Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie, a także do prawidłowego działania i wygodniejszej obsługi. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Partnerzy mogą połączyć te informacje z innymi danymi otrzymanymi od Ciebie lub uzyskanymi podczas korzystania z ich usług i innych witryn.
Masz możliwość zmiany preferencji dotyczących ciasteczek w swojej przeglądarce internetowej. Jeśli więc nie wyrażasz zgody na zapisywanie przez nas plików cookies w twoim urządzeniu zmień ustawienia swojej przeglądarki, lub opuść naszą witrynę.
Jeżeli nie zmienisz tych ustawień i będziesz nadal korzystał z naszej witryny, będziemy przetwarzać Twoje dane zgodnie z naszą Polityką Prywatności. W dokumencie tym znajdziesz też więcej informacji na temat ustawień przeglądarki i sposobu przetwarzania twoich danych przez naszych partnerów społecznościowych, reklamowych i analitycznych.
Zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies możesz cofnąć w dowolnym momencie.
Lubię trzymać w łapkach aparat : )
Jeszcze w szkole podstawowej bawiłam się aparatem taty – Zorki 5, który miał ładne pokrętła i skórzany pokrowiec. Zakupiłam do niego światłomierz i zaczęłam robić pierwsze pstryki. Niestety, ledwo zabawa się zaczęła, padła przesłona i nic z tego nie wyszło ; ( Sprzęt trafił do szuflady. I nic.
Od zawsze lubiłam malować, rysować, oglądać dzieła plastyczne (małe i duże). Dostrzegałam ciekawe „kadry” wokół siebie - na podwórku, w drodze, w lesie itp. Nieświadomie kadrowałam : ) I tak było przez wieeele lat. W końcu przyszedł moment, w którym stwierdziłam, że chcę robić zdjęcia – to było baaaaardzo dawno. Oczywiście jednocześnie uznałam, że nie stać mnie na aparat i postanowiłam odłożyć realizację marzenia na czas, kiedy będę już …….na emeryturze (wówczas w bardzo dalekiej przyszłości). To było głupie, ale tak zdecydowałam. Zdenerwowałam się, gdy wprowadzono zmiany w zasadach przechodzenia na emeryturę i usłyszawszy, ile lat mam jeszcze pracować, podjęłam męską decyzję – z pomocą optycznych kupiłam FZ 50. Oczywiście apetyt rośnie w miarę jedzenia i od kilku tygodni rozgryzam D 90 (nie radzę sobie z balansem bieli).
Uwielbiam łazić z aparatem i focić bez końca. Często bywa tak, że wracam dopiero wówczas, gdy padnie bateria, albo zrobi się ciemno.
W tym wszystkim najlepszy jest mój mąż, którego fotografia w ogóle nie obchodzi, ale akceptuje moje fanaberie. Nie ma nic (no prawie nic) przeciwko nabywaniu nowego sprzętu, buduje czatownie i nie gniewa się, gdy na wspólnej przejażdżce rowerowej zawieruszę się gdzieś z aparatem. Zasługuje na medal.
TS [Usunięty]
Wysłany: Nie 23 Sty, 2011
moronica napisał/a:
TS, ehh gdybym ja miala zbedne $1200 to raczej poszloby na jakies szklo ale na FB oczywiscie sledze, to takie wirtualne window shopping
W 2009 przyszedł czas na większe wydatki foto, wtedy ponad pół roku żyłem bez pralki i lodówki... W końcu są jakieś priorytety .
kufel napisał/a:
Ruslan, nie marudź! tylko pisz przecież nie każdy z tutaj obecnych ma duży bagaż doświadczeń fotograficznych mój jest wyjątkowo ubogi bo zaledwie od 2008...
Właśnie . Ja się interesuję foto od 2007, a krótki (choć intensywny) epizod sprzed 20 lat liczył się tylko o tyle, że potrafiłem nie schrzanić totalnie ekspozycji i w miarę ułożyć kadr... Rozwoju przez ten czas nie było.
bbeeaa napisał/a:
postanowiłam odłożyć realizację marzenia na czas, kiedy będę już …….na emeryturze (wówczas w bardzo dalekiej przyszłości).
Ja planuję na emeryturze zrobić analogową ciemnię. I to nie tylko cz-b, ale i kolor ! Teraz wszystko oddaję do labu...
W tamtych czasach "radziecki" przemysl fotograficzny mial modele w kazdym segmecie.
Smiena - compact
Zenit - lustrzanka
Kijew - lustrzanka dwuobiektywowa (byl jeszcze polski Star chyba)
Fed - dalmierz.
Mnie zdarzylo sie uzywac wszystkich powyzszych gdyz wyzsza polka, zachodnia mysl techniczna (practica, pentacon), byly niedostepne cenowo jak i fizycznie
Ja jak przez mgłę pamiętam, że dzieckiem będąc, na wakacjach i innych imprezach wyjazdowych zdarzało się, że ojciec dawał mi do ręki ciężką czarną cegłę w skórzanym futerale, żebym na zdjęciu rodziców na tle gór czy morza uwiecznił. Pamiętam tyle, że na obiektywie były symbole pomagające ustawić ostrość, jakieś góry, ludziki... Kompletnie mnie to pstrykanie nie kręciło. Ostatni raz aparat ów widziałem może z 15 lat temu, potem przy przeprowadzce zaginął. A szkoda, bo dziś nie wiem nawet jaki był to model.
Na komunię dostałem analogowego kompakta Ricoh. Kilka lat dobrze wakacyjnie służył, póki nie zaczął rwać filmów. Nastąpiła dłuuuuga przerwa, kiedy to 4 lata temu pożyczyłem od kupla jakiś cyfrowy kompakcik Pentaxa, bo musiałem do projektu dołączyć parę zdjęć. Żeby się zapoznać z obsługą poszedłem na spacer do lasu, żeby w polowych warunkach zobaczyć co i jak. No i mnie wzięło i trzyma do dziś...
Pierwszy aparacik jaki ja trzymałem w swoich łapkach to był Ami. Fajowy sprzęt! Tylko trochę bardziej skomplikowany od budowy gwoździa. Kiedy się zepsuł w moje władanie nadwornego, rodzinnego fotografa dostała się Smiena ojca. Niestety bułgarski piach zakończył jej żywota... Potem musiałem poczekać do komunii, na którą dostałem Vilię. Potem przez ręce przewinął mi się Zenit. Jednak moja przygoda z fotografią przyhamowała. Koszty filmów i ich wywoływania były dla dorastającego młodzieńca niepotrzebnym wydatkiem. Tak więc ładnych parę lat nic... W dobie wszechobecnej już epoki cyfrowej kupiłem małpkę Olympusa z serii mju. Była dokąd nie sadła z segmentu na podłogę i nawet po naprawie serwisowej nie wróciła do dawnej formy. Wtedy żona zarządziła lustrzankę! Na początku nawet słyszeć o tym nie chciałem, ale jak to kobieta postawiła na swoim! Wtedy to "wdepłem" na forum. Koniec końców kupiliśmy Canona 400D i Tamrona 17-50. A potem poszło już z górki...! Po pewnym czasie okazało się, że 400D stał się jakiś taki mały i plastikowy... No i teraz mam 40D!
Znajomy mojego ojca miał "hopla" na punkcie fotografii. Posiadał Zenita i kilka (a nie jak wszyscy - jeden) obiektywów, lampę błyskową, powiększalnik i całą resztę bambetli do wywoływania zdjęć BW. Ów znajomy jako pierwszy błysnął też pierwszym aparatem w pełni automatycznym wyposażonym w bajery typu AF, usuwanie czerwonych oczu i automatyczne przewijanie filmu. Silnik był bardzo głośny, ale ten dźwięk był dla mnie (a był to przełom lat 80/90) synonimem profesjonalizmu. Czasem mogłem tym aparatem (Wizen) robić zdjęcia. Mój ojciec zaraził się fotografowaniem (ale bardzo płytko) - kupił dwa Zenity (nie wiem po co mu dwa) dwa obiektywy (mir 37 i 58) oraz lampę błyskową.
Ja zaczynałem od gwiazdkowego prezentu: Kodaka 235, który mi służył tak długo, póki nie urwało się połączenie korbki i ząbków nawojowych kliszy. Aparat poszedł do serwisu i wrócił sprawny. Do tej pory gdzieś go mam. Używałem go długo z różnym efektem. Większość zdjęć wychodziła udana.
Wtedy to (ok 2002 roku) w moje życie wkroczył kolejny gwiazdkowy prezent: Olympus mju II. No i od tej pory zacząłem kochać i podziwiać Olympusa. Ten kompakcik był świetnie zbudowany, miał niezły obiektyw i zdjęcia wychodziły z niego rewelacyjne. Długo się nim nie cieszyłem, bo w tych czasach cyfra już mocno pukała do mych drzwi. Tego Olympusika sprzedałem ze dwa lata temu.
Okres cyfrowy rozpocząłem Xirlinkiem DSC Pro, który miał rozdzielczość VGA i pamięć wewnętrzną 2 MB, oraz paskudną lamerską przeźroczystą obudowę. Równolegle szukając jakości zdjęć posiadałem także aparato-kamerkę Mediatech MT404. Jakości żadnej nie znalazłem. Zdjęcia były koszmarne i nastąpiło moje definitywne (jak mi się zdawało) zniechęcenie cyfrą. Na wszelkie wyjazdy zagraniczne, czy do ważniejszych zdjęć brałem analogowego Olympusa. Przez moje ręce przewinął się jeszcze (choć nie mój) eos 3000.
W końcu w 2003 roku nabyłem Olympusa D560. Gdy zobaczyłem go Wall-Marcie wiedziałem, że będzie mój. Założyłem po prostu, że moja ulubiona firma nie wypuści gniota. No i nie zawiodłem się - w mojej galerii na optycznych starsze zdjęcia są właśnie z tego aparatu. Mam tego Olympusika do tej pory i zawsze jest przy mnie - tak na wszelki wypadek. Czasem trochę niedomaga, ale na emeryturze nie jest przeze mnie zamęczany.
Kolejnym nabytkiem jest 40D, ale tą historię już znacie, bo zaczęła się dokładnie wtedy gdy rejestrowałem się na forum. Przy okazji innego wątku już pisałem dlaczego Canon, więc tym razem oszczędzam Wam tej historii...
W domu zawsze były aparaty Zenit i Vilia, które zresztą dzisiaj działają. Oczywiście jak widać w moich postach nie znaczy to, że robię świetne zdjęcia Więc z różną intensywnością, z fotografią mam do czynienia całe życie. Pamiętam gdy byłem w wieku 8-9 lat rodziciel wręczył mi i bratu właśnie tą Vilię, załadowaną jakimś czarnobiałym ORWO do wypstrykania, który później wywołał. Mam chyba nawet ten negatyw W liceum marnowałem filmy na zachody słońca z krzywym horyzontem i kumpli w klasie, wszystko udawało się oblecieć Heliosem 58 mm i Mirem 37 mm. A tak zazdrościłem koleżance Olympusowego kompakcika, który miała na jakiejś wycieczce - gdybym przeczytał wówczas jakąś książkę o kompozycji i nastawach manualnych aparatu to doceniłbym to czym sam dysponowałem Na studiach sprawiłem sobie jeszcze Jupitera 200mm, Zenitara 16mm i Praktikę z klinami celowniczymi, to dopiero był fun! Jako że przed cyfrą nie dało się uciec, to za kasę z pierwszego stażu nabyłem Powershota A620, trzyma się dzielnie do tej pory, ale większość zrobionych nim fotek to strzały do szuflady. Dopiero gdy kupiłem sobie lustro cyfrowe trafiłem na to forum i dzięki wam dowiedziałem się, że to co widać w wizjerze można jakoś ładnie poukładać a dzięki temu o wiele lepiej ogląda się takie foty. Gdybym zajrzał tutaj zanim kupiłem DSLR, prawdopodobnie fociłbym Pentaksem K200 lub K20D
Około I komunii miałem Smienę. Na tym się skończyło.
W 2004 roku wpadł w ręce Olympus C-310 i tu miłe zaskoczenie.
Aparacik praktycznie bez żadnych fajerwerków, jak na swoja klasę robił (robi nadal, ale już w innych rękach) całkiem fajne zdjęcia.
Jakiś czas później czyli ok. 3 lata temu, potrzeba było zrobić zdjęcie do podania.
Mimo usilnych starań, domowymi sposobami, efekt z Olympusa był kiepski. Co tutaj się rozpisywać. Padło wówczas hasło, że może kupić by jakiś porządny aparat?
Tym "porządnym", po przeoraniu testów na optyczne i inne strony, został 450D.
Po jakimś czasie pojawił się Kiev 88 (niestety, skradziony wraz z paroma "gadżetami"), a później Kiev 60, co by od czasu do czasu jakieś średnioformatowe pstryknąć.
W międzyczasie Eos 300, 300X itp. w końcu 30D - mimo, że rozsądek mówił już przy zakupie 450D, żeby dołożyć do 40D i tym razem nie padło na niego, a model niższy.
Nie żałuję.
Ostatni nabytek to EOS 33.
Z tymi analogowymi to jest historia taka, że zdjęcia robię nimi czasem, żeby nie rzec, sporadycznie.
Oto cała moja przygoda z fotografią do tej pory.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
forum.optyczne.pl wykorzystuje pliki cookies, które są zapisywane na Twoim komputerze.
Technologia ta jest wykorzystywana w celach reklamowych i statystycznych.
Pozwala nam określać zachowania użytkowników na stronie, dostarczać im odpowiednie treści oraz reklamy,
a także ułatwia korzystanie z serwisu, np. poprzez funkcję automatycznego logowania.
Pliki cookies mogą też być wykorzystywane przez współpracujących z nami reklamodawców, a także przez narzędzie Google Analytics, które jest przez nas wykorzystywane do zbierania statystyk.
Korzystanie z serwisu Optyczne.pl przy włączonej obsłudze plików cookies jest przez nas traktowane, jako wyrażenie zgody na zapisywanie ich w pamięci urządzenia, z którego korzystasz.
Jeżeli się na to nie zgadzasz, możesz w każdej chwili zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Przeczytaj, jak wyłączyć pliki cookie i nie tylko »
Strona wygenerowana w 0,11 sekundy. Zapytań do SQL: 10