|
forum.optyczne.pl
|
 |
Wolne tematy - Wady i zalety pracy jako freelancer
wirtualny - Pią 10 Lip, 2015 Temat postu: Wady i zalety pracy jako freelancer Wiele osób (podobnie jak ja) na tym forum pracuje jako freelancer. Cenicie sobie taki rodzaj pracy? Jakie są waszym zdaniem największe wady i zalety takiego rozwiązania? Zarówno pod względem finansowym jak i ogólnym?
janko125 - Pią 10 Lip, 2015 Temat postu: Re: Wady i zalety pracy jako freelancer
wirtualny napisał/a: | Wiele osób (podobnie jak ja) na tym forum pracuje jako freelancer. Cenicie sobie taki rodzaj pracy? Jakie są waszym zdaniem największe wady i zalety takiego rozwiązania? Zarówno pod względem finansowym jak i ogólnym? |
Sam również tak pracuję. Powiem Ci,żę ma to swoje wady jak i zalety.
Zalety:
możesz pracować kiedy chcesz
masz wolne kiedy chcesz
sam dostosowujesz sobie swoje tempo
Wady: banki i te sprawy. Często masz problem z dostaniem kredytu. Na przykład na mieszkanie ( poczytaj sobie co jest ważne dla banku w przypadku zdolności - premiowane są zwykle umowy o pracę a te na włąsną działalność oraz na zlecenie już nie).
komor - Pią 10 Lip, 2015
janko125, osoby o małym stażu na forum lepiej niech nie wstawiają linków do innych portali niefotograficznych, traktujemy to jako kryptoreklamę.
To ja wcielę się w rolę sceptyka.
janko125 napisał/a: | Zalety: możesz pracować kiedy chcesz |
Czyli siedem dni w tygodniu od rana do późnego wieczora musisz być dyspozycyjny.
janko125 napisał/a: | masz wolne kiedy chcesz |
Czyli kiedy inni planują wakacje, to ty masz albo zastój w robocie (i pusty portfel) albo wręcz przeciwnie, full pracy i niemożliwość wyjechania na odpoczynek.
janko125 napisał/a: | sam dostosowujesz sobie swoje tempo |
Czyli: ma być gotowe na jutro, ewentualnie na poniedziałek rano. Pamiętam jeszcze z czasów pracy w agencji reklamowej te maile w piątek popołudniu, że do zrobienia jest to i tamto, ma być gotowe na poniedziałek rano. Wtedy się tym denerwowałem, a teraz, jak się samozatrudniam od 15 lat, to jest to norma.
Oczywiście to nieco przesadzony, pesymistyczny obraz, ale należy być na to psychicznie przygotowanym. Niektórzy mają bardziej komfortowe warunki pracy, zależy od branży, klienta i freelancera.
janqseven - Pią 10 Lip, 2015
Ile zarabia się jako freelancer?
komor - Pią 10 Lip, 2015
Nic, fortunę lub coś pomiędzy. janqseven, nie zadawaj takich pytań. Przecież to zależy od miliona czynników. Kodeks pracy nie reguluje pensji minimalnej ani maksymalnej freelancera. Co najmniej z tego powodu, że nie ma on żadnej pensji. Masz klienta, to pracujesz. Nie masz – nie pracujesz. Jesteś dobry, to masz szansę na lepszego klienta, z czasem być może to ty zaczynasz dyktować warunki, w większości wypadków dyktuje je klient lub rynek.
Masz na myśli zostanie freelancerem fotograficznym? W jakiej specjalizacji? Reporterka, śluby, produktówka, korpo? Każda z tych specjalizacji ma swoją specyfikę, wymagania i różny poziom konkurencji. Różne są też pionowe segmenty rynku. Mam na myśli zapotrzebowanie na drogie i tanie wersje tej samej usługi.
FotoTomek - Pią 10 Lip, 2015
Do wad pracy na własny rachunek dodałbym jeszcze konieczność płacenia drakońskiego haraczu ZUS-owi co miesiąc i to niezależnie od tego, czy na ten haracz zarobisz, czy nie. Warto też mieć jakiś zapas kasy na wypadek posuchy. Trzeba samemu organizować sobie robotę, martwić się o sprzęt, wyposażenie, czy co tam może być potrzebne do prowadzenia działalności.
A czy więcej zarobisz, niż na etacie? To zależy. Może się okazać, że wcale nie.
beata_k - Sob 11 Lip, 2015
FotoTomek napisał/a: | Do wad pracy na własny rachunek dodałbym jeszcze konieczność płacenia drakońskiego haraczu ZUS-owi co miesiąc |
ale pracując na etacie też musisz zarobić na zus, co to za różnica czy zarobisz to u jakiegoś pracodawcy czy zarobisz na to sam?
Czyli każdy kto prowadzi działalnośc gospodarczą jest freelancerem?
komor napisał/a: | Masz na myśli zostanie freelancerem fotograficznym? W jakiej specjalizacji? Reporterka, śluby, produktówka, korpo? Każda z tych specjalizacji ma swoją specyfikę, wymagania i różny poziom konkurencji. Różne są też pionowe segmenty rynku. Mam na myśli zapotrzebowanie na drogie i tanie wersje tej samej usługi. |
to podsumowuje temat.
wirtualny, mozesz być freelancerem pracując na etacie, jest to trudne ale do pogodzenia i chyba sporo osób tak zaczynało, pracując nawet w zupełnie innej branży
komor - Nie 12 Lip, 2015
beata_k napisał/a: | ale pracując na etacie też musisz zarobić na zus, co to za różnica czy zarobisz to u jakiegoś pracodawcy czy zarobisz na to sam? |
No jest pewna delikatna różnica. To pracodawca martwi się o to, czy ma kasę na ZUS, czy w danym miesiącu budżet mu się spina. Odsetki i zajęte konta bankowe to też zmartwienie pracodawcy, a nie pracownika.
T.B. - Nie 12 Lip, 2015
Jasne. Zmartwieniem pracownika jest tylko to, czy - jeśli się nie spina - zwolnią najpierw jego, czy najpierw jego kolegę.
Czyli kto pierwszy zostanie frilanserem.
Wojmistrz - Nie 12 Lip, 2015
T.B., +1
dcs - Nie 12 Lip, 2015
Od lesera od freelancera.
American dream.
komor - Nie 12 Lip, 2015
T.B., gdyby to było takie proste, że pracownika można zwolnić jak budżet się nie dopina, to żadna firma nikogo by nie zatrudniała. Zyski i straty generowałyby się same.
FotoTomek - Pon 13 Lip, 2015
komor napisał/a: | beata_k napisał/a: | ale pracując na etacie też musisz zarobić na zus, co to za różnica czy zarobisz to u jakiegoś pracodawcy czy zarobisz na to sam? |
No jest pewna delikatna różnica. To pracodawca martwi się o to, czy ma kasę na ZUS, czy w danym miesiącu budżet mu się spina. Odsetki i zajęte konta bankowe to też zmartwienie pracodawcy, a nie pracownika. |
To jest jedna różnica, a druga to taka, że jeśli pracujemy w jakiejś organizacji (firmie), to w krótkim okresie można nie zarobić sobie na ZUS bo zrobią to za nas inni. W długim okresie wszystko musi się zbilansować oczywiście. Tyle w teorii, a w praktyce bywa różnie. Znam osobiście kilka firm, w których istnieją stanowiska, które w życiu na siebie nie zarobiły, a jednak istnieją. Wydaje mi się, że im większa firma, tym więcej takich stanowisk. W przypadku działalności jednoosobowej to jest sytuacja zupełnie niemożliwa.
T.B. - Pon 13 Lip, 2015
FotoTomek napisał/a: | Znam osobiście kilka firm, w których istnieją stanowiska, które w życiu na siebie nie zarobiły, a jednak istnieją. |
Na przykład stanowisko prezesa.
komor - Pon 13 Lip, 2015
T.B., wybacz, ale Twoje doświadczenia odnoszą się być może do epoki słusznie minionej oraz do obecnego okresu jeśli chodzi o stanowiska państwowe i samorządowe. No, może jeszcze do niektórych dużych korporacji. Co do całej reszty, to raczej nie. W każdym razie co do zasady – nie.
Dżozef - Pon 13 Lip, 2015
Ee tam epoki tak szybko nie mijają. Wielu z "minionej epoki" ma się dobrze i należało by ich posłać w kolejkę po zasiłek tak profilaktycznie na rok, wtedy byśmy mówili o jej końcu.
T.B. ma rację prezes to także kilka stanowisk dla jego rodzinnych nieudaczników, oni są jak park jurajski
T.B. - Pon 13 Lip, 2015
komor, uspokój się.
Chcesz mnie pouczać, że - co do zasady - zarząd przedsiębiorstwa generuje jakiekolwiek przychody? No to, co do zasady, gadasz bzdury. Zarząd generuje tylko i wyłącznie koszty. A jeśli w jakimś fituliten-geszefcie prezes - oprócz sprawowania swojej funkcji prezesa - jest dodatkowo młotkowym, to jest już inny temat. Nie ten temat.
Jeśli chodzi o moją poprzednią wypowiedź - każdy rozumie ją jak chce, no i dobrze. Ja chciałem zwrócić uwagę mojemu (wtedy) przedmówcy, że istnieją stanowiska nieprodukcyjne i to jest normalne.
beata_k - Pon 13 Lip, 2015
komor napisał/a: | No jest pewna delikatna różnica. To pracodawca martwi się o to, czy ma kasę na ZUS, czy w danym miesiącu budżet mu się spina. |
tak jak ktoś zauwazył po Tobie, co jednak ci umkneło, (oczywiście w zależności od branży) takie statystyki powinno sie prowadzić w skali roku a nie miesiąca. Kazdy pracownik nie powinien przynosi strat w skali powiedzmy roku. Rozpatrywanie sytuacji patologicznych, czyli takich które ty sugerujesz jest sprowadzaniem rozmowy na złe tory.
Jeżeli jakis pracodawca sam sobie strzela w stopy tworząc stanowisko, które nie generuje zysków, to tylko mu współczuć rozrzutności.
Są oczywiście takie stanowiska, które nie muszą generować przychodów i są swiadomie tworzone ale w takich przypadkach nikt nie narzeka na nierętowność.
komor napisał/a: | T.B., gdyby to było takie proste, że pracownika można zwolnić jak budżet się nie dopina, to żadna firma nikogo by nie zatrudniała. |
i ty tak zawsze? Zwolnienie pracownika to bardzo prosta sprawa, widziałam to dziesiątki razy, zdarza się to ciągle i własciewie jest to nautaralna sprawa, tak jak narodziny i śmierć.
Nie za bardzo wiem z której ty strony to przeżywasz, czy jako pracodawca czy pracownik ale z jednej i drugiej strony powinieneś zacząć to akceptować, socjalizm juz się dawno skończył.
moronica - Pon 13 Lip, 2015
beata_k napisał/a: | Jeżeli jakis pracodawca sam sobie strzela w stopy tworząc stanowisko, które nie generuje zysków, to tylko mu współczuć rozrzutności.
Są oczywiście takie stanowiska, które nie muszą generować przychodów i są swiadomie tworzone ale w takich przypadkach nikt nie narzeka na nierętowność. |
no to jak w koncu jest?
beata_k - Pon 13 Lip, 2015
moronica napisał/a: | no to jak w koncu jest? |
są sytuacje wyjatkowe, o których na pewno nie chcemy tu rozmawiać. Poruszamy tu zdecydowanie sytuacje normalne, gdzie pracownicy powinni generować zyski a nie np. sytuacje kiedy jakieś stanowisko jest kwestią prestizu firmy bądź wygody kogoś kto generuje takie zyski, które pokrywają wydatki na niego.
Szanowny moderator moim zdaniem miał wyraźnie na myśli Polską rzeczywistość.
Tutejszyn - Pon 13 Lip, 2015
beata_k napisał/a: | pracownicy powinni generować zyski | Tylko że akurat pracownicy najczęściej generują koszty. Pracownik to zło konieczne.
Zyski generują twórcy, lekarze i tym podobne. Robotnik zawsze będzie tylko kosztem dla firmy, jak paliwo, czy papier do drukarki.
komor - Pon 13 Lip, 2015
T.B. napisał/a: | Chcesz mnie pouczać, że - co do zasady - zarząd przedsiębiorstwa generuje jakiekolwiek przychody? No to, co do zasady, gadasz bzdury. Zarząd generuje tylko i wyłącznie koszty. |
Tak jak księgowa, sprzątaczka, strażnik… Kompletnie nieproduktywne osoby, generują tylko koszty. Zwolnić!
beata_k napisał/a: | tak jak ktoś zauwazył po Tobie, co jednak ci umkneło, (oczywiście w zależności od branży) takie statystyki powinno sie prowadzić w skali roku a nie miesiąca. Kazdy pracownik nie powinien przynosi strat w skali powiedzmy roku. |
Generalnie to bez znaczenia w tej dyskusji, czy będziemy liczyć to w skali miesiąca czy roku, czy pięciolatki, ważne żeby się bilansowało jakoś. Jednak z punktu widzenia małego przedsiębiorstwa, a tym bardziej samozatrudniającego się freelancera, perspektywa miesiąca jest najważniejsza, bo podatki i ZUS są co miesiąc.
beata_k napisał/a: | i ty tak zawsze? Zwolnienie pracownika to bardzo prosta sprawa, widziałam to dziesiątki razy, zdarza się to ciągle i własciewie jest to nautaralna sprawa, tak jak narodziny i śmierć.
Nie za bardzo wiem z której ty strony to przeżywasz, czy jako pracodawca czy pracownik ale z jednej i drugiej strony powinieneś zacząć to akceptować, socjalizm juz się dawno skończył. |
Zasadniczo przeżywam to z obu stron, zależy od okresu życiowego. Generalnie to widzę, że macie jakieś swoje doświadczenia raczej z większych przedsiębiorstw, gdzie pojedynczy trybik (pracownik) nie ma takiego znaczenia dla całości i można go zatrudnić lub zwolnić bez zbędnych emocji. W przypadku małych firm jednak utrata pracownika równa się czasem utracie klienta (z autopsji piszę). Czasem więc ciężko zwolnić kluczowy „trybik”, nawet jak w danym miesiącu budżet się nie spina. Zresztą nawet w większych firmach się zdarza, że odchodzący kluczowy pracownik zabiera ze sobą portfolio klientów. Nie są to chyba takie rzadkie przypadki.
Dość mocno jednak odeszliśmy od freelansu.
T.B. - Wto 14 Lip, 2015
komor napisał/a: | Tak jak księgowa, sprzątaczka, strażnik… |
Tak jak księgowa, sprzątaczka, strażnik…
komor napisał/a: | Zwolnić! |
Ty naprawdę uderzyłeś się o coś twardego.
Mocno boli?
komor - Wto 14 Lip, 2015
T.B., ze mną nie wejdziesz na tory personalnej przepychanki. Albo wracamy do meritum, albo koniec rozmowy ze mną.
Tutejszyn - Wto 14 Lip, 2015
Pozwól mi tylko jeszcze na małą dygresję. Ostatnią... w tym temacie
Pewien ktoś, jakiś czas temu zakopał w ogrodzie bryłkę złota. Teraz chce ją wydobyć, ale niestety ma chorą nogę i nie może tego zrobić sam. Zatrudnia więc innego kogoś, aby ten zrobił to za niego. Zatrudnienie pracownika nie podniosło wartości bryłki. Nawet gdyby zatrudnić kogoś jeszcze, do wykonania pracy, wartość bryłki pozostałaby niezmienna. Zmniejszyłby się tylko zysk właściciela, bo pracownicy w bilansie są tylko kosztem.
W innej skali możemy mówić o kopalni, o fabryce, o przedsiębiorstwie taksówkowym. Przecież właściciel nie może jeździć wszystkimi taksówkami na raz.
komor napisał/a: | Kompletnie nieproduktywne osoby, generują tylko koszty. Zwolnić! | Ale kto wtedy wykona niezbędną pracę?
komor - Wto 14 Lip, 2015
Tutejszyn napisał/a: | Ale kto wtedy wykona niezbędną pracę? |
Tutejszyn, jak rozumiem zdajesz sobie sprawę, że moja uwaga „Zwolnić!” miała charakter sarkazmu. Trochę niepotrzebnie weszliśmy na te śliskie tereny, które z freelancem niewiele mają wspólnego. Generalnie szefowie bywają dobrzy, źli, kluczowi dla firmy i zupełnie bezproduktywni. Pracownicy tak samo. Nic odkrywczego tu nie ma. W każdym razie jak ktoś sądzi, że bycie szefem prywatnej firmy, szczególnie własnej firmy, to sam miód i orzeszki, a bycie pracownikiem to jedynie ciężka katorga i wyzysk, to jest w mylnym błędzie, jak mawiała moja (i FotoTomka) nauczycielka od matematyki.
Usjwo - Wto 14 Lip, 2015
T.B. napisał/a: | No to, co do zasady, gadasz bzdury. Zarząd generuje tylko i wyłącznie koszty. |
A to dziwne, ja myslalem ze taki prezes to generuje bardzo duzy zysk w firmie. Dlatego mu placa.
T.B. napisał/a: | Ja chciałem zwrócić uwagę mojemu (wtedy) przedmówcy, że istnieją stanowiska nieprodukcyjne i to jest normalne. |
Stanowiska nieprodukcyjne tez generuja zysk. Jakby nie bylo takiej ksiegowej, to taki prykladowy mlotkowy musialby spedzic kilka godzin albo i dni na wyliczenie podatku, zusu i wartosci wykonanej roboty.
Wedlug Twojej teorii (bzdurnej) jedynymi pracownikami generujacymi zysk sa sprzedawcy, reszte nalezy zwolnic, bo generuja koszty.
Tutejszyn napisał/a: | Pewien ktoś, jakiś czas temu zakopał w ogrodzie bryłkę złota. Teraz chce ją wydobyć, ale niestety ma chorą nogę i nie może tego zrobić sam. Zatrudnia więc innego kogoś, aby ten zrobił to za niego. Zatrudnienie pracownika nie podniosło wartości bryłki. Nawet gdyby zatrudnić kogoś jeszcze, do wykonania pracy, wartość bryłki pozostałaby niezmienna. |
Blad logiczny kolego. Ta brylka zlota nie ma zadnej wartosci dopoki nie zostanie wykopana. wlasciciel/znalazca nie moze jej wykopac, wiec zatrudnia kopacza.
Tutejszyn napisał/a: | Nawet gdyby zatrudnić kogoś jeszcze, do wykonania pracy, wartość bryłki pozostałaby niezmienna. |
Wartosc koncowa takiego zlota to wartosc za ktora ja sprzeda minus koszty. Jeden pracownik moze kopac to trzy dni, a we dwoch zrobia to w jeden dzien. Wiec ta sama brylka zlota jest wiecej warta przy zatrudnieniu dwoch kopaczy. Oczywiscie jezeli zatrudnienie trzeciego kopacza nie zmniejszy kosztow to bedzie to niegospodarnosc.
Ja rozumie ze wszyscy ksztalcilismy sie na ekonomi socjalistycznej, ale to minelo juz prawie 30 lat i mozna cos poczytac w internecie na ten temat.
A potem sie narzeka ze te "darmozjady na gorze" zarabiaja ogromne pieniadze i nic nie robia. Wiec co za problem zatrudnic sie na takim stanowisku?
komor - Wto 14 Lip, 2015
Usjwo napisał/a: | Wiec co za problem zatrudnic sie na takim stanowisku? |
Wszystkie już zajęte.
A tak na poważnie, to oczywiście generalnie się zgadzam. Z wyłączeniem okresu słusznie minionego oraz naszych obecnych stanowisk państwowych i samorządowych, gdzie jednak synekury i klucz partyjny to bardziej norma niż wyjątek.
Usjwo - Wto 14 Lip, 2015
komor napisał/a: | Z wyłączeniem okresu słusznie minionego oraz naszych obecnych stanowisk państwowych i samorządowych, gdzie jednak synekury i klucz partyjny to bardziej norma niż wyjątek. |
Patologie zdarzaja sie wszedzie, wieksze lub mniejsze. Chyba nikt nie oczekuje ze prawa ekonomii beda sie w takich wypadkach dzialac.
Tutejszyn - Wto 14 Lip, 2015
Usjwo napisał/a: | Blad logiczny kolego. Ta brylka zlota nie ma zadnej wartosci dopoki nie zostanie wykopana. | Mówisz o cenie, albo o saldzie konta bankowego. Złoto ma swoją wartość (z grubsza taką samą na świecie) niezależnie od tego gdzie jest w tym momencie. Nawet jeśli jest ukryte i zapomniane.
[ Dodano: Wto 14 Lip, 2015 15:24 ]
Usjwo napisał/a: | Stanowiska nieprodukcyjne tez generuja zysk. Jakby nie bylo takiej księgowej... | To księgowym byłbyś Ty jako właściciel firmy. Wykonujesz pracę księgowej i przez to odpadają koszty księgowej. Zatrudnienie księgowej, aby odciążyć właścicielka generuje jedynie koszt.
Usjwo - Wto 14 Lip, 2015
Tutejszyn napisał/a: | Usjwo napisał/a: | Blad logiczny kolego. Ta brylka zlota nie ma zadnej wartosci dopoki nie zostanie wykopana. | Mówisz o cenie, albo o saldzie konta bankowego. Złoto ma swoją wartość (z grubsza taką samą na świecie) niezależnie od tego gdzie jest w tym momencie. Nawet jeśli jest ukryte i zapomniane. |
Ma wartosc aktualnej ceny zlota - koszty odnalezienia i wydobycia.
Tutejszyn napisał/a: | [ Dodano: Wto 14 Lip, 2015 15:24 ]
Usjwo napisał/a: | Stanowiska nieprodukcyjne tez generuja zysk. Jakby nie bylo takiej księgowej... | To księgowym byłbyś Ty jako właściciel firmy. Wykonujesz pracę księgowej i przez to odpadają koszty księgowej. Zatrudnienie księgowej, aby odciążyć właścicielka generuje jedynie koszt. |
Wlasciciel moze sie zajac zarzadzaniem lub inym biznesem o ile mu sie to bardziej oplaci
dcs - Wto 14 Lip, 2015
Ciekawe jak wyglądałoby zarządzanie firmą przez młotkowych.
-może tak jak przez kopaczy (węgla): całe każdoroczne zyski na wypłaty, a jak rok w stratach, to palenie opon i rozpierducha w stolicy?
...a na inwestycje -to z budżetu państwa
Tutejszyn - Wto 14 Lip, 2015
Usjwo napisał/a: | Ma wartosc aktualnej ceny zlota - koszty odnalezienia i wydobycia. | Koszty wydobycia... według tego co mówiłeś, powinno być: zyski wydobycia, przecież pracownik generuje zysk.
Cytat: | Wlasciciel moze sie zajac zarzadzaniem lub inym biznesem o ile mu sie to bardziej oplaci | Ja mówię o modelu firmy, a nie o firmie widzianej oczami pracownika podczas pogaduszek przy porannej kawie.
Firma na początku to jest człowiek i pomysł. Wszystko robi się samemu, a zyski lądują na koncie. Kiedy obowiązków przybywa, w jakimś momencie okazuje się, że nie podoła się wszystkiemu samemu, wtedy zatrudnia się pracowników i dzieli z nimi zyskami. Innymi słowy koszty pochłaniają część zysku.
Usjwo - Wto 14 Lip, 2015
Tutejszyn napisał/a: |
Firma na początku to jest człowiek i pomysł. Wszystko robi się samemu, a zyski lądują na koncie. Kiedy obowiązków przybywa, w jakimś momencie okazuje się, że nie podoła się wszystkiemu samemu, wtedy zatrudnia się pracowników i dzieli z nimi zyskami. Innymi słowy koszty pochłaniają część zysku. |
To jest dzielenie skory na niedziwiedziu. Dopuki nie wypracowales zysku to nie masz sie czym z kim dzielic. Jak zatrudniasz pracownika, to on wypracowuje czesc tego zysku i za to mu placisz. Jak go nie zatrudnisz to tego zysku nie bedziesz mial. Czy to naprawde tak ciezko zrozumiec.
Ten Twoj model jakis dziwny jest
komor - Wto 14 Lip, 2015
Usjwo, kolega Tutejszyn przedstawia model, w którym założyciel firmy zaczyna sam i sam jest w stanie rozpocząć skutecznie działalność i wypracować zysk. To nie jest znowu taka rzadkość. Oczywiście są firmy, branże czy biznes-plany, które zakładają, że już od startu potrzeba więcej niż jednej osoby (więcej niż jednej specjalności). Ja mam przećwiczone obydwa modele.
monkowy_dziadek - Wto 14 Lip, 2015
Tutejszyn napisał/a: | Firma na początku to jest człowiek i pomysł. Wszystko robi się samemu, a zyski lądują na koncie. Kiedy obowiązków przybywa, w jakimś momencie okazuje się, że nie podoła się wszystkiemu samemu, wtedy zatrudnia się pracowników i dzieli z nimi zyskami. Innymi słowy koszty pochłaniają część zysku. |
Bzdura na resorach. Dodatkowi pracownicy to większa wydajność, sprostanie zleceniom, więc o wiele większe przychody. Koszty pochłaniają część zysku, którego nie byłoby bez tych kosztów.
Usjwo - Wto 14 Lip, 2015
Ale to zasady sa te same czy to jest jednoosobowa firma, czy kilukuosobowa. Kazdy pracownik musi generowac zysk, inaczej nie ma potrzeby go zatrudniac. W pewnym momecie zyski firmy jednoosobowej przestana rosnac, poniewaz samemu sie wiecej pracowac nie da. Zatrudniamy pracownika i zysk sie zwieksza (i koszty tez). Z pracownikiem nie dzielimy sie zyskiem wypracowanym przez nas, tylko zyskiem wypracowanym przez niego. Jak go nie zatrudnimy to tego dodatkowego zysku nie bedzie. I nie wazne czy to ksiegowy, mlotkowy, czy pani Jadzia od parzenia kawy.
Tutejszyn - Wto 14 Lip, 2015
monkowy_dziadek napisał/a: | Bzdura na resorach. | Miałem sklep ze... złotem Miałem pracowników i jednak coś niecoś wiem o zyskach i kosztach. Wiem też coś o pracy po dwanaście godzin dziennie bez wytchnienia przez czterdzieści dni, łącznie z sobotami i niedzielami i pracownikach, którzy w ostatnim dniu urlopu przynoszą zwolnienie L4..
Usjwo napisał/a: | Czy to naprawde tak ciezko zrozumiec. | Jak w historyjce z bryłką złota. Jest jakiś zasób, potencjał, którego wartość jest niezmienna, bez względu, czy robię wszystko sam, czy zatrudniam ludzi. Rozwój firmy jest czymś innym, niż bilans firmy. Nie zrozum mnie źle, ale raczej to Ty czegoś nie rozumiesz.
[ Dodano: Wto 14 Lip, 2015 16:31 ]
monkowy_dziadek napisał/a: | większa wydajność, | o wydajności to możemy pogadać, ale najpierw zatrudnij kilka osób.
Usjwo - Wto 14 Lip, 2015
Tutejszyn napisał/a: | Miałem sklep ... |
To wiele wyjasnia...
Tutejszyn - Wto 14 Lip, 2015
Usjwo, tak, to wiele wyjaśnia, ale nie to, co łaskawie pogrubiłeś.
komor - Wto 14 Lip, 2015
Usjwo napisał/a: | Ale to zasady sa te same czy to jest jednoosobowa firma, czy kilukuosobowa. |
Zgoda.
Usjwo napisał/a: | Kazdy pracownik musi generowac zysk, inaczej nie ma potrzeby go zatrudniac. |
W szerokim sensie tak. Znaczy: pracownik musi być potrzebny, przydatny. W węższym sensie: nie. Księgowa/sprzątaczka/strażnik nie generuje przychodu (zysk to złe słowo), ona jest elementem niezbędnej obsługi, bez której działalność (generowanie przychodu) nie mogłaby się odbywać, lub byłaby trudniejsza dla pozostałych pracowników.
T.B. - Wto 14 Lip, 2015
Usjwo napisał/a: | A to dziwne, ja myslalem ze taki prezes to generuje bardzo duzy zysk w firmie. Dlatego mu placa.
...
Stanowiska nieprodukcyjne tez generuja zysk. Jakby nie bylo takiej ksiegowej, to taki prykladowy mlotkowy musialby spedzic kilka godzin albo i dni na wyliczenie podatku, zusu i wartosci wykonanej roboty. |
Opowiedz te swoje "teorie" (bzdurne) jakiejkolwiek księgowej, to zapłacze nad Twoją "wiedzą ekonomiczną".
Usjwo napisał/a: | Wedlug Twojej teorii (bzdurnej) jedynymi pracownikami generujacymi zysk sa sprzedawcy, reszte nalezy zwolnic, bo generuja koszty. |
Do dyskusji pomiędzy Usjwo, a Usjwo, to ja nie będę się wtrącał.
Usjwo - Sro 15 Lip, 2015
komor napisał/a: | Księgowa/sprzątaczka/strażnik nie generuje przychodu (zysk to złe słowo), |
Przychod to zle slowo, rozmawiamy tu o oplacalnosci jednoosobowej-wieloosobowej firmy, czyli o zysku. T.B. mowil o przychodzie, co mi umknelo w ferworze walki i nieniejszym przepraszam za:
Usjwo napisał/a: | Wedlug Twojej teorii (bzdurnej) jedynymi pracownikami generujacymi zysk sa sprzedawcy, |
mowilismy o roznych rzeczach.
Patrzac na zysk/dochod (o ktorym ja mowilem) caly czas stoje na stanowisku ze mam racje . Przychod nie jest zadna miara oplacalnosci biznesu, wiec mozemy ta kwestie opuscic w tej dyskusji
Tutejszyn napisał/a: | Usjwo, tak, to wiele wyjaśnia, ale nie to, co łaskawie pogrubiłeś. |
Jak juz mamy jasnosc o czym mowimy, wiec moze przyblizysz problem
Tutejszyn napisał/a: | Miałem pracowników i jednak coś niecoś wiem o zyskach i kosztach. |
i dlaczego uwazasz ze nie mam racji
Tutejszyn - Sro 15 Lip, 2015
Usjwo, dokładnie to wyłuszczyłem, ale i tak obstajesz przy swoim. Ja nie przekonam Ciebie, Ty nie przekonasz mnie, więc musi to pozostać nierozstrzygnięte.
dcs - Sro 15 Lip, 2015
ambergold rządziło się inną ekonomią
Usjwo - Sro 15 Lip, 2015
Tutejszyn napisał/a: | Usjwo, dokładnie to wyłuszczyłem, ale i tak obstajesz przy swoim. |
Chodzi o to zloto?
Chyba jednak niedokladnie, albo bo Cie nie zrozumialem. Piszesz cos o zysku, ktory zabiera Ci zatrudniony przez Ciebie pracownik - tak to zrozumialem i nie widze w tym sensu.
Nawiasem mowiac dokladnie wyluszczenie nie implikuje tego ze nie bede obstawal przy swoim
Tutejszyn napisał/a: | Ja nie przekonam Ciebie, Ty nie przekonasz mnie, więc musi to pozostać nierozstrzygnięte. |
Nie chodzi o kategoryczne rozstrzygniecie, ale o zblizenie pogladow.
A i tak pewnie wyjdzie ze mowimy o roznych sprawach (tak jak to bylo z T.B).
dcs napisał/a: | ambergold rządziło się inną ekonomią |
To bylo oszustwo, albo naiwnosc wlascicieli. Naiwnosci "wplacaczy" nie trzeba udowadniac
Tutejszyn - Sro 15 Lip, 2015
Usjwo napisał/a: | Piszesz cos o zysku, ktory zabiera Ci zatrudniony przez Ciebie pracownik - tak to zrozumialem i nie widze w tym sensu. | Tak napisałem, choć użyłem określenia, że dzielę się zyskiem z pracownikiem.
Usjwo - Sro 15 Lip, 2015
Tutejszyn napisał/a: | Tak napisałem, choć użyłem określenia, że dzielę się zyskiem z pracownikiem. |
Tak jezeli juz ma byc scisle (bo juz poprzednio wynikly nieporozumienia), to nie dzielisz sie z nim zyskiem. Jego pensja to Twoje koszty, a nie zysk. Ale mniejsza o to wiemy o co chodzi
Ja zrozumialem Ciebie tak (w uproszczeniu):
Mam biznes wart 1000PLN
Sam moge wykonac robote za 600PLN.
Zatrudniam pracownika za 200PLN i on wypracowuje te dodatkowe 400PLN.
Po bilansie mam zyzku 800PLN (koszt mojej pracy pomijam).
Jakbym zrobil to sam mialbym 1000PLN zysku, wiec wychodzi ze zyskiem podzielilem sie z pracownikiem. Ja 800 + on 200 = 1000
i to uwazam za bzdure, wiec mam nadzieje ze Cie zle zrozumialem
T.B. - Sro 15 Lip, 2015
Usjwo napisał/a: | Tak jezeli juz ma byc scisle (bo juz poprzednio wynikly nieporozumienia), to nie dzielisz sie z nim zyskiem. Jego pensja to Twoje koszty, a nie zysk. |
Jeżeli ma być już ściśle, to najpierw zapytaj Tutejszyna, jak umówił się z pracownikiem - bo, być może, umówił się na wypłaty z zysku. Jeżeli umówił się na wypłaty z zysku netto, to taka wypłata nie jest kosztem.
Reszta Twoich wypowiedzi - litości! Coś tam pomijasz, coś tam upraszczasz, mylisz pojęcia (bo ich nie rozumiesz), zaprzeczasz faktom (np. że są stanowiska produkcyjne i nieprodukcyjne), a na koniec dyskutujesz z tezami postawionymi przez siebie samego. Tak się nie da poważnie rozmawiać.
komor - Sro 15 Lip, 2015
T.B. napisał/a: | Jeżeli ma być już ściśle, to najpierw zapytaj Tutejszyna, jak umówił się z pracownikiem - bo, być może, umówił się na wypłaty z zysku. |
Czy jak się z kimś umawiam na udział w zysku (a więc i współudział w ponoszeniu ryzyka straty zamiast zysku), to mogę tego kogoś nazwać pracownikiem? Raczej współudziałowcem. Tym się właśnie różni pracownik, że (przynajmniej teoretycznie) nie ponosi ryzyka, które ma przedsiębiorca, że zysku nie będzie, biznes się nie uda, klient nie zapłaci, itd.). Oczywiście wiem, że w praktyce bywa inaczej i pracownik też czasem dostaje figę z makiem. Ale to jest nadużycie i patologia, a nie ekonomiczna zasada.
Tutejszyn - Sro 15 Lip, 2015
Usjwo napisał/a: | Ja zrozumialem Ciebie tak (w uproszczeniu):
Mam biznes wart 1000PLN... |
Nie. Nie, o ile mówimy o uproszczeniach. Twoje uproszczenia sprowadza Ciebie na manowce. Dam inne uproszczenie, które pokazuje, o co chodzi. Daję się wciągnąć w dyskusję, choć opowieść o bryłce złota, była przykładem najlepszym.
A więc: mam taksówkę, biznes wart 1000zł i ogarniam go w całości sam. Sam sobie jestem księgowym i kierowcą. Oczywiście mam koszty, podatki, ZUS, czasem muszę kupić paliwo, papier do ksero i tym podobne. To, co zostanie jest moim zyskiem. W końcu zatrudniam księgową, bo nie lubię tych wszystkich rubryczek formularzy PIT i VAT. Czy wartość mojego biznesu wzrośnie? Nie, zmniejszy się jedynie mój zysk, ponieważ wzrosną mi koszty. Możesz mi wierzyć, lub nie, ale jeśli zatrudnię jeszcze pięciu kolejnych pracowników, wartość biznesu nadal nie wzrośnie i będzie wynosiła tyle, co wcześniej, ale co z moim zyskiem? Oczywiście zmaleje. Pracownicy w tym biznesie są tylko kosztem.. niestety.
Teraz możesz skalować wielkość mojej firmy, może to być już przedsiębiorstwo taksówkowe, gdzie oczywiście sam nie podołałbym już wszystkim obowiązkom i to już jest przypadek opisany w Twoim przykładzie, ale skala przedsięwzięcia nie zmienia w żaden sposób tego, o czym mówię - pracownik jest tylko kosztem dla firmy. Gdyby pracownik dawał zysk, nie robiłbym nic innego, tylko zatrudniał pracowników i byłbym miliarderem.
chester - Sro 15 Lip, 2015
Ależ wzrośnie. Zamiast samemu siedzieć nad kosztami, podatkami, fakturami, zrobi to księgowa, a Ty w tym czasie na tej taksówce pojeździsz.
Pracownik jest kosztem, tutaj masz 100% racji, ale dalej już nie napisałeś - kosztem ponoszonym celem uzyskania większego zysku. Jeśli zatrudniasz ludzi w innym celu, to albo robisz coś charytatywnie, albo skończ z robieniem biznesu.
Tutejszyn - Sro 15 Lip, 2015
chester napisał/a: | ale dalej już nie napisałeś - kosztem ponoszonym celem... | Nie pisałem też o tym, że trzeba segregować śmieci, ale co to ma do rzeczy?
[ Dodano: Sro 15 Lip, 2015 14:59 ]
chester napisał/a: | Ależ wzrośnie. Zamiast samemu siedzieć nad kosztami, podatkami, fakturami, zrobi to księgowa, a Ty w tym czasie na tej taksówce pojeździsz | Jeśli mam dwie taksówki, to samodzielnie mogę jeździć i tak tylko jedną. To nie istotne kogo zatrudniam, księgową, czy kierowcę.
Ale oddalamy się tylko od meritum..
komor - Sro 15 Lip, 2015
chester napisał/a: | Ależ wzrośnie. Zamiast samemu siedzieć nad kosztami, podatkami, fakturami, zrobi to księgowa, a Ty w tym czasie na tej taksówce pojeździsz. |
Niekoniecznie. Zakładasz, że rynek jest w stanie wchłonąć większą ilość mojej usługi/produktu, co niekoniecznie musi być prawdą. Akurat księgową zatrudnia się często po to, żeby zmiejszyć ryzyko problemów karno-skarbowych. Albo po prostu mieć więcej wolnego czasu, jeśli zysk naszego biznesu pozwala już na tę drobną ekstrawagancję.
Ale fajny offtop się zrobił, w którym każdy ciągnie w swoją specyficzną stronę problem, który w całości jest tak rozbudowany, że nie da się go ująć w jedne ramy.
Tutejszyn - Sro 15 Lip, 2015
Nasunęło mi się coś jeszcze... Dlaczego tak łatwo, co grosza, można policzyć koszt pracownika, a w żaden sposób nie można policzyć jego zysku? Gdyby taki pracownik (w przedsiębiorstwie taksówkowym) dostarczałby klientów na swoich plecach, wtedy byłoby proste. Kwota za kurs, to pieniądze, jakie przynosi pracownik.
"Zyski" tworzą wszelkiej maści twórcy, lekarze i tym podobne.. Opowiem pewien dowcip, który pasuje tutaj, jak ulał..
- gdzie byłeś?
- u lekarza.
- ojej, i co powiedział lekarz?
- dwieście dolarów.
chester - Sro 15 Lip, 2015
Obojętnie, czy niesamodzielne księgowanie da więcej czasu na taksówkowanie, czy zyskiem (korzyścią) jest uniknięcie ryzyka czy po prostu opata za własny wolny czas. Whatever it is, jest decyzją przedsiębiorcy, a jeśli ów jest o zdrowych zmysłach, podejmuje ją racjonalnie, majac na względzie całokształt biznesu (i w przypadku mikroprzedsiębiorstw - również własnego życia). Reszta jest biciem piany, a uwaga o segregowaniu śmieci przypomina mi stary tekst "gadaj z dupą, to cię osra". No offence.
Do meritum. Freelancer ponosi ryzyko fluktuacji rynku, ale i jego korzyść będzie większa, gdy rynek ma się dobrze. Etatowiec ma "cap" w postaci określonego wynagrodzenia, ale i jego ryzyko jest mniejsze bo "cap" staje się "floorem" w gorszych czasach. Jest tylko wyrobnikiem. I w zależności od własnego zaangażowania, skłonności do ryzyka, ale i umiejętności działania na właśnie rękę, jeden woli tak, inny inaczej. Nie ma jedynie słusznej drogi.
I jak w przypadku każdej dyskusji o poglądach poszło w poboczne tematy o tym, jak to w firmach siedzą pierdzistołki, że prezes niepotrzebny i stała tego typu litania. I że należy segregować śmieci, co zresztą czynię.
Tutejszyn - Sro 15 Lip, 2015
chester napisał/a: | Do meritum. Freelancer ponosi ryzyko fluktuacji rynku... | Podobnie jak każda firma, czy przedsiębiorstwo. Kto to jest w ogóle freelancer? Najemnik? Ronin? Jednoosobowa firma? Do opisu w Wikipedii idealnie pasuje również żebrak, choć pewnie lista zawodów jest ograniczona i kończy się jeszcze przed "ż".
T.B. - Sro 15 Lip, 2015
komor napisał/a: | Czy jak się z kimś umawiam na udział w zysku (a więc i współudział w ponoszeniu ryzyka straty zamiast zysku), to mogę tego kogoś nazwać pracownikiem? Raczej współudziałowcem. |
Podaj mi choć jeden powód, dla którego nie mógłbym zawrzeć z kimś umowy cywilnoprawnej, na podstawie której wynagradzałbym tego kogoś z zysku.
komor napisał/a: | mogę tego kogoś nazwać pracownikiem? |
Możesz.
komor napisał/a: | Raczej współudziałowcem. |
Fundamentalna bzdura. Tak od podstaw - bo tak w ogóle, to piramidalna.
[ Dodano: Sro 15 Lip, 2015 17:13 ]
Dla dociekliwych, albo dla znających temat na wszelki wypadek dodam:
- tak, wiem - to co piszę w sprawie "wynagrodzenie z zysku, a koszty uzyskania przychodu" dotyczy osób prawnych. Temat przedsiębiorstwa osoby fizycznej należałoby omówić osobno.
Usjwo - Sro 15 Lip, 2015
T.B. napisał/a: |
Jeżeli ma być już ściśle, to najpierw zapytaj Tutejszyna, jak umówił się z pracownikiem - bo, być może, umówił się na wypłaty z zysku. Jeżeli umówił się na wypłaty z zysku netto, to taka wypłata nie jest kosztem. |
Moglbym go zapytac nawet czy umowa nie została zawarta na Kiribati, bo to pewnie zmieni obraz rzeczy. Ale po co? Ja zapytalem o wyjasnienie niezrozumialych (dla mnie) rzeczy.
T.B. napisał/a: | Reszta Twoich wypowiedzi - litości! Coś tam pomijasz, |
Jakbym zadnych warunkow nie pominal to tym bardziej bys nie zrozumial
T.B. napisał/a: | coś tam upraszczasz, |
staralem sie pisac dla ciebie zrozumiale
T.B. napisał/a: | mylisz pojęcia |
Prawda, juz pisalem
T.B. napisał/a: | (bo ich nie rozumiesz), |
Nie prawda, jakis cytat, ciag logiczny, cokolwiek na udowodnienie tezy?
T.B. napisał/a: | zaprzeczasz faktom (np. że są stanowiska produkcyjne i nieprodukcyjne), a na koniec dyskutujesz z tezami postawionymi przez siebie samego., |
tu nie trzeba logiki, wystarcza cytaty, jak masz racje to odszczekam
T.B. napisał/a: | Tak się nie da poważnie rozmawiać. |
Na koniec przyznaje Ci racje, zeby nie bylo ze jestem caly czas przeciwko.
chester - Sro 15 Lip, 2015
Tutejszyn napisał/a: | chester napisał/a: | Do meritum. Freelancer ponosi ryzyko fluktuacji rynku... | Podobnie jak każda firma, czy przedsiębiorstwo. Kto to jest w ogóle freelancer? Najemnik? Ronin? Jednoosobowa firma? Do opisu w Wikipedii idealnie pasuje również żebrak, choć pewnie lista zawodów jest ograniczona i kończy się jeszcze przed "ż". |
Tak, freelancerem jest najemnik czy ronin (chociaż z zastrzeżeniem "służenia" wielu panom naraz, a nie tylko jednemu, o ile umowa nie stanowi wyłączności, oraz wszystko dobrowolnie). W naszej kulturze na ogół to jednoosobowa firma, chociaż jak robi się różne zlecenia właśnie "na zlecenia", bez istnienia "jednoosobowej firmy" to też jest freelancerka.
Tak jak przedsiębiorstwo jako całość (tu prawna, nie wdajemy się w różnice między spółką i przedsiębiorstwem spółki) ponosi ryzyko działalności, tak freelancer jako jednostka ponosi takie same ryzyko, gdyż stanowi jednoosobowe przedsiębiorstwo.
Żebrak też jest jednoosobową firmą w pewnym sensie (nie prawnym!), ale od freelancera różni się tu tym, że nie wykonuje pracy dla kogoś, na czyjeś zlecenie (pomijam żebractwo jako zorganizowaną szajkę, to już patologia ekstremalna), tylko sam sobie zleceniodawcą i zleceniobiorcą.
Mam wrażenie, że wszyscy doskonale wiedzą, o czym mowa, więc dzielenie włosa na czworo i grzebanie w semantyce chyba nie ma głębszego sensu...
FotoTomek - Czw 16 Lip, 2015
komor napisał/a: | Czy jak się z kimś umawiam na udział w zysku (a więc i współudział w ponoszeniu ryzyka straty zamiast zysku), to mogę tego kogoś nazwać pracownikiem? Raczej współudziałowcem. Tym się właśnie różni pracownik, że (przynajmniej teoretycznie) nie ponosi ryzyka, które ma przedsiębiorca, że zysku nie będzie, biznes się nie uda, klient nie zapłaci, itd.). Oczywiście wiem, że w praktyce bywa inaczej i pracownik też czasem dostaje figę z makiem. Ale to jest nadużycie i patologia, a nie ekonomiczna zasada. |
Pracownik faktycznie nie powinien ponosić ryzyka działalności, natomiast są niepatologiczne systemy wynagradzania, w których wypłata jednak zależy od wielkości przychodu (czy zysku, whatever). Mam na myśli różne systemy prowizyjne.
Natomiast nie możemy też sprowadzać korzyści/strat z bycia freelancerem/pracownikiem najemnym tylko do sprawy kasy w sensie wypłaty. Pracodawca ma zapewnić pracownikowi odpowiedni sprzęt, wyposażenie, materiały i warunki do wykonywania pracy. Freelancer sam się o to musi postarać. A najważniejsze jest to, że pracodawca albo freelancer sam się musi postarać o klientów, co nie powinno obchodzić pracownika etatowego.
komor - Czw 16 Lip, 2015
FotoTomek napisał/a: | Pracownik faktycznie nie powinien ponosić ryzyka działalności, natomiast są niepatologiczne systemy wynagradzania, w których wypłata jednak zależy od wielkości przychodu (czy zysku, whatever). Mam na myśli różne systemy prowizyjne. |
Tak, oczywiście. Ale podstawą definicji pracownika jest właśnie to, co napisałeś poniżej, czyli że (z wyjątkiem patologii) to pracodawca opłaca ZUS, podatki i zapewnia miejsce i sprzęt do pracy oraz samą pracę. Nie wiem czy są systemy prowizyjne nieprzewidujące żadnej podstawowej pensji, jeśli tak, to rozmywa to trochę definicję pracownika.
FotoTomek napisał/a: | A najważniejsze jest to, że pracodawca albo freelancer sam się musi postarać o klientów, co nie powinno obchodzić pracownika etatowego. |
Z wyjątkiem sytuacji, kiedy to pracownik zatrudniony jest do pozyskiwania klientów dla pracodawcy, oczywiście.
FotoTomek - Czw 16 Lip, 2015
komor napisał/a: | FotoTomek napisał/a: | Pracownik faktycznie nie powinien ponosić ryzyka działalności, natomiast są niepatologiczne systemy wynagradzania, w których wypłata jednak zależy od wielkości przychodu (czy zysku, whatever). Mam na myśli różne systemy prowizyjne. |
Tak, oczywiście. Ale podstawą definicji pracownika jest właśnie to, co napisałeś poniżej, czyli że (z wyjątkiem patologii) to pracodawca opłaca ZUS, podatki i zapewnia miejsce i sprzęt do pracy oraz samą pracę. Nie wiem czy są systemy prowizyjne nieprzewidujące żadnej podstawowej pensji, jeśli tak, to rozmywa to trochę definicję pracownika. | Wydaje mi się, że nie, bo istnieje coś takiego, jak płaca minimalna.
komor napisał/a: | FotoTomek napisał/a: | A najważniejsze jest to, że pracodawca albo freelancer sam się musi postarać o klientów, co nie powinno obchodzić pracownika etatowego. |
Z wyjątkiem sytuacji, kiedy to pracownik zatrudniony jest do pozyskiwania klientów dla pracodawcy, oczywiście. | Siur.
Usjwo - Czw 16 Lip, 2015
Wracajac do tematu. Jak firma bankrutuje, to pracownik traci conajwyzej prace. Nic go nie obchodza dlugi firmy. "Bankructwo" freelancera moze byc bardziej bolesne, bo samo rozwiazanie dzialalnosci nie wystarczy. Zobowiazania trzeba splacic. Oczywiscie mozna zakonczyc dzialalnsc przed narobieniem sobie dlugow, ale jak ktos rozkrecil interes, to bedzie go bronil do konca, czyli do "zerowej zdolnosci kredytowej"
T.B. - Czw 16 Lip, 2015
komor napisał/a: | Nie wiem czy są systemy prowizyjne nieprzewidujące żadnej podstawowej pensji, jeśli tak, to rozmywa to trochę definicję pracownika. |
W polskim systemie prawnym byłoby to złamaniem prawa - jeśli mówimy o umowach o pracę.
Wynagrodzenie pracownika nie może zależeć od wyniku działalności przedsiębiorstwa. W szczególności nie mogą na nie wpływać straty przedsiębiorstwa. Dlatego możliwe są wszelkie premie i nagrody (w tym z zysku, ale również zupełnie nie związane z wynikiem działalności przedsiębiorstwa), natomiast niemożliwe (nielegalne) są zmniejszenia wynagrodzenia z powodu strat przedsiębiorstwa.
FotoTomek - Czw 16 Lip, 2015
T.B. napisał/a: | komor napisał/a: | Nie wiem czy są systemy prowizyjne nieprzewidujące żadnej podstawowej pensji, jeśli tak, to rozmywa to trochę definicję pracownika. |
W polskim systemie prawnym byłoby to złamaniem prawa - jeśli mówimy o umowach o pracę.
Wynagrodzenie pracownika nie może zależeć od wyniku działalności przedsiębiorstwa. W szczególności nie mogą na nie wpływać straty przedsiębiorstwa. Dlatego możliwe są wszelkie premie i nagrody (w tym z zysku, ale również zupełnie nie związane z wynikiem działalności przedsiębiorstwa), natomiast niemożliwe (nielegalne) są zmniejszenia wynagrodzenia z powodu strat przedsiębiorstwa. |
Wydaje mi się, że Komorowi chodziło o coś innego. Mianowicie, czy można tak skonstruować umowę o pracę, że pracownik nie zarobi w danym miesiącu nic, bo sobie nie wypracował. I nie ma znaczenia, czy w tym czasie przedsiębiorstwo jako całość poniosło stratę, czy nie.
Jak wcześniej napisałem, moim zdaniem nie ma takiej możliwości.
Tutejszyn - Czw 16 Lip, 2015
FotoTomek napisał/a: | Wydaje mi się, że nie, bo istnieje coś takiego, jak płaca minimalna. | Niestety istnieje coś takiego. Jedno ze źródeł bezrobocia. Usjwo napisał/a: | "Bankructwo" freelancera moze byc bardziej bolesne, bo samo rozwiazanie dzialalnosci nie wystarczy. Zobowiazania trzeba splacic. Oczywiscie mozna zakonczyc dzialalnsc przed narobieniem sobie dlugow, ale jak ktos rozkrecil interes, to bedzie go bronil do konca, czyli do "zerowej zdolnosci kredytowej" | Hmm... Patrząc na listę zawodów, których przedstawiciele są freelancerami, to trudno wyobrazić sobie jakieś spektakularne bankructwa
To tez nie jest tak, że firma działalność może zakończyć w dowolnym momencie. Często podstawą istnienia firmy jest umowa handlowa, podpisana na wiele lat. Najczęściej zabezpieczeniem umowy jest rygor natychmiastowej wymagalności - taki cyrograf z diabłem.. Jeśli coś pójdzie źle, to nie ma, że boli. Działalność trzeba ciągnąć, albo zostaniesz człowieku zlicytowany, do ostatniej pary majtek..
Piękno bycia freelancerem polega na tym, że taki dziennikarz, czy fotograf, jak mu się coś nie podoba, to w każdej chwili może cmoknąć piąstkę i pomachać łapką na pożegnanie. No może z wyjątkiem sytuacji, kiedy akurat siedzi w jakimś nikaraguańskim lochu.
komor - Czw 16 Lip, 2015
Tutejszyn napisał/a: | Często podstawą istnienia firmy jest umowa handlowa, podpisana na wiele lat. |
Często? Gratuluję wyboru dobrej branży.
Tutejszyn napisał/a: | Piękno bycia freelancerem polega na tym, że taki dziennikarz, czy fotograf, jak mu się coś nie podoba, to w każdej chwili może cmoknąć piąstkę i pomachać łapką na pożegnanie. |
Niestety to cmoknięcie i machającą łapkę może też zobaczyć ze strony klienta. Czasem zamiast otrzymania zapłaty.
Tutejszyn - Czw 16 Lip, 2015
komor napisał/a: | Często? Gratuluję wyboru dobrej branży. | Bardzo często. Uroki modelu biznesu franczyzowego. A branża w zasadzie jest dowolna.
komor - Czw 16 Lip, 2015
Tutejszyn, potrafisz ocenić jaka to jest część statystyki ogólnej małego biznesu, że piszesz: często? Są gdzieś takie dane?
Tutejszyn - Czw 16 Lip, 2015
Wystarczy rozejrzeć się dookoła. Właściciele sklepów we wszystkich centrach handlowych, pizzerie, sieci restauracji w tym Mcdonalds, stacje benzynowe, wszystkie Shelle, BP, Żabki... boże, wymieniać można długo, to wszystko są franczyzy, czyli prywatne biznesy działające pod szyldem jakiejś znanej marki.
...ajencje pocztowe, Inpost, niektóre sklepy Tesco, Intermarche.. Gdzie rzucisz kamieniem, tam trafisz w jakąś franczyzę.
T.B. - Czw 16 Lip, 2015
FotoTomek napisał/a: | Mianowicie, czy można tak skonstruować umowę o pracę, że pracownik nie zarobi w danym miesiącu nic, |
A o płacy minimalnej coś słyszeli?
[ Dodano: Czw 16 Lip, 2015 17:07 ]
Dodam, że "skonstruować umowę" to można. Np. jedynym składnikiem wynagrodzenia może być prowizja (a pracownik się narobił ale g.... zarobił). Ale mniej wypłacić nie można. Więc po co konstruować takie durne umowy, zamiast wpisać płacę minimalną + prowizja?
Tutejszyn - Czw 16 Lip, 2015
T.B. napisał/a: | A o płacy minimalnej coś słyszeli? | A co Ty słyszałeś o płacy minimalnej?
komor - Czw 16 Lip, 2015
T.B. napisał/a: | A o płacy minimalnej coś słyszeli? |
Jak byś się trochę dokładniej wczytał w to, co napisałem ja czy FotoTomek, to zauważyłbyś, że właśnie płaca minimalna stoi na przeszkodzie nazywaniem pracownikiem kogoś, kto opłacany jest tylko z udziału w zysku.
T.B. - Czw 16 Lip, 2015
Jakbyś się trochę dokładniej wczytał w to, co napisałem, to zauważyłbyś, że pisałem o umowie cywilnoprawnej. A może gdybyś odróżniał zatrudnienie na podstawie umowy o pracę od świadczenie pracy lub usług na podstawie umów cywilnoprawnych, a wszystko razem od bycia współudziałowcem, jak to określiłeś - to byłoby dobrze?
Ja nie mam żadnych problemów z nazywaniem pracownika pracownikiem, wspólnika wspólnikiem, czy akcjonariusza akcjonariuszem. To są elementarne pojęcia, tak jak w robieniu zdjęć przysłona albo migawka.
[ Dodano: Czw 16 Lip, 2015 18:08 ]
Może jeszcze dodam, bo może nie dla każdego jest to oczywiste:
- płaca minimalna nie obowiązuje w umowach cywilnoprawnych.
komor - Pią 17 Lip, 2015
T.B. napisał/a: | Jakbyś się trochę dokładniej wczytał w to, co napisałem, to zauważyłbyś, że pisałem o umowie cywilnoprawnej. |
W którym miejscu? Trochę mi się już nie chce przepychać się bez sensu, ale cofnąłem się na poprzednią stronę, gdzie napisałeś:
T.B. napisał/a: | jak umówił się z pracownikiem - bo, być może, umówił się na wypłaty z zysku |
więc może ustalmy, czy pracownikiem możemy nazwać kogoś zatrudnionego nie na umowę o pracę? Bo tak możemy się długo przerzucać, co nazywamy pracownikiem, co zyskiem a co kosztem. Dopóki nie ustalimy czy mówimy językiem kodeksu pracy, językiem podatkowym, czy ogólnymi pojęciami z zakresu moralności i etyki zatrudnienia i prowadzenia biznesu, to jeszcze długo możemy się przerzucać taki kwiatkami, jak Twoje stwierdzenie, że zarząd generuje koszty, a nie zyski.
Tutejszyn - Pią 17 Lip, 2015
Jeśli zarząd jest czymś w rodzaju właściciela firmy, to obojętnie co generuje. Właściciel to właściciel. To jego brocha, jak zarządza firma. Jak ktoś ma z tym problem, zawsze może utworzyć swoja własną firmę i prowadzić ją lepiej.
[ Dodano: Pią 17 Lip, 2015 07:21 ]
Poza tym właściciel tworzy firmę, aby konsumować owoce działalności, a nie wdawać w dyskusje, czy sam przynosi zysk, czy nie..
T.B. - Pią 17 Lip, 2015
komor napisał/a: | ... kwiatkami, jak Twoje stwierdzenie, że zarząd generuje koszty, a nie zyski. |
Masz kłopoty z pamięcią, z czytaniem, czy tylko ciągle te same - z rozróżnianiem pojęć?
Natomiast czy to, co rzeczywiście wtedy napisałem, jest "kwiatkiem", czy prawidłowym przekazem, to już każdy ocenia wg swoich możliwości. (Gdyby mi się chciało czekać, co ewentualnie odpowiesz, to zapytałbym Cię o uzasadnienie Twojej oceny.)
Reszta Twojej ostatniej wypowiedzi nie zasługuje na uwagę.
maziek - Pią 17 Lip, 2015
T.B. napisał/a: | komor, uspokój się.
Chcesz mnie pouczać, że - co do zasady - zarząd przedsiębiorstwa generuje jakiekolwiek przychody? No to, co do zasady, gadasz bzdury. Zarząd generuje tylko i wyłącznie koszty. | .
T.B. - ta narastająca z Twej strony nieuprzejmość ma jakieś podłoże? Może wypij zimne piwo?
T.B. - Pią 17 Lip, 2015
Nie ukrywam niechęci do wygłaszanych bzdur (nie myl tego z sytuacją, gdy ktoś czegoś nie wie, ale chce się dowiedzieć). A gdy jakaś bzdura jest powtarzana, to moja niechęć narasta.
Czy takie wyjaśnienie Ci wystarczy, maziek?
(No i aż się boję, czy przypadkiem nie jest nieuprzejme dla Ciebie?)
maziek - Pią 17 Lip, 2015
Tak, oczywiście. Użyję przycisku ignoruj i po sprawie.
Usjwo - Sob 18 Lip, 2015
Nie da sie jednak jednoznacznie stwierdzic, czy lepiej pracowac jako pracownik, czy jako freelancer. Na dzien dzisiejszy, kiedy stoimy w przededniu kryzysu (a w zasadzie juz w niego wchodzimy), bezpieczniej jest pozostac na etacie. Co oczywiscie nie gwarantuje comieisecznej pensji, ale napewno jest lepsze od rozkrecania wlasnego interesu.
dcs - Sob 18 Lip, 2015
OJP!
Tak z rana?
Usjwo napisał/a: | Na dzien dzisiejszy, kiedy stoimy w przededniu kryzysu (a w zasadzie juz w niego wchodzimy) |
-Gdzie -w Chinach,
czy po wyborach parlamentarnych w Polsce?
Usjwo - Sob 18 Lip, 2015
dcs napisał/a: | OJP!
Tak z rana? |
Nie narzekaj tylko sie ciesz. Do wieczora zdazysz wyplacic oszczednosci i kupic jakies zloto.
dcs napisał/a: |
-Gdzie -w Chinach,
czy po wyborach parlamentarnych w Polsce? |
Cokolwiek sie pojawi w Chinach, mniej wiecej za pol roku dociera do Polski. Wiec obydwa twierdzenia moga byc sluszne
dcs - Sob 18 Lip, 2015
Wynajdując wymówki żeby nie przejść na swoje
zjeb... mi weekend.
Teraz będę cały czas myślał o kryzysie.
Idę się przejdę
zahaczę o dyskont i zrobię kryzysowe zakupy na niedzielę.
W poniedziałek musowo zapasy konserw, ryżu, zupek ...błyskawicznych i herbaty na ciężkie czasy. -Wiadomo ile to potrwa?
Kto będzie w takich czasach potrzebował artysty?
komor - Sob 18 Lip, 2015
Usjwo, ale już tak na poważnie, jaki kryzys masz na myśli? Myślałem, że już z niego wychodzimy, na co widzę pewne symptomy na moim prywatnym podwórku. Masz na myśli konsekwencje greckich pierepałek?
dcs - Sob 18 Lip, 2015
komor, pewnie pęknięcie chińskiej bańki.
komor - Sob 18 Lip, 2015
Oj. No jeśli tak, to strach się bać. Muszę poczytać w takim razie.
Usjwo - Nie 19 Lip, 2015
Tak na powaznie. To kilka symptomow zwiastujacych, pewnie pojedynczo zadne by nie bylo grozne
- rynek samochodowy leci w dol. Wprawdzie podpisane kontrakty (czyli na rok 2016) jak na razie sie realizuje, ale bardzo duzo inwestycji ktore byly w fazie negocjacji zostalo wstrzymanych. Co bylo wskaznikiem kryzysu w 2008?
- Shiping. Popatrz na ceny. Teraz wozi sie towar za 25% niedawnej stawki. To nie altruizm firm, poprostu nie ma czego wozic. Sytuacje troche ratuje spadek cen ropy
- banka chinska, gospodarka zwalnia, gielda stoi, rzad pompuje pieniadze. Dzieki temu ostatniemu jeszcze to wyglada dobrze, ale worek nie jest bez dna
- Grecja, a w kolejce stoja Wlochy, Hiszpania i Portugalia. Skad te Niemce wezma pieniadze na ratowanie Europy? Ja wiem ze partia "idaca po wladze" uwaza ze oni ciagle maja dlug, ale takie myslenie juz sie ni sprawdzilo po I WS
- ISIS. Zblizenie z Iranem, ktory nagle nie jest "be", oznacza ze ISIS jest wiekszym problemem niz wyslanie 4 jednostek Gromu.
To sa tylko symptomy, rozne osobne przypadki w roznych czesciach swiata. Z radoscia odszczekam czarnowidztwo jak moje slowa okaza sie bzdurami
dcs - Nie 19 Lip, 2015
Usjwo napisał/a: | poprostu nie ma czego wozic |
-konsumpcja w USA i EU nieprzerwanie rośnie.
Usjwo napisał/a: | a w kolejce stoja Wlochy, Hiszpania i Portugalia. |
-te kraje wychodzą z recesji. Gorzej już było.
Usjwo napisał/a: | Zblizenie z Iranem, ktory nagle nie jest "be" |
-a ten zgłasza chęć zwiększenie produkcji ropy (-a więc jeszcze większa nadpodaż na rynku), choć wcześniej chciał obniżenia produkcji
[ Dodano: Nie 19 Lip, 2015 11:19 ]
Usjwo napisał/a: | banka chinska, gospodarka zwalnia, gielda stoi, rzad pompuje pieniadze. Dzieki temu ostatniemu jeszcze to wyglada dobrze, ale worek nie jest bez dna |
-ceny akcji i nieruchomości były rozdęte jak w stanach pamiętnego roku.
Korekta ich wartości -to pozytywne zjawisko. (choć nie dla spekulantów)
-Chiny mają rekordowe rezerwy.
Może wreszcie zwolnią z wykupywaniem reszty świata po kawałku (papiery skarbowe USA, złoża)
Niech pompują w swój kraj i zwiększają popyt wewnętrzny. (z głową)
Usjwo - Pon 20 Lip, 2015
dcs napisał/a: | Usjwo napisał/a: | poprostu nie ma czego wozic |
-konsumpcja w USA i EU nieprzerwanie rośnie. |
W pierwszym kwartale lekko przysiadla, teraz znow wzrosla, ale prognozy wzrostu trzeba bylo ciac.
Jak konsumpcja zacznie spadac to kryzys bedzie potwierdzony, wiec nasza dyskusja bylaby bezprzedmiotowa
dcs napisał/a: | Usjwo napisał/a: | a w kolejce stoja Wlochy, Hiszpania i Portugalia. |
-te kraje wychodzą z recesji. Gorzej już było. |
a skad przekonanie (u komora tez) ze przy wychodznieu z kryzysu, nie moze byc ponownego spadku?
dcs napisał/a: | Usjwo napisał/a: | Zblizenie z Iranem, ktory nagle nie jest "be" |
-a ten zgłasza chęć zwiększenie produkcji ropy (-a więc jeszcze większa nadpodaż na rynku), choć wcześniej chciał obniżenia produkcji |
Iran chce wykorzystac swoje piec minut. To przeciez szyicka wyspa na sunnickim morzu. Za granica ma sunnickie bojowki, dla ktorych szyizm czy "swiat zachodu" to tacy sami (a moze nawet wieksi) wrogowie. Zblizenie Iranu z zachodem, swiadczy ze ISIS to problem ktory bedzie kosztowal duza gore $.
Tania ropa bedzia dzialal antykryzysowo, ale wraz z drogim dolarem wykosi (co juz sie zaczelo) nafciarzy z US, co juz nie jest takie dobre.
Czy podobnej konfiguracji juz nie bylo? Spadek cen ropy i wzrost wartosci dolara, czy aby nie bylo tak w 2008?
dcs napisał/a: | Usjwo napisał/a: | banka chinska, gospodarka zwalnia, gielda stoi, rzad pompuje pieniadze. Dzieki temu ostatniemu jeszcze to wyglada dobrze, ale worek nie jest bez dna |
-ceny akcji i nieruchomości były rozdęte jak w stanach pamiętnego roku.
Korekta ich wartości -to pozytywne zjawisko. (choć nie dla spekulantów) |
Zgoda, wiekszosc ludzi nawet nie skad te pieniadze sie biora. Mysleli (i mysla) ze wplacaja X rmb i wyjmuja X*1.5 rmb. Nagle sie okazalo ze nie wyjmuja nic. Za lekcje trzeba placic
dcs napisał/a: |
-Chiny mają rekordowe rezerwy. |
No i cos tam proboja regulowac. Powazne naruszenie rezerw chyab jednak nie byloby zbyt mile widziane w US. Kiedys sama zapowiedz zamiany $ na EUR, spowodowala nerwowosc w US. Zreszta Chiny odchodza od polityki gromadzenia rezerw (chyba maja juz dosc ), na rzecz zewnetrznej expansji ekonomicznej
dcs napisał/a: | Niech pompują w swój kraj i zwiększają popyt wewnętrzny. (z głową) |
KPCh chyba juz zrozumiala, ze komunizm to pozostanie tylko w nazwie. Daja sie bogacic obywatelowi, zeby mu nie przyszly do glowy rewolucje. Ludzie maja swoj cel - "bycie bogatym", a system im nie utrudnia, a wrecz ulatwia. Na dolnym poziomie panuje drapiezny kapitalizm. Jednak przy takim wielkim spoleczenstwie, korupcji (to sie tu nazywa znajomosci ), przyzwyczajeniach robienie z tego z glowa jak piszesz nie jest proste. Zdaje sobie z tego sprawe caly swiat, dlatego nikomu nie jest na reke zmiana chinskiego stats quo.
FotoTomek - Pon 20 Lip, 2015
Ja bym tak bardzo nie wiązał naszego kryzysu/wzrostu gospodarczego z ogólnoświatowymi trendami. Konkretnie, to nie wiązałbym mocno tego, co dzieje się w świecie wielkich pieniędzy z zasobnością kieszeni zwykłego obywatela. Już dawno okazało się, że tzw. teoria skapywania nie za bardzo działa.
Bardziej martwiłbym się ogólnym klimatem do robienia biznesu w kraju. A tu jest słabo. Mimo zapewnień polityków, że trzeba wpierać mały biznes, obciążenia rosną. Mamy chory system ustalania wysokości składki ZUS, podnoszenie VAT, kombinacje przy różnych podatkach (np. dotyczących samochodów w firmie), nepotyzm itd.
Usjwo - Pon 20 Lip, 2015
W 1914 nowozelandczycy tez nie wiazali swoich losow z zamachem na "Franka Jozka", a jednak ich to dotknelo
FotoTomek napisał/a: | Konkretnie, to nie wiązałbym mocno tego, co dzieje się w świecie wielkich pieniędzy z zasobnością kieszeni zwykłego obywatela. |
Kryzys bardziej dotyka tych zwyklych obywateli. W czasie gdy gruby schydnie, to chudy umrze.
FotoTomek napisał/a: | Bardziej martwiłbym się ogólnym klimatem do robienia biznesu w kraju. |
A to racja, bo na ten wielki daleki swiat mamy mniejszy wplyw, jednak on ma na nas duzy.
FotoTomek - Pon 20 Lip, 2015
Usjwo napisał/a: | Kryzys bardziej dotyka tych zwyklych obywateli. W czasie gdy gruby schydnie, to chudy umrze. |
Tak, to oczywiste. Natomiast mi chodziło o teorię skapywania, czyli coś dokładnie odwrotnego - jak bogaty robi się jeszcze bogatszy, to wcale nie jest tak, że biednemu też coś skapnie z pańskiego stołu.
hauabaua69 - Sro 19 Sie, 2015
Plus jest taki, że czasem można coś łatwiej przyhachmęcić. Minus taki, że pewność jest ZNACZNIE mniejsza niż przy etacie. Co tu więcej mówić?
Usjwo - Wto 25 Sie, 2015
Usjwo napisał/a: | dcs napisał/a:
OJP!
Tak z rana?
Nie narzekaj tylko sie ciesz. Do wieczora zdazysz wyplacic oszczednosci i kupic jakies zloto. |
No I jak kupiles to zloto?
http://www.money.pl/gield...,0,1886793.html
dcs - Sro 21 Paź, 2015
Usjwo,
http://www.money.pl/u/dat...20&send=Zmie%F1 [3 mies.] -nudy
Uważam, że ludzie nigdy nie przestaną jeździć na np. Riwierę Fr. czy Wł., do Katalonii...
czy tym podobnych
i ceny tam nigdy (poza jakimś kataklizmem) nie spadną ,
a wynajmować można.
|
|