę zdjęcie PKiN symetrycznie z drona wprost nad iglicą, to pewnie się zainteresuję, bo czegoś takiego nie widziałem. Ale obcokrajowiec może zaciekawić się perfekcyjnym technicznie kadrem z ziemi w zachodzącym słońcu - czyli czymś, co widuję często i nawet na to nie zerknę.
PDamian - Nie 19 Lut, 2017
http://x3.wykop.pl/cdn/c3...3At2GOyujvU.jpg Trochę brakuje.
[ Dodano: Nie 19 Lut, 2017 12:54 ]
Jest http://tnij.org/ztf0ro1
TS - Nie 19 Lut, 2017
Ciekawe, ale pole do popisu jeszcze zostaje
PDamian - Nie 19 Lut, 2017
Może cię zainteresuje http://www.archeolot.pl/blog/?p=3799
Dżozef - Nie 19 Lut, 2017
Każde zdjęcie można zrobić lepiej. Pewnie stąd to ordynarne słownictwo: kopiowanie, plagiat, kradzież intelektu itp.. Dla mnie to przejaw strachu z obawy że ktoś zrobi to lepiej.
Skoro znaną piosenkę taniej nagrać od nowa z nieznanym wykonawcą niż płacić chorą kasę dla gwiazdy to i znany widoczek taniej sfocić samemu. Nie wyobrażam sobie wieszania na ścianie zdjęć kupionych od takich przypadkowych "artystów".
PDamian - Nie 19 Lut, 2017
Bomba http://maciejmargas.com/
T.B. - Nie 19 Lut, 2017
TS napisał/a: | dokładnie obejrzałem zdjęcia tej pani, bardzo mi się podobają, |
Ja też obejrzałem zdjęcia tej pani - i bardzo mi się pani podoba
maziek - Nie 19 Lut, 2017
Plagiat jest wtedy, kiedy malarz kopiuje obraz drugiego malarza. W fotografii analogiem byłoby sfotografowanie cudzego zdjęcia. Twój przykład T.B. to jest bardzo dobry anty-przykład - więc co, jeden tylko widok z danego miejsca rynku KDnW jest OK a reszta to plagiaty ? Podkreślam, chodzi mi o definicje racjonalną (ścisłą). Uznaniowość to co innego. Mogę popatrzeć na zdjęcie i uznać, że to już było. Dla mnie to wówczas plagiat czy raczej naśladownictwo. Ale niekoniecznie dla autora tego zdjęcia.
T.B. - Nie 19 Lut, 2017
Napisałem "maluje dokładnie tak samo".
Oprócz słowa "plagiat" na salach sądowych pojawiają się też terminy "naśladownictwo niewolnicze" i "naśladownictwo pasożytnicze". Jeśli sąd uzna, że coś takiego miało miejsce i przyniosło szkodę skarżącemu, to nie ma żadnego znaczenia, czym to było dla autora zdjęcia (że nigdy w życiu, że nie widział, nie wiedział, a w ogóle, to widok jest państwowy).
[ Dodano: Nie 19 Lut, 2017 14:15 ]
Mówimy oczywiście o zdjęciach, z których jest robiony użytek publiczny, a zwłaszcza komercyjny. Do rodzinnego albumu, a może nawet do galerii optyczne.pl, można sobie fotografować ten umowny Pałac Kultury jak się chce i ile się chce.
SylwekG - Nie 19 Lut, 2017
Czyżby z tego samego miejsca ujęcie, tyle że na krótszej ogniskowej?
http://maciejmargas.com/w...10-1024x576.jpg
Tutejszyn - Nie 19 Lut, 2017
maziek napisał/a: | Plagiat jest wtedy, kiedy malarz kopiuje obraz drugiego malarza. W fotografii analogiem byłoby sfotografowanie cudzego zdjęcia. | Raczej nie... Plagiat to raczej naśladownictwo i potem wmawianie widzom, że pomysł jest autorski. Trudno wskazać granicę pomiędzy plagiatem, a twórczością inspirowaną dziełem kogoś innego. Oczywiście zawsze można też wpaść na dokładnie ten sam pomysł.
Oglądam bardzo dużo grafik i dostrzegam bardzo wiele podobnych prac, podobnych pomysłów i plagiatów.. Cholernie trudno być oryginalnym i chyba właśnie to tworzy człowieka prawdziwego artystę.
maziek - Nie 19 Lut, 2017
T.B. napisał/a: | Napisałem "maluje dokładnie tak samo". | No to kopiuje, sprawa jasna.
Tutejszyn, wiem, że "trudno wykazać różnicę" i dlatego pytam: jaka jest ściśle granica? W muzyce powiedzieli zdaje się, że to 4 takty. Jest to ścisłe. A w foto? A jeżeli ktoś zrobi podobne zdjęcie bo nie wiedział, że istnieje wcześniej zrobione takie samo - to plagiat? A jeśli ktoś zrobił wcześniej, ale nie opublikował - a kto inny później i zdobył nagrodę świata - to ten pierwszy jak opublikuje - to plagiatuje?
To zbieżne z tym co piszesz: plagiat wymaga świadomości plagiatowania, podobnie jak kłamstwo świadomości mówienia nieprawdy. Tylko powiedz tę subtelność jajogłowemu .
Tutejszyn - Nie 19 Lut, 2017
maziek napisał/a: | wiem, że "trudno wykazać różnicę" i dlatego pytam: jaka jest ściśle granica? | Myslę, że to trochę jak z definicją pornografii. Trudno zdefiniować co jeszcze jest inspiracją, a co już plagiatem, jednak każdy wie, co plagiatem jest. Często to wystarczy. Przecież nie są to spory, w których winnego kara się na gardle.
T.B. - Nie 19 Lut, 2017
To może odwróćmy sprawę - co nie jest plagiatem:
https://prakreacja.pl/5-sytuacji-plagiat/
Przy okazji muszę wycofać się z tego, że nieświadomość nie jest wytłumaczeniem. Musi być świadomość działania. Nasuwa się tylko od razu myśl, że każdy może tłumaczyć się nieświadomością - ale to już jest zmartwienie adwokatów.
kelvinpiotr - Nie 19 Lut, 2017
Przy fotografii tzw przestrzeni publicznej nie istnieje chyba coś takiego jak plagiat. Każdy może sfotografować coś w sposób który jest dostępny dla każdego. Nie kreuje obrazu i rzeczywistości , jest po prostu dokumentalistą . A tu trudno o plagiat.
maziek - Nie 19 Lut, 2017
T.B. - kiedy widzisz, nie musi być świadomości, jeśli jest ścisła definicja. W sensie prawnym. Dlatego pytam o ścisłość.
Tutejszyn - na jakiej zasadzie zakładasz, że w danym wypadku wszyscy tak samo zerojedynkowo uznają że plagiat (lub nie)? Sama nasza dyskusja wskazuje, że mogą być znaczne różnice.
T.B. - Nie 19 Lut, 2017
kelvinpiotr napisał/a: | Przy fotografii tzw przestrzeni publicznej nie istnieje chyba coś takiego jak plagiat. |
W paru krajach jest to już "plagiat inaczej", czyli ograniczona jest wolność panoramy. Naruszasz prawa, ale tego, kto tę przestrzeń wykreował. I zdaje się, ta zaraza ma zamiar się rozszerzać.
Tutejszyn - Nie 19 Lut, 2017
maziek napisał/a: | na jakiej zasadzie zakładasz, że w danym wypadku wszyscy tak samo zerojedynkowo uznają że plagiat (lub nie)? | Wcale nie zakładam i wcale nie wszyscy w jednym momencie (punkcie) muszą krzyknąć: plagiat! Plagiat jest jednak w otoczeniu jakiegoś punktu i to wystarczy. Sztuka to nie nauka ścisła. Po za tym, kiedy w większości przypadków nagrodą za dobrą sztukę jest uznanie, a karą za plagiat - dezaprobata, po co kłócić się o milimetry?
maziek - Nie 19 Lut, 2017
Tutejszyn, ale to przesuwa definicję plagiatu do Twego wewnętrznego odczucia - będącego sumą tego co widziałeś minus to, czego nie widziałeś, razy Twoje bliżej nieokreślone matematycznie wnętrze duchowe plus dzieciństwo w nawiasie. To jest bardzo dobra definicja - z tym, że każdy ma inną.
PDamian - Nie 19 Lut, 2017
Na zżynaniu można daleko zajść.
Nie chce mi się tego przypadku szczegółowo opisywać więc wyjątkowo posłużę się linkiem http://vumag.pl/ludzie-mo...e-italia/5smjk3
"Steven Meisel – najbardziej wpływowy fotograf mody
Grace Mirabella, redaktor naczelna amerykańskiego Vogue’a: „Zawsze chciałam, aby ktoś z nim wreszcie porozmawiał i wymusił na nim sposób pracy, który nie będzie polegał tylko na dodawaniu do czegoś, co już zrobiono”
Yves Saint Laurent: „xerox”.
Karl Lagerfeld: „Niektórzy twierdzą, że Meisel pożycza pomysły od innych. I co z tego?! Przerobione przez niego wyglądają dobrze i nowocześnie, podczas gdy wcześniej nie były ani tak dobre, ani nowoczesne.”"
http://vumag.pl/ludzie-mo...e-italia/5smjk3
Sam pamiętam jak wyglądały polskie sesje do magazynów dla pań jakieś 20 lat temu.
Na ziemi leżały porozkładane strony wyrwane z najlepszych zagranicznych magazynów i co jakiś czas fotograf (później znany z reality show) mówił wskazując: "Teraz robimy to". -W miarę identyczne pozy, gorsze modelki, słabsze ciuchy. Oświetlenie -na miarę mumiejętności fotografa.
Tutejszyn - Nie 19 Lut, 2017
maziek, definicja jest jedna dla wszystkich i musi być taka, inaczej nie bylaby definicją. To, czy coś pasuje do definicji określa większość. To prosta zasada i zupelnie wystarcza do życia. Po co komplikować?
maziek - Pon 20 Lut, 2017
Tutejszyn napisał/a: | To, czy coś pasuje do definicji określa większość. To prosta zasada i zupelnie wystarcza do życia. | Większość, znaczy suweren ? Nie wczuwasz się za bardzo w ducha czasów ?
TS - Pon 20 Lut, 2017
T.B. napisał/a: | Ja też obejrzałem zdjęcia tej pani - i bardzo mi się pani podoba |
Napisz, może Ci prześle w pełnej rozdzielczości, akurat na ścianę
Usjwo - Pon 20 Lut, 2017
TS napisał/a: | T.B. napisał/a: | Ja też obejrzałem zdjęcia tej pani - i bardzo mi się pani podoba |
Napisz, może Ci prześle w pełnej rozdzielczości, akurat na ścianę |
Jezeli pania, to ja tez poprosze
[ Dodano: Wto 21 Lut, 2017 03:42 ]
maziek napisał/a: | Tutejszyn napisał/a: | To, czy coś pasuje do definicji określa większość. To prosta zasada i zupelnie wystarcza do życia. | Większość, znaczy suweren ? Nie wczuwasz się za bardzo w ducha czasów ? |
maziek bo Cie mod wywali za polityke
A Tutejszyn ma racje, no prawie, definicje okresla ktos kto ma weksza sile przebicia (czyli srodki na reklame) I to niezaleznie do suwerena, o ktorym maziek wspomina
maziek - Wto 21 Lut, 2017
Jaką politykę ?
Nie ma związku między siłą przebicia a jakością stanowionego prawa, albo ewentualnie można postawić tezę, że ona spada wraz ze wzrostem tej siły (bo wiemy lepiej i z nikim się nie liczymy).
Totalitaryzmy maja największą siłę przebicia (nie odnoszę tego do obecnej Polski, żeby nie było, że polityka) - i zwykle najgorsze prawodawstwo (dajcie mi człowieka, paragraf się znajdzie - wiecie, kto tak dobrodusznie mawiał?).
Największą zdobyczą prawa są definicje prawne niezawisłe od subiektywnego spojrzenia oceniającego. Jeśli jest napisane w kodeksie drogowym, że jeździmy prawą stroną to jest to właśnie jest taka definicja. A co by było, gdyby było napisane, że jeździmy tą, którą wszyscy wiemy że jeździmy?
Niestety prawna sytuacja w kwestii plagiatu w fotografii jest czysto uznaniowa. I nie premiuje zdania większości, tylko zdanie większego.
Tutejszyn - Wto 21 Lut, 2017
Co jest dobre, a co złe? Jest tyle ich form, że nie da się ich wszystkich wymienić. Praktycznie w każdej dziedzinie, można wskazać, co jest dobre, a co złe. I to wystarczy. Sąd wkracza dopiero, w przypadku, kiedy jest spór brzemienny w konsekwencjach i niemożliwy do rozstrzygnięcia w inny sposób.
Zanim jednak w ruch wejdą paragrafy, o tym co jest dobre, a co złe, decyduje większość. Czasem ktoś charyzmatyczny ma dar sterowania tą większością, dlatego trudno też powiedzieć, że coś zawsze będzie dobre, a coś zawsze złe.
Ogólnie chodzi mi o to, że to nie sądy kreują nasze postrzeganie czegoś, a my sami. Sąd ma tylko moc ustalenia precyzyjnej granicy pomiędzy dobrem i złem. Jednak sąd to ostateczność. W wielu przypadkach ludzie przez całe życie potrafią nie widzieć sądu od środka, a mimo to wiedzą kiedy postępują dobrze, a kiedy źle.
W konkretnym przypadku nie jest ważna precyzyjna granica pomiędzy plagiatem i inspiracją, ponieważ konsekwencje pierwszego, to niecenzuralne słowo, albo ożywiona dyskusja na forum i krytyka autora, a konsekwencja drugiego to uniesienie brwi..
maziek - Wto 21 Lut, 2017
Tutejszyn, zdaje mi się, że rozmawiamy o dwóch różnych sprawach. Można całe życie być grafomanem II kategorii i nie popełnić żadnego plagiatu, a można być wielkim w układaniu plagiatów (cytatów).
Jednakże wbrew temu co sądzisz o społecznym odczuciu dobra i zła sądy wkraczają wówczas, kiedy pojawia się okazja zbicia kasy - co nie jest indukowane społecznym odczuciem, ale działaniem jednostki fizycznej czy prawnej w celach stricte finansowych. W społecznym odczuciu zakaz publikacji fotografii wieży Eiffla jest zły - i co z tego?
Ty mówisz o tym, że to be nie podążać własną ścieżką (co i tak w najmniejszym stopniu nie zabezpiecza przed "plagiatowaniem niechcący") a ja o tym, że jest taki trend aby czerpać pieniądze z samego faktu, że robiąc jakieś zdjęcie niejako zaklepuje się "a to moje" i pytam się krótko - a jaka jest definicja ścisła tego, co można zaklepać?
Tutejszyn - Wto 21 Lut, 2017
W jakimś momencie naszej dyskusji, coraz bardziej ważną się stawała granica plagiatu. Poszedłem w stronę tego, że nieważne jest, gdzie jest ta granica, Ty poszedłeś w drugą stronę i rzeczywiście zaczęliśmy mówić o dwóch różnych rzeczach. Pamiętam mniej więcej, że rzecz zaczęła się od pewnego zdjęcia, które autor wątku, chcąc uzyskać, musi się wdrapać dość wysoko, co mu na pewno wyjdzie na zdrowie i popełnić plagiat(?), co na zdrowie może już mu nie wyjść. Moim zdaniem powinien jednak się wdrapać, bo widząc do czego świat zmierza, może się okazać, że rzeczywiście, kiedyś w przyszłości, jeśli ktoś zaklepie sobie jakiś widok, i ktoś inny, jeśli ten widok zobaczy, to za karę skończy w jakimś lochu.
Dżozef - Wto 21 Lut, 2017
Twórczość równoległa nie jest plagiatem, ale kupienie czyjegoś dzieła i przedstawianie go jako swojego to jest plagiat.
Tutejszyn - Wto 21 Lut, 2017
Dżozef napisał/a: | ale kupienie czyjegoś dzieła i przedstawianie go jako swojego to jest plagiat. | To jest kradzież.
kelvinpiotr - Wto 21 Lut, 2017
Tutejszyn napisał/a: | Pamiętam mniej więcej, że rzecz zaczęła się od pewnego zdjęcia, które autor wątku, chcąc uzyskać, musi się wdrapać dość wysoko, co mu na pewno wyjdzie na zdrowie i popełnić plagiat(?) |
No właśnie , czy plagiat ? Układ pojazdów na pewno się zmieni , światło nie będzie to samo. ( nie zachowane będzie data , godzina , warunki pogodowe ) A więc czy plagiat ?
Pozostanie tylko miejsce dostępne w przestrzeni publicznej .
Kwestia pomysłu na fotografię , ale to zostawmy do ocen i rozterek moralnych.
Tutejszyn - Wto 21 Lut, 2017
Plagiat
komor - Wto 21 Lut, 2017
Tutejszyn napisał/a: | Dżozef napisał/a: | ale kupienie czyjegoś dzieła i przedstawianie go jako swojego to jest plagiat. | To jest kradzież. |
Plagiat, nie kradzież. IMHO.
SylwekG - Wto 21 Lut, 2017
Tutejszyn napisał/a: | Plagiat |
Co nie zmienia faktu że mam prawo wykonać takie zdjęcie i udostępnić je całkowicie za darmo w przestrzeni publicznej bez żadnych podpisów i znaków wodnych - skoro autorka zdjęcia nie chce się nim z nikim podzielić.
Tutejszyn - Wto 21 Lut, 2017
komor, masz rację. Moj błąd.
T.B. - Wto 21 Lut, 2017
Plagiat, czyli kradzież (własności intelektualnej)
https://pl.wikipedia.org/wiki/Plagiat
maziek - Wto 21 Lut, 2017
Tutejszyn napisał/a: | Poszedłem w stronę tego, że nieważne jest, gdzie jest ta granica | Czy to podejście stosujesz w życiu, np. "nieważne, czy to moje pieniądze czy nie" ? Ja np. też jestem stwórcą (hehe ) - choć nie w foto - to dla mnie bardzo istotne, gdzie ta granica jest. A obserwuję jej przesuwanie przez cwaniaków.
Mnie generalnie interesuje w tej rozmowie czy można, czy nie można ściśle podać definicji plagiatu w fotografii. Kwestia jak kto czuje czy dane zdjęcie to plagiat to rzecz subiektywna - dla mnie w gruncie rzeczy mało istotna, skoro patrzę na zdjęcie, które mi się podoba. Zwłaszcza, że często pionierzy są gorsi od naśladowców. Dla percepcji obrazu ta dodatkowa wiedza nie ma dużego znaczenia (dla mnie). Wolę lepsze zdjęcie po prostu.
Dżozef - Wto 21 Lut, 2017
T.B. napisał/a: | Plagiat, czyli kradzież (własności intelektualnej) |
Ale też "własność intelektualna " musi wynikać z wyraźnego, indywidualnego wkładu autora w dzieło.
Sam pstryk architektury nie jest żadnym wkładem intelektualnym (widocznym na zdjęciu) i o żadnym plagiacie nie ma mowy. Co innego jeśli ktoś np. napracuje się ozdabiając budynki według własnego pomysłu( chyba że ozdobi je według popularnego trendu bez własnego pomysłu). To mnożna naśladować do woli robiąc legalną "twórczość równoległą".
[ Dodano: Wto 21 Lut, 2017 20:29 ]
maziek napisał/a: | Mnie generalnie interesuje w tej rozmowie czy można, czy nie można ściśle podać definicji plagiatu w fotografii. |
Nasza gadka nic nie definiuje, ale prawo unijne już tak- coś kiedyś czytałem o tym.
maziek - Wto 21 Lut, 2017
Dżozef napisał/a: | Sam pstryk architektury nie jest żadnym wkładem intelektualnym (widocznym na zdjęciu) | Ciekawi mnie jak udowodnisz autorowi, że w jego "pstryku" nie ma wybitnego wkładu intelektualnego ? Przypominam sobie w tym momencie najdroższe zdjęcie świata czy inne foto jakiegoś ziemniaka...
Cytat: | Nasza gadka nic nie definiuje, ale prawo unijne już tak- coś kiedyś czytałem o tym. | Mozesz strzelić konkretem ?
Dżozef - Wto 21 Lut, 2017
maziek napisał/a: | Mozesz strzelić konkretem ? |
Nie mogę jakoś znaleźć ale na pewno były to ustawy unijne.
maziek napisał/a: | Ciekawi mnie jak udowodnisz autorowi, że w jego "pstryku" nie ma wybitnego wkładu intelektualnego |
To autor musi udowodnić swój "wkład" przed sądem. Jestem pewien że było o tym w ustawie jako niezbędnym wymogu "własności intelektualnej", zresztą to bardzo logiczne. A w ogóle to sporo tych punktów tam jest.
maziek - Wto 21 Lut, 2017
Dżozef napisał/a: | To autor musi udowodnić swój "wkład" przed sądem. | Nie ma znaczenia, kto komu - czy autor udowadnia, że wkład jest, czy ktoś autorowi, że nie. Pytam tylko na jakiej podstawie ściśle ?
Dżozef - Wto 21 Lut, 2017
maziek napisał/a: | Nie ma znaczenia, kto komu |
Oczywiście że ma. To właśnie winę oskarżonego trzeba udowodnić w sądzie. W tym przypadku będzie to udowodnienie własnego intelektualnego wkładu który został skradziony. Absolutnie w cywilizowanym świecie nie wystarczy chcieć kogoś ukarać i niech się broni bez powodu.
T.B. - Wto 21 Lut, 2017
Ale się męczycie
Prawo autorskie chroni utwory. Utworem jest „każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia”.
Tutaj więcej:
http://fotoprawo.pl/index...rawo-autorskie/
TS - Wto 21 Lut, 2017
Kiepska definicja, bo jeśli kucharz w knajpie ,,po swojemu'' ułoży porcje dania na talerzu, albo elektryk przy zadanej liczbie punktów bardzo ekonomicznie rozplanuje położenie przewodów, to też będzie spełniona powyższa definicja utworu. I jak ten kucharz albo elektryk zrobi zdjęcie utrwalające jego dzieło, to już nikt nigdy nie będzie mógł tego rozwiązania powtórzyć? Jakieś absurdy z tą ochroną praw powstają...
maziek - Wto 21 Lut, 2017
Dżozef napisał/a: | maziek napisał/a: | Nie ma znaczenia, kto komu |
Oczywiście że ma. | Nie ma. Czy dasz komuś w papę, czy sam dostaniesz - paragraf ten sam. Pytam o paragraf.
Dżozef - Wto 21 Lut, 2017
TS napisał/a: | Kiepska definicja, bo jeśli kucharz w knajpie ,,po swojemu'' ułoży porcje dania na talerzu, albo elektryk przy zadanej liczbie punktów bardzo ekonomicznie rozplanuje położenie przewodów, to też będzie spełniona powyższa definicja utworu. I jak ten kucharz albo elektryk zrobi zdjęcie utrwalające jego dzieło, to już nikt nigdy nie będzie mógł tego rozwiązania powtórzyć? Jakieś absurdy z tą ochroną praw powstają... |
Absurdy z nieznajomości prawa.
Czytałem że ustawa wyklucza z pojęcia plagiatu popularne zwyczajowe zachowania, czynności ,trendy i kierunki w sztuce,- czy jakoś tak.
T.B. - Wto 21 Lut, 2017
TS napisał/a: | Kiepska definicja, bo jeśli kucharz w knajpie ,,po swojemu'' ułoży porcje dania na talerzu, albo elektryk przy zadanej liczbie punktów bardzo ekonomicznie rozplanuje położenie przewodów, to też będzie spełniona powyższa definicja utworu. |
Najlepiej przeczytaj:
http://www.prawoautorskie...allery/nowa.pdf
TS napisał/a: | I jak ten kucharz albo elektryk zrobi zdjęcie utrwalające jego dzieło, to już nikt nigdy nie będzie mógł tego rozwiązania powtórzyć? Jakieś absurdy z tą ochroną praw powstają... |
Przeczytaj:
"Ochroną objęty może być wyłącznie sposób wyrażenia; nie są objęte
ochroną odkrycia, idee, procedury, metody i zasady działania oraz koncepcje
matematyczne."
Ja wiem, że ustawy są lepsze, gorsze i beznadziejne. Ale w każdym przypadku, żeby dyskutować o którejkolwiek z nich, trzeba ją najpierw poznać.
Natomiast jeśli chodzi o układanie dania na talerzu - wszystko przed Tobą. Obieranie pyrków w galerii sztuki już było.
kelvinpiotr - Wto 21 Lut, 2017
SylwekG napisał/a: | skoro autorka zdjęcia nie chce się nim z nikim podzielić. |
?? Jak to nie chce ? Chce , tylko wymieniając się na bilety Narodowego Banku Polskiego .
A ty nie chcesz jej twoich biletów przekazać . Jesteście na tej samej płaszczyźnie . Dlaczego nie chcesz się z nią podzielić ?
SylwekG - Wto 21 Lut, 2017
kelvinpiotr napisał/a: | SylwekG napisał/a: | skoro autorka zdjęcia nie chce się nim z nikim podzielić. |
?? Jak to nie chce ? Chce , tylko wymieniając się na bilety Narodowego Banku Polskiego .
A ty nie chcesz jej twoich biletów przekazać . Jesteście na tej samej płaszczyźnie . Dlaczego nie chcesz się z nią podzielić ? |
Na 3 stronie tego wątku opisałem: http://forum.optyczne.pl/...er=asc&start=30
Nie chciała nawet ceny podać, bo Wikipedia to dla niej za niski poziom widocznie hehe
T.B. - Wto 21 Lut, 2017
Nie chciała sprzedać. Dżentelmen przyjmuje do wiadomości i nie pyta "a ćemu?".
A jeśli chodzi o Wikipedię, to dla Wikipedii się nie sprzedaje. Albo się daje, albo wcale. Taka "idea", a poza tym jak wycenić zdjęcie sprzedawane miliardowi ludzi do dowolnego użytku? I nie porównuj na przykład z drukowaną encyklopedią, i sprzedażą zdjęcia wydawnictwu. Z drukowanej encyklowedii możesz cobie zdjęcie najwyżej wyciąć i się nim ... najeść.
TS - Sro 22 Lut, 2017
T.B. napisał/a: | Przeczytaj:
"Ochroną objęty może być wyłącznie sposób wyrażenia; nie są objęte
ochroną odkrycia, idee, procedury, metody i zasady działania oraz koncepcje
matematyczne." |
No więc sprawa jasna, samemu takie zdjęcie zrobić można, bo pomysł (idea) chroniony nie jest.
Dżozef - Sro 22 Lut, 2017
TS napisał/a: | No więc sprawa jasna, samemu takie zdjęcie zrobić można, bo pomysł (idea) chroniony nie jest. |
Tak, ale chroniony jest intelektualny wkład własny w rozwinięcie tej idei. Pewnie gdyby autorka pstryku wkomponowała w w kadr jakiś misternie utkany beret moherowy którego wzór współgrał by z tematem, to taki indywidualny pomysł pewnie był by już chroniony, i jego powielanie to już plagiat. Oczywiście dotyczy to tylko tego co ona wniosła a nie zespołowa działalność budowniczych miasta.
TS - Sro 22 Lut, 2017
A czy to wynika jakoś z tej ustawy?
komor - Sro 22 Lut, 2017
Nie znam się na zdjęciach architektury, ale myślę, że istotnym wkładem fotografa w takie zdjęcia jest właśnie znalezienie określonego punktu widzenia na dany obiekt, fragment miasta, itd., więc lekkie uniesienie brwi, które autorka zdjęcia wyraziła („Nie, lepiej wymyślić coś swojego niż kopiować cudze”) nie wydaje mi się jakoś zupełnie nieuzasadnione. Znalezienie takiego widoku w swoim mieście niekoniecznie jest banalne, nie mówiąc o skutecznym doprowadzeniu do dostania się do określonego budynku, w określonym czasie, pogodzie itd.
Myślę, że gdyby ktoś powielił to samo zdjęcie (to samo miejsce, zbliżona tele-ogniskowa, tylne światło), to miałaby szanse w sądzie, choć wyroku nie przesądzam. Tym bardziej, że świadomość tych aspektów prawa jest u sędziów z pewnością bardzo różna.
SylwekG - Sro 22 Lut, 2017
komor napisał/a: | Nie znam się na zdjęciach architektury, ale myślę, że istotnym wkładem fotografa w takie zdjęcia jest właśnie znalezienie określonego punktu widzenia na dany obiekt, fragment miasta, itd., więc lekkie uniesienie brwi, które autorka zdjęcia wyraziła („Nie, lepiej wymyślić coś swojego niż kopiować cudze”) nie wydaje mi się jakoś zupełnie nieuzasadnione. Znalezienie takiego widoku w swoim mieście niekoniecznie jest banalne, nie mówiąc o skutecznym doprowadzeniu do dostania się do określonego budynku, w określonym czasie, pogodzie itd. |
Załóżmy, że uda się dostać do danego budynku i wykonać zdjęcie danego fragmentu miasta i udostępnić je nieodpłatnie w celach edukacyjnych. Co może grozić takiej osobie? Proces? Na podstawie jakiego artykułu kodeksu wykroczeń? Od kiedy to na robienie zdjęć miejsc publicznych wymagana jest zgoda osoby która takowe zdjęcie wykonała wcześniej? Proszę o konkrety.
TS - Sro 22 Lut, 2017
komor napisał/a: | Myślę, że gdyby ktoś powielił to samo zdjęcie (to samo miejsce, zbliżona tele-ogniskowa, tylne światło), to miałaby szanse w sądzie, choć wyroku nie przesądzam. |
Jeśli miałaby szanse w sądzie, to takie same szanse ma mój przykładowy elektryk, którego pomysł na instalację ktoś skopiował. Przecież jest mowa o każdym przejawie działalności twórczej (a projektowanie jakie jest? przecież nie odtwórcze...) oraz indywidualnej (elektryk ma jednoosobową działalność). Nie mówię teraz czy to właściwe czy nie, ale w ustawie jest napisane, że idee nie są przedmiotem ochrony. Na pewno miałaby szanse, gdyby ktoś użył jej zdjęcia, dokładnie tego.
SylwekG - Sro 22 Lut, 2017
TS napisał/a: | Na pewno miałaby szanse, gdyby ktoś użył jej zdjęcia, dokładnie tego. |
Co do tego zgadzam się w 100% dlatego pytałem o możliwość zakupu.
komor - Sro 22 Lut, 2017
SylwekG napisał/a: | Na podstawie jakiego artykułu kodeksu wykroczeń? |
Nie na podstawie Kodeksu Wykroczeń, tylko Ustawy o ochronie praw autorskich, o której tu dyskutujemy, jeśli już.
SylwekG napisał/a: | Od kiedy to na robienie zdjęć miejsc publicznych wymagana jest zgoda osoby która takowe zdjęcie wykonała wcześniej? |
Tu nie chodzi o zgodę osoby, która coś wcześniej robiła, tylko rozpatrujemy kwestię tego, co podpada pod kategorię plagiatu.
TS napisał/a: | eśli miałaby szanse w sądzie, to takie same szanse ma mój przykładowy elektryk, którego pomysł na instalację ktoś skopiował. |
Kwestie elektryka chyba już były omówione kilka stron wcześniej. Choć sam już nie wiem, jak sprzątaczka bywa zatrudniona na umowę o dzieło… :)
SylwekG - Sro 22 Lut, 2017
komor napisał/a: | SylwekG napisał/a: | Na podstawie jakiego artykułu kodeksu wykroczeń? |
Nie na podstawie Kodeksu Wykroczeń, tylko Ustawy o ochronie praw autorskich, o której tu dyskutujemy, jeśli już.
SylwekG napisał/a: | Od kiedy to na robienie zdjęć miejsc publicznych wymagana jest zgoda osoby która takowe zdjęcie wykonała wcześniej? |
Tu nie chodzi o zgodę osoby, która coś wcześniej robiła, tylko rozpatrujemy kwestię tego, co podpada pod kategorię plagiatu. |
Czym zatem jest plagiat? Wykroczeniem? Przestępstwem? Kto miałby to ścigać? Prokurator z urzędu? Jeśli nie to osoba która wcześniej zrobiła podobne zdjęcie zakłada sprawę?
Można prosić o przykładowy wyrok w Polsce który byłby skazujący dla osoby która wykonała zdjęcie architektury miejskiej, lub krajobrazu na skutek uznania jego za plagiat? Ja o takim jeszcze bynajmniej nie słyszałem - mogę jednak się mylić.
TS - Sro 22 Lut, 2017
Był wyroki za podpisanie się pod nie swoją pracą i jej użycie do osiągnięcia korzyści (artykuł, zdjęcie na witrynę firmową, magisterka, doktorat). Ale to kopiowanie 1:1 i czerpanie korzyści. Za użycie czyjegoś pomysłu - też nie kojarzę wyroku.
T.B. - Sro 22 Lut, 2017
SylwekG,
Plagiator ponosi odpowiedzialność cywilną i karną.
Plagiat jest ścigany z oskarżenia publicznego (jeśli nic się nie zmieniło ostatnio).
Ciągle nie rozróżniasz pojęć "takie zdjęcie" i "tego (czegoś) zdjęcie".
SylwekG - Sro 22 Lut, 2017
T.B. napisał/a: | SylwekG,
Plagiator ponosi odpowiedzialność cywilną i karną.
Plagiat jest ścigany z oskarżenia publicznego (jeśli nic się nie zmieniło ostatnio).
Ciągle nie rozróżniasz pojęć "takie zdjęcie" i "tego (czegoś) zdjęcie". |
Poproszę konkretne artykuły i paragrafy w polskim prawie, jak również prawomocny wyrok sądu z ostatnich lat w podobnej sprawie.
Takie - znaczy takie same, tego czegoś - znaczy podobne. Tyle w temacie.
TS - Sro 22 Lut, 2017
Na podstawie czego prawnik ma zdecydować, że użycie czyjegoś pomysłu, ale z własnym wykonaniem jest plagiatem?
T.B. - Sro 22 Lut, 2017
SylwekG,
W niepodobnej sprawie:
http://sylwiamucha.fotobl...-slubnego-final
Kończę wymianę zdań z Tobą.
[ Dodano: Sro 22 Lut, 2017 17:28 ]
TS napisał/a: | użycie czyjegoś pomysłu, ale z własnym wykonaniem |
Nie wiem, co masz na myśli pisząc "własne wykonanie". Inne, czy takie samo?
Użycie czyjegoś pomysłu nie jest plagiatem. Takie samo wykonanie jest plagiatem.
maziek - Sro 22 Lut, 2017
Ta sprawa o zdjęcia ślubne po pierwsze dotyczyła reklamy zakładu (nie samego faktu wykonywania takich zdjęć i ich rozpowszechniania) a po drugie ponieważ zakończyła się ugodą przed rozprawą, to nie wiadomo, co by orzekł sąd i na podstawie czego.
Jak sami możecie się przekonać czytając tę dyskusję wstecz - nie macie i pewnie nikt nie ma w Polsce zielonego pojęcia, czym ściśle jest plagiat w fotografii .
T.B. - Sro 22 Lut, 2017
maziek,
A bez słowa "ściśle" nie da się żyć?
Pytanie retoryczne. Ja już dawno wybrałem życie na luzie.
[ Dodano: Sro 22 Lut, 2017 17:35 ]
maziek napisał/a: | Ta sprawa o zdjęcia ślubne po pierwsze dotyczyła reklamy zakładu (nie samego faktu wykonywania takich zdjęć i ich rozpowszechniania) |
Ta sprawa była sprawą o plagiat.
maziek - Sro 22 Lut, 2017
T.B. - pewnie że się da, póki nie dochodzi się do krawędzi - bo krawędzie są właśnie ścisłe. Z drugiej strony dyskusja bez ścisłości jest luźną gadką. Wyobraź sobie że zastanawiamy się czy ktoś przekroczył prędkość - a nawet nie wiemy jaki jest limit. Ba, część dyskutantów mówi, że to zależy od jego samopoczucia albo czy dzień jest nieparzysty a inny stawia tezę, że należy zagłosować . Mnie akurat interesuje aspekt ścisłej granicy a nie luźnych gadek. Fakt, że może jestem zmanierowany poprzez to, że ta kwestia dotyka mnie zawodowo.
P.S. Sprawa była o plagiat - reklamy .
SylwekG - Sro 22 Lut, 2017
Brak ścisłej definicji = wolna interpretacja = uznaniowość = korupcja.
Ścisła (matematyczna) definicja = sprawiedliwy wyrok dla każdego.
W Polsce wszelkie prawo staje się coraz bardziej rozmyte i rodzi niestety patologię w dziedzinie sądownictwa.
Ps. T.B. obraziłeś się?
T.B. - Sro 22 Lut, 2017
W sprawie o przekroczenie prędkości doradzam zapłacenie mandatu, odradzam dyskutowanie.
W sprawie plagiatów - właśnie od tego są sądy. A jakie pole do popisu dla adwokatów!
[ Dodano: Sro 22 Lut, 2017 17:53 ]
maziek napisał/a: | P.S. Sprawa była o plagiat - reklamy . |
Sprawa była sprawą o plagiat zdjęcia ślubnego. Ściśle
[ Dodano: Sro 22 Lut, 2017 17:55 ]
SylwekG napisał/a: | Ps. T.B. obraziłeś się? |
Znudziłem się.
Zapytasz też czym?
maziek - Sro 22 Lut, 2017
Zgadzam się z każdym powyższym słowem SylwkaG. I dlatego mnie dziwi, że dyskusja o kwestiach prawnych nie zaczyna się od ścisłej definicji sprawy. Daleczko odeszliśmy od rzymskiego "nie ma przestępstwa bez przepisu". Zwłaszcza, że w tej mętnej wodzie dobrze czują się grube ryby, a zżerani są maluczcy.
T.B. - przeczytaj co sam zalinkowałeś ...
T.B. - Sro 22 Lut, 2017
maziek,
W którym miejscu mam przeczytać to, co sam podlinkowałem?
W tym:
Cytat: | pisałam o pierwszym w Polsce pozwie dotyczącym plagiatu zdjęcia ślubnego |
w tym:
Cytat: | Pierwszy w Polsce pozew o plagiat zdjęcia ślubnego |
czy może w tym:
Cytat: | Niniejszym przepraszamy Pana Rafała Bednarza (FotofabrykA) za wykorzystanie w naszej działalności fotografii (fotografia nr 1 — Foto — Urbaniak), która nieumyślnie stała się kopią zdjęcia jego autorstwa (fotografia nr 2 — FotofabrykA). |
TS - Sro 22 Lut, 2017
maziek napisał/a: | Zwłaszcza, że w tej mętnej wodzie dobrze czują się grube ryby, a zżerani są maluczcy. |
Czego przykładem jest ta ustawa. Zanim weszła w życie w 94 to na luzie chodziłem na giełdę i kupowałem gry za 120 tysięcy, z czego większość to był koszt paru dyskietek. Nie miałem poczucia, że kogoś okradam, bo 1) twórca nadal miał oryginał i mógł handlować jego kopiami, 2) ceny oryginałów były na tyle duże, że albo człowiek jechał na piracie, albo nie używał w ogóle. Zatem w ogóle moje działanie nie godziło w interesy twórcy. No ale wymyślili ustawę, która ułatwiła życie powiedzmy Microsoftowi, ale nie lokalnym twórcom. Dała też zarobić paru prawnikom.
[ Dodano: Sro 22 Lut, 2017 19:24 ]
T.B. napisał/a: | W sprawie plagiatów - właśnie od tego są sądy. A jakie pole do popisu dla adwokatów! |
Ale zobacz, nie ma definicji, a prawnik nie ma wiedzy z danej dziedziny. Jak ma ocenić czy coś jest plagiatem. Powiesz: powoła biegłych. Ale biegli to są specjaliści z danej dziedziny i oni też nie muszą być zgodni. Z reguły nigdy nie są zgodni - zależy od ich powiązań z twórcą, subiektywnej oceny istniejącego dorobku innych...
T.B. - Sro 22 Lut, 2017
TS napisał/a: | Nie miałem poczucia, że kogoś okradam, bo 1) twórca nadal miał oryginał i mógł handlować jego kopiami, 2) ceny oryginałów były na tyle duże, że albo człowiek jechał na piracie, albo nie używał w ogóle. Zatem w ogóle moje działanie nie godziło w interesy twórcy. |
Mam nadzieję, że nie jesteś wychowawcą młodzieży?
[ Dodano: Sro 22 Lut, 2017 19:30 ]
TS napisał/a: | nie ma definicji, |
Ależ jest.
TS - Sro 22 Lut, 2017
Oczywiście, że jestem, tego uczę mojego dziecka. Co innego prawo, które trzeba stosować, a co innego uczciwość
maziek - Sro 22 Lut, 2017
T.B. ten kawałek: Właściwie to nawet nie Rafał, ale jego znajomi ze stowarzyszenia pierwsi zobaczyli reklamę bazującą na oryginale, który znali z publikacji prasowych i wystaw. Rafał poprosił o usunięcie zdjęcia ze stoiska targowego oraz strony WWW.
Facetowi nie chodziło o to, że oni robią takie same zdjęcia dla klientów, tylko że się takowym reklamują.
Ale nie kłóćmy się . Bazą był plagiat (zdaniem p. Rafała).
T.B. - Sro 22 Lut, 2017
maziek napisał/a: | Facetowi nie chodziło o to, że oni robią takie same zdjęcia dla klientów, tylko że się takowym reklamują. |
No i? To wtedy nie chodzi o plagiat, czy - według Ciebie - gdyby robili takie same dla klientów, to by nie było sprawy? No, może by nie było, bo może by się nie wydało.
Powtórzę: ta sprawa była sprawą o plagiat.
[ Dodano: Sro 22 Lut, 2017 19:51 ]
TS napisał/a: | Co innego prawo, które trzeba stosować, a co innego uczciwość |
Gdzieś to niedawno słyszałem: nie chodzi o prawo tylko o sprawiedliwość
maziek - Sro 22 Lut, 2017
T.B. napisał/a: | No i? To wtedy nie chodzi o plagiat, czy - według Ciebie - gdyby robili takie same dla klientów, to by nie było sprawy? | Nie według mnie, tylko według tego art. p. Rafałowi nie chodziło o to, aby nie robili takich klientom. Czytam wprost art. Jeśli w art. jest cała prawda - to tak z niego wynika . Moja wiedza ogranicza się tylko do tego art. - i nie wyciągam wniosków, tylko czytam słowo po słowie co napisali. Czy to takie ważne?
T.B. - Sro 22 Lut, 2017
maziek napisał/a: | według tego art. p. Rafałowi nie chodziło o to, aby nie robili takich klientom. Czytam wprost |
Gdzie wyczytałeś to wprost? Ściśle.
maziek - Sro 22 Lut, 2017
Zara, zara, chwileczkie Panie meczenasie... to ja się mogę zapytać, gdzie wyczytałeś, że chodzi im o coś więcej niż o to, że "Rafał poprosił o usunięcie zdjęcia ze stoiska targowego oraz strony WWW". Czytam wprost - tzn. nie dośpiewuję sobie treści, której nie ma .
TS - Sro 22 Lut, 2017
Nie wiemy wszystkiego, tj na jakich zasadach się dogadali. Równie dobrze mogli zacząć sobie nawzajem podsyłać klientów, więc po co się procesować
Ale gdyby się nie dogadali, to sąd chyba musiałby oddalić. Użyty został pomysł p. Rafała, który ochronie nie podlega. Nie dokonano przeróbki jego zdjęcia, co byłoby opracowaniem jego utworu wymagającym zgody autora.
T.B. - Sro 22 Lut, 2017
Niby inżynier, a gada jak baba (taka z jajami).
maziek,
A poprosił o usunięcie dlaczego?
Cytat: | Na początku tego roku Rafał Bednarz z Fotofabryki na największych w regionie Targach Ślubnych zobaczył stoisko innego fotografa, który reklamował się zdjęciem będącym wierną kopią jego pomysłu. |
Mógł poprosić z różnych powodów, np. z powodu ochrony wizerunku, ale tym razem poprosił dlatego, że to był plagiat.
Cytat: | W listopadzie we Wrocławiu odbędzie się pierwszy w Polsce sądowy proces o kradzież pomysłu na zdjęcie ślubne. |
http://sylwiamucha.fotobl...djecia-slubnego
TS - Sro 22 Lut, 2017
Czy ktoś wie gdzie jest napisane, że nie wolno użyć czyjegoś pomysłu? Jeśli nigdzie, to wówczas to co pisze p. Mucha to pomówienie o kradzież.
T.B. - Sro 22 Lut, 2017
TS napisał/a: | Nie wiemy wszystkiego, tj na jakich zasadach się dogadali. |
Jak nie wiemy, jak wiemy
komor - Sro 22 Lut, 2017
SylwekG napisał/a: | Brak ścisłej definicji = wolna interpretacja = uznaniowość = korupcja.
Ścisła (matematyczna) definicja = sprawiedliwy wyrok dla każdego. |
Nie da się całego życia skodyfikować w normy prawne. Właśnie od tego jest sąd z żywym sędzią, żeby rozstrzygać. Na podstawie przepisów, ale w zgodzie z sumieniem i poczuciem sprawiedliwości.
TS napisał/a: | Czego przykładem jest ta ustawa. Zanim weszła w życie w 94 to na luzie chodziłem na giełdę i kupowałem gry za 120 tysięcy, z czego większość to był koszt paru dyskietek. Nie miałem poczucia, że kogoś okradam, bo 1) twórca nadal miał oryginał i mógł handlować jego kopiami, 2) ceny oryginałów były na tyle duże, że albo człowiek jechał na piracie, albo nie używał w ogóle. Zatem w ogóle moje działanie nie godziło w interesy twórcy. No ale wymyślili ustawę, która ułatwiła życie powiedzmy Microsoftowi, ale nie lokalnym twórcom. Dała też zarobić paru prawnikom. |
Mam nadzieję, że to jest jakaś prowokacja i wytłumaczysz nam, czemu miała służyć.
T.B. - Sro 22 Lut, 2017
TS,
Jeszcze zapytaj, gdzie w ustawie o prawie autorskim jest napisane słowo plagiat i już będzie komplet
TS - Sro 22 Lut, 2017
komor napisał/a: | Mam nadzieję, że to jest jakaś prowokacja i wytłumaczysz nam, czemu miała służyć. |
Po prostu rozwinięcie myśli maźka o mętnej wodzie. Nie było ustawy, to można było kierować się własną uczciwością i płacić na przykład lokalnym twórcom za oryginały w celu ich wsparcia, a używać piratów od globalnych monopolistów, nie dając przy okazji zarobić pasożytniczym pośrednikom, którzy np. windowali ceny za niechciane spolszczenie. Tak jak mówiłem, prawo a uczciwość to różne rzeczy.
Ale po co rozwijać tą prehistorię? Teraz (od ćwierć wieku ) jest ustawa, trzeba się do niej stosować, co nie znaczy, że nie można jej krytykować (odnosi się do całego prawa)
maziek - Sro 22 Lut, 2017
Komor, to brzmi mądrze. Tylko wiesz, w tych odcieniach szarości są takie prawie białe i takie prawie czarne. Jak w muzyce plagiat jest określony jako 4 takty to jest to dość ścisła definicja i żywy sędzia zajmuje się niuansami, marginesem. A jak ta szarość jest prawie czarna (brak światełka w tunelu) - to sędzie w zasadzie może wszystko. Dla mnie to nie jest komfort.
Powiem Wam jak jest w moim fachu. Każdy z Was gdzieś mieszka. Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, że członkowie Izby Architektów uważają, że o ile nie odkupiono od nich praw autorskich (90% przypadków) - to nie wolno przebudować budynku wg ich projektu - bo to narusza ich projekt?
T.B. - spotkamy się w sądzie ...
komor - Sro 22 Lut, 2017
TS, ale to jest takie janosikowe podejście, że bogatych można okradać, a biednych nie. Zresztą pal licho Janosika, uznajmy, że jest to jakaś koncepcja społeczna. Ale to zdanie mnie szokuje w Twoich ustach:
TS napisał/a: | twórca nadal miał oryginał i mógł handlować jego kopiami |
bo świadczy o niezrozumieniu podstaw działania prawa autorskiego w ogólności, czy to dotyczy książek, czy oprogramowania, czy maźkowych projektów domów, czy co on tam projektuje (poza gipsowymi pomnikami).
Żeby nie było, sam chodziłem na giełdę, zarówno jako pirat-kupujący, jak i pirat-sprzedający (niestety bez sukcesów finansowych), ale nigdy nie dorabiałem do tego żadnej ideologii.
Edit:
maziek napisał/a: | Komor, to brzmi mądrze. Tylko wiesz, w tych odcieniach szarości są takie prawie białe i takie prawie czarne. |
Oczywiście, zgadzam się. Ja tylko polemizowałem z tezą kolegi SylwekG, że wszystko trzeba/można/da się wcisnąć w ścisłe regułki.
T.B. - Sro 22 Lut, 2017
maziek napisał/a: | nie wolno przebudować budynku wg ich projektu - bo to narusza ich projekt |
A kogo to dziwi?
Ten mit o czterech taktach to skąd wziąłeś? Tak ściśle. Bo w polskim prawie czas trwania utworu (kradzionego) nie ma znaczenia.
O co będziemy się procesować?
Z ciekawości tylko pytam.
[ Dodano: Sro 22 Lut, 2017 21:55 ]
komor napisał/a: | to jest takie janosikowe podejście, |
Podejście Kalego jeszcze jest.
maziek - Sro 22 Lut, 2017
T.B. tzn. Ciebie nie dziwi, że architekt - twórca projektu - uzurpuje sobie prawo do budynku? Podkreślam - budynku, nie projektu budynku. Powiedzmy nie odsprzeda praw bo nie i w związku z tym budynku nie da się rozbudować?
Co do 4 taktów to tak słyszałem - ale nigdzie nie sprawdzałem. Żyję w błędzie?
Proces będzie o flaszkę - a o co innego warto? Ja wygram - pijemy razem - Ty przegrasz - pijemy razem .
T.B. - Sro 22 Lut, 2017
Da się rozbudować.
Trzeba poprosić architekta o "doprojektowanie", czy jak to się tam nazywa. Rozbudowa/przebudowa bez projektu nie będzie czasem samowolą budowlaną. Jeśli będzie, to na jakiej zasadzie miałby przerabiać projekt ktokolwiek inny niż autor? No ale na prawie budowlanym to (jeszcze) się nie znam.
komor - Sro 22 Lut, 2017
T.B. napisał/a: | Trzeba poprosić architekta o "doprojektowanie" |
A jak powie, że takiego wała?
T.B. - Sro 22 Lut, 2017
Możliwe, ale mało prawdopodobne.
Trzeba spytać Maźka.
[ Dodano: Sro 22 Lut, 2017 23:22 ]
Cytat: | W literaturze pojawiły się sugestie, mimo licznych wątpliwości, żeby w takich przypadkach powoływać się na art. 5 kc, zarzucając projektantom nadużycie swoich praw. |
http://www.ipblog.pl/2013...skiego-czesc-2/
Usjwo - Czw 23 Lut, 2017
Ja tam ide przegladac internety, bo nie daj Boze ktos zrobil juz zdjecie takie jak ja . A moze sie tez okaze ze to ja bylem pierwszy i bede bogaty
T.B. - Czw 23 Lut, 2017
Nie chce mi się teraz szukać jaką to ma nazwę, bo już ma swoją, ale pojawia się zabawa polegająca na tym, że fotograf najpierw prowokuje do wykorzystania swojego zdjęcia, a potem występuje o odszkodowanie.
maziek - Czw 23 Lut, 2017
T.B. napisał/a: | Możliwe, ale mało prawdopodobne. | Wiadomo mi o takich przypadkach. Prosta sprawa - doszło do jakiegoś zgrzytu - niektórzy pamiętają przez 7 pokoleń. To primo.
Secundo, rzecz podstawowa - podkreślam jeszcze raz - na jakiej zasadzie architekt może mieć JAKIEKOLWIEK prawa do budynku (substancji)? Poza tym jest to w praktyce narzędziem zapewnienia sobie monopolu - liczba "ostrzeżeń", które dostaję z Izby w stylu "to ja projektowałem budynek x - wiem, że chcą go rozbudować, jak weźmiesz tę robotę to podam cię do sądu" jest bardzo dużo. Oczywiście ostrzegają firmy co mają 20 mln przerobu i jakiś procent odpalają prawnikom - rura maluczkim mięknie.
T.B. popatrz na to ze swej strony - masz dom, który wybudowałeś za własną kasę - nie mierzi Cie sama myśl, że ktokolwiek trzeci ma cokolwiek do powiedzenia w kwestii co możesz z nim zrobić? I na przykład utrudniać Ci rozbudowę? Jakim prawem? A rozebrać można? Nie widzisz absurdu tej sytuacji, w której kto inny okazuje się mieć prawo do decydowania np. o Twoim guście?
Przerabianie budynku nie jest przerabianiem projektu (a Ty tu stawiasz znak równości). Możesz już nie lubić stylu tego architekta i co - masz być z nim związany do końca życia (budynku, nie Twojego)? Zwłaszcza, że nie ma potrzeby korzystania z projektu tej osoby. To normalna procedura zresztą - budynki rozbudowuje się po inwentaryzacji. Nie ma potrzeby zaglądania do projektu, wg którego zostały wybudowane.
Pewnie, że możesz z tym pójść do sądu, jak ze wszystkim. I wygrać po 2 latach, albo 3. Nie zmienia to postaci rzeczy, że jest to chore i IMO sprzeczne z prawem własności.
Tutejszyn - Czw 23 Lut, 2017
T.B. Copyright trolling.
T.B. - Czw 23 Lut, 2017
Usjwo,
Już wcześniej wyszło, że działanie musi być świadome. Także to, że równoległe, jednoczesne manie tego samego pomysłu nie jest plagiatem. Myślę, że sprawy, w których chodzi o naśladownictwo są trudne. Natomiast plagą są te najzwyklejsze kradzieże, czyli użycie wprost cudzego zdjęcia jak swojego.
[ Dodano: Czw 23 Lut, 2017 10:00 ]
maziek,
Jeszcze nigdy nie budowałem domu. Być może punkt widzenia zależy od punktu siedzenia - i wtedy jest potrzebne prawo, nawet durne, ale prawo. Na razie wypowiadam się jako autor tego i owego. I z drugiej strony - jako ktoś, kto swego czasu musiał przejść przyspieszone szkolenie z poszanowania cudzych praw autorskich.
[ Dodano: Czw 23 Lut, 2017 10:04 ]
Tutejszyn,
Dzięki za przypomnienie.
komor - Czw 23 Lut, 2017
T.B. napisał/a: | Jeszcze nigdy nie budowałem domu. Być może punkt widzenia zależy od punktu siedzenia |
Ale chyba nie trzeba aż tak dużo wyobraźni, żeby się wczuć w taką sytuację, szczególnie po przeczytaniu tego wszystkiego, co już napisał Maziek. Tutaj w sumie z tematu ochrony praw autorskich schodzimy na temat lobbingu różnych grup zawodowych, które potrafią wpłynąć na kształt prawa tak, żeby swoje interesy chronić bardziej. Pamiętam, jak zawsze pomstował jeden profesor na ASP, że filmowcy tak zawarowali swoje prawa, że na filmach oglądamy te długie napisy końcowe (dobrze, że już nie początkowe), gdzie wymienieni z nazwiska są nie tylko twórcy (reżyserzy, aktorzy, scenografowie, itd.) ale i wszyscy pozostali za przeproszeniem gońce, garderobiane, stolarze i kierowcy. A tymczasem przykładowo graficy nie wywalczyli sobie prawa, żeby na każdym billboardzie czy reklamie w gazecie były podane nazwiska choćby projektanta tej reklamy. Fotografowie mają wywalczone prawo do umieszczania nazwiska przy zdjęciach w prasie i w internecie (choć z przestrzeganiem tego jest różnie). Widać więc, że poza ogólnym prawem autorskim są jeszcze branżowe niuanse, no i wszelkie aberracje z tym związane.
Co do problemu przeróbki budynku, to ciekawy problem. Na możliwość egzekucji takiego nakazu pewnie wpływa treść umowy zawartej między projektantem a inwestorem? Inwestor indywidualny oczywiście zawsze będzie zrobiony w trąbę, bo będzie nieświadomy zagrożeń. To odwrotna sytuacja do tej, w której są fotografowie, którzy obecnie przy sprzedaży fotek dużym podmiotom są poddani presji przekazania praw na wszystkich polach eksploatacji, bez limitów nakładowych, bez możliwości sprawowania nadzoru autorskiego, itd.
Tutejszyn - Czw 23 Lut, 2017
komor napisał/a: | Co do problemu przeróbki budynku, to ciekawy problem. | Ja widzę tylko jeden... Kto odpowiada po przeróbce za zawalenie się budynku?
T.B. w komentarzu po grafiką w galerii, wywołał mnie do odpowiedzi, więc pokażę jeszcze czym się inspirowałem, albo co zostało splagiatowane.
Ilustracja dyskusji
maziek - Czw 23 Lut, 2017
T.B. napisał/a: | Jeszcze nigdy nie budowałem domu. | A nie musiałeś. Mogłeś kupić gotowy z tym problemem - gotowy albo i w budowie. Albo odziedziczyć. A jak mieszkasz w bloku to może spółdzielnia będzie chciała daszki przykręcić do elewacji. Powiedziałem na początku - gdzieś mieszkasz, przecież nie pod mostem ... Zresztą, most też architektura ... Zresztą, domy domami - ale to dotyczy wszystkich obiektów, także publicznych czy sakralnych. Z braku jasnej definicji prawnej w całym kraju ścierają się wielkie i małe interesy o nic, ludzie tracą czas i pieniądz - bo przecież na zdrowy rozum jest jasne, że nie do tego żadnej podstawy. Ale że nie jest to jasno powiedziane i brak jeszcze linii orzecznictwa to każdy się boi.
Tutejszyn - Czw 23 Lut, 2017
Przygotowując się do rozwodu, niektórzy narzeczeni podpisują intercyzy przedślubne. Nie można czegoś podobnego podpisać przed opłaceniem architekta? Myślę o prawie do przyszlej przebudowy.
maziek - Czw 23 Lut, 2017
Oczywiście - po prostu trzeba w umowie zawrzeć przekazanie pełni majątkowych praw autorskich. Z tym, że primo trzeba o tym wiedzieć (rzecz obruszyła się parę lat temu) wtóro część spraw jest sprzed czasów, kiedy komukolwiek śniło się, że taki problem wystąpi.
Tutejszyn - Czw 23 Lut, 2017
Nie rozumiem tych praw autorskich. Po kiego mi, lokatorowi, prawa autorskie do budynku. Potrzebuję jedynie prawa do przebudowy swojego domu.
TS - Czw 23 Lut, 2017
komor napisał/a: | TS napisał/a: | twórca nadal miał oryginał i mógł handlować jego kopiami |
świadczy o niezrozumieniu podstaw działania prawa autorskiego w ogólności |
Spokojnie, rozumiem doskonale Ten punkt działał wyłącznie w połączeniu z drugim, który napisałem. Jaka była różnica dla twórcy czy używałem pirata, czy nie używałem w ogóle? Przecież jest różnica pomiędzy zabrać (np. portfel - właściciel zawsze coś straci) a skopiować (właściciel nadal posiada).
Mnie cały czas ciekawi na jakiej podstawie (ustawa, artykuł - konkretnie) chroniony jest pomysł, idea. Nie doczekałem się odpowiedzi.
Odnośnie tego co pisze maziek, to akurat właśnie buduję dom i w stosunku do projektu parę rzeczy zostało zmienionych, takie tam głupoty (inaczej ustawiony kominek), ale jednak uwzględnione w projekcie. Do głowy by mi nie przyszło, by pytać projektanta czy się na to zgadza, jedyne co mnie interesuje czy zmiany są zgodne z prawem budowlanym. Stąd też mój przykład elektryka
Co do zawodowych doświadczeń to już 10 lat temu ,,ukradziono'' mi pomysł na projekt badawczy. Ja to spisałem, goniłem jak głupi żeby zdążyć z terminem, a rektor dużej uczelni warszawskiej rozdzielił później pieniądze gdzie mu pasowało. Teraz notorycznie widuję w środowisku sytuacje, że ktoś wykorzystuje cudze pomysły w swoim wniosku grantowym i on na tym zarobia, a nie ich autor, albo podpieprza doktoranta z innej uczelni wraz z całą jego dotychczasową pracą i się pod nią podpisuje, albo zwyczajnie używa cudzych pomysłów z prac do własnych badań, potem nawet nie cytując autora oryginału. To norma.
Gdyby istniała ochrona pomysłu, to wszyscy zaczęliby się procesować i sądy momentalnie by się zatkały.
[ Dodano: Czw 23 Lut, 2017 14:24 ]
komor napisał/a: | na filmach oglądamy te długie napisy końcowe (dobrze, że już nie początkowe), gdzie wymienieni z nazwiska są nie tylko twórcy (reżyserzy, aktorzy, scenografowie, itd.) ale i wszyscy pozostali za przeproszeniem gońce, garderobiane, stolarze i kierowcy. |
Żebyś wiedział jaka u mnie jest jatka przy układaniu listy autorów i ich kolejności przy każdym artykule. Mój kierownik np. uważa, że za wykonanie pomiarów współautorstwo się nie należy, ja uważam odwrotnie i dopisałem kolegów do mojej pracy za te pomiary, co skończyło się awanturą.
Tutejszyn - Czw 23 Lut, 2017
TS napisał/a: | Mnie cały czas ciekawi na jakiej podstawie (ustawa, artykuł - konkretnie) chroniony jest pomysł, idea | Prawo patentowe?
TS - Czw 23 Lut, 2017
Tutejszyn napisał/a: | Kto odpowiada po przeróbce za zawalenie się budynku? |
Przeróbkę musi zatwierdzić inspektor nadzoru budowlanego, nie projektant.
maziek - Czw 23 Lut, 2017
TS napisał/a: | Tutejszyn napisał/a: | Kto odpowiada po przeróbce za zawalenie się budynku? |
Przeróbkę musi zatwierdzić inspektor nadzoru budowlanego, nie projektant. | I tu się TS mylisz biegunowo - jest dokładnie odwrotnie. Urząd nie ponosi ŻADNEJ odpowiedzialności za merytoryczną zawartość projektu - sprawdza wyłącznie stronę formalną (zaświadczenia, pieczątki, kompletność itp.). Projektant całkowicie i wyłącznie odpowiada za rozwiązania projektowe (np. obliczenia konstrukcji), a żeby miał pełną jasność w tym względzie do każdego projektu musi dołączyć stosowne oświadczenie na ten temat. Ponadto do wydania pozwolenia właściwe jest starostwo - nadzór budowlany to "policja budowlana" - nie ma bezpośredniego związku z wydawaniem pozwoleń.
TS - Czw 23 Lut, 2017
Czyli jak projektant np. nie żyje albo nie chce współpracować, to trzeba występować o nowe pozwolenie na budowę?
maziek - Czw 23 Lut, 2017
Nie, kwestie autorstwa zupełnie nie obchodzą organów budowlanych. To jest sprawa między autorem a drugim projektantem. Bezpośrednio ani inwestor, ani tym bardziej organ wydający pozwolenie czy kontrolujący proces budowlany nic do tego nie ma.
Jeśli jest ważne pozwolenie (decyzja) to śmierć autora nic do tego nie ma. Analog sytuacji, że nie żyje minister, co podpisał któreś rozporządzenie. Decyzja jest w obrocie prawnym. Jeśli taka decyzja się przeterminuje to trzeba uzyskać nową i oczywiście nieżyjący projektant nie może* podpisać nowego projektu (projekt, w sensie dzieła, może być "stary", ale w sensie "kwitów do pozwolenia" musi być nowy).
*bywa, bywa, na budowach to mówię Wam, cud zmartwychwstania jest powszechny ...
P.S. - TS - jeśli dokonałeś zmian, to są dwa rodzaje zmian: istotne i nieistotne odstąpienie od zatwierdzonego projektu budowlanego. Istotne wymaga zmiany pozwolenia na budowę, co dzieje się w trybie uzyskania takowego pozwolenia a nieistotne wymaga opisania przez autora (projektanta) na projekcie. Chyba, że to drobiazgi, które w ogóle się na odstąpienie nie kwalifikują.
P.S. II - Tutejszyn - prawo do przebudowy, budowy, rozbiórki itepe ma w świetle prawa władający nieruchomością (od aktu notarialnego do zgody właściciela) - na podstawie oświadczenia o prawie do dysponowania nieruchomością budowlaną. Kwestia polega na tym, czy ktoś zrobi projekt nie mając na piśmie praw autorskich do obiektu.
TS - Czw 23 Lut, 2017
maziek napisał/a: | Kwestia polega na tym, czy ktoś zrobi projekt nie mając na piśmie praw autorskich do obiektu. |
Pewnie da się znaleźć, znajomy sam sobie zaprojektował chałupę, a potem tylko poszukał człowieka z uprawnieniami, żeby to zatwierdził, za 1000 zł o ile dobrze pamiętam. Z tego co wiem, to prawa autorskie nikogo tu nie interesowały, ale dopytam przy najbliższej okazji
komor - Pią 24 Lut, 2017
TS napisał/a: | Jaka była różnica dla twórcy czy używałem pirata, czy nie używałem w ogóle? |
TS, taka sama, jak dla naukowca, któremu ktoś splagiatował rozprawę naukową i podpisał swoim nazwiskiem. Taka sama jak dla pisarza i wydawcy, od którego zamiast kupić książkę, skserowałem ją sobie w bibliotece. Taka sama jak dla piosenkarza, którego płyty CD nie kupiłem, tylko ściągnąłem sobie z torrenta. W żadnym przypadku nie wyciągnąłem nikomu nic z portfela.
TS napisał/a: | Mnie cały czas ciekawi na jakiej podstawie (ustawa, artykuł - konkretnie) chroniony jest pomysł, idea. Nie doczekałem się odpowiedzi. |
Nie jest chroniony w kontekście prawa autorskiego, było to zacytowane gdzieś na początku wątku. Choć mamy też prawo patentowe, co prawda nie tak chore, jak amerykańskie, ale też chroniące pomysły i idee.
maziek - Pią 24 Lut, 2017
Mnie się zdaje, że TS mówi o zamierzchłych czasach, w których zasadniczo oryginału posiąść nie można było a samo piratowanie chyba nie było wówczas przestępstwem z braku stosownego prawa (nie ma przestępstwa bez przepisu). O ile pamiętam tamte czasy to kopiowanie wszystkiego było powszechne i w ogóle nie stanowiło żadnego problemu moralnego (nikt tego w tych kategoriach nie rozważał) - przy czym spowodowane było głównie brakiem dostępu, więc kserowało się książki, programy itp. Wówczas nawet instytucje miały wszystko kradzione wg obecnego podejścia - kradziony DOS, kradzione Windowsy itd. Brak dostepu zaś wynikał z kursu dolca oraz tego, że zagraniczni wydawcy nie pchali się wcale na rynek, o którym było wiadomo, że mało kto kupi - ale wszyscy zaraz wszystko spiratują .
Co prawda teorii też bym do tego nie dorabiał. Ot - wszyscy tak robili. Po socjalizmie pojęcie własności było dość zmanierowane (czyjeś, to było coś należące do konkretnej osoby, cokolwiek zaś należało do instytucji, przedsiębiorstwa, firmy - to było wspólne, czyli niczyje ). Naturalnym zaś sposobem wejścia w posiadanie czegoś, czego nie dało się kupić, było "skombinowanie" - dzisiaj nazywane kradzieżą - wówczas absolutnie pod taką kwalifikację moralną nie podpadające. Ocenianie tego w obecnych kategoriach moralnych mija się z celem.
T.B. - Pią 24 Lut, 2017
To były czasy!
W Poznaniu była księgarnia radziecka (z książkami z ZSRR). Można było za grosze kupić wszystko, co najcenniejsze na świecie, szczególnie jeśli chodzi o literaturę naukowo-techniczną. Tylko że po rusku - ale dla kogo to był wtedy problem? W każdym razie dla czytających książki to nie był problem.
Jak dostaliśmy Riada 20, kopię IBM 360 chyba, to nawet w fabryce nie wiedzieli po co są pewne podzespoły. Można było je wyjąć, a komputer działał. Młodzieży wyjaśniam, że ten komputer nie mieścił się w teczce. Trzeba było mieć specjalnie przystosowaną, sporą halę.
TS - Sob 25 Lut, 2017
komor, już sporo maziek wyjaśnił. Oryginalne gry i programy był drogie, a ja byłem dzieciakiem, którego stać nie było. Miałem chyba jedną oryginalną grę, Electrobody o ile dobrze pamiętam, bo chciałem wesprzeć krajowych twórców. Generalnie jednak na grę mogłem sobie odkładać z kieszonkowego rok, bo rodzice woleli, żebym zajął się czymś pożyteczniejszym, np. nauką programowania Więc i tak bym nie kupił, czyli nie uderzałęm w interesy twórcy. A kserowanie książki to coś innego, bo na kupno mogłem sobie pozwolić (pomijam już to, że ksero było niedostępny i np. plany modeli samolotów to sobie kalkowałem, a nie kserowałem )
komor - Sob 25 Lut, 2017
maziek napisał/a: | Mnie się zdaje, że TS mówi o zamierzchłych czasach, w których zasadniczo oryginału posiąść nie można było a samo piratowanie chyba nie było wówczas przestępstwem z braku stosownego prawa |
Tak, rozmawiamy o tych czasach. Dobrze je pamiętam.
maziek napisał/a: | O ile pamiętam tamte czasy to kopiowanie wszystkiego było powszechne i w ogóle nie stanowiło żadnego problemu moralnego (nikt tego w tych kategoriach nie rozważał) - przy czym spowodowane było głównie brakiem dostępu, więc kserowało się książki, programy itp. |
Wszystko się zgadza, i ja tam byłem, wino piłem, dyskietki kopiowałem. Tylko nigdy nie dorabiałem do tego ideologii, że skoro autorowi portfela nie zaiwaniłem, to on nic nie traci na tym kopiowaniu. Mnie chodziło tylko i wyłącznie o to jedno zdanie szanownego kolegi TS:
TS napisał/a: | Nie miałem poczucia, że kogoś okradam, bo 1) twórca nadal miał oryginał i mógł handlować jego kopiami |
Bo tu jest pies pogrzebany, jeśli chodzi o filozofię działania praw autorskich (które wtedy oczywiście jeszcze u nas nie obowiązywały). Co prawda mogę mieć nieco spaczone podejście, bo dość szybko przeszedłem na drugą stronę barykady, znaczy się dorabiałem troszkę jako niepełnoletni programista, ale belkę w swoim oku owszem widzę, jeno nie dorabiam do niej wytłumaczeń etycznych. Co prawda dość szybko kupiłem też sobie oryginalne narzędzia za ciężkie dojcze marki (zarobione narzędziami kradzionymi).
Pamiętam, że dość spory przypływ endorfin był po wzięciu do ręki nowego, pachnącego pudełka z dyskietkami i książkami, które przyjechało do mnie z Niemiec. Sporą frajdą było też potem spotkanie na targach w Niemczech autora pewnego narzędzia programistycznego, z którym wcześniej korespondowałem (pocztą tradycyjną, internetu jeszcze nie było) w sprawach aktualizacji i jakichś tam pluskiew. Ech, rozmarzyłem się wspomnieniami niespełnionej kariery programistycznej…
Tutejszyn - Sob 25 Lut, 2017
komor napisał/a: | Tylko nigdy nie dorabiałem do tego ideologii, że skoro autorowi portfela nie zaiwaniłem, to on nic nie traci na tym kopiowaniu. | Jednak jedną "ideologię" można dorobić, mianowicie to, że dzięki piraceniu oprogramowanie i umiejętność jego wykorzystania, stało się powszechne i dotarło w każdą dziurę i pod każdy kamień. W końcu ludzie muszą kupować oprogramowanie, ale chcą pracować na dobrze znanych narzędziach. Efekt - firmy produkujące wcześniej piracone na potęgę oprogramowanie, mają się lepiej niż dobrze, z kolei uzytkownicy, którzy płacić nie chcą utworzyli społeczność open source'ową, która chyba by nie powstała, gdyby nie restrykcje. Słowem same plusy
Dodam, że też należę do ludzi, którzy dość wcześnie zaczęli kupować soft.
T.B. - Sob 25 Lut, 2017
Jasne. Złodziej, to też stworzenie boże. Bez rozwoju złodziejstwa nie ma rozwoju cywilizacji. Gdyby nie złodzieje, kto by wymyślił szafy pancerne, drzwi pancerne, szyby pancerne? Z czego by żyli producenci dogaciowych portfeli na łańcuchu, gdyby nie kieszonkowcy? A giełdy części samochodowych? Przecież by upadły.
A honor złodziejski? Kto by miał honor złodziejski, gdyby nie złodzieje?
kelvinpiotr - Sob 25 Lut, 2017
Tutejszyn napisał/a: | Jednak jedną "ideologię" można dorobić, mianowicie to, że dzięki piraceniu oprogramowanie i umiejętność jego wykorzystania, stało się powszechne i dotarło w każdą dziurę i pod każdy kamień. |
Czyli... złodziejstwo i kradzieże podstawą rozwoju ludzkości. Tylko dlaczego w KK są na to paragrafy? Czyżby część populacji na Ziemi nie jest świadoma tego , jak ważnym w naszym rozwoju jest akt kradzieży ?
maziek - Sob 25 Lut, 2017
kelvinpiotr - oczywiście że tak. Podstawą sukcesu człowieka jako gatunku i cywilizacji ludzkich jako zbiorowości jest zdolność do uczenia się, naśladowania i przyswajania informacji. Nazywanie tego kradzieżą to wymysł prawników . Gdyby nie te "kradzieże", to łupałbyś kamienie zamiast latać po klawiaturze .
Dżozef - Sob 25 Lut, 2017
maziek napisał/a: | kelvinpiotr - oczywiście że tak. Podstawą sukcesu człowieka jako gatunku i cywilizacji ludzkich jako zbiorowości jest zdolność do uczenia się, naśladowania i przyswajania informacji. Nazywanie tego kradzieżą to wymysł prawników . Gdyby nie te "kradzieże", to łupałbyś kamienie zamiast latać po klawiaturze . |
Podstawą człowieczeństwa jest zdolność do abstrakcyjnego myślenia a nie nauka i małpowanie bo to potrafią chyba wszystkie gatunki.
Kradzież też jest podstawową siłą rozwoju gatunku i eliminacji słabszych osobników, dlatego prawnicy są hamulcem rozwoju cywilizacji zwłaszcza rozciąganie granic jednej cywilizacji prawa na inne, zawsze źle się kończy.
T.B. - Sob 25 Lut, 2017
http://www.psychologia.ap...p-abstrakcyjnie
http://www.national-geogr...c-abstrakcyjnie
https://youtu.be/AVaITA7eBZE
komor - Sob 25 Lut, 2017
Tutejszyn napisał/a: | Efekt - firmy produkujące wcześniej piracone na potęgę oprogramowanie, mają się lepiej niż dobrze |
Taa… Na przykład firm produkujących procesory tekstu w latach 90. ubiegłego wieku było z pięć dużych i tuzin małych, dziś jest tylko jedna – Microsoft.
Tutejszyn - Sob 25 Lut, 2017
komor napisał/a: | w latach 90. ubiegłego wieku było z pięć dużych i tuzin małych, dziś jest tylko jedna – Microsoft. | Wiem, pamiętam... Pracowałem na wielu z nich. Kilka miałem przez dzień, może dwa, potem szukałem czegoś, na czym dało się pisać. W końcu trafiłem na Wordperfecta (bardzo dobry), ale Word okazał się lepszy
Organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi chcą nam wmówić, że piraci są źródłem wszelkiego zła i piratów należy traktować gorzej, albo przynajmniej na równi ze zwykłymi kryminalistami. Prawda jednak nie jest tak jednoznaczna, ale nie będę się spierał o ocenę piractwa i jego wpływu na dzisiejszy rozkład sił przemysłu muzycznego i oczywiście producentów oprogramowania.
maziek - Nie 26 Lut, 2017
Dżozef napisał/a: | Podstawą człowieczeństwa jest zdolność do abstrakcyjnego myślenia a nie nauka i małpowanie bo to potrafią chyba wszystkie gatunki. | Dżozef, pomyśl tylko, jak znikomo różny od zera będzie ułamek, w którym w liczniku postawimy wiedzę, którą sami zdobyliśmy, a w mianowniku tę, którą przekazano nam w szkole, książkach, filmach itd. (czyli którą zmałpowaliśmy). To o czym piszesz to warunek konieczny, ale nie wystarczający. Przełomem okazały się biblioteki (w telegraficznym skrócie).
komor napisał/a: | Taa… Na przykład firm produkujących procesory tekstu w latach 90. ubiegłego wieku było z pięć dużych i tuzin małych, dziś jest tylko jedna – Microsoft. | Ale zdaje się tę jedną właśnie najpowszechniej piratowano ? Widocznie tamte słabiej piratowali . A poza tym - serio nie wiem - Apple nie ma swego "ofisa"? Ogólnie rzecz biorąc nie wiem jak to wygląda w liczbach na świecie ale w ubogiej Polsce większość znanych mi osób jedzie na LibreOffice - czyli na czymś "trzecim", spoza polaryzacji oryginał-pirat i z korzeniami sięgającymi głębiej niż Microsoft . Pierwszym edytorem jaki kupiłem był Lotus .
P.S. Przypuszczam, że myślę nieco jak Tutejszyn - kiedyś, za parę tysięcy lat, jeśli przetrwają biblioteki i będzie komu jeszcze czytać książki, to wieki panowania praw autorskich zostaną statystycznie wyłapane jako czarna narośl na wykresie sztuki . Nawiasem mówiąc w tej chwili, ułamek wyrażający czas ich panowania do czasu kiedy człowiek tworzył sztukę też jest znikomo różny od zera .
T.B. - Nie 26 Lut, 2017
maziek,
A ile trwał "wiek pary", początkowo nazywany "wiekiem pary i elektryczności"? Czy w związku z tym nie miał znaczenia?
(Jeśli nawet przyjąć założenie, że panowanie praw autorskich jest przejściowe.)
[ Dodano: Nie 26 Lut, 2017 10:41 ]
Wracając do kradzieży cudzych utworów - najtrudniej uświadomić sobie to właśnie, że jest to złodziejstwo. Stąd takie romantyczne określenia złodzieja, jak na przykład "pirat".
maziek - Nie 26 Lut, 2017
T.B. prawa autorskie w przemyśle to nieco inna kwestia niż w sztuce. Aczkolwiek jedno i drugie kończy się na pieniądzach . Myślę, że sprawa jest bardzo złożona i zapewne nie czarno-biała (choć tak może wyglądać w moich skrótowych wypowiedziach). Prawa autorskie, pomijając kwestie moralne, dobre są żeby komuś się chciało inwestować latami w powstanie nowej technologii, bo ma pewność, że po jej wprowadzeniu przez następnych x lat będzie mógł odebrać z nawiązką włożone pieniądze. Gdyby nie miał tej pewności, to być może (choć nie jest to pewne) innowacyjność by spadła (nie jest pewne, bo głównym celem przemysłu nie jest innowacyjność, tylko zwiększanie i potanienie produkcji, a innowacyjność, jako po temu niezbędna, wychodzi niejako niechcący).
Rzecz w tym, że wiele osób ma poczucie, że ten mechanizm obecnie zagważdża innowacyjność poprzez "obłożenie" możliwych ścieżek rozwoju patentami.
Nie darmo takie mocne prawa autorskie - wracając do sztuki - mają wspomniani przez komora filmowcy - są oni (i inni artyści pracujący współczesnymi technikami) przedstawicielami gałęzi sztuki, w której wykonanie dzieła kosztuje miliony, a wykonanie dokładnej jego kopii, kopii nie do odróżnienia - grosze. Jest to diametralnie odmienna sytuacja od wykonania kopii obrazu olejnego, która, pomijając (ewentualny) geniusz autora, kosztuje tyle samo, co oryginał. Zrozumiałe więc, że bez zabezpieczenia takiej działalności nie mogłaby ona w ogóle funkcjonować, chyba że za sprawą bogatych altruistów.
Nagle jednak okazuje się, że nie chodzi już o kopię, tylko o ideę. Nie o kopię, lecz podróbę (czasem marną, a czasem lepszą od oryginału ). I tu trzeba sobie zadać pytanie, czy to nie idzie za daleko? Wiele (większość? Wszystkie?) szczytów na jakie weszła sztuka w minionych czasach to było wspinanie się po trupach poprzedników, których gnijące ciała zapychały z wolna przepaści odcinające drogę dalej.
Zresztą zastanówmy się - pierwszym poważnym narzędziem do piratowania był wynalazek druku. Czy rozsądnym byłoby blokowanie tego wynalazku, aby nie można było piratować?
T.B. - Nie 26 Lut, 2017
Usiłuję szybko przypomnieć sobie jakikolwiek przypadek zablokowania wynalazku w celu uniemożliwienia piratowania - i nie potrafię.
[ Dodano: Nie 26 Lut, 2017 11:00 ]
Cytat: | Wiele (większość? Wszystkie?) szczytów na jakie weszła sztuka w minionych czasach to było wspinanie się po trupach poprzedników, których gnijące ciała zapychały z wolna przepaści odcinające drogę dalej. |
Tego też nie kumam, chociaż z brzmienia zasługuje co najmniej na jakieś "złote usta".
(I ochronę praw autorskich.)
maziek - Nie 26 Lut, 2017
T.B. napisał/a: | Usiłuję szybko przypomnieć sobie jakikolwiek przypadek zablokowania wynalazku w celu uniemożliwienia piratowania - i nie potrafię. | Myślę, że coś tam by się znalazło, i za Biblii Gutenberga, i za odtwarzaczy Blu-Ray - ale generalnie to ja nie chciałem, żebyś usiłował to sobie przypomnieć, tylko pytałem, czy w skali zysków jakie dał druk byłoby dla człowieka sensowne go blokować.
Cytat: | Cytat: | Wiele (większość? Wszystkie?) szczytów na jakie weszła sztuka w minionych czasach to było wspinanie się po trupach poprzedników, których gnijące ciała zapychały z wolna przepaści odcinające drogę dalej. |
Tego też nie kumam, chociaż z brzmienia zasługuje co najmniej na jakieś "złote usta". | Dziękuję!
T.B. - Nie 26 Lut, 2017
maziek napisał/a: | czy w skali zysków jakie dał druk byłoby dla człowieka sensowne go blokować.
|
Stawiasz pytanie, czy nie lepiej dać złodziejom spokój, zamiast blokować postęp?
Jeśli tak, to odpowiadam (pytaniem na pytanie):
- co ma piernik do wiatraka?
maziek - Nie 26 Lut, 2017
T.B. napisał/a: | maziek napisał/a: | czy w skali zysków jakie dał druk byłoby dla człowieka sensowne go blokować.
|
Stawiasz pytanie, czy nie lepiej dać złodziejom spokój, zamiast blokować postęp?
Jeśli tak, to odpowiadam (pytaniem na pytanie):
- co ma piernik do wiatraka? | Twoje suwerenne prawo uważać, że jest to jak piernik do wiatraka (ale co masz na myśli - przez większość znanej historii piernika mąka pochodziła albo z młyna wodnego, albo z młyna napędzanego wiatrakiem, więc piernik miał zadziwiająco dużo do wiatraka ).
Ja uważam, że to zasadne pytanie, bo jest to pytanie o wylewanie dziecka z kąpielą - sytuację powszechnie występująca przy przeciwstawnych dążeniach i próbie ich pogodzenia.
T.B. - Nie 26 Lut, 2017
maziek napisał/a: | przez większość znanej historii piernika mąka pochodziła albo z młyna wodnego, albo z młyna napędzanego wiatrakiem, więc piernik miał zadziwiająco dużo do wiatraka |
Wiedziałem, że to powiesz
Nadal nie umiem sobie przypomnieć przypadku, żeby walka ze złodziejami, czy szerzej z przestępczością, zablokowała jakiś wynalazek, czyli postęp.
Dostęp do wynalezionego wynalazku - i owszem, bywa blokowany. Na przykład do broni - i zapewne dobrze, bo ja sam miałbym kilku do odstrzału. Jeśli chodzi o blokowanie dostępu do urządzeń kopiujących twórczość, to owszem, historia zna takie przypadki. Zwłaszcza historia Związku Radzieckiego. Ale nie miało to nic wspólnego z ochroną praw autorskich.
maziek - Nie 26 Lut, 2017
To dowodzi, że w świecie trudno znaleźć rzeczy bez związku.
O ile rzecz pojmujesz dostatecznie długofalowo - to nie da się zablokować, Chińczycy kilkaset lat blokowali dostęp do prochu, ale i tak w końcu wynaleziono go czy skopiowano (nie wiem) w Europie. Jednakże z punktu widzenia migających chwilę na tym świecie robaczków świętojańskich - można zupełnie skutecznie. Nawiasem mówiąc ta skuteczność rośnie wraz z globalizacją.
Dżozef - Nie 26 Lut, 2017
maziek napisał/a: | To o czym piszesz to warunek konieczny, ale nie wystarczający |
Mi to wystarczyło aby nauczyć się robić zdjęcia i zbudować samodzielnie powiększalnik chociaż jeszcze prawdziwego na oczy nie widziałem. Szkoła to mnóstwo absolutnie nieprzydatnej do niczego wiedzy i strata czasu dla młodego człowieka. Nawet czytać musiałem nauczyć się samodzielnie bo szlak mnie trafiał jak cedzili tą "wiedzę" w szkole przez zęby i nie pozwalali czytać liter których jeszcze nie było na lekcji.
Ile wiedzy ze szkoły przydaje się na co dzień? - jakieś promile.
Ile trzeba było wiedzy zdobyć na własnej skórze? - cała reszta.
maziek - Nie 26 Lut, 2017
Dżozef napisał/a: | maziek napisał/a: | To o czym piszesz to warunek konieczny, ale nie wystarczający |
Mi to wystarczyło aby nauczyć się robić zdjęcia i zbudować samodzielnie powiększalnik chociaż jeszcze prawdziwego na oczy nie widziałem. | Guzik prawda . Niczego z tego byś nie zrobił, gdybyś o tym nie wiedział i nie miał podstaw. Nie wiedziałbyś nawet, że istnieje coś takiego, jak "zdjęcie". Soczewki wyszlifowałeś? Nie z butelki znalezionej w lesie, tylko ma się rozumieć z własnoręcznie wytopionego szkła, którego produkcję opracowałeś w międzyczasie, nigdy wcześniej nie wiedząc, czy szkło istnieje? ? Potem przeskoczyłeś jednym zamachem dział fizyki "optyka", który naszym ojcom w wersji klasycznej zajął kilkanaście wieków prób i błędów . Zdjęcia robiłeś na czym? Próbowałeś własnoręcznych klajstrów rozsmarowanych na rybich pęcherzach? Czy kupiłeś gotowy produkt po półtorawiecznej optymalizacji techniki jego produkcji? Ci, którzy sporządzili dla Ciebie te soczewki i materiały też nie zaczynali od grzebania patykiem w ziemi - tylko od po pierwsze nauki w tych złych szkołach - a po drugie od bibliotek.
T.B. - Nie 26 Lut, 2017
"Ucz się dziecko ucz, bo wiedza, to potęgi klucz."
Pierdu, pierdu. Wiecie co? Są trzy prawdy - to jest ta trzecia. Najlepiej się mają ci z moich dawnych kolegów, którzy od podstawówki rzucali w szkołę kamieniami.
maziek - Nie 26 Lut, 2017
Koledzy, nie rozwalajcie mnie podwórkowymi przykładami .
Kerebron - Nie 26 Lut, 2017
Dżozef napisał/a: | Nawet czytać musiałem nauczyć się samodzielnie bo szlak mnie trafiał jak cedzili tą "wiedzę" w szkole przez zęby i nie pozwalali czytać liter których jeszcze nie było na lekcji. |
Najwyraźniej na lekcjach o interpunkcji i różnicy pomiędzy wyrazami "szlak" i "szlag" też Cię nie było.
Nie należy mylić dwóch rzeczy: wiedzy szkolnej i sposobu jej podawania.
komor - Nie 26 Lut, 2017
maziek napisał/a: | kiedyś, za parę tysięcy lat, jeśli przetrwają biblioteki i będzie komu jeszcze czytać książki, to wieki panowania praw autorskich zostaną statystycznie wyłapane jako czarna narośl na wykresie sztuki |
Nie sądzę. Prawa autorskie nie były potrzebne, dopóki kopiowanie dzieł i idei było trudne lub niemożliwe, co sam zauważyłeś później w swoim wywodzie. Teraz już są raczej niezbędne, choć oczywiście ich zakres i sposób regulacji może się zmieniać, no i może mieć pozytywny lub negatywny wpływ na różne aspekty rozwoju ludzkości, co też sam wspomniałeś wyżej.
Faktem jest, że np. powszechność piractwa muzycznego i filmowego związanego z rozwojem technologii cyfrowych i potem upowszechnieniem internetu spowodował zmianę całego modelu dystrybucji, sprzedaży i sposobu zarabiania pieniędzy na treściach cyfrowych. Co z kolei zmieniło podejście do kwestii oglądania i kopiowania treści za darmo.
maziek napisał/a: | Ogólnie rzecz biorąc nie wiem jak to wygląda w liczbach na świecie ale w ubogiej Polsce większość znanych mi osób jedzie na LibreOffice |
O ile mam szacunek i podziw dla osiągnięcia ludzkości pt. Linux, o tyle te open-source’owe Officy są wszystkie co do jednego o kant tyłka rozbić. Libre/Open Office to dobry przykład tego, że crowd-sourcing nie sprawdza się w przypadku złożonego oprogramowania użytkowego, gdzie interfejs jest w sumie ważniejszy niż funkcjonalności.
maziek napisał/a: | A poza tym - serio nie wiem - Apple nie ma swego "ofisa"? |
Ach tak, owszem ma i zawsze tam jakiś miał swój, ale to margines nawet w świecie Apple, więc w ogóle o nim zapomniałem w kontekście tej rozmowy. Skoro już jednak wspomniałeś to chciałem przypomnieć, że Microsoft Office powstał najpierw na Macintosha, Bill Gates wraz z drużyną w sumie zaczął go pisać na zlecenie Steve’a Jobsa. Dopiero potem powstała wersja na Windows.
Dżozef - Pon 27 Lut, 2017
maziek napisał/a: | Guzik prawda . Niczego z tego byś nie zrobił, gdybyś o tym nie wiedział i nie miał podstaw. |
komor napisał/a: | Prawa autorskie nie były potrzebne, dopóki kopiowanie dzieł i idei było trudne lub niemożliwe |
Idee nie są opatentowane. Tu mówimy o idei utrwalania obrazu, która istnieje co najmniej od epoki jaskiniowej.
Co Ty maziek chcesz mi zarzucić kradzież pomysłu jakiegoś jaskiniowca który kamieniem wyrzeźbił rysunek na ścianie swojej jaskini
TS - Pon 27 Lut, 2017
Dżozef napisał/a: | Idee nie są opatentowane. |
To zależy gdzie, np. w USA są, a przynajmniej mogły być patentowane algorytmy, kontrowersyjny przykład:
https://en.wikipedia.org/wiki/Karmarkar's_algorithm
Dla mnie o tyle ciekawy, że parę lat temu wdrożyłem ten algorytm w pewnej firmie. Ale nie ja jeden na tym zarobiłem, zarobili też twórcy oprogramowania pozwalającego na jego wygodne użycie, które ww firma musiała kupić:
https://en.wikipedia.org/wiki/MOSEK
Patent na szczęście działał tylko w USA, ale gdyby obowiązywał globalnie, to firma przejmujące majątkowe prawa autorskie Karmarkara (AT&T) w zupełnie nieuzasadniony sposób miałaby zagwarantowany gigantyczny dochód. A przecież oni nie ponieśli żadnych nakładów! Jak ktoś nie przeczytał to tylko wyjaśnię, że Karmarkar wymyślił algorytm na podstdocu w IBM. Warto jednak przeczytać, bo się okaże jak ten patent zablokował karierę wynalazcy, odcinając go od innych badaczy.
Jak zwykle - sukces ma wielu ojców Nie chce mi się teraz szukać, ale jestem pewien, że można znaleźć zdjecie pary w polu, zdjęcie pary związanej sznurkiem i powiedzieć, że one był inspiracją tego ,,splagiatowanego'' zdjęcia ślubnego, o jakim była mowa parę stron wcześniej.
maziek - Pon 27 Lut, 2017
Dżozef napisał/a: | Tu mówimy o idei utrwalania obrazu, która istnieje co najmniej od epoki jaskiniowej. Co Ty maziek chcesz mi zarzucić kradzież pomysłu jakiegoś jaskiniowca który kamieniem wyrzeźbił rysunek na ścianie swojej jaskini | Dżozef, muszę Cię wyprowadzić z błędu . W świetle tego co napisałeś Tobie się tylko wydaje, że skonstruowałeś powiększalnik .Opanowałeś technikę rzeźbienia większym kamieniem - ale większy kamień to jeszcze nie powiększalnik . Zdjęcie powstaje bez udziału człowieka - no ale to za jakieś 50 tysięcy lat ...
Komor - pażywiom-uwidim.
Dżozef - Pon 27 Lut, 2017
maziek napisał/a: | Tobie się tylko wydaje, że skonstruowałeś powiększalnik |
Taj jak to- wydaje , skoro używałem go parę lat i lepsze tym zdjęcia robiłem niż miejscowy zakład fotograficzny, którego wiekowy właściciel sam wylewał płyty i używał jakichś reliktowych miechów.
T.B. - Pon 27 Lut, 2017
Wracając na chwilę do tematu tematu: T.B. napisał/a: | Byłbym za tym, żeby to było 2048 na dłuższym boku. |
Tak pisałem w Nowy Rok, a teraz byłbym jeszcze bardziej za. Za zwiększeniem dopuszczalnego rozmiaru zdjęć znaczy się. Zaszalałem i kupiłem sobie Eizo CG2420. Myślę sobie - no, to teraz zobaczę zajebiste zdjęcia moich kolegów. A tu zupa. Jakieś małe obrazki widzę. Dobrze, że nie kupiłem 27" o jeszcze większej rozdzielczości
No, to pochwaliłem się
Zarąbista maszyna.
komor - Pon 27 Lut, 2017
T.B., odpal Flickra i ciesz się większymi zdjęciami.
T.B. - Wto 28 Lut, 2017
Wiadomo
Póki co, teraz przez parę dni będę miał zabawę ze sprawdzaniem różnych wariantów kalibracji. No i z oglądaniem moich zdjęć po nowemu.
Tutejszyn - Wto 28 Lut, 2017
Wydawało mi się, że coś kalibruje się według jakiegoś wzorca, a wzorzec jest jeden. Nie będę się spierał, ale czy na pewno masz "różne warianty kalibracji"?
T.B. - Wto 28 Lut, 2017
Tutejszyn napisał/a: | Wydawało mi się, że coś kalibruje się według jakiegoś wzorca, a wzorzec jest jeden. Nie będę się spierał, ale czy na pewno masz "różne warianty kalibracji"? |
Tak, mam różne warianty kalibracji. Nazywają to presetami. Już fabryka daje wybór, zaraz po podłączeniu monitora do komputera. A gdy zacznie się robić to samemu i czytać, to zaczyna się robić wesoło:
http://dr5000.fotoblogia....ora-graficznego
[ Dodano: Wto 28 Lut, 2017 17:08 ]
Najlepszy jest ten dydolek, co wyskakuje z górnej ramki. Taki mały, a tyle może
[ Dodano: Wto 28 Lut, 2017 18:19 ]
Przecież wynik kalibracji zależy (powinien zależeć) nawet od oświetlenia pomieszczenia. W fabrykach retuszu, jak przypuszczam, warunki oświetleniowe są stałe przez całą dobę - ale w warunkach domowych prawdopodobnie powinno się mieć osobne presety na dzień i na noc. Mam zamiar to sprawdzić.
kelvinpiotr - Wto 28 Lut, 2017
T.B. napisał/a: | Przecież wynik kalibracji zależy |
Hm... spore odejście od tematu , ale zdradź , będziesz drukował, jaki system , na jakich maszynach ?
T.B. - Wto 28 Lut, 2017
kelvinpiotr napisał/a: | ... zdradź , będziesz drukował, jaki system , na jakich maszynach ? |
Zdradzę, zdradzę, ale pytanie brzmi jak do jakiego zawodowca
(A ja wspominałem wyżej o warunkach domowych.)
Będę drukował, bo należymy z żoną do tych dziwaków, którzy gromadzą zdjęcia w albumach. Na domowej drukarce Epson z czterema atramentami - lubię się tym bawić, a efekt jest dla nas zadowalający. Chociaż zaraz po zakupie żałowałem trochę, że nie kupiłem takiej z sześcioma atramentami i z troszkę lepszymi parametrami (mniejsza kropla).
Nie wiem, o jaki system pytasz, bo podejrzewam, że o coś czego ja nawet nie znam. Ale jeśli przez przypadek to jest proste pytanie, to ostatnio drukuję przez Lightrooma. Tyle tylko, że metodą prób i błędów ustaliłem sobie mniej więcej, jak przygotowywać zdjęcia do wydruku. Może teraz - z użyciem presetu "drukowanie" na monitorze - będzie łatwiej. Chodzi mi po głowie zaproszenie do domu takich ludków, co mogą oprofilować drukarkę. Kosztuje to poniżej dwóch stów.
kelvinpiotr - Wto 28 Lut, 2017
Dzieki , ok , do drukarki domowej można się pobawić , ale najlepiej w pomieszczeniu bez okna i z jednolitym oświetleniem za monitorem. Cała reszta opcji zmiennego światła dziennego i sztucznego będzie obarczona błędami , choć jak do domowego albumu to obleci . Powodzenia .
T.B. - Wto 28 Lut, 2017
Dziękuję
Także za podpowiedź. Okna nie zamuruję, ale mogę po prostu przygotowywać zdjęcia tylko w nocy. Dla mnie to nic nadzwyczajnego.
Dżozef - Czw 02 Mar, 2017
Zachciało się monitora dla T.B. i resztę szlak trafił, poszli robić zdjęcia.
T.B. - Czw 02 Mar, 2017
No nie, tak źle może nie jest
Szkoda, że nie ma teraz jakiegoś zlotu. Chętnie pogadałbym sobie dłużej przy stoisku Eizo. Póki co, oglądanie niektórych moich zdjęć to ciekawe doświadczenie
|
|