Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.
Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.
Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.
Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.
Kilka tygodni temu stałem się szczęśliwym posiadaczem lornetki BPC2 12x40. Od dłuższego czasu wypatrywałem jej na giełdach i trafił się egzemplarz w prawie sklepowym stanie (prawie - o tym za chwilę) za małą kasę. W ZSRR produkowano dwie wersje 12x40, BPC2 i BPC4. W tej chwili mam obie.
Niestety lornetka przyszła do mnie z bardzo mocno rozjechanym (podwójnym) obrazem. Właściciel gotów był oddać pieniądze, ale ja postanowiłem ją naprawić. Trochę się z nią męczyłem, od początku stawiałem na przestawiony pryzmat, ale wydawało się, że wszystkie są na swoich miejscach, sprawdziłem mostek, rozebrałem okulary, zacząłem kolimować obiektywy (są na mimośrodach) i nic. Już zrezygnowany sprawdziłem jeszcze raz pryzmaty i okazało się, że jeden z nich (prawy od strony okularu) był jednak minimalnie przestawiony - udało się go ustawić we właściwej pozycji i teraz jest ok.
W każdym razie stałem się szczęśliwym posiadaczem bardzo fajnej lornetki. Pierwsze pozytywne wrażenie to bardzo czysty obraz, praktycznie zero typowego w większości radzieckich produktów z tamtego czasu zażółcenia. I nie jest to autosugestia, bo mam do porównania dobrego japońskiego Optala 7x35 (opisywałem ją tutaj wcześniej), która ma krystaliczny obraz pod względem zabarwienia i BPC2 12x40 niewiele jej ustępuje. Nieostrość brzegowa nie zaczyna się zbyt wcześnie, ale jest wyraźna, kontrast i szczegółowość obrazu jest znakomita. Plejady wyglądają zjawiskowo, dla nich to idealne powiększenie, Księżyc zaskakuje ilością szczegółów, choć to tylko 40 mm apertury i tylko 12x powiększenie. W dzień też jest bardzo dobrze, sikorki i wróble w karmniku koło domu wyglądają cudnie, samoloty również. Lornetka jest w miarę lekka jak na swoją wielkość ale oczywiście pow. 12x nie nadaje się na dłuższe niż kilka sekund obserwacje z ręki, musi być jakiejś podparcie albo statyw (na razie opierałem rękę o samochód, ścianę albo filar zadaszenia koło domu, ale zawieszę ją na żurawiu).
Mechanicznie jest perfekcyjnie, mostek nie ugina się w ogóle, pokrętło ostrości chodzi ja masełko i bardzo precyzyjnie mimo małego skoku.
Po pierwszym rozczarowaniu spowodowanym uszkodzeniem jestem baaardzo mile zaskoczony.
Zapomniałem o jednym - futerał ! Oczywiście porządny, skórzany, miękko wyściełany zieloną tkaniną i cudnie pachnący.
Cudownie sie czyta takie entuzjastyczne relacje - gratuluje nabytku i konsekwencji w naprawie.
No wlasnie, ten zapach... Te tworzywa... Dzis juz pewnie rakotworcze, ze zbyt duzym sladem weglowym i w ogole spolecznie nieodpowiedzialne. Za przeproszeniem, ale w popierd*** czasach przyszlo nam zyc. Z jednej strony postepu, z drugiej strony kastracji i powszechnej hipokryzji.
Cudownie sie czyta takie entuzjastyczne relacje - gratuluje nabytku i konsekwencji w naprawie.
No wlasnie, ten zapach... Te tworzywa... Dzis juz pewnie rakotworcze, ze zbyt duzym sladem weglowym i w ogole spolecznie nieodpowiedzialne. Za przeproszeniem, ale w popierd*** czasach przyszlo nam zyc. Z jednej strony postepu, z drugiej strony kastracji i powszechnej hipokryzji.
Mam gdzieś ślad węglowy. Każdy kto próbuje ograniczać ilość CO2, próbuje zabrać jedzenie jedzeniu (roślinom) mojego jedzenia (zwierzętom).
Poza tym kocham wszystko co zielone i w moim ogrodzie i w lasach i na łąkach a bez CO2 zielone nie przetrwa.
A w ogóle to za efekt cieplarniany jest głównie odpowiedzialna para wodna. CO2 tworzy od 1 do 30 % efektu cieplarnianego (w zależności kto bada). Ponieważ tylko 15% CO2 na Ziemi jest wytwarzane przez działalność ludzką, więc nawet zakładając, że CO2 jest w 30% odpowiedzialny za efekt cieplarniany to ludzie kreują niecały 1% (!) efektu cieplarnianego związanego z CO2.
Więc cała ta klimatyczna paranoja to dobry interes nakręcamy przez grupy biznesowe (jakie pewnie się kiedyś dowiemy) za pomocą polityków rękami durnych lewaków całego świata (lewacy zresztą zawsze są durni, to ich immanentna cecha).
Mnie z kolei fascynuje przeswiadczenie ludzi o swojej sprawczosci na tym swiecie. Naprawde Panowie, od polmozgow po jednostki obiektywnie inteligentne. Sprowadzanie tak skomplikowanych mechanizmow jak ziemski klimat czy swoj wlasny organizm do jednego z miliona determinujacych je procesow i traktowanie go jako kluczowy dla wypadkowej pozostalych. Typu - jem witaminy, bede zdrowy. Albo pojade elektrycznym autem, uratuje klimat. Kazdy ma jakiegos bzika, tylko dlaczego gwalcic nim umysly innych?
Ale... o czym mu tu w ogole gadamy. Potrzebna szklaneczka dobrego trunku, moze tez cos sie tlacego, BPC2 do reki gdzies przed gorska dacza i - jak spiewal klasyk - mozna na dole zostawic wszystko, co Cie meczy.
anatol1, dałbyś fotę tego futerału... Domyślam się o czym piszesz, ja mam taki pachnący skórą futerał ze starym Zeissem 8x30 Oberkochen (już opisany przez kogoś w tym wątku). Bezbarwna pasta do butów jeszcze podkreśliła zapach.
Pomógł: 48 razy Posty: 914 Skąd: Pogórze Kaczawskie
Wysłany: Sro 27 Gru, 2023
Problemem nie jest emisja CO2, ślad węglowy czy inne duperele. Prawdziwym problemem jest przeludnienie i niszczenie przyrody na rzecz tak zwanego "rozwoju". Na przykład już 1/3 dżungli amazońskiej i połowę wyspy Nowa Gwinea zamieniono w uprawy rolne.
Dlatego też elektryczne samochody, zielona energia czy elektrownie jądrowe nie pomogą o ile nie powściągnie się namnażania ludzi. Nadzieją jest teoria o samoregulacji ziemi - czyli teoria Gai. Zgodnie z nią ziemia poprzez np. jakąś epidemię zrzuci z siebie szkodliwy gatunek. Może Covid był tylko ostrzeżeniem?
PS. anatol1 - lornetka fajna, cerata też
anatol1, dałbyś fotę tego futerału... Domyślam się o czym piszesz, ja mam taki pachnący skórą futerał ze starym Zeissem 8x30 Oberkochen (już opisany przez kogoś w tym wątku). Bezbarwna pasta do butów jeszcze podkreśliła zapach.
Proszę bardzo, tak wygląda futerał. Najpiękniej pachnie w środku.
Problemem nie jest emisja CO2, ślad węglowy czy inne duperele. Prawdziwym problemem jest przeludnienie i niszczenie przyrody na rzecz tak zwanego "rozwoju". Na przykład już 1/3 dżungli amazońskiej i połowę wyspy Nowa Gwinea zamieniono w uprawy rolne.
Dlatego też elektryczne samochody, zielona energia czy elektrownie jądrowe nie pomogą o ile nie powściągnie się namnażania ludzi. Nadzieją jest teoria o samoregulacji ziemi - czyli teoria Gai. Zgodnie z nią ziemia poprzez np. jakąś epidemię zrzuci z siebie szkodliwy gatunek. Może Covid był tylko ostrzeżeniem?
PS. anatol1 - lornetka fajna, cerata też
To nie cerata, to obrus
Masz racje, że ludzie coraz bardziej dają w kość planecie, która może się końcu wkurzy, kaszlnie superwulkanem i będzie po nas.
Wydaje mi się jednak, że nie tyle przeludnienie jest problemem, bo na Ziemi jest jeszcze mnóstwo wolnego miejsca i dla ludzi i dla mądrze prowadzonych upraw, ale promowany przez media i oczywiście biznes konsumpcyjny styl życia zaśmiecający planetę stosem niepotrzebnych dupereli.
I nie chodzi o to żebyśmy wrócili do jaskiń albo ograniczali w jakiś sposób wolny rynek (to już próbowano robić parę razy w historii ludzkości i zawsze kończyło się łagrami i stosami trupów), ale aby zakupy robić z głową, nie kupować niepotrzebnych gadżetów, starać się naprawiać te które mamy, nie gonić za nowościami.
Ja mam 22 letniego Forda Mondeo, benzynę z gazem. Naprawiam go póki się da. Stać by mnie było na coś nowszego ale po co ? Auto duże, wygodne, ma klimę i elektryczne szyby i nic więcej nie potrzebuję. Nie mam nawet automatycznych wycieraczek, reflektory nie zaglądają w zakręt, nie mam czujników cofania o kamerze nie wspomnę, a jak zrobi mi się rysa na karoserii to nie lecę do lakiernika żeby mi pomalował pół auta. Mechanicznie jest w stanie bardzo dobrym, bo o to staram się dbać. Ilu znajomych zmienia auta, nieraz się zapożyczając bo to które mają jest już stare, czyli ma 7-8 lat ? Bo wiesz, ta nowa Kia jest taka fajna. Podobnie jest z telewizorami, bo przecież teraz już sąsiad ma 50K a mój to nadal 4K. Przecież jak grają piłkarze a ja nie widzę każdego źdźbła trawy na boisku to jest istna tragedia (autentyczny argument kolegi z pracy). To samo się tyczy telefonów, wyposażenia kuchni itp itd. No i w ogóle życia, bo przecież wakacje trzeba spędzić w jakimś drogim kurorcie, mieszkanie też musi być na poziomie ...
A moim marzeniem (spełnionym) jest mały domek z dużym ogrodem, w małym mieście, zarobki takie żeby przeżyć (i starczyło na lornetki), bo nie będę się szarpać, tracić zdrowie i czas w jakiejś korporacji w dużym mieście. Wolę mieć do pracy 15 minut a po niej iść na ogród nacieszyć się rosnącymi roślinami, śpiewem ptaków i bzyczeniem pszczół. Oczywiście muszę sobie sam naprawić cieknącą rynnę, płot czy narąbać drewna, postawić altanę, zrobić wiatę czy skopać ziemię pod warzywniak (i cieszyć się pysznymi ogórkami zaprawionymi przez żonę) ale wolę to niż siedzenie w biurze do wieczora i owocowe czwartki (owoce mam na drzewach w ogrodzie). Proste życie, komu to przeszkadza, bo ekoświrom chyba tak ?
Idac tym nurtem myslowym binoholizm jest ze wszech miar ekologiczny. Zacheca do aktywnego spedzania czasu w zgodzie z przyroda, odsuwa mysli od konsumpcjonizmu ku zadumie nad roznorodnoscia swiata, porzadkuje mysli, uspokaja.
Proszę bardzo, tak wygląda futerał. Najpiękniej pachnie w środku.
Ekstra. Mój jest bez tkaniny w środku. Osobiście ubolewam, że "takie rzeczy" to tylko w klasykach (albo trzeba płacić za edycje specjalne Swara czy Leiki). Może i współczesne materiały mają zalety, ale co skóra to skóra... Mam kilkunastoletnie buty za kostkę, nie raz łaziłem po nich w górach, po lesie (podobno co roku kupowali je leśnikom, którzy potem je odsprzedawali, mimo że ciągle w nich chodzili przez rok), teraz noszę zimą w śnieg czy błoto w chaszcze nad Wisłę. Po impregnacji woskiem można spokojnie przejść strumień po kostki i nie przemakają. Podobnie stary jest mój pasek do spodni, przerobiłem na nim pełen zakres dziurek w obie strony , dalej noszę.
Ekstra. Mój jest bez tkaniny w środku. Osobiście ubolewam, że "takie rzeczy" to tylko w klasykach (albo trzeba płacić za edycje specjalne Swara czy Leiki). Może i współczesne materiały mają zalety, ale co skóra to skóra...
Podobny futerał ma moja lornetka PZO z roku…chyba 1956. Nie jestem z niego zadowolony. Jest ciężki, niewygodny, śmierdzi, lornetkę należy wkładać w określony sposób bo inaczej wepchnąć się nie da. Zdecydowanie lepiej spisuje się worek, który dostałem w komplecie z ciśnieniomierzem. Natomiast siodełko rowerowe B17 to rozkosz dla pupy…zwłaszcza w upalne dni.
lornetkę należy wkładać w określony sposób bo inaczej wepchnąć się nie da.
To tak jak u mnie i traktuję to jako zaletę, bo lornetkę zawsze wyjmuję w ustalonej pozycji.
Dzięki za namiar na siodło - moje po 3 godzinach już diabelnie uwiera...
Nie, ja mam 6x30 z futerałem solidniejszym niż te prezentowane na zdjęciach…grubsza skóra, kilkadziesiąt nitów mocujących paski i szlufki, brak błyszczącego zameczka podatnego na wilgoć i brud (jest gruby gumowo -parciany pasek, który zaczepia się o metalowy pipsztyk przynitowany do frontowej ścianki). Futerał waży mniej niż lornetka, ale też ponad 500g.
PS. Jeśli chodzi o siodełko to ostrzegam! To trudny temat przez pierwsze kilkaset kilometrów. Praktycznie same wady, jedyna zaleta to tłumienie drobnych nierówności typu jazda po bruku.
Pomógł: 48 razy Posty: 914 Skąd: Pogórze Kaczawskie
Wysłany: Wto 02 Sty, 2024
Binokularnik napisał/a:
PS. Jeśli chodzi o siodełko to ostrzegam! To trudny temat przez pierwsze kilkaset kilometrów. Praktycznie same wady, jedyna zaleta to tłumienie drobnych nierówności typu jazda po bruku.
Z tym siodełkiem jest jak z butami Martens, minimum 500 - 1000 kilo męki (z biegiem czasu coraz mniejszej) ale potem to jest ideał, którego się za żadne pieniążki nie zamieni na jakiekolwiek nowoczesne wynalazki.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
forum.optyczne.pl wykorzystuje pliki cookies, które są zapisywane na Twoim komputerze.
Technologia ta jest wykorzystywana w celach reklamowych i statystycznych.
Pozwala nam określać zachowania użytkowników na stronie, dostarczać im odpowiednie treści oraz reklamy,
a także ułatwia korzystanie z serwisu, np. poprzez funkcję automatycznego logowania.
Pliki cookies mogą też być wykorzystywane przez współpracujących z nami reklamodawców, a także przez narzędzie Google Analytics, które jest przez nas wykorzystywane do zbierania statystyk.
Korzystanie z serwisu Optyczne.pl przy włączonej obsłudze plików cookies jest przez nas traktowane, jako wyrażenie zgody na zapisywanie ich w pamięci urządzenia, z którego korzystasz.
Jeżeli się na to nie zgadzasz, możesz w każdej chwili zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Przeczytaj, jak wyłączyć pliki cookie i nie tylko »
Strona wygenerowana w 1,6 sekundy. Zapytań do SQL: 17