forum.optyczne.pl

Wolne tematy - Dzik jest dziki...

_Tomek_ - Pon 19 Wrz, 2022
Temat postu: Dzik jest dziki...
Jakich środków obronnych używacie podczas przyrodniczych spacerów z lornetkami, aparatami i lunetami? Konkretnie mam na myśli agresywne dziki i bezpańskie psy.

Wiem, dzik ucieka przed człowiekiem, przede mną też nie raz coś wielkiego uciekało w krzakach, mijałem z daleka spokojnie stojące dziki, a jednak zdarzyła mi się raz nieprzyjemna sytuacja i mogło być źle. Przecież niedawno pod Wrocławiem dzik mocno poturbował dzieciaka w wieku mojego syna :( Widziałem, że są w sprzedaży mocne gazy pieprzowe w dużych opakowaniach na dziki, niedźwiedzie, etc. Czy to działa?

Agresywne i bezdomne psy dużo łatwiej spotkać na podmiejskich terenach, częściej też zdarzają się pogryzienia. Tu miałem dwie nieprzyjemne sytuacje. I znów skończyło się szczęśliwie, ale limit szczęścia w końcu się wyczerpie. Myślałem o emiterze ultradźwięków (bo ten gaz jest zbyt mocny na ludzi i na małe zwierzęta), ktoś coś :) ?

ryszardo - Pon 19 Wrz, 2022

Dzik niesprowokowany nie atakuje. Miałem z nimi setki interakcji (nie liczę, mogą to już być tysiące) i nie wiem co trzeba zrobić, żeby to osiągnąć. Obserwowałem watahy z warchlakami, przeganiałem dziki jak chodziliśmy ze znajomymi, robiłem zdjęcia itp. Gazu nigdy nie użyłem, a mam zawsze.

Psy potrafią być mocno agresywne i gaz się przydaje. W sumie dowolny. Jak działa na człowieka, to na psa też. Jeśli nie chcesz zrobić psu poważnej krzywdy, to nie kupuj tych mocniejszych, bo można uszkodzić węch lub nawet zabić. Na ludzi lepszy mocniejszy niż słabszy, bo co bardziej zaprawieni w boju potrafią być dość trudni do unieszkodliwienia, szczególnie jak są pod wpływem.

Na psy mgiełka lepsza niż strumień moim zdaniem.

Użyłem 4 razy do tej pory i nigdy nie musiałem bezpośrednio w psa. Wystarczyło w pobliżu. Wyczuwały zapach i się oddalały.

Z innych porad do gazu - weź taki rozmiar puszki, jaką będziesz nosić. Inaczej to nie ma sensu. Jak kupisz większą, to i tak nie masz pojęcia ile zostało w środku po n użyciach i lepiej wymienić.

Emiterów ultradźwięków nie testowałem i nie mam takiej potrzeby.

_Tomek_ - Pon 19 Wrz, 2022

Dziękuję pięknie za porady!

Tak, z tego co czytam na stronach sklepów, to faktycznie stożek/chmura lepszy na zwierzęta niż strumień, bo łatwiej trafić w taki szybko poruszający się cel. Pojemność 50 ml jest ok?

Na psa na pewno kupię słabszy gaz lub emiter. W sumie jak policzę sytuacje z psami kiedy użyłbym gazu, to były 3, nie 2. Gazu nie miałem i musiałem radzić sobie inaczej. Udało się, ale koniec z improwizacją.

Na dzika chyba nie ma innego wyboru niż mocny gaz (pomijając ostrą broń)...

ryszardo napisał/a:
Dzik niesprowokowany nie atakuje. Miałem z nimi setki interakcji (nie liczę, mogą to już być tysiące) i nie wiem co trzeba zrobić, żeby to osiągnąć.

Tak tak, wiem to z praktyki, choć interakcji miałem w życiu pewnie kilkadziesiąt tylko. Problem w tym, że ostatnio dzik został sprowokowany. Było to tak. W marcu locha postanowiła się oprosić na jednej z leśnych działek, tuż przy drodze publicznej, pomiędzy dwiema zabudowanymi posesjami. Przechodziłem tam z dzieckiem na rowerku, spokojnie ominęliśmy wygrodzony taśmą policyjną teren, a kilkaset metrów dalej Jasiek - jadący poboczem jakieś 20 m przede mną - woła: "tata, nosorożec!" i rusza w kierunku lochy z młodymi. Zgodnie z zasadami powinienem był spokojnie odwrócić się i odejść :mrgreen: Jednak w kilka sekund doskoczyłem do Jaśka, w planie był skok na dach pobliskiego samochodu, a świnia... głośno zacharczała, obróciła się na pięcie i zwiała z młodymi. Gdyby jednak nie miała drogi odwrotu? A inne pytanie: kto tu zawinił?

ryszardo - Pon 19 Wrz, 2022

50 ml to dużo. Obecnie mam puszkę 40 ml i będę zmieniał na mniejszy, bo nie zawsze się to wygodnie nosi. Następny wezmę koło 15 ml w wąskiej puszce (problemem jest średnica, nie długość). Będzie się łatwiej nosić i łatwiej wyjmować w razie potrzeby.

Tu dochodzimy do punktu kluczowego - gaz w plecaku lub na dnie torby jest bezużyteczny. Ma być w kieszeni i to takiej, z której szybko możemy go wyjąć w razie potrzeby. Inaczej to tylko zbędny balast.

Co więcej przy pojemności 40-50 ml szybciej kończy się termin przydatności, niż sam gaz, więc nie potrzeba tyle jeśli nie ma się z jakiegoś powodu znacząco zwiększonego zapotrzebowania.

Wyjątek stanowią oczywiście miejsca, gdzie zagrożenie ze strony dzikiej zwierzyny jest dużo większe. Tam przeważnie też są od tego specjalne regulacje prawne (na przykład w Kanadzie). U nas takich miejsc nie ma.

Podsumowując:
Do codziennego noszenia najlepsza moim zdaniem jest mała puszka (~15 ml). Stożek w teren na dziką zwierzynę, strumień mocniejszego w miejscach, gdzie zagrożeniem są ludzie.
Na większy wyjazd w dzikszy teren puszka 40-50 ml (stożek) może być lepszym wyborem jeśli chce się mieć większy komfort psychiczny.
Jak ktoś idzie na biwak w dzikie ostępy Kanady, to duża puszka zawieszona na szelce plecaka.

_Tomek_ - Wto 20 Wrz, 2022

Jasna sprawa, musi być w kieszeni. Dobrze gdyby uruchomienie nie było zbyt oczywiste, jakaś sprytna blokada, bo skoro będzie w zasięgu dzieci... Muszę im jakieś szkolenie zrobić.

A na ile 15 ml starcza? Pewnie jednorazowo? Z tego co patrzę to troszkę większe mają też większy zasięg.

ryszardo - Wto 20 Wrz, 2022

15 ml traktowałbym jednorazowo - brak jakiejkolwiek pewności, że za drugim razem będzie skuteczny.

W sumie to wolałbym nosić 2 puszki 15 ml niż jedną 40-50. Wtedy można mieć przy podobnej masie większy komfort noszenia + wybór stożek/strumień w zależności od sytuacji, wiatru (bardzo istotny przy stożku) itp.

I dodatkowo takie maleństwo można schować nawet do kieszeni garnituru, więc da się zawsze mieć przy sobie.
Akurat niedługo miałem kupować nowy, więc chyba pójdę powyższym tropem ;)

A zasięgiem podawanym dla stożków się nie sugeruj. Te 4 m to chyba tylko przy stabilnym wietrze w plecy. Inaczej bez większych szans na jakąkolwiek skuteczność z takiej odległości. No chyba, że faktycznie chodzi o to, żeby pies poczuł zapach i zrezygnował. Wtedy 3-4 m jest realne.

Jeszcze jedna uwaga z mojego doświadczenia: samo posiadanie gazu w większości sytuacji wystarczało, nie musiałem używać. Jak widziałem agresywnego psa na mojej drodze i wyciągałem gaz gotowy do użycia idąc pewnym krokiem przed siebie, to przeważnie od tego pies uciekał. Oczywiście sporo zależy pewnie od człowieka i konkretnego psa, ale u mnie działa w zdecydowanej większości przypadków. A jak nie zadziała, to zawsze gaz jest gotowy w ręku.

_Tomek_ - Wto 20 Wrz, 2022

ryszardo napisał/a:
Jeszcze jedna uwaga z mojego doświadczenia: samo posiadanie gazu w większości sytuacji wystarczało, nie musiałem używać. Jak widziałem agresywnego psa na mojej drodze i wyciągałem gaz gotowy do użycia idąc pewnym krokiem przed siebie, to przeważnie od tego pies uciekał.

Tak, posiadanie broni dodaje pewności. To jest jedna z tych moich trzech sytuacji z psem. Szedłem, akurat ze starszym synem, przez łąkę, pasło się stado owiec i kóz i pilnował ich pies. Pasterza nie było (w pobliżu?), tylko ten kundel, ale spory, 20-25 kg. Zaczął powoli iść w naszą stronę i szczerzyć zęby. Powoli się odwróciłem i cofnąłem z dzieciakiem kilkadziesiąt metrów, aż znalazłem grubą gałąź, którą odłamałem na jakieś 1.5 m. Jak już ją miałem gotową to powoli minąłem psa, podpierając się tą gałęzią i myśląc czy bardziej go dźgać, czy walić obuchem :???:

Negatyw - Sro 21 Wrz, 2022

Miałem bardziej groźną przygodę. Idę przez łąkę a tu na mojej drodze stoi mysz polna. Ta mysz była prawie tak wielka jak ten pies o którym pisał Tomek. Nie byłem uzbrojony więc ratowałem się ucieczką.
browar - Sro 21 Wrz, 2022

_Tomek_ napisał/a:

Z gazem na dziki poczekam. Na ogół są to puchy ~300 ml o zasięgu 8-10 m i polecane na szlaki w Kanadzie. Albo Bieszczadach.

W Bieszczadach zwierzęta nie są zdemoralizowane i uciekają przed ludźmi. A psów luzem tam nie ma bo zostały zjedzone przez wilki. Tak że akurat w Bieszczadach gaz się najmniej przydaje. Co innego w Tatrach, nad morzem, czy też w polskim interiorze ;)

Preskaler - Sro 09 Lis, 2022

To prawda. Oto zdjęcie zrobione nad Bałtykiem telefonem z odległości ok. 2m.

Negatyw - Czw 10 Lis, 2022

Chciałbym pójść do lasu na grzyby, bo widziałem jak grzybiarz wracał z lasu z koszem pełnym kozaków. Żeby być bezpiecznym, czy wystarczy takie wyposażenie? http://chmurak.pl/pic/17822/uzbrojony/
Maciox - Czw 10 Lis, 2022

Nie zrozumcie mnie źle, ale bardzo dziwi mnie to co piszecie. W moim mniemaniu i z mojego doświadczenia bać należy się tylko ludzi, a zwierząt co najwyżej obawiać, ale tylko niektórych w specyficznych warunkach. Jeśli chodzi o zbieranie grzybów - jesienią można trafić na rykowisko i to tylko będąc całkowicie głuchym i ślepym, więc ja nie dostrzegam w lesie zagrożeń poza innym grzybiarzem, który może ci pozazdrościć zbiorów.
Przez lata podróżowałem rowerem, także od północy polski po południe, zjechałem tysiące kilometrów nocując na łąkach czy w lasach i jedyna groźna sytuacja pod namiotem przytrafiła mi się na polu namiotowym z powodu pijanego towarzystwa - drugi i ostatni raz na polu namiotowym. Bardzo często chodzę wieczorami po lasach i dopiero tam czuję się bezpiecznie. Owszem, gdy wybiorę się w Bieszczady pomyślę o czymś hukowym, bo nie chciałbym dopuścić wilka do siebie na 2 metry - to odległość z której może skoczyć na głowę, ale takie sytuacje mogą się zdarzyć raczej podczas surowej zimy. Gdy wilk ma co jeść nie zaatakuje człowieka, a nawet jeśli, to prawdopodobieństwo jest mniejsze niż śmierć podczas jazdy samochodem w takie rejony. W dzikich ostępach to bardziej obawiałbym się wnyk i kłusowników, bo zwykli ludzie się tam nie zapuszczają. Ciekaw jestem co na to Mateusz Matysiak - znany fotograf przyrody w Bieszczadach.
Co do dzików to chyba mam pecha, bo rzadko je spotykam i nawet w tych wyjątkowych sytuacjach zawsze uciekają jakbym miał w rękach sztucer, a ja mam przecież tylko aparat.
Ciekaw jestem statystyk, ale z opowieści jakie w życiu usłyszałem, to częściej ktoś umiera z powodu ataku(obrony!) szerszeni i pszczół aniżeli ssaków, jakichkolwiek. Oj przepraszam, bo jest jest jeden taki groźny ssak - krowa, a szczególnie byki...dość często rolnikom dzieje się krzywda z ich powodu.
Także jeśli gaz to raczej na ludzi, którzy ewentualnie chcieliby mnie okraść, ale to bardziej dotyczy reporterów miejskich. Chyba tyle.

_Tomek_ - Pią 11 Lis, 2022

W terenach podmiejskich jest zupełnie inaczej, nie tak rzadko zdarza się agresywny lub wałęsający się bez opieki pies. Dzików jest tu również masa. Teraz na jesieni każde praktycznie zarośla u mnie w Falenicy zostały zryte przez dziki szukające żarcia, można się na nie natknąć np. wysiadając wieczorem na pętli autobusowej :P . Generalnie jednak bardziej chodzi o obronę przed psami i tu mam już ten gaz.

Co do zupełnego odludzia to teraz nie spaceruję, ale 10-20 lat temu bardzo dużo jeździłem rowerem po Puszczy Kampinoskiej, całą praktycznie zjeździłem i nigdy w lesie nie miałem problemu ze zwierzętami, co najwyżej żmiję zdarzyło mi się najechać, bo tam ich sporo. Raz jeden pogonił mnie owczarek niemiecki, ale to była właśnie otwarta posesja jakiegoś durnia.

Z ludźmi nigdy nie miałem problemu, zawsze załatwiałem sprawę inaczej i gaz nie był potrzebny.

_Tomek_ - Wto 15 Lis, 2022

Przepraszam Cię, Negatyw za formę moich słów. Ubierz je w taką jak Tobie pasuje, treść zostaje ta sama. Nie pozwolę z mojego tematu robić śmietnik, dopóki mam głos. Zrobiliście taki śmietnik w komentarzach na stronie głównej, razem z escobarami, robkozami, lordami i innymi. Coś tam wiecie, w większości jednak wydaje się Wam, że wiecie i obrzucacie się nawzajem błotem. Nie Wy pierwsi. Niby zgodne to z regulaminem, ale jednak nieakceptowalne. Wiele rzeczy zgodnych z prawem jest nieakceptowalne (i odwrotnie, nie wszystko niezgodne z prawem jest nieakceptowalne). Są ludzie, którzy chcą się wymienić doświadczeniami, a nie silić się na uogólnienia i próbować wykazać, że są jedyne słuszne.

Druga sprawa jest taka, że temat jest poważny i kpina jest nie na miejscu. Gaz kupiłem 1-2 miesiące temu i niedawno już był w użyciu. Faktycznie, agresywny pies jak tylko poczuje zapach to ucieka... Nie trzeba go trafić. Jak się chodzi dłużej w teren to takie sytuacje będą miały miejsce, prędzej czy później.

Negatyw - Nie 08 Sty, 2023

Jak to się dzieje, że 99,99% ludzi nie widzi potrzeby noszenia gazu czy innych tego typu przedmiotów a niewielka grupa ludzi boi się wyjść z domu bez gazu bo atakują je psy i do lasu gdzie rzekomo atakują je dziki? Co ciekawe te bojące się osoby to nie są 75 letnie babcie. Dlaczego mnie nie atakują psy i dziki? Mieszkam na obrzeżu 25 tys. miasta i mam ok. 200 m do lasu. Temat jest poważny bo medyczny. Niestety nie znam się na medycynie więc nie mogę pomóc.
ryszardo - Nie 08 Sty, 2023

Negatyw, zdarza Ci się chodzić nocą po terenach leśnych i wiejskich?
Większość ludzi tego nie robi, ja tak. Problem polega na tym, że ludzie na wsiach regularnie wypuszczają psy na noc do lasu, żeby się wybiegały i niektóre z nich są agresywne. 2 razy zostałem zaatakowany, raz skończyło się to rozszarpaną nogawką spodni. Nie zamierzam ryzykować, więc noszę gaz. Proste :idea:

Z twierdzeniem, że ponad 99,99% społeczeństwa gazu nie nosi/nie widzi potrzeby bym nie przesadzał bez twardych danych. Nosi więcej, niż się przyznaje. Szczególnie dziewczyny często mają w torebkach i nie mówią o tym głośno.

Co do dzików: obserwowałem je w lesie wielokrotnie. Za dnia i w nocy. Samotne odyńce, watahy i lochy z młodymi. Zdarzało mi się je przeganiać, kiedy nie byłem sam i ktoś się bał. Nigdy nie atakowały i nie wiem co trzeba zrobić, żeby atak sprowokować. Na dziki gazu nigdy nie użyłem i uważam, że nie jest do tego potrzebny.

Ale ogólnie gaz pieprzowy jest jedną z rzeczy, którą lepiej mieć i nie potrzebować, niż potrzebować i nie mieć.
Podobnie jest z apteczką. Też większość nie nosi. Ja noszę i co jakiś czas się przydaje. Czy to, że większość ludzi nie widzi potrzeby sprawia, że nie należy tego robić?

Na koniec ciekawostka: znam sporo ludzi, którzy noszą gaz pieprzowy. Znam też sporo ludzi, którzy noszą apteczki. W większości są to ci sami ludzie ;)

Negatyw - Nie 08 Sty, 2023

Ryszardo, gdzie Ty mieszkasz? Józefów jest w Afganistanie? Psy nie biegają po lasach bo dba o to nadleśnictwo, koła łowieckie, policja i inne instytucje. Mam rodzinę na wsi i nikt tam nie wypuszcza psa na noc poza teren ogrodzony by się wybiegał. Ci co trzymają w dzień psy na łańcuchach, spuszczają je na noc by pilnowały obejścia. Owszem, zdarzają się przypadki, że pies ucieknie. Siostra ma dwa duże psy i jeden się nie słucha. Normalnie psy są w domu, ale się zdarzyło, że siostrzeniec wypuścił je na teren ogrodzony a siostra wjeżdżała samochodem i otworzyła bramę. Oczywiście jeden uciekł. Po 3 godzinach przywiozła go policja. Ktoś zgłosił psa bez opieki, został złapany przez policję, przywieziony do weterynarza, odczytany z czipu adres właściciela. Przypuszczam, że za darmo go nie przywieźli (o to nie pytałem).
_Tomek_ - Nie 08 Sty, 2023

Instytucje dbają o to, by bezpańskie psy nie biegały, ale wcześniej ktoś musi się na takiego psa natknąć i go zgłosić, pogryziony lub nie, bo policja czy straż miejska sama z siebie nie podejmie interwencji. Tak zrobiła moja żona, jeszcze zanim założyłem ten wątek. Zwyczajnie szła w dzień na zakupy, a pies znany nam ze swojej agresji zza płotu akurat był na wolności, bo ktoś nie domknął furtki. Pies za swoim terenem trochę przyhamował, ale zrobiła zdjęcie i straż miejska bardzo szybko przyjechała. Właściciel jakoś zorientował się, że pies mu zwiał i go zamknął, więc skończyło się pouczeniem, bo mandat mogą wystawić (albo odłowić psa), tylko jeśli przyłapią na gorącym uczynku.

Bardziej wkurzające jest to, że analogiczną sytuację miałem dopiero co w Sylwestra, w środku dnia. Inna posesja, ale też otwarta. Spory, agresywny pies wyszedł na pobocze i ujada po drugiej stronie ulicy, szykując się do skoku na mnie. A kierowcy jeszcze zwalniają, żeby go nie potrącić :roll: Akurat gazu nie miałem przy sobie, choć leży w domu przy drzwiach gotowy do zabrania, bo uznałem że ryzyko spotkania psa w środku dnia na poboczu ruchliwej ulicy jest żadne. Otóż nie jest jest i od paru dni bez gazu nie ruszam się z domu.

Dodam, że obie sytuacje miały miejsce przy ul. Wał Miedzeszyński na odcinku od granicy z Józefowem do numeru 69 (sklep Netto). Bez sensu są kpiny z tego, czego samemu się nie doświadczyło.

Soniak10 - Nie 08 Sty, 2023

ryszardo napisał/a:
Samotne odyńce, watahy i lochy z młodymi. Zdarzało mi się je przeganiać, kiedy nie byłem sam i ktoś się bał. Nigdy nie atakowały i nie wiem co trzeba zrobić, żeby atak sprowokować. Na dziki gazu nigdy nie użyłem i uważam, że nie jest do tego potrzebny.

To się zgadza z moimi - fakt że niezbyt bogatymi pod tym względem - doświadczeniami. Kiedyś na przednówku (jakoś początek marca, ale jeszcze gdzieniegdzie leżały płaty śniegu) natknęliśmy się z kolegą na miot małych, może kilkunastodniowych dziczków, leżących w kupie siana, na jakieś grobli. Po chwili pojawiła się locha i nie podeszła bliżej niż jakieś 15-20 metrów. Fuknęła, młode do niej błyskawicznie podbiegły i tyle je widzieliśmy. Fakt, że locha nie była zbyt duża, na oko jakieś 35-40 kg żywej wagi.
Natomiast psy - niestety, też już mnie parę razy próbowały obszczekiwać, ale gdy przycisnąłem pedały (byłem na rowerze), zrezygnowały z pogoni. Od tej pory radzę każdemu znajomemu, żeby jednak miał jakiś "argument", gdy wybiera się sam na spacer po lesie albo wśród pól.

ryszardo - Nie 08 Sty, 2023

Negatyw, Józefów jest na południowy wschód od Warszawy. Teraz psów w okolicznych lasach w nocy biega mniej, bo teren się mocno zurbanizował przez ostatnie ~15 lat, ale swego czasu nocą po lesie 2-3 km od mojego domu biegały watahy po kilkanaście psów w obrożach.

Wystarczy jednak przemieścić się jakieś 30 km dalej w górę Świdra (lokalna rzeka) na tereny wiejskie i luźno biegające psy w nocy to standard. Zdarzało się na przykład, że jadąc latem o 3 rano na rowerze przez wieś nagle musiałem depnąć do >40 km/h, bo dopiero przy tej prędkości odpuściły 2 wilczury, które wybiegły z otwartej bramy.

To nie są przypadki, że pies ucieknie. To są otwierane na noc furtki i bramy. Celowo i notorycznie. I spotkałem się z tym nie raz i nie dwa w wielu innych częściach Polski.
Podobnie jest z tym, że właściciel puszcza psa samopas po lesie na spacerze. Mnie naprawdę nie obchodzi, że właściciel jest 50 lub 100 m dalej (przeważnie więcej). I tak nie da rady zareagować, a jak pies jest agresywny i podchodzi na mniej niż 2 m, to ja się zastanawiał nie będę.

To, że coś jest nielegalne i powinno wyglądać inaczej nie znaczy, że rzeczywistość się z tym pokrywa :idea:

A noszę gaz, bo to najszybszy i najpewniejszy sposób rozwiązania dla mnie tego problemu.

Negatyw - Wto 10 Sty, 2023

ryszardo napisał/a:
...nagle musiałem depnąć do >40 km/h, bo dopiero przy tej prędkości odpuściły 2 wilczury, które wybiegły z otwartej bramy.

To nie są przypadki, że pies ucieknie. To są otwierane na noc furtki i bramy. Celowo i notorycznie...
Dla mnie to jest jakieś science fiction. Jak ci ludzie tam żyją? Jak mają pootwierane furtki i bramy to przecież psy nie muszą lubić dzieci sąsiadów. A może tam nie ma dzieci bo wszystkie dzieci psy zagryzły?
Preskaler - Czw 08 Cze, 2023

Temat nieco archiwalny ale znów poruszony to zabiorę głos. Swego czasu miałem psa, przyjaciela. Rasa (zbliżona do owczarka niemieckiego patrz na avatar) i skubany co noc uciekał z ogrodzonej posesji. Nic nie pomagało. Wszelkie szczeliny były pozatykane - to zrobił podkop pod murkiem, w który następnego dnia wsypałem 3 taczki tłucznia. Po kolejnej nocy tłuczeń był wygrzebany a pies miał pokrwawione poduszki na łapach i nogach. Innym razem nauczył się skubany chodzić po pionowej siatce. Wkładał łapy w oczka siatki i odpychając się nogami posuwał się do góry. Nałożyłem na górze na siatkę takie ostre pręty to się pokaleczył ale przeszedł. Mądry był pies i rano był już w domu ale noc należała do niego. W końcu zrobiłem mu w furtce otwór i machnąłem ręką na te jego nocne eskapady. Miał bardzo przyjazne usposobienie do ludzi i wszystkich by lizał. Pewnie niektórzy mieli w spodniach trochę strachu ale nikomu z ludzi krzywdy nigdy nie zrobił. Co najwyżej, jeśli ktoś mu się nie spodobał to pokazywał kły i warczał ostrzegawczo aby nie podchodził. Ja rozumiem, że są ludzie, którzy boją się czegoś. Pająków, węży, lecącej osy, psów i innych zwierząt ale nie dajmy się zwariować! Samochody w Polsce zabijają dziennie więcej ludzi na drogach jak zwierzęta przez całe dekady. Jest XXI wiek i posiadamy środki do tego aby każdy zwierzak mógł być oznakowany i zlokalizowany, więc jeśli właściciela stać na baaaardzo wysokie odszkodowanie (takie powinno być) to niech ryzykuję wypuszczanie swojego zwierzaka bez kagańca na noc, jeśli miał kaprys tak go ułożyć aby mógł atakować ludzi. Dochodzi u nas do kompletnych absurdów. Nawet koty teraz należy wyprowadzać na spacer na smyczy. Bywam dość często za granicą i np. w takim Londynie jedynie niebezpieczne psy wyprowadzane są w kagańcach. Ludzie tam są bardzo wyczuleni też na krzywdę zwierzęcą i jeśliby zauważyli, że ktoś uderzył psa to by go rozdrapali chyba. Sam kiedyś opędziłem się od takiego zwierzak czapką bo zbyt brudne miał łapy abym mógł się z nim bliżej zapoznać to myślałem, że mnie wszyscy zadziobią. Też przegięcie ale pożyteczne chyba?
Jakoś tak jest, że w tej "nowej demokracji" mamy strasznie dużo wszelkich (w większości niepotrzebnych) zakazów. No cóż, jeśli ludzie to "łykają" to niech cierpią. Nawet wychodzenie na ulice nie przynosi często rezultatu bo chyba zbyt mała grupa lub niepaląca opon? Tak sobie myślę, może tym sposobem władze miejskie chcą podreperować sobie budżet? :mrgreen:

ryszardo - Czw 08 Cze, 2023

Preskaler, skąd dane i tym, że koty teraz należy wyprowadzać na spacer na smyczy? Nic o takich przepisach nie słyszałem, ale wszystkich nie znam.

Rzeczywistość jest taka, że każdy właściciel odpowiada za swojego czworonoga, a prawo zabrania puszczania psów samopas.
Jeśli właściciel nie umie opanować psa, żeby nie opuszczał posesji, to jest to jego problem. Da się na przykład zbudować zamkniętą od góry klatę z z siatki (widziałem psy w takich), a inne rozwiązania też się znajdą. Jak ktoś nie jest w stanie tego ogarnąć, to nie powinien mieć psa :!:

A jak już pies wylezie i coś się stanie, to problem właściciela i psa (i oby tylko ich).

Ogólnie powyższy post zachęcił mnie, żeby możliwie często zgłaszać takie przypadki, bo najwyraźniej do ludzi nic poza karami finansowymi nie przemawia :evil:

Negatyw - Nie 11 Cze, 2023

Preskaler napisał/a:
Swego czasu miałem psa, przyjaciela...
Tu się zgodzę z ryszardo, jak ktoś nie potrafi panować nad psem to nie powinien mieć psa. Do niedawna miałem psa - przyjaciela, suka sznaucer średni, przeżyła 19 lat. Żona nie chce mieć psa bo teraz często wyjeżdżamy i nie byłoby z kim go zostawić. Nie zdarzyło się ani razu by pies uciekł. Ale pomimo, że mieszkam w domku jednorodzinnym to pies od szczeniaka miał legowisko w domu i spał w domu.
Preskaler - Nie 25 Cze, 2023

https://www.instagram.com...4b0amxAm9qT-knM
Żyję już na tym świecie od dość dawna i zauważam, że co raz więcej zakazów nas osacza. Nie wolno wchodzić do lasu bo las prywatny. Nie wolno fotografować bo... Nie wolno chodzić bez maseczek (teraz wolno bo co? Nie ma już wirusa?). Nie wolno na własnej posesji nawet płotu postawić. Nie wolno palić suchych gałęzi ani liści bo CO2 się wydziela. No a jeśli te gałęzie lub liście zostaną zjedzone przez grzyby i bakterie to co, dwutlenek nie powstaje wtedy? Takich zakazów lub łaskawego przyzwolenia (uzyskania zgody) na wykonanie jakiejś czynności (oczywiście odpowiednio opłaconego) jest wiele i jeszcze więcej powstanie. Pamiętam czasy kiedy psy mogły sobie biegać a jeśli któryś pogryzł kogoś to właściciel zapłacił za leczenie, ból i rekompensatę moralną. To właśnie te płatności powinny być zwiększone a nie mandaty bo z nich korzystają jedynie instytucje. Z tymi kotami na uwięzi to toczyła się gdzieś dyskusja w internecie i zdania były podzielone (oczywiście jak to tu bywa). Jedni uważni to za nonsens a inni twierdzili, że powinien istnieć obowiązek wyprowadzania kota tylko na uwięzi.

Mechooptyk - Nie 25 Cze, 2023

Preskaler, zgoda w kwestii wielu absurdalnych zakazów i nakazów. Jednakże zakaz puszczania luzem psów i kotów jak najbardziej ma sens. Bezpieczeństwo ludzi to jedno (dotyczy raczej tylko psów). Natomiast jest jeszcze wpływ tych zwierząt na rodzimą faunę. Są to drapieżniki, które wciąż potrafią zabijać inne zwierzęta. Puszczone samopas psy potrafią skutecznie polować np. na sarny czy zające. Koty zaś to doskonali łowcy, którzy pomimo udomowienia nie zatracili instynktu łowieckiego. Liczbę zabijanych przez nie w Polsce ptaków szacuje się w milionach rocznie. Prócz tego zabijają wszystko co są w stanie pokonać, a więc nie tylko myszy, ale tez ryjówki, jaszczurki i wiele innych małych stworzeń. Prosty przykład: kiedyś na obszarze około kilometra kwadratowego pól naliczyłem pięć kotów. Każdy z nich polował i to zapewne skutecznie. Pomnóż to przez liczbę dni w roku i przekonasz się jaka to masa przeróżnych stworzeń. W naturze nigdy nie ma tak dużego zagęszczenia drapieżników. Nie dziwi wiec regres w populacjach wielu gatunków tzw. drobnej zwierzyny. Oczywiście wpływ na to mają także inne czynniki, ale negatywna rola kotów w środowisku naturalnym jest niebagatelna.
Preskaler - Pon 26 Cze, 2023

Zawsze gdy człowiek stara się "poprawiać" naturę wychodzi z tego "klops". Od tysięcy lat nie było tak wielkiej ingerencji w środowisko naturalne jak obecnie a natura jakoś dawała sobie radę. To naturalne, że jedne gatunki giną a na to miejsce w wyniku ewolucji powstają nowe. Większość wymarłych gatunków w ostatnich stuleciach to jednak działalność i wina człowieka. Normalną rzeczą jest, że drapieżniki zabijają i robią to w dobrze pojętym interesie równowagi w przyrodzie. Wilki, psy, koty i wszelkie inne drapieżniki prowadzają selekcję naturalną bo przeżywają jedynie najsprawniejsze i najzdrowsze osobniki. Jeśli zaczyna gwałtownie spadać ilość ofiar, zmniejsza się też populacja drapieżników. Szkopuł w tym, że człowiek, dla swojego kaprysu zaczął hodować te drapieżniki dokarmiając je sztucznymi pokarmami i zwiększając ich ilość ponad wszelki rozsądek. W swoim dzieciństwie widziałem np. mnóstwo zajęcy. Były ich tysiące. Lisa natomiast nigdy nie widziałem. Po szczepieniach p/ko wściekliźnie populacja lisów tak wzrosła, że nie ma już zajęcy a lisy zaczynają żerować w miejskich śmietnikach i wiejskich zagrodach. Zająca nie widziałem już od kilku lat natomiast lisy spotykam b. często.
Jeśli wolno biegające psy i koty komuś przeszkadzają to uważam jest jego problem. Dla mnie problem powinien mieć ich właściciel jeśli komuś wyrządzą krzywdę i wtedy hodowca powinien ponosić odpowiedzialność za swojego zwierzaka. Populacja sarny czy dzika tak wzrosła, że jeśli nawet pies upoluję jakąś (chociaż zdrowi sarny żaden normalny pies nie jest w stanie dopędzić w pojedynkę) to byłby tylko zabieg chirurgiczny (usunięcie chorego egzemplarza). Chociaż ostatnio mieliśmy pomór dzików z powodu ASF to jednak, nie łudźmy się, człowiek tylko widzi doraźny swój interes i gotów jest wybić wszelką zwierzynę jeśli tylko sądzi, że taki manewr przyniesie mu korzyści natychmiastowe i nie patrzy na długofalowe skutki swojego działania.

ryszardo - Pon 26 Cze, 2023

Reszty nawet komentował nie będę, ale odniosę się do tego:
Preskaler napisał/a:
Jeśli wolno biegające psy i koty komuś przeszkadzają to uważam jest jego problem.

Człowiek, który poczuje się zagrożony ma pełne prawo z tym "problemem" w postaci wolno biegającego psa poradzić sobie przy użyciu gazu pieprzowego i o tym jest ten wątek. A jak pies tego nie przeżyje, to nie jest problem człowieka, który się bronił :idea:

Cały czas też czekam na informacje o jakichkolwiek przepisach zabraniających wypuszczania kotów samopas w Polsce. Pewnie się nie doczekam, bo o ile wiem, to takowe nie istnieją (z wyjątkiem okresowych, spowodowanych chorobami).


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group