Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.
Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.
Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.
Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.
Miałem obie te kompaktowe lornetusie: tzn. Trinowida 8x20 i takiegoż Swarka. Podzielam pogląd Pana Redaktora Arka, że to są zabawki, a nie prawdziwy sprzęt obserwacyjny. Mówiąc inaczej: oglądanie przez nie tzw. "niepowtarzalnych okoliczności przyrody" da się porównać ze słuchaniem Bacha lub Mozarta na odbiorniku tranzystorowym, noszonym w kieszeni spodni. Najczęstszym rezultatem tego procederu będzie trwałe i kompledtne zniechęcenie do wszelkich arcydzieł muzyki poważnej. Ona jest zbyt wielka dla takiego małego radyjka.
Panie Kivirovi, może nie dość często korzystam z warszawskiego metra, ale dotąd nie spotkałem się tam nigdy z pasażerem, który by w trakcie jazdy słuchał "Wielkiej Mszy h-moll" J.S. Bacha. Co oczywiście nie znaczy, że metrem nie podróżują miłośnicy muzyki barokowej lub audiofile, posiadający w domu dobry gramofon ze wzmacniaczem lampowym. Nawiasem mówiąc, głębia i "smak" dźwięku emitowanego przez taki archaiczny aparat da się porównać jedynie z elegancją obrazu obserwowanego przez jakąś klasyczną i rzekomo nieporęczną lornetkę porro. Quantilla sapientia regitur mundus - dlatego teraz wszędzie można zarobić dachówką.
Ja tam lubie moja zabawkowa lormetke. Jest zawsze ze mna na wakacjach. Nie wyobrazam sobie bez niej podziwiania szczegułów zabytków, czy tez wycieczek w teren
.
albinczik- nie zrozumiałeś, po prostu małe lornetki są gorsze od dużych, na pewno, ale nie zawsze da się zabrać te duże ze sobą. Noszę b. często Samsunga EX1 + Olympusa 8x25 WPII ( w jednej malej torebce)i choć jedno i drugie w kategoriach bezwzględnych nie są najlepsze, to wlaśnie dlatego, że są zawsze ze mną są najlepsze, bo są. Kumasz?
Tak jak z tymi gramofonami lampowymi, są najlepsze, ale w domu, w metrze najlepsza jest mp3.gramofonu nie da się tam słuchać. W takich kategoriach rozpatruje się kompaktowe aparaciki i lorneteczki. Nie jest to jedyny dostępny sprzęt dla miłośnika podglądania czegokolwiek, tylko drugi, lub trzeci, może i piąty.
Beny ja kupilem 10x ze wzgledu na kila czynników: Jest wieksza a co za tym idzie lepiej sie ja trzyma. Obiektywy sa dluższe wiec lepiej lornetke objac cala reka. Była tansza niz 8x. Wybieralem miedzy Leica a Nikonem, padlo na nikona ze wzgledu na cene.
Albinczik, a jak poznajesz kto czego słucha? W Warszawie, to ja nawet nigdy RMF Classic w miejscu publicznym nie słyszałem. Może dlatego rzadko tam bywam. W Berlinie czy Monachium nagminnie słychać. W Vancouver jestem od 5 tygodni i kilka razy słyszałem muzykę symfoniczną z kieszonkowego tranzystorka kierowcy autobusu. Następnym razem zapytam, czy ma wielką mszę h-moll Bacha.
Polecam Ci jak i każdemu dobrą małą lornetkę i bilet na Eurocity lub Wizza. Gramofon i płyty możesz zostawić w domu
Łaskawy Panie Kivirovi, upraszam o dopuszczenie myśli, że ktoś może mieć krytyczną opinę o malutkich lornetusiach Leica i Swarovski - zwłaszcza w sytuacji, kiedy ich sam używał. I to nawet wtedy, kiedy mieszka w stolicy. Nawiasem mówiąc, jestem lwowiakiem, nie warszawiakiem.
Swarovskiego (model "Pocket" 8x20 B) w kolorze zielonym miałem przez rok. Rozstałem się z nim bez żalu i nie bez zysku. Bo kupiłem go tanio na giełdzie w "Stodole" (za 900 pln), a sprzedałem za 2000 pln pewnemu koniarzowi, spotkanemu w loży honorowej na służewieckim hippodromie. Ten zresztą sam jej nie używał, tylko natychmiast podarował swej młodej kochance. I dalej posługiwał się swoją starą ..., tzn. PZO 7x50. Hołdował widać tezie, że rozmiar ma jednak znaczenie. Zwłaszcza, gdy idzie o konia.
Dłużej miałem lornetusię Leica "Ultravid" 8x20 BL (czarną). Kupiłem ją również w "Stodole" w 2006 r. za 800 pln od niejakiego Pana Bogdana, który od lat handluje tam lornetkami. Potem korzystnie udało mi się ją wymienić na Steinera "Night Hunter XP" 8x30. Mam go do dzisiaj.
Lornetki te mają zatem pewną zaletę - zawsze znajdzie się ktoś, kto je od nas odkupi po niezłej cenie. Ludzie bowiem uwielbiają ładne gadżety. Rozumiem jednak, że dyskusja dotyczy ich jakości optycznej. Oczywiście, jest ona lepsza, niż w zabawkach innych producentów. Ale ja byłem nią ostatecznie rozczarowany. Z "Ultravidem" dużo chodziłem po Tatrach, bo taki mały i lekki. Nie miałem jednak z niego wielkiego pożytku. Obraz - choć niewątpliwie ostry - był ciemny i bardzo płaski, całkowicie pozbawiony złudzenia trójwymiarowości. Lornetka ta nie sprawdzała się też w operze lub na meczu (jestem kibicem "Polonii" - kiedyś Bytom, dziś Warszawa), tu dyskwalifikowało ją wąskie, "tunelowe" pole widzenia. Ponadto wywoływałem agresję kiboli siedzących na tzw. "kamiennej". Bo malutki i elegancki "Ultravid" był w ich odczuciu sprzętem mało męskim, czyli - wedle ich słów - pedalskim. Oczywiście nie podzielam tej ostatniej opinii, uważam ją za chamską i prymitywną. Ale nie lubię być bitym przez homofobów za niewinność. Wystarczy, że narodowcy mają mnie za Żyda...
Rekapitulując: wystarczy zapłacić dużo mniej i nosić tylko 20 dkg więcej, żeby mieć zupełnie porządną lornetkę 8x30, z którą możemy wejść wszędzie. Nawet do autobusu w Vancouver.
Sz. Panie Kimek, dokładnie taki jest sens mego wywodu: na rynku jest mnóstwo (przez "o z kreską") porządnych lornetek do 500 g. wagi poniżej 1500 pln.
Byłem w międzyczasie na giełdzie w "Stodole". Pan Bogdan miał dziś Leicę 8x20 w oryginalnym (firmowym) etui z czarnej skóry. Wołał za nią 1.000 pln, ale myślę, że oddałby ją nieco taniej. W zeszłym tygodniu miał Leicę 10x25 (nówka sztuka) za 1.700 pln. Znalazła nabywcę.
Jeszcze tytułem uzupełnienia w kwestii, czym różni się miniaturowy sprzęt (instrument) od zabawki (gadżetu). Zagadnienie to wykracza poza granice lornetkoznawstwa. Dotyczy też np. noży. Nie zawsze możemy mieć ze sobą duży majcher, stąd powstały scyzoryki. Dobry scyzoryk - np. Victorinox "Spartan" - to bardzo użyteczne i niedrogie narzędzie, które mam zawsze przy sobie w lewej kieszeni spodni. Duży nóż Kukri, ważący ponad 0,7 kg, noszę zawsze w plecaku, gdy wybieram się na biwak w dziczy. To również świetny i kosztowny instrument - w pewnych sytuacjach wprost niezastąpiony. Ale miniaturowa maczeta Kukri - ważąca 300 g, o głowni długości 11 cm i kosztująca 5 razy drożej od porządnej finki - to już tylko luksusowy gadżet, względnie kosztowna zabawka. Drzewa nią nie zetniemy, a nosić takie "cudo" wciąż przy sobie (np. do biura lub szkoły) trochę głupio.
Analogonem zacnego scyzoryka wobec dużej lornetki jest monokular. To jest miniaturowe narzędzie, nie zabawka. On prawdziwej lornetki nie udaje, tylko ją w pewnych sytuacjach zastępuje.
Leica robi świetne monokulary, które w Polsce można kupić za ok. 1.800 pln. Nowe, bo używki chodzą już po tysiaku. Sam posiadam taki instrument. Noszę go, jak wieczne pióro lub cygaro w kieszonce marynarki nawet do sądu, gdzie często bywam z przyczyn zawodowych. Monokular ten ma też genialną soczewkę nasadkową, po nałożeniu której możemy sobie obserwować rozmaite drobne żuczki, motylki i inne szmoncesy z odległości paru centymetrów. Takiej możliwości delektowania się "trybem macro" nie da nam żadna prawdziwa lornetka. Podobnie ja wykałaczki na próżno będziemy szukać w nożu Kukri. A w scyzoryku "Victorinox Spartan" - bardzo proszę - jest!
Mnostwo to byla ironia. Na palcach jednej reki mozna policzyc takie lornetki. Ja osobiscie znam tylko 3 modele z ktorych jedna mialem. Dla niektorych Victorinox to swietne noze, dla mnie najwyzej scyzoryk do obierania jablek na wycieczce, lub przypiecia go jako brylok do kluczy i do takich celow ich uzywam. Trinovid bca kosztuje 1800pln, sporo osob odliczy jeszcze pewno vat od ceny, wiec jaki sens kupowania sprzetu w takich cenach na gieldzie.Ja szukalem malej lornetki dosc dlugi czas, na razie stanelo na nikonie hgl po przemieleniu okolo 20 modeli lornetek do srednicy 32mm. Czasami nie ma mozliwosci zabrac ze soba zbyt duzego sprzetu i po to sa male lornetki. Jedni kupia np nikona 8x42 ex jako lornetke turystyczna inni skwarka 8x20 tyrol
Drogi Panie Kimek, przykro mi, ale znowu muszę Pana poprawiać. Pan pisze, że Victorinoxa używa jako "bryloka" do kluczy. Rozumiem, że ma pan na myśli coś takiego, co się nazywa brelok lub breloczek. W polskim języku literackim nie ma słowa "brylok". Istnieje ono natomiast w gwarze śląskiej, ale oznacza zupełnie coś innego. Co zresztą też wiąże się z optyką - po śląsku "bryle" to okulary, a "brylok" to facet w okularach. Proszę, aby Pan tego nie brał jako złośliwości z mojej strony. Po prostu uważam, że mówić, pisać i myśleć trzeba poprawnie.
To samo dotyczy czytania - Pan czyta moje posty nieuważnie. Nic nie pisałem o Trinowidzie 10x25; na giełdzie w "Stodole" mój znajomy sprzedawca, Pan Bogdan, sprzedał lornetkę Leica Ultravid 10x25 BR. Ona kosztuje w sklepie Leica Store 2.650 pln - więc ktoś, kto kupił ją od Bogdana za 1700 pln, raczej nie przepłacił.
Nie podzielam też Pańskiego zdania, o tym że istnieją tylko trzy dobre lornetki o wadze ok. 0,5 kg, które kosztują nie więcej niż 1.500 pln. Dobrych lornetek, spełniających wyżej powołane warunki brzegowe, znam osobiście ponad tuzin. A nie znam przecież wszystkich. Oczywiście, wypowiadam się tylko w przedmiocie lornetek dobrych, a nie wybitnych. Te kosztują drożej. Aby uniknąć nieporozumień - "dobra lornetka" to np. Carl Zeiss Jena Deltrintem 8x30, a "lornetka wybitna" - Carl Zeiss Victory 8x32 T*FL.
Na koniec prośba o poradę. Jak udaje się Panu odliczać VAT od zakupionych lornetek? Przecież cenę ich nabycia trudno uznać za koszt uzyskania przychodu. No chyba, że ktoś prowadzi agencję wywiadowczą lub coś podobnego. Słyszałem o pewnym radzieckim astronomie, który po wyjeździe do Izraela, oferował publiczności - za umiarkowaną opłatą - możliwość oglądania ciał niebieskich przez jego stary teleskop. Jednakże nieborak ten szybko zbankrutował. Bo nikt nie chciał - nawet za darmo - spoglądać w gwiazdy. Każdy biedak tylko patrzył, jak tu coś zarobić. A bogacz - jak wypić, pobzykać i zjeść coś na ciepło.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
forum.optyczne.pl wykorzystuje pliki cookies, które są zapisywane na Twoim komputerze.
Technologia ta jest wykorzystywana w celach reklamowych i statystycznych.
Pozwala nam określać zachowania użytkowników na stronie, dostarczać im odpowiednie treści oraz reklamy,
a także ułatwia korzystanie z serwisu, np. poprzez funkcję automatycznego logowania.
Pliki cookies mogą też być wykorzystywane przez współpracujących z nami reklamodawców, a także przez narzędzie Google Analytics, które jest przez nas wykorzystywane do zbierania statystyk.
Korzystanie z serwisu Optyczne.pl przy włączonej obsłudze plików cookies jest przez nas traktowane, jako wyrażenie zgody na zapisywanie ich w pamięci urządzenia, z którego korzystasz.
Jeżeli się na to nie zgadzasz, możesz w każdej chwili zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Przeczytaj, jak wyłączyć pliki cookie i nie tylko »
Strona wygenerowana w 0,05 sekundy. Zapytań do SQL: 9