Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.
Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.
Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.
Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.
Wysłany: Wto 19 Lut, 2013 O kupowaniu lornetki czyli felieton wspomnieniowo-przygodowy
Witam,
to mój pierwszy post na tym forum i jest on formą powitania. Zaglądam tutaj od kilku lat, przynajmniej 4 o ile dobrze pamiętam, głównie do działu lornetkowego. Do tej pory nie pisałem, bo nie miałem takiej potrzeby, ale ponieważ sporo wyczytałem, więc postanowiłem, że też coś napiszę – może się komuś przyda...
Wstęp
Ze sprzętem optycznym miałem do czynienia odkąd pamiętam. W domu były dwie lornetki prod. ZSRR: mała i duża (pewnie 7x35 i 10(12?)x50). Jak byłem 'malutki' to dawno mi się nimi bawić (oczywiście z opcją patrzenia przez obiektyw), później brałem sam. Nie jakoś nałogowo, zwykle bez istotnej potrzeby, ot tak, żeby pomacać coś ciekawego. Nie pamiętam żadnych wrażeń z obserwacji, nie pamiętam nawet za bardzo, co oglądałem...
Narodziny świadomości obserwacyjnej
Miałem kilkanaście lat, kiedy zainteresowałem się astronomią (tak, wielkie słowo – mam na myśli oczywiście pospolite oglądanie nieba). Mniejsza o genezę zainteresowania, powiem tylko, że było to jakoś w połowie lat 90-tych. Sprzętu jako takiego nie było w sprzedaży, więc nie było o czym marzyć. Dla precyzji: raczkowała Żółta Firma z Żywca, ale dość szybko dotarłem do żółtych teleskopów i nie wzbudziły mojego zainteresowania (wtajemniczeni praktycy znają powody), poza tym ceny nie były sprzyjające... W skrócie: miałem lunetę PZO 64mm z dwoma okularami (20 i 40x). Pozostały mi bardzo przyjemne wspomnienia z obserwacji tym sprzętem, który w pewnym momencie służył nawet za 'guider' do ręcznego prowadzenia pierwszych 'astro-pstryków' – krzyż z żyłki wędkarskiej wetknięty w okular od środka Miałem też MTO 1000. Wizualnie nie porywał – ciemne , powiększenia raczej duże (miałem krótkie okulary) i jakoś obrazu taka sobie, szczególnie w porównaniu do lunety PZO. Ważne było jednak, że przy zastosowaniu telekonwertera x2 Księżyc idealnie wypełniał klatkę 35mm W owym czasie miałem mniej lub bardziej pobieżny kontakt z innymi teleskopami, a fotografowanie nocnego nieba wyewoluowało w pstrykanie dzienne – z czasem coraz mniej mogłem sobie pozwolić na zarywanie kolejnych nocy. Pstrykałem intensywnie, przeszedłem drogę od sprzętu ZSRR, DDR, później był Nikon (kilka body, kilkanaście obiektywów), były negatywy kolorowe, BW, slajdy, była cyfra, dalmierze, nawet średni format przez chwilę. Mydło i powidło, długie lata. Dlaczego o tym piszę? Lubię wspominać, ale ważniejsze, że chcę przez to pokazać, że o sprzęcie optycznym, przeróżnych wadach, plusach i minusach oraz niespełnionych oczekiwaniach trochę wiem.
Lornetka, podejście pierwsze
Rok 2008 lub 2009, urlop na drugim końcu Europy. Brak patrzydła przeszkadza, mam ochotę zerknąć bliżej. Jednodniowa wizyta w Andorze (strefa wolnocłowa) i ganianie po sklepach. W okolicach domu nie miałem nigdy okazji dotknąć Swarovskiego, Zeissa czy też Czerwonego Kółka. Było dużo macania, dużo podniecenia, dużo liczenia i wynik : wystarczy na Conquesta 8x32. Zadziałały jednak siły wyższe: oddaję Panu za ladą wspomnianego Zeissa, mózg już prawie podjął ostateczną decyzję, gdy nagle słyszę, jak Pan zaczyna coś mamrotać łamaną angielszczyzną o jakimś dekielku, który był i później zniknął... Kradzież? Sprawa dziwna, przykra. Sklep udało się opuścić bez wielkiej afery, ale za to z dużym niesmakiem, chyba po obu stronach lady. Efekt taki, że chęć zakupu gdzieś się ulotniła, chyba z tym nieszczęsnym dekielkiem. Po powrocie obczytałem Optyczne i w sumie nie żałowałem już tego Conquesta, można lepiej wydać pieniądze.
Podejście drugie – połowa lornetki
2010 – wyprawa objazdowa do Skandynawii, w opcji 'twardziel' czyli ze spaniem na dziko. Zbyt krótko przed wyjazdem przypomniałem sobie, że patrzydło jest praktycznie niezbędne. Nawet zajrzałem na Optyczne, ale zrobił mi się tylko mętlik w głowie, zapał ostatecznie ostudziła kontrola wydatków w związku z wyjazdem. Kupiłem coś małego, lekkiego, taniego. Jakoś optyczna raczej marna, patrzenie nie powoduje uniesień estetycznych, nawet przyjemności nie daje. Pozwala jednak widzieć dużo więcej niż okiem gołym, a to był nadrzędny cel zakupu monokularu Tasco 10x25 (rzeczywiste powiększenie, szacowane bardzo zgrubnie to około 7-8x, do tego ciemno, trochę mydlanie i fioletowo, ale czego można chcieć więcej za kilkadziesiąt złotych?)
Podejście trzecie, przewlekłe
Od tego czasu wiedziałem, że jakaś lornetka być musi. Efekt taki, że co kilka miesięcy sobie o tym przypominałem, 'wertowałem' Optyczne i inne miejsca w sieci, oczywiście łącznie z ofertami sklepów. Z różnych przyczyn, zakup zawsze był odkładany na późnej. Wiedziałem tylko, że ma być uniwersalnie i dach (uszczelnienie – tak na wszelki wypadek – ale co ważniejsze, w dachowcach ciężar jest bliżej osi lornetki, co pozwala na wygodne krótkie 'oglądy' jedną ręką) Najpierw miał to być Olek 10x42 EXWP I. Po kilku nieudanych próbach zakupu zacząłem 'chorować' na coś większego, 10x50 i wysokiej klasy, między innymi po to, żeby spojrzeć w niebo czasami. Znów długie godziny przekopywania internetu, aż w końcu wsiadłem w samochód i odwiedziłem kilka sklepów (pewnie wybrałbym się wcześniej na macanie, ale mój meldunek jest daleko od Lornetkowego Zagłębia, gdziekolwiek by ono nie było).
Ofiara wybrana przez internet, Zeiss Victory 10x56, który w związku z nowa linią HT zyskał (czyli stracił) na cenie, do wyrwania za 6200-6300, co na tle konkurencji jest (było?) bezkonkurencyjne. Wrażenia w sklepie (byłem w kilku, ale to bez znaczenia, więc będę pisał o jednym) były świetne, prawie kupiłem... Swarovski SLC New, obraz dla mnie podobny (zaznaczam, że mówię tylko o testach sklepowych!), tylko troszkę od dołu ciemniało przy nieosiowym patrzeniu. Lekko mnie to zniesmaczyło, przy takiej cenie – w Victory było OK. Leica Ultravid 10x50HD – też świetny obraz, według mnie przy normalnym użytkowaniu różnice w tej klasie nie są widoczne. Leica trochę lepiej leżała w ręce niż Zeiss, przyjemniej się ją brało w łapki. Gdzieś tam na końcu mignął mi Swarovision 8,5x42. Mam nadzieję, że to nie przez cenę i powszechne zachwyty, ale tutaj obraz już na pierwszy rzut oka wydał mi się lepszy, niż przy produktach konkurencji. Zacząłem więc porównywać szczegółowo – głównie pod kątem CA oraz ostrości i faktycznie były różnice. Swarovison jest świetny, do tego najlepiej leżał mi w dłoni. Tylko cena... Kupno Zeissa 10x56 było jeszcze akceptowalne, ale mniejszego Swarka za dużo większą sumę już nie.
Z ciekawości spojrzałem na Minoxa z serii HG, nie pamiętam nawet, czy to był ASPH czy nie. Wykonanie niezłe, choć ustępuje najlepszym. Spojrzałem przez Minoxa i trochę się zdziwiłem, bo na pierwszy rzut oka miałem problem, żeby stwierdzić ubytek jakości w porównaniu z Ultravidem czy Victory. Duży plus, bo cena była poniżej 4000. Trochę mnie to zastanowiło, czy aby na pewno warto kupować Zeissa? Przy założeniu okazjonalnego patrzenia? Hmm... Znów nic nie kupiłem.
Podejście czwarte, ostatnie
Spontaniczne wejście do Fotojokera. Nasycony wiedzą teoretyczną, opiniami najprzeróżniejszych użytkowników, postanowiłem popatrzeć co potrafią małe chińskie łapki pracujące pod żółtym bannerem Nikona. Pod uwagę brałem tylko dachy, czyli Sporter, Prostaff i Monarch. (Serii HG, EDG nigdy nie miałem okazji dotknąć, może szkoda?) Monarcha w ogóle nie mieli w sklepie. Sporoter taki sobie, Prostaff wyraźnie lepszy. Z ciekawości porównałem z odpowiednimi Actionami. W porro obraz jaśniejszy, większe pole. Ale też dużo szybszy spadek jakości obrazu, w sumie ilość użytecznego obrazu jak w Prostaffie. Do tego Actiony prawie 'pachną ryżem', Prostaff jakby porządniejszy, taki trochę gumowy monolit, w Actionach z kolei pełno załamań, zagłębień, już widzę, jak to się ubrudzi... Dalej o Prostaffie: ostrość OK. Są lepsze, są dużo lepsze; tutaj wystarcza i już. CA w centrum OK, przy brzegu jest kiepściutko, od 90% to właściwie jedna chromatyczna poświata zlewająca się z krawędzią pola (testowałem wczoraj na zaśnieżonych polach). Ale centrum, centrum jest naprawdę niezłe – przy patrzeniu nie myślę o CA, bo zupełnie mi nie dokucza. Krótko, bo i tak dużo napisałem: kupiłem tego Prostaffa, 8x42. Póki co jestem bardzo zadowolony, biorę do samochodu nawet kiedy jadę po zakupy.
Z moich zachciewajek: 1) przydałoby się ciut więcej żylety. 2) Ergonomicznie przy trzymaniu jedną ręka jest dobrze, korekcja ostrości palcem wskazującym nie stanowi problemu, ale przy trzymaniu oburęcznym jakoś nie potrafię wygodnie ułożyć kciuków, choć przyznaję bez bicia, że mam duże dłonie (niestety, mankament dachu) 3) Osprzęt, czyli futerał bez paska i zupełnie luźne dekielki okularów (właściwie jeden, bo to połączone jest). Te dekle są takie same w porro i dachach, a profil przekroju wzdłużnego muszli okularowej inny (w porro to taki jakby gumowy kołnierzyk, tym bardziej jak się często wywija, więc ma szansę się trzymać) 4) skoro o muszlach, to wysuw prawej muszli (sprawdzałem w dwóch egzemplarzach w sklepie, w obu prawej) zaskakuje na stopniach ciut luźniej, czasem przy mocniejszym dociśnięciu do oczodołu się wsuwa o jeden 'ząbek'.
To wszystko jednak w sumie drobnostki, za niecałe 600 PLN można to spokojnie przeboleć i cieszyć się naprawdę niezłą lornetką, a kiedy radość ustąpi można nią bez problemu obdarować-uradować kogoś innego, a sobie sprawić wymarzonego Zeissa Z zakupu jestem zadowolony, jest to moim zdaniem dobry stosunek jakości do ceny. Owszem, można dorzucić 200 i mieć Vixena New Foresta, dorzucić 700 i mieć Olka EXWP I, ale czas leci, a czego się nie widziało, tego już się nie zobaczy Stąd mały apel moralizatorski na koniec: jeśli ktoś, podobnie jak ja, ma natręctwo długiego przewodu decyzyjnego niech po prostu idzie do sklepu, popatrzy, kupi co oczy akceptują i patrzy.
Pozdrawiam, szczególnie tych, którzy wytrwali do końca przydługiego tekstu
PS- jestem oczywiście świadomy, że to nie jest Święty Graal. Pewnie kiedyś zmienię na combo 8x32 do turystyki i 10x50(56) do ciemnicy i nieba. Ale to kiedyś...
PS- jestem oczywiście świadomy, że to nie jest Święty Graal. Pewnie kiedyś zmienię na combo 8x32 do turystyki i 10x50(56) do ciemnicy i nieba. Ale to kiedyś...
Czego życzę Fajnie się czytało!
Koniecznie spójrz przez nowe Monarchy 7, E2, SE i HG. Wcale nie trzeba Swarka, Zeissa czy Leiki, żeby mieć ogromną frajdę z patrzenia.
Mogę tylko potwierdzić Twoje spostrzeżenia względem Prostarffa 8x42, którego użytkowałem kilka miesięcy i sprzedałem po zakupie Vixena New Foresty 8x32. Prostaff to jak dla mnie naprawdę dobra lornetka. Mój egzemplarz posiada kolega, z którym spaceruję po lasach (ostatnio dzięki koledze dzięcioł czarny zaliczony, szalał z 20 minut nad nami i po drzewach), więc nadal popatruję z przyjemnością przez Prostaffa, kiedy ide z Deltą. Jak dla mnie trochę za wąskie pole. Aberracje to ma znikome przy Delccie Optical ForestII 12x50 tam to dopiero feria barw!! Prostaff się fajnie trzyma bo obiektywy ma długie(mostek cofnięty bardziej ku okularom) jest dość długi 170mm i dobrze wyważony, lekki 670g, okulary leżą mi dobrze, jakość optyczna dobra, czego jeszcze moża za 6 stówek?? Wymaga kupienia jakiejś torby typu foto, choćby taniej ale z paskiem.
Koledze leży chyba lepiej niż mój Vixen, ale to tak gada z zazdrości .
Twoja myśl o tym, że należy chwytać życie czym się da i nie czekać na żadno mityczne urządzenie. Prostaff, Vixen, czy Swarovski, wszystko jedno, dzięcioł czarny sam nie podleci i tak trzeba go poszukać.
Wysłany: Wto 26 Lut, 2013 Re: O kupowaniu lornetki czyli felieton wspomnieniowo-przygo
artificial napisał/a:
Stąd mały apel moralizatorski na koniec: jeśli ktoś, podobnie jak ja, ma natręctwo długiego przewodu decyzyjnego niech po prostu idzie do sklepu, popatrzy, kupi co oczy akceptują i patrzy.
Tak pewnie trzeba będzie w końcu zrobić Choć ja z kolei mam taką wredną naturę że patrzył będę ale przechodząc obok wystawy, na inne modele które mogłem mieć i a nuż byłyby nieco lepsze.
Sportera nawet dziś "przymierzałem" ale dachy jak piszesz jakoś mniej wygodne w trzymaniu.
To fakt. Nawet ja amator po kilku minutach zabawy sporterem a nastepnie wziąwszy do ręki prostaffa zauwazyłem szerego od razu rzucających się w oczy różnic.
Możliwe, tego modelu jeszcze nie spotkałem, może w salonie Nikona mają, ale po kilku dachach stwierdzam że jednak porro lepiej mi się do dłoni dopasowują.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
forum.optyczne.pl wykorzystuje pliki cookies, które są zapisywane na Twoim komputerze.
Technologia ta jest wykorzystywana w celach reklamowych i statystycznych.
Pozwala nam określać zachowania użytkowników na stronie, dostarczać im odpowiednie treści oraz reklamy,
a także ułatwia korzystanie z serwisu, np. poprzez funkcję automatycznego logowania.
Pliki cookies mogą też być wykorzystywane przez współpracujących z nami reklamodawców, a także przez narzędzie Google Analytics, które jest przez nas wykorzystywane do zbierania statystyk.
Korzystanie z serwisu Optyczne.pl przy włączonej obsłudze plików cookies jest przez nas traktowane, jako wyrażenie zgody na zapisywanie ich w pamięci urządzenia, z którego korzystasz.
Jeżeli się na to nie zgadzasz, możesz w każdej chwili zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Przeczytaj, jak wyłączyć pliki cookie i nie tylko »
Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 11