Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.
Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.
Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.
Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.
Pomógł: 22 razy Posty: 5163 Skąd: Chełm I stolica PRL!
Wysłany: Pią 14 Lis, 2014
Przy zakotwiczaniu jest dokładnie ten sam problem przy czym sonda miała silnik odrzutowy, który miał ja dopchnąć w czasie kotwiczenia, to jest zrównoważyć reakcję przy wstrzeliwaniu owych harpunów. Silnik nawalił, harpunów chyba w efekcie w ogóle nie użyto, a sonda się odbijała. Masa więc wyniesiona była, tylko nie wypaliła a urządzenie, które "o ile zadziała" to zadziała bez reakcji (a tak to "działo bezodrzutowe" by działało, albo nic, albo wszystko) wydaje mi się lepsze bo są w sumie 4 urządzenia (3 harpuny i dopychacz), dopychacz nawalił i jest problem, czy można użyć harpunów a teraz w związku z tą sytuacją i młotka.
P.S. BTW nasz poprzedni młotek CHOMIK spalił się niestety bezproduktywnie w atmosferze razem z utraconą sondą rosyjsko-chińską Fobos-Grunt.
maziek, chodziło mi o to, że każdy kilogram więcej wyniesiony "poza orbitę" to gruba kasa, pewnie chodziło o pieniądze a urządzenie o którym mówisz pewnie ważyłoby więcej.
maziek napisał/a:
Przy zakotwiczaniu jest dokładnie ten sam problem przy czym sonda miała silnik odrzutowy, który miał ja dopchnąć w czasie kotwiczenia, to jest zrównoważyć reakcję przy wstrzeliwaniu owych harpunów. Silnik nawalił, harpunów chyba w efekcie w ogóle nie użyto, a sonda się odbijała.
czyli myslałes nad tym, zeby dublować silniki "dopychajace" lądownik przy aktywacji MUPUS'a?
Pomógł: 22 razy Posty: 5163 Skąd: Chełm I stolica PRL!
Wysłany: Pią 14 Lis, 2014
Nie, myślałem o urządzeniu, które ideowo składa się z rury, której są dwie masy - jedna "robocza", która leci w grunt - czyli ów harpun czy tam młotek i druga "odrzucana", która leci w niebo. Kwestia, czy to realizować pirotechnicznie czy sprężyną i czy to co odlatuje w kosmos ma być kawałkiem metalu czy gazowymi produktami spalania jest wtórna. Chodzi o ideę, że jeśli to zadziała, to zadziała na dwa końce z zasady, a więc reakcja z tegoż urządzenia na resztę sondy będzie przyzerowa lub celowo skierowana.
To są oczywiście mądrości w krótkich majtkach. Zresztą dosłownie bo jako dzieciak wynalazłem broń dla kosmicznych kowbojów, która pozwalała im strzelać się z koltów w przestrzeni - trochę była niewygodna w użyciu bo idea była taka, że były dwie lufy, jedna do przodu, druga dokładnie osiowo w tył, obie ładowane identyczna amunicją. Były wiec drobne problemy z celowaniem ...
kozidron [Usunięty]
Wysłany: Pią 14 Lis, 2014
maziek napisał/a:
Nie, myślałem o urządzeniu, które ideowo składa się z rury, której są dwie masy - jedna "robocza", która leci w grunt - czyli ów harpun czy tam młotek i druga "odrzucana", która leci w niebo. Kwestia, czy to realizować pirotechnicznie czy sprężyną i czy to co odlatuje w kosmos ma być kawałkiem metalu czy gazowymi produktami spalania jest wtórna. Chodzi o ideę, że jeśli to zadziała, to zadziała na dwa końce z zasady, a więc reakcja z tegoż urządzenia na resztę sondy będzie przyzerowa lub celowo skierowana.
ja tam jestem cienki Bolek ale oni pewnie mysleli też nad niezawodnością takiego urządzenia(jednak pare latek to wszystko sie tam "bujało"), pewnie kupa pietrowych głów siedziała nad czymś co i tak ostatecznie zawiodło, zdarza się i tak.
Kontrolerzy misji Rosetta dokładnie określili pozycję lądownika Philae. Wiadomości nie są optymistyczne. Lądownik zsunął się
po dość stromym zboczu i utknął w dość zacienionym miejscu, co powoduje spore problemy z ładowaniem baterii. Inżynierowie mają nadzieję, że penetrator MUPUS, który ma dzisiaj rozpocząć prace, będzie w stanie przesunąć lądownik do lepszej pozycji. Jeśli tak się nie stanie, zasilania starczy tylko do końca dzisiejszego dnia.
Pocieszające jest to, że wszystkie instrumenty oprócz MUPUSA pracują i będą w stanie wykonać swoje zadanie w 100%. Jak wypadnie MUPUS okaże się jeszcze dzisiaj. Być może więcej dowiemy się o godzinie 14, bo wtedy ESA zaplanowała kolejną konferencję prasową.
Wygląda na to, że wszystkie eksperymenty udało się przeprowadzić. Ostatnim rzutem na taśmę, tuż przed rozładowaniem baterii, Philae spróbowano przesunąć tak żeby panele zbierały więcej światła słonecznego.
Jeśli dobrze zrozumiałem, co mówili w TV, to gdy kometa znów obróci się do światła, baterie się naładują i znów wszystko zadziała. Przynajmniej znów na jakiś czas. Dobrze zrozumiałem, czy sonda zakończyła swoją misję na amen?
Pomógł: 22 razy Posty: 5163 Skąd: Chełm I stolica PRL!
Wysłany: Sob 15 Lis, 2014
Sonda będzie leciała razem z kometą w stronę Słońca. Teoretycznie misja sondy potrwa do grudnia 2015. W tym czasie kometa zbliży się do Słońca i rozpocznie się jej (komety) aktywność - po raz pierwszy będzie można zobaczyć z bliska oczami Rosetty na czym polega i jak przebiega uwalnianie pyłów i gazów z jej powierzchni, jak się formuje ogon, jak zachowuje się powierzchnia, jak wyrzucane są meteoroidy. Absolutnie bezprecedensowe dane. Jeśli sonda będzie sprawna to nic nie będzie przeszkadzało w kontynuacji misji i po tej dacie.
Kiedyś wszyscy zachwycaliśmy się (no w każdym razie ja ) dwoma dzielnymi łazikami marsjańskimi Spiritem i Oppy. Spirit śpi już snem kamiennym ale Oppy jest zdrowa i nadal zdobywa dane. Trudno uwierzyć, ale Oppy wylądowała na Marsie nim Rosetta wystartowała z Ziemi - w styczniu 2004 roku. Miała działać 90 dni. Działa już ponad 3800 soli (sol jest dłuższy od doby ziemskiej o circa 37 minut). Na nasze licząc jest to 10 lat i 10 miesięcy. To zupełnie niesamowite. W międzyczasie na Marsie wylądowała Curiosity, która jest pod każdym względem nowocześniejsza od Oppy. Niektóre instrumenty, które ma na pokładzie są tak wyrafinowane i drogie, że nieczęsto spotykane w ziemskich laboratoriach. Curiosity jest napędzana radioizotopowym generatorem. Ciekawe, kto przetrwa dłużej, Oppy zasilana Słońcem, czy Curiosity plutonem. Tu synteza - tu rozpad . Teoretycznie Curiosity powinna mieć zapewnione zasilanie na właściwym poziomie co najmniej 14 lat od momentu załadowania plutonu - czyli od 2011 roku.
Nie wiem w tej chwili do końca jakich danych dostarczył lądownik Rosetty Philae. Potencjalnie to są dane na miarę początków życia w Układzie Słonecznym. Po kollapsie grawitacyjnym, który uformował Ziemię zamieniła się ona w kulę wrzącej magmy. Woda została usunięta z protoziemi. Uważa się, że dopiero wtórnie meteoryty i komety zasiliły suchą jak pieprz, stygnąca Ziemię w wodę. Nie tylko w wodę ale w proste związki organiczne, które rozpuszczone w protooceanach uwarzyły "pierwotną zupę", naszą jeszcze martwą jak kamień pra-pra-prababkę. Jest szansa, że te właśnie związki wykrył Philae w komecie - naturalnej zamrażarce. Sam ten fakt nie byłby nowy bo związki takie, nawet zasady azotowe były wykrywane już w meteorytach (meteoryt Murchison) i spektrograficznie także stwierdzono już dawno ich obecność w kosmosie. Byłoby to jednak pierwsze tak dogłębne badanie ilościowe materii - i to ciężko sobie uświadomić - zapewne starszej niż cokolwiek, co można znaleźć na naszej stareńkiej Ziemi. Taka to zamrażarka...
Czy Philae przetrwa to zależy nie tylko od ilości światła ale też od tego, czy budząca się kometa nie zdmuchnie go bądź nie pogrzebie, a w każdym razie nie oblepi paneli słonecznych. Tego kompletnie nie wiadomo bo to pierwszy raz.
Jar, ze źródła, które podałeś, nie wynika, że odbijała się na kilometr wysokości, tylko że (...).
W tym kontekście napisałem wyraźnie: "z innych źródeł" , a nie tego linkowanego! Takie były wtedy pierwsze informacje, przypadkowo korespondowało to z wartością przesunięcia miejsca lądowania (też 1km). Z tym, że później podawano wysokość tego pierwszego skoku raczej rzędu >=400m, czyli sporo mniej.
Co do aktualnego położenia lądownika i jego przyszłej sytuacji, to już w tym wątku powiedziano niemal wszystko, co zostało oficjalnie podane jeszcze wczoraj (o ile nic się dziś nowego nie wydarzyło). Ze swej strony dodam tylko, że mimo iż perspektywy dłuższego przeżycia lądownika wydają się niepewne, to podstawowy program badawczy został podobno (bo szczegółowych wyników jeszcze nie przedstawiono) zrealizowany w 90%. Po prostu autorzy misji zakładali, że pomiary przewidziane w misji podstawowej muszą być wykonane w bardzo krótkim czasie (2-3 dni) po wylądowaniu, właśnie w razie deficytu nasłonecznienia utrudniającego doładowanie akumulatorów (czyli niejako antycypując obecną sytuację). Jakiekolwiek dłuższe działanie aparatury miało stanowić tzw. misję rozszerzoną. Przyjęcie tego założenia wynikało po prostu z całkowitej nieznajomości przed wystrzeleniem sondy warunków oświetleniowych na miejscu -przede wszystkim topografii jądra komety, która razem z okresem rotacji (od biedy mógł być określony w oparciu o obserwacje teleskopem Hubble'a) i (znaną) odległością od Słońca limitują dostępne na powierzchni ilości energii. Badania prowadzone z pokładu lądownika zaplanowano z góry pod najgorszy wariant.
Pozdrawiam
-J.
Pomógł: 22 razy Posty: 5163 Skąd: Chełm I stolica PRL!
Wysłany: Wto 18 Lis, 2014
Silnik odrzutowy to pojęcie najszersze - każdy silnik działający na zasadzie odrzutu, niekoniecznie gazów i niekoniecznie produktów spalania czy szerzej reakcji chemicznej. Potocznie mówi się o silniku samolotowym "odrzutowy" ale ściśle są to silniki turboodrzutowe bądź turbowentylatorowe lub rzadko strumieniowe.
W przypadku Filae ów silnik odrzutowy to "zimny silnik", napędzany jedynie azotem ze zbiornika, wydobywającym się pod ciśnieniem przez dyszę . Czyli taki "dezodorant" to był .
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
forum.optyczne.pl wykorzystuje pliki cookies, które są zapisywane na Twoim komputerze.
Technologia ta jest wykorzystywana w celach reklamowych i statystycznych.
Pozwala nam określać zachowania użytkowników na stronie, dostarczać im odpowiednie treści oraz reklamy,
a także ułatwia korzystanie z serwisu, np. poprzez funkcję automatycznego logowania.
Pliki cookies mogą też być wykorzystywane przez współpracujących z nami reklamodawców, a także przez narzędzie Google Analytics, które jest przez nas wykorzystywane do zbierania statystyk.
Korzystanie z serwisu Optyczne.pl przy włączonej obsłudze plików cookies jest przez nas traktowane, jako wyrażenie zgody na zapisywanie ich w pamięci urządzenia, z którego korzystasz.
Jeżeli się na to nie zgadzasz, możesz w każdej chwili zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Przeczytaj, jak wyłączyć pliki cookie i nie tylko »
Strona wygenerowana w 0,08 sekundy. Zapytań do SQL: 9